Bez ogłoszenia stanu klęski żywiołowej rząd nie jest uprawniony do nakładania na społeczeństwo tak drastycznych, dotykających niekiedy tzw. istoty praw i wolności, obostrzeń.
Od marca 2020 r. w Polsce obowiązuje stan epidemii w związku z pojawieniem się i rozprzestrzenianiem nowego nieznanego dotychczas wirusa Sars-CoV-2. Ogłoszenie stanu epidemii wiąże się z szeregiem nakazów i zakazów, które zostały nałożone na obywateli, i które – z mniejszą lub większą intensywnością – są egzekwowane przez władze publiczne. Wprowadzenie przez ministra zdrowia stanu epidemii oraz rozporządzeń znacząco ingerujących w prawa i wolności jednostek wywołało dyskusję co do legalności modelu działania rządu. Innymi słowy – w debacie publicznej niejednokrotnie zwracano uwagę na fakt, że w sytuacji zaistniałej w marcu 2020 r. rząd powinien był ogłosić stan klęski żywiołowej jako jeden z konstytucyjnych stanów nadzwyczajnych.
Czym różni się stan epidemii od stanu klęski żywiołowej?
Możliwość i warunki ogłoszenia stanu epidemii przewidują przepisy ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. Wprowadzenie stanu epidemii generalnie daje możliwość podejmowania określonych w ustawie działań przeciwepidemicznych i zapobiegawczych dla zminimalizowania skutków epidemii. Działania takie w sposób nieuchronny wiążą się jednak z ingerencją w sferę chronionych konstytucyjnie praw i wolności obywateli, takich jak np. wolność zgromadzeń, wolność przemieszczania się po terytorium Polski, czy prawo do świadczeń zdrowotnych. Niekiedy ingerencja ta ma charakter tak głęboki, iż można stwierdzić, że dotyka tzw. istoty praw i wolności, jak miało to miejsce w sytuacji wprowadzenia całkowitego zakazu zgromadzeń. Problem w tym, że bez ogłoszenia jednego ze stanów nadzwyczajnych – w tym przypadku stanu klęski żywiołowej – organy władzy nie są uprawnione do nakładania na społeczeństwo tak drastycznych obostrzeń.
Zasady wprowadzania stanu klęski żywiołowej reguluje Konstytucja RP, jak również ustawa o stanie klęski żywiołowej. Ogłoszenia tego stanu nadzwyczajnego dokonuje Rada Ministrów (a nie minister zdrowia) w sytuacjach szczególnych zagrożeń, w celu zapobieżenia skutkom katastrof naturalnych (np. masowego występowania choroby zakaźnej ludzi), jeżeli zwykłe środki konstytucyjne są niewystarczające. Zwykłe środki konstytucyjne to takie, które wspomnianą już „istotę” praw i wolności mają pozostawiać wolną od naruszającej ją ingerencji państwa.
Mamy stan nadzwyczajny, ale go nie mamy…
Biorąc pod uwagę rodzaj i dotkliwość działań podjętych przez ministra zdrowia w celu przeciwdziałania szerzeniu się wirusa Sars-CoV-2 można stwierdzić, że władze publiczne w istocie podejmują czynności właściwe stanowi klęski żywiołowej, tj. przekraczające zakres zwykłych środków konstytucyjnych i dotykające istoty praw i wolności. Ten stan nadzwyczajny nie został jednak ogłoszony u progu epidemii, kiedy to „zawieszenie” zasad normalnego funkcjonowania państwa mogło znajdować uzasadnienie i uprawniałoby rząd do podejmowania szczególnych środków w walce w zakażeniami. Być może więc Rada Ministrów uznała, że owo szczególne zagrożenie jednak nie występuje i stan nadzwyczajny nie jest potrzebny? Jeżeli to nie realnie zaistniałe zagrożenie stoi u podstaw ograniczania praw i wolności, co innego ma te działania uzasadniać?