DUDEK: O lojalności wobec wspólnoty. Czyli o czym nie chcą pamiętać Wigura i Kuisz

Polscy publicyści na łamach „New York Times’a” wprost sugerują uzależnianie amerykańskiej pomocy militarnej dla Polski od „przestrzegania standardów demokratycznych i rządów prawa”. Co za tym mglistym pojęciem się kryje – wiedzą tylko Kuisz i Wigura. Ten postulat wprost godzi w bezpieczeństwo Polski, do tego w najniebezpieczniejszej dla nas sytuacji geopolitycznej od dekad.

„Współczesny patriotyzm, prawdziwy patriotyzm, jedyny racjonalny patriotyzm to lojalność wobec Narodu przez cały czas, lojalność wobec Rządu, kiedy na to zasługuje” głoszą słowa amerykańskiego pisarza Marka Twaina z eseju „The Czar’s Soliloquy” opublikowanego w 1905 roku.

Polska jak Turcja i Rwanda

Ta popularna i wielokrotnie parafrazowana sentencja nasunęła mi się niemal natychmiast po przeczytaniu głośnego artykułu, który w „New York Times” opublikowali doktor Jarosław Kuisz i profesor Karolina Wigura. Małżeństwo liberalnych publicystów napisało tekst pod wiele mówiącym tytułem: „Poland Isn’t the Friend the West Thinks It Is” – Polska nie jest przyjacielem, za który Zachód ją uważa. Jego główna teza, zaznaczona już na wstępie brzmi tak – rosyjska inwazja na Ukrainę sprawiła, że „autokratyczni politycy” (sic!) Europy środkowo-wschodniej wypadają przy Putinie na „dobrych gości”. Co istotne, w dalszej części tekstu autorzy opisują wyłącznie przypadek Polski, mimo użytej wcześniej liczby mnogiej, mając na myśli zapewne także Węgry.

Mimo tego wybiegu stylistycznego, tekst dotyczy w zasadzie tylko naszego kraju, zgodnie zresztą z tytułem, stanowiąc wyliczenie różnych zarzutów od lat formułowanych wobec polskiego rządu, niekiedy mniej lub bardziej słusznych, czasem zaś zupełnie niepotwierdzonych jak rzekome podsłuchiwanie opozycji.

Nie są to jednak tezy, które w międzynarodowej prasie nie pojawiałoby się wcześniej, pisane rękoma tak polskich jak i zagranicznych autorów. Po trafnym psychologicznym wyjaśnieniu, że siła polskiej, ale także fińskiej i bałtyckiej pomocy dla Ukrainy ma podłoże w traumach jakie nasze narody przeszły za sprawą rosyjskiego imperializmu, Wigura i Kuisz słusznie wskazują na używanie tego wsparcia jako narzędzia wizerunkowego przez polski rząd. Po absurdalnym zestawieniu Polski z Turcją i Rwandą, „nieliberalnymi przyjaciółmi Zachodu” następuje propozycja wywołująca szok.

Publicystyczna zdrada stanu

Otóż autorzy wprost sugerują uzależnianie amerykańskiej pomocy militarnej dla Polski od „przestrzegania standardów demokratycznych i rządów prawa”. Co za tym mglistym pojęciem się kryje – wiedzą tylko Kuisz i Wigura. Ten postulat wprost godzi w bezpieczeństwo Polski, do tego w najniebezpieczniejszej dla nas sytuacji geopolitycznej od dekad. Jest do tego wymierzony w całą naszą narodową wspólnotę, której autorzy najwyraźniej nie potrafią oddzielić od nielubianego przez siebie rządu w Warszawie.

Co wyjątkowo niegodziwe, powołują się oni na przykład blokady środków europejskich z KPO, co także nie dotyka przecież wyłącznie rządu Prawa i Sprawiedliwości, ale samą Polskę. W myśl zasady „im gorzej tym lepiej”, charakteryzującej skrajne doktryny polityczne oparte na akceleracjonizmie, wzywają oni do szkodzenia Polsce, aby rykoszetem trafić także PiS.

