FIEDORCZUK: Neotrybalizm i radykalizacja

Ostatnie gwa?towne wydarzenia na polskiej scenie politycznej warto postrzega? w kontek?cie ca?ego projektu III RP – szerszego procesu, a nie punkowych wydarze?. A ta perspektywa jest niezbyt optymistyczna i w gruncie rzeczy sprowadza si? do leninowskiego pytania: kto kogo?

Ponad rok temu na ?amach „Do Rzeczy” opisa?em formacj? Donalda Tuska jako „brunatnych libera?ów” – grup?, która na sztandarach ma praworz?dno??, demokracj? i spo?ecze?stwo otwarte, jednak w praktyce zapowiada zmiany w duchu wybitnie nieliberalnym. Paradoksalnie Donald Tusk, naczelny libera? III RP, sta? si? uczniem Carla Schmitta.

Wprowadzaj?c nam „stan bez nazwy”, w którym porz?dek prawny zostaje zawieszony, lider KO de facto wpisa? si? w schmittia?sk? interpretacj? prawa, która zwalcza prawniczy pozytywizm, daj?c w sytuacjach wyj?tkowych pierwsze?stwo decyzji politycznej.

 

Silni ludzie w TVP

Jakkolwiek my?l Schmitta jest kontrowersyjna, a jego s?abo?? do statolatrii wr?cz niebezpieczna, to pozostaje on jednym z wa?niejszych my?licieli XX wieku, którego dorobek zw?aszcza w epoce liberalnej postpolityki mo?e by? twórcz? inspiracj?. Problemem jest jednak to, kto ma decydowa? o „wyj?tkowo?ci” danej sytuacji, która usprawiedliwia?aby zawieszenie porz?dku prawnego. Pytanie, czy konieczno?? sanacji sytuacji w Telewizji Polskiej wyczerpuje znamiona takiej „wyj?tkowo?ci”, jest czysto retoryczne.

Tak jak lider PO obiecywa?, tak zrobi? – ?yse osi?ki w?ama?y si? do siedziby TVP i w ?wietle kamer zacz??y rozstawia? pracowników telewizji po k?tach. Symbolem tej akcji sta?a si? poturbowana pos?anka Joanna Borowiak, która trafi?a do szpitala. Jakby?my nie oceniali samej Telewizji Polskiej przesi?kni?tej duchem Jacka Kurskiego (a pozytywnie ocenia? nie sposób), to sam styl przej?cia mediów jest skandaliczny. Po pierwsze, w oczy rzuca si? fakt, ?e mediach zdobyto za pomoc? uchwa?y sejmowej, co de facto sprowadzi?o ca?y ustrój pa?stwa polskiego do poziomu teatrzyku – Sejm, prezydent, ca?y proces legislacyjny zosta? przez obro?ców praworz?dno?ci zignorowany. Po drugie, wspomniane osi?ki – anonimowe „karki” rodem z Bia?orusi egzekwuj?ce rozkazy nowego rz?du. Po trzecie, odci?cie sygna?u g?ównej polskiej telewizji informacyjnej, anulowanie jednego wydania dziennika, wywalanie ludzi z pracy bez nawet poinformowania ich o tym. Dla wielu ludzi, którzy od lat ?ledzili TVP (za PiS, za PO, pewnie nawet za SLD), musia? by? to szok.

Na to wszystko nak?adaj? si? jeszcze gro?by Donalda Tuska pod adresem pos?ów PiS okupuj?cych budynek przy Woronicza, ?e b?d? musieli po?egna? si? z immunitetami. A do tego warto jeszcze wspomnie? o sprawie Mariusza Kami?skiego i Macieja W?sika, którym odebrano immunitety oraz  –  to kolejna sprawa warta oddzielnej analizy – zignorowaniu prezydenckiego u?askawienia rzeczonych polityków.

A to wszystko wydarzy?o si? przecie? w zaledwie kilka tygodni od zmiany rz?du.

Donald Tusk wraz z Jaros?awem Kaczy?skim kolejny raz zdecydowali o podniesieniu temperatury sporu o poziom wy?ej. Powoli dochodzimy do ?ciany. Problem w tym, ?e konflikt dwóch starszych panów z ka?dym rokiem nabiera na mocy i eskaluje, a cierpi na nim jedynie polskie ?ycie polityczne.

