KITA: U źródeł bliskości Francji i Rosji. Część pierwsza

commons.wikimedia.com

Zarówno przed jak i w trakcie wojny Emmanuel Macron regularnie dzwoni do Władimira Putina. Jeśli jest jakakolwiek teza, która funkcjonuje w powszechnej świadomości na temat francuskiej polityki zagranicznej, to ta o jej wiecznej prorosyjskości. Ile w tym prawdy? Z czego wynika i w czym realnie objawia się ta bliskość?

Może to wydawać się sprzeczne z naszą intuicją, ale relacje między Francją a Rosją nie mają wcale aż tak długiej historii. Stosunki dyplomatyczne nawiązano dopiero trzysta lat temu. Kiedy Francja miała już od wielu wieków ciepłe relacje z naszą Rzeczpospolitą, a francuskie królowe zasiadały na polskim tronie (pomijam nieszczęśliwy przypadek Walezego), Moskwa była nadal w Paryżu traktowana jako ośrodek odległy i nie mający wielkiego znaczenia. Rosjanie podejmowali starania o nawiązanie stosunków za panowania Ludwika XIII (1610-1643) i jego następcy Ludwika XIV, króla Słońce (1643-1715). Bez powodzenia. 

Zasadniczo celem polityki francuskiej przez setki lat, jeszcze od średniowiecza, było tworzenie systemu sojuszy równoważącego Niemcy i uniemożliwiającego ich dominację w Europie. Francuzi sami chcieli być pierwszą potęgą na Starym Kontynencie, podobnie jak Niemcy uważając się za dziedziców imperium Rzymskiego. Oba narody przyznają się też do cesarza Karola Wielkiego. Traktat w Verdun z 843 r. podzielił dziedzictwo tego ostatniego między jego trzech wnuków – odtąd Francja i Niemcy w różnych formach państwowych były skazane na rywalizację. To Niemcy utworzyli Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego, a Francuzi trochę wbrew sobie musieli stać się ojczyzną państwa narodowego. Kolejni królowie bronili swojej niezależności przed cesarskimi pretensjami do uniwersalizmu i politycznej jedności Christianitas. Najbliżej zjednoczenia Starego Kontynentu był w XVI wieku Karol V, którego ciągnące się dziesięciolecia wojny, negocjacje, taktyczne sojusze i najróżniejsze barwne perypetie z francuskim królem Franciszkiem I to materiał na co najmniej dziesięć podobnej długości artykułów.

Dzieło Karola V utrudniło pojawienie się w Niemczech herezji luterańskiej – cesarz musiał odtąd walczyć równocześnie z wewnętrznym buntem. Francuzi oczywiście postanowili wspierać zbuntowanych niemieckich książąt, występując w obronie ich wolności wobec cesarza i dążąc do dezintegracji Niemiec. Franciszek I był gotowy układać się przeciwko cesarzowi nie tylko z protestantami, ale nawet muzułmanami – zawarł także sojusz z sułtanem Sulejmanem Wspaniałym. Widzimy tu jasne zerwanie ze średniowieczem. Francja stała się ojczyzną nie tylko państwa narodowego, ale również racji stanu, raison d’état. Interes narodowy stał się ważniejszy od wierności prawdziwej religii. Tę politykę do perfekcji doprowadził w XVII wieku kardynał Richelieu – jednocześnie szef rządu Francji i książę Kościoła. W kraju tępił francuskich protestantów zagrażających jedności francuskiego państwa narodowego. Na zewnątrz zawierał sojusze z niemieckimi protestantami, by rozbijać jedność cesarstwa. Osobiście był katolikiem, księdzem, kardynałem, regularnie się spowiadał. Politycznie realizował interes Francji. 

Naturalnymi partnerami dla Francuzów przeciwko niemieckiej potędze byli w kolejnych dekadach nie tylko niemieccy buntownicy i Turcy, ale także Polska i silna wówczas Szwecja. Paryż chciał, żeby Niemcy były rozbite wewnętrznie – co osiągnięto wraz z traktatem westfalskim – oraz blokowane ze wszystkich stron. Rosja nie była do tego potrzebna. Jak już wspomniano, Francuzi traktowali ją wówczas jako odległy kraj bez dużego znaczenia.

Fundator pierwszy – Piotr Wielki

Przełom w historii i pozycji międzynarodowej Rosji przyniosło panowanie Piotra Wielkiego. Ten wybitny, jakkolwiek znany również ze swojego okrucieństwa rosyjski władca rozpoczął rządy od włączenia się do wojny Ligi Świętej (Polska, Austria, Wenecja) z Turcją. W latach 1697-8 car Piotr odbywał swoją słynną półtoraroczną podróż po Europie. Promował Rosję, siebie jako jej modernizatora oraz szukał sojuszników dla wojny z Turkami. Odwiedził Berlin, Wiedeń, Wenecję, Kopenhagę, Amsterdam i Londyn, ale pominął Paryż. Francja króla Słońce nadal nie była nim zainteresowana, a z Turcją utrzymywała dobre relacje. 

