KOBESZKO: Cerkiewny soft power. Rosyjski Kościół Prawosławny jako narzędzie geopolityki.

By Kremlin.ru, CC BY 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=27603486
  • Nie tylko energetyka i surowce, ale także religia wykorzystywana jest przez Kreml jako jedno z narzędzi prowadzenia polityki międzynarodowej.
  • Cerkiew prawosławna w Rosji, jako wyznanie dominujące, nie ma silnego statusu formalno-prawnego, ale dzięki czynnikom historycznym i ścisłemu związkowi z władzą ma znaczący, często nieformalny kapitał oddziaływania na rosyjską politykę zagraniczną.
  • Rosyjskie prawosławie wspomaga budowanie piarowego obrazu współczesnej Rosji jako państwa chrześcijańskiego i konserwatywnego.
  • Wizerunek ten ma trafiać do ludzi Zachodu, rozczarowanych demokracją liberalną, postępującą laicyzacją czy  nawet szeroko pojętym modernizmem religijnym.
  • Logistyka konstruowania „cerkiewnego soft-power” przez Moskwę korzysta zarówno z instrumentów wypracowanych w czasach ZSRR (na polu dyplomacji międzynarodowej), jak i nowoczesnej cyberpolityki informacyjnej.
  • Trawiący świat prawosławny polityczny i prawno-kanoniczny spór wokół zagadnienia autokefalii oraz honorowego prymatu poszczególnych Cerkwi, którego głównymi aktorami są patriarchat ekumeniczny i patriarchat moskiewski, jest dla Kremla okazją do poszerzenia wpływów globalnych. Sprzyja temu szeroki zakres geograficzny jurysdykcji Cerkwi rosyjskiej, obejmujący wiele państw nie posiadających własnej autokefalii.

 

 

“Duchowe spinacze”

Gdybyśmy spojrzeli na Rosyjską Cerkiew Prawosławną (RCP) tylko i wyłącznie pod kątem przyjętych w świecie zachodnim norm obecności Kościoła w życiu publicznym: opartych na zasadach wzajemnej autonomii i niezależności państwa i Kościoła (na co wskazuje chociażby art. 25 Konstytucji RP), laickości (przyjętej w ustawodawstwie francuskim od 1905 r.) bądź wzajemnej separacji (podkreślanej w pierwszej poprawce do konstytucji USA), to obowiązujące w Rosji formalne ustawodawstwo byłoby bliskie państwom deklarującym świeckość. Wskazują na to obydwa ustępy art. 14 ustawy zasadniczej Federacji Rosyjskiej z 1993 r. – 1. Federacja Rosyjska jest państwem świeckim. 2. Żadna religia nie może być uznana za państwową lub obowiązującą. Żaden inny artykuł rozdziału pierwszego tej konstytucji, dotyczącego podstaw ustroju konstytucyjnego, nie wspomina o dominującej w rosyjskiej tradycji Cerkwi prawosławnej, ani też o innym Kościele chrześcijańskim lub religii. Podobnie jest w kolejnym rozdziale rosyjskiej ustawy zasadniczej, wiążącym się z prawami i wolnościami człowieka i obywatela. Gwarantuje on tylko równość praw i wolności człowieka oraz obywatela niezależnie od płci, rasy, narodowości, języka, pochodzenia, stanu majątkowego i stanowiska służbowego, miejsca zamieszkania, stosunku do religii, przekonań, przynależności do organizacji społecznych, a także innych okoliczności. Jak również – zabrania jakichkolwiek form ograniczania praw obywateli ze względu na przynależność społeczną, rasową, narodowościową, językową lub religijną (art. 19). Z kolei artykuł 28 ustawy zasadniczej wskazuje dodatkowo, iż każdemu gwarantuje się wolność sumienia i wolność wyznania, łącznie z prawem do indywidualnego lub wspólnie z innymi wyznawania dowolnej religii lub nie wyznawania żadnej, do swobodnego wyboru, posiadania i rozpowszechniania przekonań religijnych i innych oraz postępowania w zgodzie z nimi.

