KUŹ: Zaklęte koło Döpfnera

flickr.com

Słynny niemiecki magnat prasowy mówi wprost, jakiego wyjścia z wojny na Ukrainie życzyłby sobie on i jego środowisko. Ze słoniową gracją formułuje jednak te postulaty w imieniu całej Europy, a do ich przyjęcia nonszalancko namawia USA.

Mathias Döpfner jest właścicielem 22% procent koncernu Axel Springer, do którego należy „Die Welt” oraz „Bild”, ale i np. „Newsweek Polska”, Onet.pl, czy „Fakt”. Obecnie największym udziałowcem całego przedsięwzięcia są już amerykańskie holdingi. Döpfner nadal jednak kieruje polityką wydawniczą z pozycji CEO, którego wpływ na to, co konkretnie gazety piszą jest, oczywiście, szczególnie silny w samych Niemczech. Od zawsze był też człowiekiem o wyrazistych jak na niemieckie warunki poglądach, którymi jednak nie zawsze się publicznie dzielił. By przyłapać go na porównywaniu covidowych ograniczeń do NRD-owskiej dyktatury złośliwi dziennikarze „New York Times” musieli się, na przykład, dokopać do prywatnych SMS-ów wysłanych znajomemu pisarzowi.

W kwestii Rosji i wojny na Ukrainie Döpfner wystąpił jednak z otwartą przyłbicą i z teorią, która dosłownie wgniata w fotel. Chodzi mu mianowicie o powstanie czegoś, co określa AMEURUS czyli o sojuszu USA, UE i postputinowskiej Rosji wymierzonym w Chiny. Tekst został najpierw ogłoszony w „Die Welt”, a potem przedrukowany: po angielsku przez „Politico” (podpowiadam, że „Politico” było na tyle uprzejme, by udostępnić artykuł wszystkim bez paywalla).  Artykuł zawiera oczywiście rytualne napiętnowanie dotychczasowej polityki Niemiec wobec autorytarnej Rosji i wezwanie do pomocy (póki co) Ukrainie. Jednocześnie jednak zdaniem autora słabości Rosji po Putinie (kiedykolwiek miałoby to nastąpić) „nie można wykorzystywać”. Nie wolno bowiem pchnąć tego kraju w ramiona Chin czy też pozwolić na wrogość wobec Zachodu, która potrwa choć chwilę dłużej niż rządy obecnego prezydenta. Zdaniem współwłaściciela Axel Springer, kiedy na Kremlu władzę obejmie „ktoś w typie Nawalnego lub Kasparowa” należy otworzyć się na nowy sojusz z krajem, który przecież łączy z „nami” wspólne wartości. Rosja to wszak, cytuję za niemieckim oryginałem, „Kulturnation” (naród kulturowy).

W tekście o rosyjskich imperialnych tradycjach, latach antyzachodniej propagandy, a także imperialistycznych wypowiedziach samego Nawalnego, który od dawna jest niemieckim faworytem na następcę Putina mowy jest w tym tekście mało. Zupełnie brak zaś słów o Europie Środkowo-Wschodniej, regionie z którym Niemcy mają wielokrotnie  większe obroty handlowe niż z Rosją. Także koncern samego Döpfnera, robi, póki co znacznie lepsze interesy w naszym regionie niż w Federacji Rosyjskiej. W tezach magnata prasowego jest tyle niespójności, dziur, niedopowiedzeń, że patrząc na nie z osobna trudno orzec, od czego należałoby zacząć. Patrząc jednak na wywód jako na pewną całość muszę przyznać, że jest on dla mnie symbolicznym momentem, w którym możemy już otwarcie mówić o powrocie tzw. „pytania niemieckiego” który to powrót prorokował już Hans Kundnani. Chodzi oczywiście o dawny dylemat Niemiec, który doprowadził poniekąd do dwóch wojen światowych. O pytanie o przyszłość państwa, które jest zbyt słabe, aby Europę siłowo zdominować. A jednocześnie państwa, którego elity czują, że zgromadziły już za dużo potęgi, by być jednym z wielu europejskich krajów.  Myślą, że mogą stać się kluczowymi architektami większego, światowego ładu. Nie pytając nikogo o nic, kreślić „frywolnie” (Döpfner sam używa tego słowa!) oplatające globus alianse.

Powrót pytania niemieckiego widać bowiem właśnie poprzez kłębiące się w tekście niespójności. Walczyć, ale nie z krajem, tylko z władzą. Wygrywać, ale nie triumfować. Kraj przez stulecia autorytarny, ale połączony z Zachodem kulturą. Przedtem naiwna polityka Niemiec, ale teraz jak tylko odejdzie Władimir Władimirowicz będzie przecież inaczej. Jedność UE i NATO, ale o potencjalnych korzyściach ze strategicznego sojuszu z Rosją krajów innych niż stare potęgi (Niemcy, Francja i USA) ani słóweczka.

Te wszystkie sprzeczności to w gruncie rzeczy rysy na budowanej przez dziesięciolecia przez kraje zachodnie tamie dla niemieckiego imperializmu. Za tą tamą jest kipiel, która łatwo może naszą, środkowowschodnią, część kontynentu zalać. Bo przy wszystkich zapewnieniach Döpfnera, nikt trzeźwo myślący nie ma chyba wątpliwości, komu wystawiono by rachunek za nowe pojednanie z „Kulturnation” i strategiczne partnerstwo od Lizbony po Władywostok. Przypomnę tyko, że ów AMEURUS już raz, na krótko, ale jednak, powstał. Tyle, że jeszcze bez Niemiec – na mocy traktatów w Jałcie i Poczdamie w 1945.

Paradoksalnie to nieudolność tekstu Döpfnera jako publicystyki czy propagandy sprawia, że dla historyków może on kiedyś stać się genialnym źródłem. Autor obnaża przecież bez zbędnych ceregieli stan ducha pewnej części niemieckich elit.  Podsuwa nawet skwapliwie odpowiednie analogie. Pisze na przykład: „Co było możliwe dla Niemiec po nazizmie, musi być tym bardziej możliwe dla Rosjan po putinizmie: szansa na nowy początek”. To przerażające, tak przerażające, że jako mieszkaniec Warszawy nie wiem czasami, co z tymi myślami zrobić. Kiedy czytam Döpfnera, widzę jednak same cykle, zaklęte wręcz koła zniszczenia i pożogi, żadnych „nowych początków”.


Tekst powstał w ramach projektu: „Stworzenie forum debaty publicznej online”, finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolności Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego.

Michał Kuź
Michał Kuź
doktor nauk politycznych i publicysta, w latach 2018-21 również w służbie dyplomatycznej. Współpracował m.in. z „Nową Konfederacją”, „Pressjami” i „Rzeczpospolitą”, a obecnie jego eseje i analizy poza „Magazynem Kontra” ukazują się także w „Rzeczach Wspólnych” oraz „Teologii Politycznej co tydzień”. Absolwent Louisiana State University, pracuje jako wykładowca w anglojęzycznym programie International Relations na Uczelni Łazarskiego.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!