KITA: Mit Kissingera dopełnił się

Dla mitu Kissingera nic nie mogło być lepsze niż śmierć w wieku dokładnie stu lat. W roli sędziwego mędrca doradzającego z zewnątrz występował znacznie dłużej niż w roli aktywnego polityka – ba, nawet dłużej niż w ogóle żył, zanim objął stanowisko publiczne.

Henry Kissinger był człowiekiem-mitem. Dla jednych sędziwym mędrcem, który posiadł wiedzę wszystkich wieków i z ich perspektywy spogląda na świat, nie będąc już do końca z niego. Kolejni prezydenci USA, przywódcy i dyplomaci z całego świata pielgrzymowali do Kissingera jak do wyroczni delfickiej, oczekując jak w pojedynczych, tajemniczych słowach przedwieczny starzec przekaże im swoje rady i przepowiednie. Dla drugich był personifikacją sił Ciemności. Demonicznym Wolandem, potężnym czarnoksiężnikiem, zbrodniarzem który oczarowywał współczesnych swoimi sztuczkami i umykał sprawiedliwości, obmywając się we krwi swoich ofiar. W mniejszości byli ci, którzy starali się mit Kissingera podważać, relatywizować – pisać o nim jak o zwykłym polityku, przereklamowanym i popełniającym błędy, krytykując go chociażby za długofalowe skutki otwarcia się na Chiny.

Dla mitu Kissingera nic nie mogło być lepsze niż śmierć w wieku dokładnie stu lat. W roli sędziwego mędrca doradzającego z zewnątrz występował znacznie dłużej niż w roli aktywnego polityka – ba, nawet dłużej niż w ogóle żył, zanim objął stanowisko publiczne. Został doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego Richarda Nixona mając 45 lat i 8 miesięcy, od jego odejścia z Białego Domu do śmierci minęło 46 lat i 10 miesięcy – zbieżność tych dat też ma lekki posmak czarnej magii.

Rok 1973, pół wieku po narodzinach i pół wieku przed śmiercią, przypada dokładnie na środek życia Kissingera. To wtedy polityk otrzymał swoją kontrowersyjną Pokojową Nagrodę Nobla, awansował na szefa amerykańskiej dyplomacji, brał udział w kontrowersyjnym obaleniu Salvatora Allendego i objęciu władzy w Chile przez Augusto Pinocheta. W tym pamiętnym (a dziś już wiemy: połowicznym) roku stawiał fundamenty pod przyszłe porozumienie egipsko-izraelskie i przeciągnięcie kluczowego państwa arabskiego na stronę USA bez porzucania Izraela podczas wojny Jom Kippur.

 

To wtedy także Kissinger miał wypowiedzieć do Richarda Nixona swoje słynne słowa – „jeśli Żydzi w ZSRR trafialiby do komór gazowych, nie naruszałoby to interesu Stanów Zjednoczonych. Być może byłoby to zmartwienie humanitarne”. Co mówił niemiecki Żyd urodzony w Bawarii, który uciekł do USA wraz z rodziną w ostatnim momencie, którego krewni ginęli w Holocauście. Jego stuletni żywot zawiera w sobie tragedie XX wieku – wojnę, Zagładę, nazizm, komunizm – jak również wszystkie dylematy zimnej wojny i okresu po upadku ZSRR. Młodość Kissingera to doświadczenie zbrodni „starego świata” – do Niemiec wrócił zresztą później jako dwudziestokilkuletni amerykański oficer. Wraz z wejściem Heinza przemianowanego na Henry’ego w dorosłość w swój wiek dojrzały jako supermocarstwo weszły także Stany Zjednoczone. Kissinger – badacz, akademik, pisarz, polityk, doradca – będzie uczestniczył we wszystkich dyskusjach na temat tego, co właściwie Waszyngton powinien zrobić ze swoją potęgą po 1945 r.

Choć w młodości flirtował z idealizmem, ostatecznym wnioskiem Kissingera ze zbrodni nie jest jednak konieczność budowy nowego, wspaniałego świata ani wykorzenienia zła z natury ludzkiej. Przestrzega przywódców USA przed nadmiernym mesjanizmem, obecnym głęboko w tamtejszej tradycji. Kissinger nie wierzy w zbawienie – ani chrześcijańskie, ani demokratyczno-prawoczłowiecze. Obawia się utopii, ideologii i fanatyzmu, widząc w nich źródła późniejszych mordów.