Formalnie zapisane pryncypia ustrojowe Rosji wskazują, że w istocie trudno byłoby uznać ją za państwo o tendencjach teokratycznych, a co za tym idzie – wykorzystującym religię w sposób instrumentalny dla osiągania określonych celów politycznych. Rosyjska konstytucja, w przeciwieństwie chociażby do polskiej, pozbawiona jest nie tylko invocatio Dei w preambule, ale brakuje jej jakichkolwiek nawiązań do dominującego w niej prawosławnego Kościoła chrześcijańskiego (co ma miejsce w ustawodawstwie polskim, które w art. 25 Konstytucji ust. 4 wspomina o Kościele katolickim).

Na tej płaszczyźnie, prawne fundamenty działania rosyjskiej Cerkwi określają różnego rodzaju dokumenty w postaci statutu RCP, zarejestrowanego przez federalne ministerstwo sprawiedliwości w 1995 r. (ros. Устав Православной религиозной организации Московская Патриархия Русской Православной Церкви), późniejszej o dwa lata później ustawy Dumy o wolności sumienia i organizacjach religijnych (ros. Закон „О свободе совести и религиозных объединениях”) i ostatecznie, nowego statutu RCP (ros. Уста́в Ру́сской правосла́вной це́ркви) przyjętego przez sobór biskupów RCP w Moskwie w 2000 r. (z kilkoma dalszymi poprawkami i uzupełnieniami przyjmowanymi od 2008 do 2017 roku). Ten ostatni dokument definiuje RCP jako wielonarodową lokalną Cerkiew autokefaliczną, znajdującą się w jedności nauczania wiary i jedności modlitewno-kanonicznej z innymi Cerkwiami prawosławnymi.

W znaczącej części, pozycja RCP w systemie ustrojowym i społecznym wynika z czynników natury nieformalnej. Po pierwsze: z roli historycznej, którą przez wieki odgrywało prawosławie w Rosji. Po drugie: ze współczesnych założeń rządzącej Rosją elity, pragnącej widzieć w prawosławiu i RCP rolę, jak obrazowo określił to prezydent Władimir Putin w jednym z wystąpień w 2012 r. „duchowych spinaczy” (ros. духовные скрепы) fundamentów wspólnoty państwowej i cywilizacyjnej Federacji Rosyjskiej.

 

Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie

Cień Trzeciego Rzymu

W dyptychu, czyli wykazie kanonicznych (uznawanych przez inne Cerkwie) autokefalicznych Kościołów prawosławnych RCP jest wymieniana na piątym miejscu. Pierwsze cztery miejsca na tej liście tworzą patriarchat ekumeniczny w Konstantynopolu oraz patriarchaty Aleksandrii i Całej Afryki, Antiochii i Jerozolimy. Wszystkie one, łącznie z Rzymem, wchodziły niegdyś w skład tzw. pentarchii, czyli pierwszych pięciu znaczących stolic chrześcijaństwa na świecie, których biskupi (łącznie z papieżem w Rzymie) nosili tytuł patriarchów. Dodatkowo Rzym i Konstantynopol były przez wieki miastami cesarskimi, wzmacniającymi autorytet polityczny i społeczny istniejących tam biskupstw.

Moskwa ogłosiła autokefalię początkowo jednostronnie w 1448 r., a Konstantynopol, jako Kościół-matka innych Kościołów prawosławnych potwierdził ją de iure, nadając jej tzw. tomos już po upadku Cesarstwa Bizantyjskiego, w roku 1589. Po zajęciu Konstantynopola przez imperium osmańskie i zniknięciu instytucji chrześcijańskiego cesarstwa nad Bosforem, Moskwa – głównie na skutek zdobywającej popularność mesjanistycznej myśli mnicha Filoteusza z Pskowa – zaczęła pretendować do przejęcia po dawnej stolicy Cesarstwa nie tylko honorowego, ale i całkiem praktycznego prymatu w całym prawosławiu. W zachowanym liście tego skromnego zakonnika, skierowanym do wielkiego księcia moskiewskiego Wasyla III Rurykowicza (1510 r.) można przeczytać m. in: pierwszy Rzym upadł na skutek herezji, drugi Rzym – Konstantynopol – na skutek zdrady prawdziwej wiary, trzecim Rzymem jest Moskwa, a czwartego już nie będzie. Od tej pory, poprzez rozszerzenie pod koniec XVII w. własnych wpływów na terenach metropolii kijowskiej, pozostającej dotąd w jurysdykcji Cerkwi w Konstantynopolu, następnie poprzez ingerencje w sprawy wyznaniowe i cerkiewne na terytorium wielonarodowej i wieloreligijnej Rzeczpospolitej w dobie przedrozbiorowej, a w końcu, od połowy XIX w., na skutek procesu wybijania się na niepodległość państw narodowych w prawosławnej, wschodniej Europie, rosyjscy carowie wespół z patriarchatem moskiewskim konsekwentnie prowadzili strategię rozszerzania formalnych i nieformalnych wpływów w sąsiadujących autokefaliach. Stało się tak na terenach Rzeczypospolitej, przyłączonych w wyniku zaborów do imperium rosyjskiego, gdzie Moskwa dość skutecznie narzuciła przez lata swoje tradycje liturgiczne.

