KITA: Ilu trzeba zamachów, by obudzić Europę?

Photo by Oscar Brouchot on Unsplash

Francuskie elity wierzyły, że ich kraj wraz z dobrobytem i wysokim poziomem rozumianej permisywnie wolności osobistej jest na tyle atrakcyjny, że przybysze i ich dzieci zintegrują się. Tym bardziej, gdy cały czas zarówno na nich jak na tubylcach będzie prowadzona intensywna inżynieria społeczna w szkołach i mediach – wszyscy zostaną wychowani do porzucenia wyjściowych tożsamości religijnych i etnicznych, by stać się świadomymi obywatelami laickiej Republiki.

81% – tylu Francuzów deklaruje, że czuje się „osobiście zagrożonych przez terroryzm we Francji”. Zaledwie 2% deklaruje, że „w ogóle nie czuje się zagrożonych”. Aż 52% uważa, że w związku z terroryzmem ich kraj nie da rady zapewnić bezpieczeństwa podczas igrzysk olimpijskich, zaplanowanych w Paryżu latem 2024 r. Badanie przeprowadziła pracownia ELABE dla reprezentującej polityczno-kulturowy główny nurt telewizji BFMTV – odpowiednika naszego TVN24.

Aż 84% uważa, że zagrożenie płynie „od wewnątrz” – ze strony potencjalnych terrorystów „znajdujących się już w społeczeństwie francuskim” – tylko 16% deklaruje, że wyłącznie „z zewnątrz”, 44% „wyłącznie od wewnątrz”, a 40% z obu tych kierunków. Skąd owi potencjalni terroryści wzięli się we Francji? To efekt wieloletnich działań kolejnych rządów, osiedlających na terenie państwa setki tysięcy (a wraz z potomkami: miliony) imigrantów pozaeuropejskich, w tym pochodzących z krajów muzułmańskich, przy ignorowaniu oczywistych różnic kulturowych między nimi a Francuzami. Następnie zaś przyznających imigrantom i ich potomkom prawa socjalne i polityczne, na czele z obywatelstwem.

Polityka ta była i cały czas jest realizowana w imię kolejnych „generacji praw człowieka”, „uniwersalnej misji Republiki”, oczyszczenia się z win kolonializmu i państwa Vichy oraz interesów wielkiego kapitału, zainteresowanego tanią siłą roboczą. Francuskie elity wierzyły, że ich kraj wraz z dobrobytem i wysokim poziomem rozumianej permisywnie wolności osobistej jest na tyle atrakcyjny, że przybysze i ich dzieci zintegrują się. Tym bardziej, gdy cały czas zarówno na nich jak na tubylcach będzie prowadzona intensywna inżynieria społeczna w szkołach i mediach – wszyscy zostaną wychowani do porzucenia wyjściowych tożsamości religijnych i etnicznych, by stać się świadomymi obywatelami laickiej Republiki.

Wizje te okazały się niebezpieczną utopią. Wymowny jest przykład „najnowszego” terrorysty. Armand Rajabpour-Miyandoab 2 grudnia zaatakował nożem na ulicy w Paryżu, przypadkowych przechodniów – zabił jedną osobę i dwie ranił, zanim został obezwładniony przez policję.

26-letni dżihadysta nie przybył do Francji z Lampedusy, nie przypłynął przez Morze Śródziemne. Nie został sprowadzony przez Komisję Europejską ani Władimira Putina. Urodził się i wychował we Francji. Jest obywatelem Francji. Ba – jego rodzice przyjechali z Iranu jako świeccy uciekinierzy niechcący żyć w Islamskiej Republice. Nie wychowywali go na muzułmanina, a gdy miał sześć lat zmienili jego imię z Iman na rdzennie, stereotypowo francuskie Armand.

 

Armand był idealnym kandydatem na obywatela laickiej Republiki. Jako dorosły wybrał jednak islam i dżihad, a nie dobrobyt i prawa człowieka. Trafił nawet już wcześniej do więzienia za działalność w organizacji terrorystycznej. Nie można go było jednak deportować, ponieważ jest obywatelem Francji – teoretycznie nie różni się niczym od Francuza z dziada pradziada. Papier zniesie wszystko, także ideologiczną fikcję. Obywatelstwo lub prawo pobytu można by przyznawać nawet w paczce chipsów, a następnie twierdzić, że „to przecież taki sam Francuz/Polak jak my” albo że „imigrant jest legalny, więc nie będzie z nim problemu”.


Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie


Jak widać, po wyjściu z więzienia Armand bynajmniej nie zmienił poglądów. Zaatakowany przez niego niedaleko wieży Eiffla niemiecki turysta nie żyje. 23-latek przyjechał do Paryża na wakacje z dziewczyną, wcześniej byli razem w Disneylandzie i Luwrze, co relacjonowali zdjęciami w mediach społecznościowych. Z kolei inna angielska turystka otrzymała od terrorysty cios młotkiem w oko. Rajabpour-Miyandoab niczego nie żałuje – po ujęciu przez policję w pełni przyznał się do czynu i go usprawiedliwił. Swój czyn uzasadnił „prześladowaniem muzułmanów w świecie” i postawą Francji wobec Izraela. Gdyby złapała go później, z radością zabiłby więcej przypadkowych Europejczyków.