Jednym z kardynalnych zarzutów Wigury i Kuisza jest „drakońskie prawo aborcyjne” wprowadzone w Polsce pod rządami PiS. Jednocześnie milczeniem pomijają oni fakt, iż stało się tak na skutek orzeczenia polskiego Trybunału Konstytucyjnego, a nie legislacyjnej inicjatywy rządu, przegłosowanej przez Sejm i Senat oraz podpisanej przez Prezydenta. To szczególnie zaskakujące, biorąc pod uwagę fakt, że doktor Kuisz jest doktorem nauk prawnych. Powinien on także doskonale wiedzieć, że w wielu stanach USA prawo regulujące kwestię przerywania ciąży jest znacznie bardziej surowe od polskich regulacji. Trudno podejrzewać tej klasy naukowców i intelektualistów o ignorancję, co nasuwa podejrzenie o wybiórcze dobieranie argumentów, a sam tekst o przynależność do kategorii potocznie nazywanej w Polsce paszkwilem. Tym gorszym, bo kierującym swoje ostrze krytyki nie przeciwko osobie, a dzisiejszej Polsce w ogóle.

Fragment ten zwrócił moją uwagę również dlatego, że przypomniał mi słowa Jana Rokity, który w debacie z profesorem Markiem Cichockim wyrażał swoją obawę przed kulturową amerykańską lewicą, snując widmo amerykańskiego rządu odmawiającego pomocy obronnej Polsce ze względu na nasze ustawodawstwo dotyczące dopuszczalności dokonywania aborcji. Kto by przypuszczał, że w kilka miesięcy później właśnie to będzie suflować amerykańskiej opinii publicznej para polskich liberałów?


Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie


Akcja – reakcja

Wielokrotnie broniłem polskiej opozycji przed zarzutami o zdradę, porównywaną publicystycznie do haniebnej konfederacji targowickiej wymierzonej w reformy pierwszej Rzeczpospolitej. Unia Europejska nie jest, wbrew powszechnemu mniemaniu, żadną „zagranicą”, a Parlament Europejski to forum większej wspólnoty, do której chęć przynależności jasno wyraziliśmy w referendum 20 lat temu. Rzecz jasna, zakres i forma przenoszenia polskich sporów na forum europejskie jest kwestią dyskusyjną, niemniej w przypadku artykułu Kuisza i Wigury mamy do czynienia z zupełnym novum. Albowiem Stany Zjednoczone są autentyczną zagranicą, wyjątkowo dla nas istotną ze względu na jej potencjał militarny i rolę w Pakcie Północnoatlantyckim.

Edyp opuścił Teby, gdy po spełnieniu strasznego proroctwa uświadomił sobie, że jest dla wspólnoty zagrożeniem. Od Karoliny Wigury i Jarosława Kuisza nikt tego nie oczekuje, byłaby to faktycznie drakońska kara za coś, co w istocie jest tylko wyjątkowo głupim artykułem.

Fakt, iż publicyści mogą opublikować tekst tak rażąco szkodliwy dla polskiej racji stanu i nie ponosić za to konsekwencji innych, jak ostracyzm części opinii publicznej, jest niczym innym jak najlepszym potwierdzeniem tego, że wolność słowa ma się w Polsce znakomicie, i że nic jej ze strony polskiego państwa nie zagraża.

Zaś twitterowy wpis Karoliny Wigury, która wstrząśnięta niespodziewaną chyba krytyką jej tekstu grozi „drogą Polski wprost do despocji”, przypomina zachowanie dziecka, które nie nauczyło się jeszcze, że akcja rodzi reakcję. Tym bardziej należy z pobłażaniem potraktować autorów, w myśl pedagogicznej zasady, że kara – w tym przypadku ostra krytyka – ma uczyć, a nie krzywdzić.

Wspieram dobrą publicystykę

75% ( 3000 / 4000 zł )
Wspieram!

Tekst powstał w ramach projektu: „Stworzenie forum debaty publicznej online”, finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolności Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego.

Jakub Dudek
Jakub Dudek
Publicysta, bloger, obserwator i komentator życia publicznego

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!