Ekspansja cesarstwa rosyjskiego nie przebiegała tylko w kierunku zachodnim i europejskim, ale również w stronę zajmowanego przez Turków Konstantynopola i w kierunku azjatyckim. Co najmniej od XVII w. wiązała się więc także z działalnością misyjną RCP wobec przynajmniej części ludów Azji Środkowej i Dalekiego Wschodu, sięgając aż do rdzennych mieszkańców Alaski, należącej do połowy XIX w. do Rosji. 

Car Piotr I na początku XVIII w., po śmierci patriarchy Adriana, zlikwidował de facto patriarchat moskiewski. Władca zapatrzony był we wzory angielskie, skandynawskie i niemieckie, które stworzyły państwowe Kościoły narodowe. Zastąpił więc starochrześcijańską instytucję patriarchatu zgromadzeniem biskupów, kontrolowanym przez powoływanego przez władze urzędnika świeckiego. Niezależnie jednak od tych wydarzeń, Moskwa pretendowała dalej do roli głównego ośrodka światowego prawosławia, wspierając i oddziaływując na ruchy niepodległościowe w krajach bałkańskich (Grecja, Rumunia, Serbia, Bułgaria oraz Czarnogóra) i tamtejsze, wybijające się na autokefalię Cerkwie lokalne. Głosiła przy tym często ideę wyzwolenia Konstantynopola i  odbudowę Cesarstwa, które upadło w 1453 r. Z tym, że już nie pod berłem cesarzy wywodzących się z kultury i świata greckiego, ale pod kierownictwem Świętej Rusi i jej carów.

Bolszewicy powstrzymali odbudowę Patriarchatu Moskiewskiego i Całej Rusi, ogłoszoną przez sobór biskupów RCP dosłownie kilka dni po listopadowym przewrocie 1917 r. Reaktywacja patriarchatu moskiewskiego na podstawie decyzji politycznej Józefa Stalina w 1943 r., w momencie trwania II wojny światowej, bez – jak uczyniły to chociażby kraje bałkańskie – ponownego ubiegania się o tomos od patriarchatu ekumenicznego, pozwoliła kierownictwu kremlowskiemu stworzyć na świecie wrażenie, że RCP, poddawana straszliwym represjom i faktycznej eksterminacji od momentu objęcia władzy przez komunistów – działa w ZSRR podobnie jak Kościół w wolnym świecie Zachodu. A rosyjscy chrześcijanie rzekomo mogą zupełnie swobodnie praktykować wiarę. Tego rodzaju strategia wizerunkowa, skierowana ku zagranicy, obowiązywała w zasadzie bez większych zmian do końca istnienia represyjnego systemu komunistycznego w ZSRR i czasów liberalizacji religijnej w epoce pieriestrojki w drugiej połowie lat osiemdziesiątych XX w. Moskwa w epoce ZSRR nie wspominała oczywiście o dawnych ideach Trzeciego Rzymu, co więcej, wydawała się, przynajmniej na pozór, odchodzić od kościelnej polityki imperialnej, godząc się na autokefalię Gruzji w 1943 oraz Polski w 1951 r. (Jednak udzielając jej, Moskwa faktycznie zignorowała autokefalię nadaną Cerkwi polskiej przez Konstantynopol w latach 1924-25 (przyp.red.).)