Niebezpiecznie jest w centrum Paryża, ale nie tylko. Dwa tygodnie wcześniej w małej, prowincjonalnej miejscowości Crépol liczącej 532 mieszkańców zabity przez imigrancki gang został 16-letni Thomas. Raniono 17 innych osób obecnych na wiejskiej zabawie. Sprawcy deklarowali w trakcie, że przyjechali „rżnąć białych”. Rząd Macrona próbuje przeciwdziałać zamachom poprzez intensywniejszą inżynierię społeczną czy zakazywanie działalności organizacji islamskich, ale występuje w roli strażaka-podpalacza – cały czas osiedla co roku kolejne setki tysięcy imigrantów.

Ani „walka z rasizmem” ani „potrzeba rąk do pracy” nigdy się nie kończą. Tak samo jak nigdy nie kończy się powtarzanie, że państwo po prostu nie było dość dobre dla przybyszy i wystarczająco „inkluzywne” – choć we Francji nawet nielegalni imigranci mogą liczyć na darmową opiekę zdrowotną czy ubiegać się o mieszkanie od państwa. Naturalne jest, też że o ile dla pierwszego pokolenia jakakolwiek praca w Europie jest awansem, to drugie ma już wyższe aspiracje niż obsługiwanie tubylców.

 

Wpuścić człowieka jest znacznie łatwiej niż się z nim pożegnać – skutecznie deportowane jest zaledwie 6% osób z sądowym nakazem opuszczenia terytorium Francji. Każdy urodzony na terenie Francji ma prawo do obywatelstwa w wieku 18 lat, jeśli zamieszkuje we Francji między 11. a 18. rokiem życia. Każdy urodzony we Francji z rodziców urodzonych we Francji także. Pełne prawa polityczne otrzymują więc de facto potomkowie wszystkich imigrantów, którzy trwale osiedlą się w kraju. Każdy imigrant ma też prawo sprowadzenia swojej rodziny.

Państwo francuskie jest w stanie w ostatnich latach powstrzymywać widowiskowe zamachy w których ginęłoby kilkadziesiąt osób w rodzaju tych na Bataclan z 2015 r. W sprawie Armanda policja również zareagowała szybko. Cały czas plenią się jednak setki dotykających pojedynczych ofiar ataków nożem, napaści czy gwałtów, których liczba rośnie z roku na rok. Republikańska utopia zderza się z rzeczywistością. Skoro 84% zgadza się, że potencjalni terroryści są już w społeczeństwie, w ostatnich latach coraz częściej poprawność polityczna, jak również podstawowe elementy wolności osobistej schodzą na dalszy plan. Według tego samego sondażu aż 75% ankietowanych poparłoby zmianę konstytucji umożliwiającą prewencyjne (!) przetrzymywanie w zamkniętych ośrodkach wszystkich uznanych za „potencjalnie niebezpiecznych mogących być islamistycznymi radykałami”.

Francuzów zapytano także, jakiemu politykowi „byliby w stanie zaufać w sprawie obrony Francji i jej mieszkańców przed zagrożeniem terrorystycznym”. Zdecydowanie wygrała Marine Le Pen, której zaufałoby 41%, a nie ufałoby 58%. Dalej znaleźli się rządzący już minister spraw wewnętrznych Darmanin i prezydent Macron – po 31% wskazań pozytywnych i 68% negatywnych. Na szarym końcu głoszący hasło „kreolizacji Francji” przywódca proislamskiej lewicy Jean-Luc Mélenchon, któremu zaufałoby w tej sprawie 14%, a nie zaufałoby 86%.

Ostatecznie o przyszłości Francji rozstrzygną Francuzi. Dla nas ważne jest jednak, by nie iść tą samą drogą. A to zupełnie możliwe – dziś w Polsce również króluje paradygmat sprowadzania taniej siły roboczej, także pozaeuropejskiej i muzułmańskiej, przy ignorowaniu różnic kulturowych. Polskie obywatelstwo imigrant może uzyskać nawet po trzech latach pobytu stałego. Biznes wywiera silną presję i także od polityków prawicy łatwo usłyszeć, że problematyczni są tylko nielegalni imigranci albo socjal.

 

„Cieszy mię ten rym: „Polak mądr po szkodzie”;
Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.”

Wspieram dobrą publicystykę

75% ( 3000 / 4000 zł )
Wspieram!

Kacper Kita
Kacper Kita
Analityk i publicysta, członek redakcji portalu Nowy Ład, prowadzący dział wideo NŁ. Szczególnie zainteresowany polityką międzynarodową oraz szeroko pojętą kulturą. Autor biografii Érica Zemmoura oraz Giorgii Meloni, a także esejów biograficznych nt. m. in. Charlesa de Gaulle’a, Marine Le Pen i Benjamina Netanjahu.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!