 

Wierzy wyłącznie w ograniczenie zła i cierpienia poprzez przemyślane działania polityczne, dyplomatyczne i militarne. Nieuchronnie budzi to pytanie o granicę – gdzie kończy się wzniosły, okraszony erudycją realizm, a zaczyna zwykły cynizm? Ilu niewinnych cywili można zamordować w imię wyższego dobra? Kiedy pokojowa koegzystencja z państwami zbrodniczymi przestaje być wykalkulowanym działaniem w imię interesu narodowego, które długofalowo pozwala podmywać fundamenty ideologiczne przeciwnika, a staje się milczącą akceptacją, jeśli nie afirmacją czynionego przez nie zła?


Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie


Maksim Gorki jako młody aspirujący pisarz obserwował starzejącego się Lwa Tołstoja, gdy ten siedział samotnie w milczeniu na brzegu morza. „Siedział z głową opartą na rękach; wiatr rozwiewał mu siwe włosy z brody między palcami. Patrzył daleko, na morze, a małe zielone fale posłusznie podskakiwały mu do stóp i pieściły je, jakby chciały żeby powiedzieć staremu czarodziejowi coś o sobie… Wydawał się jak ożywiony starożytny kamień, który wiedział i rozważał początek i koniec wszystkiego oraz jaki będzie koniec kamieni i traw, ziemi, wody i morza, całego wszechświata, od słońca aż po ziarna piasku. A morze jest częścią jego duszy i wszystko wokół niego pochodzi od niego i z niego. W zamyślonej ciszy starego człowieka poczułem coś złowieszczego, magicznego. Nie potrafię wyrazić słowami, co bardziej czułem niż myślałem w tej chwili. W moim sercu była radość i strach, a potem wszystko stopiło się w jednym, błogim uczuciu: «Nie jestem opuszczony na tej ziemi, dopóki żyje na niej ten starzec».”

W swoim wybitnym eseju „Goethe i Tołstoj” Thomas Mann przywołuje ten fragment wspomnień Gorkiego, komentując – „Wielkość i oddalenie Tołstoja są w swej naturze dzikie, pierwotne i pogańskie, poprzedzają kulturę. Brakuje w nim elementu ludzkiego, humanistycznego. Ten pradawny dni i mądrości, rozmyślający nad brzegiem wiecznego morza, otulony Wszechrzeczą, wyobrażający sobie początek i koniec rzeczy – widok ten przywołuje mroczny, przedludzki, niesamowity świat uczuć, świat zaklęć i runy”.

Ten opis pasuje w znacznej mierze także do Kissingera. Mroczny mędrzec rzeczywiście próbował okiełznać ciemne siły natury, obawiając się katastrofy podobnej do tej z jego własnej młodości.

Do końca przestrzegał USA i Chiny przed drogą otwartej konfrontacji, swoim testamentem czyniąc wezwanie do zarządzania swoją rywalizacją i uznania, że jedna strona nie jest w stanie wyeliminować drugiej. Jego śmierć może mieć wiele znaczeń symbolicznych – kultura, mity i symbole mają swoją moc, co rozumie mądry realista. Dlatego Kissinger czytał także pisarzy i filozofów.

 

Czy to kres amerykańskiej potęgi, która urodziła się i umiera wraz z nim? Czy zmierzch całego zachodniego świata, który produkował przez wieki wielkich opisywanych później przez Kissingera – Richelieu, Metternicha, Palmerstona, Disraelego, Bismarcka, de Gaulle’a? Który dziś cierpi na mierność klasy politycznej, a teraz będzie zastępowany przez następców równie cenionych przez niego Zhou Enlaia, Anwara Sadata i Lee Kuan Yew? Równie dobrze może to być jednak zapowiedź kresu polityki odprężenia, której był głosicielem, i zwiastun nowej wielkiej konfrontacji, której nie będzie już komu powstrzymać.

Wspieram dobrą publicystykę

75% ( 3000 / 4000 zł )
Wspieram!

Kacper Kita
Kacper Kita
Analityk i publicysta, członek redakcji portalu Nowy Ład, prowadzący dział wideo NŁ. Szczególnie zainteresowany polityką międzynarodową oraz szeroko pojętą kulturą. Autor biografii Érica Zemmoura oraz Giorgii Meloni, a także esejów biograficznych nt. m. in. Charlesa de Gaulle’a, Marine Le Pen i Benjamina Netanjahu.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!