Stworzona w czasach stalinowskich (1946 r.) i istniejąca po dziś dzień instytucja Wydziału Zewnętrznych Stosunków Cerkiewnych Patriarchatu Moskiewskiego (ros. Отдел внешних церковных связей Московского патриархата), pełniąca rolę „ministerstwa dyplomacji” RCP, w czasach Związku Radzieckiego prowadziła aktywną działalność na odcinku międzynarodowych relacji religijnych i ekumenicznych. Szczególną jej aktywność widać było w epoce jej trzech kolejnych przewodniczących: metropolity krutickiego i kołomieńskiego Mikołaja (Jaruszewicza), leningradzko-nowogrodzkiego Nikodema (Rotowa) i Juwenaliusza (Pojarkowa) (lata 1946-1981). Przedstawiciele Wydziału uczestniczyli w licznych konferencjach organizowanych przez Światową Radę Kościołów, a także inne Kościoły chrześcijańskie. Przedstawiciele RCP uczestniczyli między innymi w charakterze obserwatorów podczas Soboru Watykańskiego II, a metropolitę Nikodema, który we wrześniu 1978 r. zmarł nagle w trakcie audiencji u papieża Jana Pawła I, łączyły serdeczne relacje z kolejnymi papieżami i przełożonymi niektórych rzymskokatolickich zgromadzeń zakonnych, np. jezuitów.

W końcówce epoki rządów Leonida Breżniewa  organizowano nawet w Moskwie  międzynarodowe konferencje działaczy religijnych na rzecz pokoju i rozbrojenia jądrowego (1977, 1982), w których brali udział hierarchowie RCP.

Podstawowymi elementami narracji duchownych RCP – działających w ramach Wydziału  Zewnętrznych Stosunków Cerkiewnych i wypowiadających się publicznie w kraju oraz za granicą w czasach ZSRR – było zaprzeczanie wydobywanym z trudem na zewnątrz informacjom o prześladowaniach religijnych, jak również łamaniu fundamentalnych praw ludzi wierzących. Biskupi kierujący Wydziałem twierdzili, że Kościół prawosławny cieszy się w ich kraju pełną wolnością kultu, aktywności społecznej i katechizacji, co oczywiście nie było prawdą. Podkreślali też swoje nastawienie ekumeniczne i zaangażowanie rosyjskich chrześcijan prawosławnych w „walkę o pokój i rozbrojenie”, jak również przyjazny stosunek do innych autokefalii oraz Kościołów chrześcijańskich. Tego rodzaju polityka komunikacyjna była jednoznaczną realizacją polityki komunistycznej wówczas Moskwy, widzącej w Cerkwi użyteczny – głównie na użytek odbiorcy w świecie Zachodu, uważającego wolność religijną za coś oczywistego i powszechnego – towar eksportowy. Ten “towar” budował pozytywny wizerunek międzynarodowy ZSRR jako lidera obozu socjalistycznego i największego mocarstwa „rządzonego przez klasę robotniczą”, w którym religia i jej instytucje mogą działać w pełni swobodnie. Z drugiej strony polityka taka pozwalała rosyjskim duchownym i hierarchom, zaangażowanym w kościelne relacje międzynarodowe, pełnić rolę swoistych agentów wpływu Moskwy w świecie religijnym oraz w relacjach z przedstawicielami innych Kościołów.

Zmiana wektorów

Czas przywrócenia wolności religijnej, który zbiegł się z upadkiem ZSRR, czyli – jak często podkreśla Władimir Putin – „największą katastrofą geopolityczną XX wieku”, spowodował zasadniczą zmianę paradygmatu funkcjonowania RCP w społeczeństwie i państwie rosyjskim. Od początków XXI w. i pomarańczowej rewolucji na Ukrainie, a następnie podczas wojny z Gruzją (2008), wreszcie po zajęciu Krymu i inspirowaniu przez Moskwę irredenty w Donbasie (od 2014 r.) oraz wsparciu dla represyjnych działań reżimu Aleksandra Łukaszenki na Białorusi, Moskwa konsekwentnie trzyma się neoimperialnego kursu w polityce zagranicznej. Dotyczy to też par excellence RCP, popierającej i blisko wiążącej się z kierownictwem na Kremlu. Dzieje się tak nawet gdy hierarchowie prawosławni w Rosji i sam patriarcha Cyryl (Gundiajew, piastujący tę godność od 2009 r.), niekiedy starają się sprawiać wrażenie meandrowania w różnych kwestiach natury geopolitycznej i międzynarodowej. Na przykład unikając jednoznacznych deklaracji w kwestii rozbioru Ukrainy i zajęcia Krymu – choć jednocześnie nie sprzeciwiając się takim działaniom Kremla.