 

Bo przecie? plemienno?? w ?yciu polityczny, prymitywizm, radykalizacja przekazu – to nic nowego, czego wcze?niej by?my nie przerabiali. Gdyby tylko o to chodzi?o, szkoda by?oby po?wi?ca? czas na typowe dla demokracji perturbacje. Tym, co istotne i warte analizy, jest wieloletni proces a nie punktowe wydarzenia. Proces stopniowej radykalizacji polskiego ?ycia publicznego.

 

Wyja?owienie III RP

Spór Kaczy?skiego z Tuskiem, który zdominowa? polskie ?ycie polityczne ostatnich dwóch dekad jest szkodliwy dla samej wspólnoty politycznej. To zdanie niby banalne, truizm wr?cz, a jednak patrz?c na prosty fakt, ?e obie partie ??cznie zgarniaj? regularnie oko?o 70 proc. g?osów w kolejnych wyborach, widzimy, ?e samym Polakom ten antagonizm wydaje si? nie przeszkadza?.

Problem w tym, ?e Polska Kaczy?skiego i Polska Tuska to dwa modele, które w gruncie rzeczy niewiele si? od siebie ró?ni?. Ró?nica polega bodaj jedynie na podej?ciu do LGBT, a i tutaj mo?na by wskazywa? na punkty wspólne. Skoro spór mi?dzy PiS a PO nie jest merytoryczny, to musia?  przeistoczy? si? w spór czysto personalny i emocjonalny. Konsekwencj? tego stanu rzeczy by?y dwa zjawiska, które zdominowa?y ?ycie polityczne III RP: wyja?owienie i radykalizacja.

 

Wyja?owienie jest spowodowane typem wodzostwa, jaki wprowadzili liderzy PiS i PO. Jest to wodzostwo totalne, w którym lider wymaga od podw?adnych ca?kowitego podporz?dkowania. Efektem jest nie tylko intelektualne kastrowanie w?asnych partii, ale te? uniemo?liwianie wykszta?cenia si? jakiejkolwiek elity narodowej. ?wiadczy o tym dobitnie fakt, ?e Kaczy?ski znajduj?c si? u ko?ca kariery politycznej i szukaj?c swego nast?pcy, zorientowa? si?, ?e w partii nie zosta? ju? nikt autonomiczny i twórczy, co zmusi?o go do si?gni?cia po bankiera i by?ego doradc? znienawidzonego Tuska. To samo jednak dotyczy lidera PO, który wycina? ka?d? warto?ciow? jednostk? w partii. I po siedmiu latach, gdy wróci? do kraju, to ci sami ludzie, których tyle razy zostali przez niego wyrolowani i zostawieni na lodzie (Kopacz, Sikorski, Schetyna, Komorowski), bili mu brawo, rzucali si? na szyj? i s?ali dzi?kczynne peany.

Dwóch wielkich liderów wywodz?cych si? z Solidarno?ci zwasalizowa?o wszystkich dooko?a, co prze?o?y?o si? na intelektualne wyja?owienie ca?ej elity politycznej.

 

W tych warunkach spór nie móg? mie? wymiaru merytorycznego, to musia? by? konflikt czysto personalny i emocjonalny – Tusk vs Kaczy?ski, „niemiecki agent” vs „faszysta”, „ry?y” vs „kurdupel”. I – oczywi?cie co za tym idzie – lemingi vs mochery, zdrajcy vs ciemnogród. To spowodowa?o, ?e spór zosta? oparty na emocjach i to tych stricte negatywnych – na nienawi?ci i pogardzie. G?upota i gniew zacz??y rz?dzi? polsk? polityk?.

 

Czas radyka?ów

Radykalizm dzia?a? PO mo?na rozpatrywa? na co najmniej kilku polach, warto jednak przede wszystkim wskaza? na dwie przyczyny tych dzia?a?. Po pierwsze, beton spod znaków „silnych razem” domaga si? krwi. To najwi?ksi radyka?owie, którzy ??daj? rozlicze?. Po drugie, politycy PO musz? psychicznie odreagowa? osiem lat upokorze?.