Da się niewątpliwie odczuć, że za cenę milczenia zarówno w kwestii przestrzegania praw człowieka w Rosji, jak i ewidentnie agresywnych posunięć Moskwy na arenie międzynarodowej, rosyjska Cerkiew stara się korzystać w różnych wymiarach z idei sojuszu ołtarza z tronem oraz realizowania w praktyce zasady symfonii (zgodnego współdziałania) władzy świeckiej i Kościoła.

Znamiennym przykładem działań tego typu jest działalność RCP na arenie międzynarodowej dyplomacji religijnej oraz toczącej się w świecie zachodnim debaty światopoglądowej pomiędzy konserwatystami a liberałami. Stojący od 2009 r. na czele  Wydziału  Zewnętrznych Stosunków Cerkiewnych metropolita Hilarion (Ałfiejew), jeszcze pełniąc funkcję metropolity wiedeńskiego i austriackiego oraz zwierzchnika znajdujących się w jurysdykcji RCP części prawosławnych środowisk na Węgrzech, zgłaszał pomysł sojuszu Kościołów prawosławnego i katolickiego w kwestii promowania tradycyjnych i konserwatywnych wartości moralnych: ochrony życia poczętego, obrony tradycyjnego modelu rodziny opartego o związek kobiety i mężczyzny oraz przeciwstawianie się promocji filozofii gender, ruchów LGBT, liberalnego feminizmu i permisywizmu moralnego. Od idei tej metropolita Hilarion nie odstąpił i konsekwentnie rozwija ją podczas swojej aktywności dyplomatycznej i na spotkaniach z hierarchami innych Kościołów chrześcijańskich, chociażby z papieżami Benedyktem XVI i Franciszkiem.

Ślady takiej filozofii RCP widać również z opublikowanych przez media kilka lat temu fragmentów rozmów „ostatniej szansy” pomiędzy patriarchą Cyrylem i patriarchą ekumenicznym Bartłomiejem latem 2018 r. Ważyła się wówczas kwestia odnowy przez patriarchat ekumeniczny autokefalii Ukrainy, która finalnie rozpoczęła się jesienią 2018 r. i zakończyła uznaniem przez Konstantynopol autokefalii Prawosławnej Cerkwi na Ukrainie (PCU) na początku roku następnego. Stało się to największą kością niezgody oraz realnej schizmy cerkiewnej pomiędzy patriarchatami w Moskwie i Konstantynopolu. Otóż gdy podczas ostatniego, jak do tej pory, spotkania pomiędzy Cyrylem i Bartłomiejem wypłynęła kwestia ukraińska, po krótkiej wymianie uwag zwierzchnik RCP zaproponował, aby Cerkwie prawosławne na całym świecie udzieliły wspólnego wsparcia Kościołowi katolickiemu, przeżywającemu ogromne kłopoty wizerunkowe i masowy spadek wiarygodności w związku z aferami związanymi z wykorzystywaniem seksualnym nieletnich i innymi skandalami obyczajowymi.

Bastion wątpliwy, choć atrakcyjny w cyberprzestrzeni

Nie da się jednak ukryć, że strategia pokazująca RCP jako niezłomnego orędownika wartości tradycyjnych i konserwatywnych nie zdaje egzaminu w konfrontacji z rzeczywistością panującą w samej Federacji Rosyjskiej. Kraj ten od długiego czasu boryka się z ogromną falą rozkładu i kryzysu wartości tradycyjnych. Wciąż dotyka go ogromna liczba dokonywanych aborcji, pokaźna liczba rozwodów, alkoholizmu i narkomanii, przestępczości i zapaści demograficznej.

Tendencje te idą w poprzek wizjom rosyjskich hierarchów o ich ojczyźnie jako bastionie konserwatyzmu i tradycji, przeciwstawionej złemu i apostatycznemu Zachodowi. O ile RCP rzeczywiście wypowiada się w rosyjskiej debacie publicznej w kwestii moralnego zła aborcji, rozpadu rodziny i atomizacji więzów społecznych, to jednak jej głos w społeczeństwie rezonuje dość słabo. Być może dzieje się tak dlatego, że według różnych badań socjologicznych, w tym tych najpoważniejszych, przeprowadzonych już kilkanaście lat temu przez religioznawców Siergieja Fiłatowa i Romana Łunkina, według integralnie rozumianych kryteriów bycia prawosławnym (regularny udział w liturgiach niedzielnych i świątecznych), przystępowaniem do sakramentów, życiem w związkach małżeńskich o charakterze kościelnym, jak również – znajomością podstawowych prawd wiary i elementarnych zasad chrześcijańskiego nauczania moralnego – prawosławnymi chrześcijanami jest mniej więcej od 2 do 10 proc. Rosjan. Czyli od 3 do 15 milionów obywateli kraju liczącego ponad 146 mln mieszkańców (wg oficjalnych danych z początku 2021 r.).

Można się w tym kontekście zastanawiać, na ile przy – wydawałoby się – dobrej, opartej na korzeniach historycznych i pozaformalnej, silnej pozycji instytucjonalnej w systemie putinowskim, RCP potrafi wpływać swoim autorytetem duchowym na choćby tylko stopniową i ograniczoną zmianę negatywnych tendencji rysujących się w życiu społecznym Rosji.

W czasach sowieckich RCP prezentowano w opakowaniu eksportowym jako „postępowy” czynnik życia duchowego, działający na niwie ekumenizmu, dialogu międzyreligijnego, wolności wyznania i działań na rzecz pokoju i odprężenia. Dzisiaj, równie daleko od rzeczywistości jak wówczas, próbuje się przedstawiać Rosję i RCP jako ostatnią nadzieję upadającego świata postchrześcijańskiego Zachodu.

Rosyjskie anglojęzyczne serwisy społecznościowe i portale internetowe w rodzaju OrthoChristian.com często relacjonują historie związane z konwersją dotychczasowych wiernych Kościołów chrześcijańskich z tradycji zachodniej (katolików, ewangelików, anglikanów) przystępujących do Cerkwi w ramach jurysdykcji RCP w świecie zachodnim. Promują tradycyjne wartości prawosławnego i „ruskiego świata” – kulturę, literaturę, śpiew cerkiewny, malowanie ikon. Pełne są barwnych i nastrojowych zdjęć oraz profesjonalnie zrealizowanych filmów, pokazujących estetyczne piękno prawosławia rosyjskiego i jego liturgii. A nawet uroki specyficznego stroju cerkiewnego (rosyjska tradycja noszenia przez kobiety chust w świątyniach). Wszystkie te czynniki mogą się wydawać przyciągające i atrakcyjnie dla wielu chrześcijan o nastawieniu tradycyjnym i konserwatywnym, którzy z rezerwą patrzą na pojawiający w ich Kościołach teologiczny modernizm, jak i nadmiar popkulturowej mentalności przenikający do kultu publicznego i liturgii Kościołów Zachodu.

Rosyjskie media prawosławne skierowane do odbiorców na Zachodzie posługują się też kliszą obrony prześladowanych chrześcijan na świecie. Obok relacjonowania autentycznych prześladowań w krajach Trzeciego Świata próbują jednak wskazywać, że elementem takiego rzekomego prześladowania są spory wokół przynależności jurysdykcyjnej niektórych parafii na Ukrainie po ogłoszeniu autokefalii przez PCU. I próbują porównywać te konflikty z prześladowaniami chrześcijan w Afryce lub rozpowszechniać twierdzenia, że obecny los chrześcijan prawosławnych na Ukrainie chcących pozostać w jurysdykcji RCP jest „najgorszy w dziejach”. Co samo w sobie jest absurdalne, biorąc chociażby pod uwagę sytuację ludzi wierzących na przestrzeni większości dziejów Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Co ciekawe, rosyjskie media prawosławne najczęściej milczą o ciężkim losie chrześcijan w Chinach, Korei Północnej czy Wietnamie, czyli krajów postrzeganych jako geopolityczni sojusznicy Rosji.