Problem polega na tym, ?e znale?li?my si? w jakim? perpetuum mobile nienawi?ci – tej machiny nie sposób zatrzyma?, a ka?dy kolejny obrót powoduje coraz mocniejsz? reakcj? drugiej strony. Katastrofa smole?ska i to, co po niej nast?pi?o, stanowi?o zapewne moment graniczy, swoisty Rubikon, który typowy mi?dzypartyjny konflikt przeniós? na zupe?nie nowy poziom. Jednak od 2010 roku ten spór jedynie zyskiwa? na mocy.

 

Jeszcze w 2015 roku, gdy PiS dochodzi? do w?adzy, to podczas powyborczego przemówienia Kaczy?ski zapewnia? miliony Polaków, ?e „nie b?dzie zemsty”. W 2023 roku by?o wprost przeciwnie – niemal od razu podkre?lono, ?e zemsta jak najbardziej b?dzie, a cz??? polityków PO otwarcie skandowa?a radosne has?o „je*a? PiS”.

Obóz Kaczy?skiego po 2015 roku po prostu jecha? walcem przez system sprawiedliwo?ci pa?stwa polskiego, nie za bardzo przejmuj?c si? konwenansami. Obecnie jednak „nieprzejmowanie si? formalizmem prawnym” (jak to uj?? prof. Marek Safjan) ju? nie wystarczy, teraz politykom przegranej strony trzeba odbiera? immunitety, a do wrogich instytucji wysy?a? anonimowych osi?ków. Poturbowana pos?anka? Ot demokracja wymaga ofiar. Osiem lat walki o praworz?dno??? Do kosza. Fundamentalne pytanie, którego nikt sobie nie zadaje brzmi jednak, jak w takim razie b?dzie wygl?da? kontrofensywa PiS, je?eli obóz Kaczy?skiego powróci do w?adzy w 2027, albo 2031 roku?

Je?eli teraz minister Bodnar z premierem Tuskiem przejad? walcem po wymiarze sprawiedliwo?ci i np. b?d? weryfikowa? wszystkich s?dziów powo?anych w ostatnich latach, albo z góry uznawa? ich za niekonstytucyjnych, wywalaj?c wraz z tysi?cami wydanych wyroków, to przecie? po powrocie PiS do w?adzy ten chaos ulegnie jedynie dalszemu pog??bieniu. Skoro wy tak, to my tak; wy dwa kroki w lewo, to my trzy w prawo. Wy wywalili?cie trzy tysi?ce naszych s?dziów, to my teraz wywalimy pi?? tysi?cy waszych. Tak si? nie da budowa? pa?stwa. Nowoczesny organizm pa?stwowy opiera si? przede wszystkim na instytucjach, które s? ponadpartyjne i s?u?? wspólnocie politycznej, a nie danej partii czy wodzowi.

W epoce gniewu i g?upoty, w czasach wyja?owienia i radykalizmu, dalsze pog??bianie podzia?ów wydaje si? jednak?e jedyn? drog?, jak? widz? politycy. Skoro dzisiaj Tusk przejmuje media za pomoc? ?ysych osi?ków, to w nast?pnym kroku Trybuna? Konstytucyjny mo?e by? odbijany przez smutnych panów z Wo?omina.

?yjemy w czasach neotrybalizmu, gdzie przynale?no?? plemienno-partyjna jest wa?niejsza ni? lojalno?? polityczna wzgl?dem w?asnej ojczyzny.

 

Dowiód? tego stosunek PiS wobec w?asnej ojczyzny po przegranych wyborach. Osiem lat ciskania gromów na przeciwników i oskar?e? dotycz?cych „donoszenia Brukseli” na Polsk? i oto ledwie po miesi?cu bycia w opozycji PiS sam pop?dzi? z b?agalnymi pro?bami do Very Jourovej, by ta pogrozi?a palcem Donaldowi Tuskowi. Przynale?no?? partyjna nade wszystko, lojalno?? wobec wodza – naczelny wyznacznik patriotyzmu.


Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie


Kto kogo?

To leninowskie pytanie powraca, gdy my?limy o plemiennym charakterze naszej polityki. Bo je?eli ten wy?cig na radykalizm b?dzie post?powa?, a nie widz? powodów, by mia? si? w najbli?szym czasie zatrzyma?, to w ko?cu staniemy w obliczu, prosz? wybaczy? dosadno??, zwyk?ego mordobicia, powsadzania przeciwników do wi?zienia, a by? mo?e – kto wie – nawet wojny domowej. B?dziemy pa?stwem pe?nym Jerzych Zdziechowskich.