Spór Moskwy z Konstantynopolem wokół kwestii autokefalii ukraińskiej, stanowiący fragment  istniejących obecnie w świecie prawosławnym kontrowersji wokół kwestii tego, kto ma w systemie kilkunastu Kościołów autokefalicznych być największym autorytetem moralnym i swoistym przewodnikiem duchowym – zasługuje na osobne i obszerne omówienie. Warto tylko wspomnieć, że Moskwa i RPC wykorzystują go do podważania pozycji patriarchatu ekumenicznego i patriarchy Bartłomieja w świecie prawosławnym. Co za tym idzie, do zniechęcenia do osoby tego ostatniego prawosławnych na całym świecie, przedstawiając go jako zwolennika rzekomego liberalizmu religijnego, promowania ekumenizmu i porozumienia z Watykanem ponad głowami innych Cerkwi (ów ekumenizm i dialog z Kościołem katolickim nie stanowią z kolei problemu, jeżeli zajmuje się nimi patriarchat moskiewski). Bartłomiej jest też oskarżany o popieranie „podejrzanych” inicjatyw, w stylu panchrześcijańskich działań na rzecz ekologii. W dużej mierze Moskwie się to udaje, co można stwierdzić chociażby śledząc reakcje wiernych w prawosławnym internecie i chłodne stanowisko niektórych autokefalii wobec Konstantynopola i ukraińskiej samodzielności cerkiewnej.

Jesienią br. patriarcha Cyryl dziękował m. in. Gazpromowi za działania na rzecz promocji prawosławia i chrześcijaństwa, a także szeregu innych „inwestycji cerkiewnych” finansowanych przez władze Rosji w ubiegłych latach – m.in. budowę wielkiej katedry RCP w Paryżu i rozbudowę ogromnego monasteru św. Pantelejmona na greckim Półwyspie Athos. Biorąc pod uwagę mocne zaplecze logistyczne i finansowe RCP, wspieranej przez „petrodolary” Kremla i rosyjskich gigantów energetycznych, można stwierdzić że w starciu z tą machiną patriarchat ekumeniczny i patriarcha Konstantynopola Bartłomiej znajdują się w coraz trudniejszej sytuacji. Nie mogą liczyć ani na szerokie wsparcie niezbyt przyjaźnie nastawionych do nich władz Turcji, na której terytorium znajduje się patriarchat ekumeniczny, ani na masową ofiarność wiernych z całego świata.

Specyficzny system jurysdykcyjny RCP wciąż obejmuje swoim zasięgiem wiele krajów niepodległych, nie posiadających wciąż własnej autokefalii, będących również członkami UE (Litwa, Łotwa, Estonia, Austria, Węgry, Niemcy Francja, Włochy, Hiszpania, Portugalia, kraje Beneluksu i część Skandynawii). Ale także część Kaukazu i Azji, a nawet tak odległe tereny jak Japonia, Chiny i Pakistan. Nawet przy formalnym posiadaniu przez niektóre z tych Cerkwi lokalnych – powtórzmy: znajdujących się w formalnej jurysdykcji Moskwy – różnego stopnia realnej autonomii wobec patriarchatu moskiewskiego, mogą być one postrzegane jako skuteczne narzędzie oddziaływania geopolitycznego Moskwy i Federacji Rosyjskiej na świat.

We współczesnym Kościele prawosławnym (geo)polityka i rywalizacja o wpływy występuje bardzo wyraźnie. Służą temu niejasności i kontrowersje wokół pojęcia autokefalii wśród poszczególnych Cerkwi lokalnych. Funkcjonują one w zglobalizowanym świecie, w którym Cerkwie prawosławne o korzeniach narodowych są wyznaniem mniejszościowym, zwłaszcza na obszarach świata zachodniego, nie posiadającego tradycji i głębokich korzeni prawosławnych. Kreml i RCP nie rezygnują z dawnych dążeń do bycia Trzecim Rzymem. W nowych, zmieniających się warunkach próbują walczyć o znaczącą pozycję – nie tylko religijną, ale również polityczną i finansową – w świecie chrześcijańskim.

Fot. wyróżniająca tekst – By Klausvienresh – Own work, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=44793352


Tekst powstał w ramach projektu: ,,Kontra – Budujemy forum debaty publicznej” finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolności Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego.

Łukasz Kobeszko
Łukasz Kobeszko
filozof (UKSW). Publicysta i dziennikarz specjalizujący się w problematyce politycznej i historii najnowszej Europy Środkowo-Wschodniej oraz Kościoła prawosławnego. Współpracuje m. in. z Tygodnikiem TVP, Rzeczpospolitą, Nową Konfederacją, Więzią, Ekumenizm.pl, Aleteia.pl i Polskim Radiem 24.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!