Jak ta sytuacja mo?e si? dalej potoczy?? Gdzie jest granica? Je?eli nie dojdzie faktycznie do wyeliminowania jednego plemienia przez drugie, mo?liwe s? moim zdaniem dwa scenariusze. Pierwszy zak?ada rozbicie duopolu PO-PiS i deeskalacj? obecnego konfliktu. Dopóki krajem rz?dzi Kaczy?ski i Tusk, dopóty spór b?dzie mia? wymiar czysto emocjonalny, nie b?dzie nawet cienia merytorycznej dyskusji, czy próby nawi?zania dialogu, a ba?ki informacyjne, w których ?yje polskie spo?ecze?stwo, b?d? jedynie wzbiera? na sile.

Dopiero gdy dwaj wielcy liderzy, hegemoni III RP, odejd? w cie?, dopiero wówczas mo?liwe stanie si? podj?cie próby naprawy obecnego stanu rzeczy. Mi?dzy dwoma obozami jest zbyt wiele z?ej krwi, zbyt wiele prywatnych krzywd, by mo?liwa by?a mi?dzy nimi wspó?praca.

 

Szczególn? rol? odgrywa tu Jaros?aw Kaczy?ski, gdy? to on jest kluczow? figur? dla polskiej polityki ostatnich trzydziestu lat. PiS bez Tuska przetrwa, jednak sama Platforma Obywatelska potrzebuje straszaka Kaczy?skiego, by dalej trwa?. Dlatego te? to Kaczy?ski przede wszystkim musi usun?? si? w cie?, by polska polityka mog?a przej?? dzisiejsz? dzieci?c? faz? wodzostwa i zacz?? budowa? polityk? trwa?ych instytucji, a nie charyzmatycznych postaci. Demokracj? propa?stwow?, a nie plebiscytarn?, w której pa?stwo jest ?upem wojennym.

Drugi scenariusz jest pesymistyczny i zak?ada, ?e w razie narastania wewn?trznego sporu w ko?cu wkroczy Wielki Brat i porozstawia lokalnych graczy po k?tach. Najciekawsze wydaje si?, ?e do dzisiaj nie wiemy, kto w ostatecznej chwili tym suwerenem si? oka?e – Bruksela czy Waszyngton. Teoretycznie wszystkie karty spoczywaj? w r?kach unijnych urz?dników, jednak?e to „klasyczne” pa?stwa maj? nadal decyduj?c? rol? w polityce mi?dzynarodowej, co udowadniaj? kolejne konflikty mi?dzynarodowe i sytuacje kryzysowe. Zw?aszcza ostatnie osiem lat dowiod?o wp?ywów USA w Polsce.

Kto by jednak nie okaza? si? Wielkim Bratem, Waszyngton, Bruksela czy Moskwa, to w ostatecznym rozrachunku efekt jest równie dewastuj?cy dla polskiej wspólnoty politycznej, gdy? sprowadza pa?stwo polskie do poziomu kolonii, któr? starsi i m?drzejsi musz? zawiadywa? („to wychowanie dzieci, bior?c rzecz en masse”).

 

Dlatego te? prze?amanie duopolu Tusk-Kaczy?ski wydaje si? jednym z g?ównych zada? staj?cych przed m?odym pokoleniem. W rzeczywisto?ci obecny stan rzeczy osuwa polsk? wspólnot? w coraz wi?kszy radykalizm, zmierzaj?c w kierunku jawnej przemocy. Ten pog??biaj?cy si? konflikt jest niew?tpliwie op?acalny dla dwóch wielkich partii, jednak trac? na nim wszyscy pozostali.

Wspieram dobrą publicystykę

75% ( 3000 / 4000 zł )
Wspieram!
Jan Fiedorczuk
Jan Fiedorczuk
Urodzony w 1991 roku w Warszawie. Publicysta "Do Rzeczy" oraz dziennikarz portalu DoRzeczy.pl, współpracuje z portalem Nowy Ład. W przeszłości publikował m.in. na łamach "Pro Fide, Rege et Lege", tygodnika "Teologii Politycznej" czy "Polityki Narodowej".

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!