Jednak w kolejnych latach car Piotr wzmocnił Rosję, wygrał wojnę z Turcją, wielką wojnę północną ze Szwecją, a także zaczął podporządkowywać Rosji Polskę. Oto wszystkie trzy państwa, na które Francja liczyła przez lata jako partnerów równoważących żywioł niemiecki, zostały osłabione przez Rosję. Równolegle w 1715 r. zmarł sędziwy Ludwik XIV. Nowi rządzący Francją zaczęli patrzeć na Piotra jako na rosnącą siłę, z którą trzeba się porozumieć. Car Piotr odbył kolejną podróż, tym razem właśnie do Francji. Nie jest przypadkiem, że rok 1717 to jednocześnie data nieszczęsnego dla nas sejmu niemego oraz data nawiązania przez Francję i Rosję stosunków dyplomatycznych kilka miesięcy później. Rosja osłabiła Polskę, Szwecję i Turcję, a następnie zaczęła zajmować jej miejsce w polityce Francji – wówczas najsilniejszego państwa w Europie, promieniującego również swoją kulturą i językiem.

Od tego momentu datuje się bliskość francusko-rosyjska. Rosję Francuzi zaczynają postrzegać przez pryzmat kolejnych podobnych Piotrowi Wielkiemu oświeconych autokratów. Despotów skutecznych na arenie międzynarodowej i cywilizujących swój dziki, tajemniczy, odległy i ogromny kraj. Francja, o której względy Rosjanie musieli się ubiegać dłużej niż innych europejskich mocarstw, jest natomiast postrzegana przez nich jako centrum fascynującego dla nich Zachodu i Europy. Francja jest wówczas u szczytu swojej potęgi, a jej kultura w rozkwicie. Francuski jest językiem międzynarodowym. Rosyjskie elity uczą siebie i swoje dzieci francuskiego – jego znajomość jest tożsama z przynależnością do elity. Przez kolejne dwieście lat kolejne pokolenia rosyjskich arystokratów uczą się francuskiego, czasem nawet mówiąc między sobą po francusku. W obie strony sympatii i fascynacji pomaga odległość geograficzna. Jedni i drudzy niewiele o sobie nawzajem wiedzą i nie mają ze sobą wielu doświadczeń, które obie strony mają np. z Niemcami.

34 lata rządów carycy Katarzyny II to kolejny etap rozwoju relacji. Uważająca się za oświeconą reformatorkę władczyni wydawała olbrzymie pieniądze na skupowanie francuskich dzieł sztuki, ale również stypendia dla francuskich filozofów epoki Oświecenia, z którymi korespondowała. W 1767 r. imperatorowa napisała – po francusku – traktat o filozofii politycznej, komentowany następnie między innymi przez Diderota. Katarzyna była kolejnym po Piotrze „oświeconym despotą”, konsekwentnie bronionym przed krytyką przez samego Woltera.

Fundator (paradoksalny) drugi – Napoleon

Prawdziwym przełomem w relacjach obu państw były jednak wojny napoleońskie. Napoleon po zwycięstwach nad kolejnymi koalicjami szuka możliwości porozumienia z którąś z trzech lądowych potęg – Prusami, Austrią albo Rosją. Rosja wydaje się z nich trzech najatrakcyjniejszym partnerem między innymi ze względu na położenie geograficzne – może z drugiej strony niż Francja szachować oba państwa niemieckojęzyczne. Pokój w Tylży z 1807 roku to jeden ze szczytowych momentów napoleońskiej chwały. Cesarz rozważał następnie małżeństwo z młodszą siostrą cara Aleksandra. Francuzi kusili Rosjan sojuszem wymierzonym w Imperium Brytyjskie. W zamian za akceptację francuskiej dominacji w Europie i trwałe dołączenie do blokady kontynentalnej Rosjanie mogliby otrzymać francuską zgodę na spełnienie ich starego prawosławnego marzenia i zdobycie Konstantynopola. Mieliby również otwarte perspektywy ekspansji w Azji – mówiło się o wspólnym francusko-rosyjskim odebraniu Brytyjczykom Indii. Oczywiście nie powstałoby też niepodległe państwo polskie. Napoleon zaspokoiłby cara kosztem historycznych francuskich sojuszników, Polaków i Turków (choć gdyby przetrwało Księstwo Warszawskie, a pewnie by przetrwało, to i tak nasza sytuacja byłaby lepsza niż po 1795 r.).

Rosyjskie elity decyzyjne ostatecznie odrzuciły jednak napoleońskie awanse, stawiając na koncert mocarstw w Europie. Napoleon próbował wymusić posłuszeństwo siłą poprzez inwazję – bezskutecznie. Francuzi zdobyli i spalili Moskwę, ale potem Rosjanie zdobyli Paryż. Dla jednego i drugiego narodu były to silne doświadczenia, które utrwaliły obraz tego drugiego narodu jako poważnego konkurenta, którego trzeba traktować z szacunkiem i którego lepiej mieć po swojej stronie niż jako wroga.

Rosjanie zapamiętali Francję jako ten kraj, który jako jedyny po wielkiej smucie z XVII wieku zdobył Moskwę (pamiętamy oczywiście, kto był przed nimi). Francuzi zapamiętali z kolei Rosję jako kraj, który zadał decydujący cios Napoleonowi. Na którym połamał sobie zęby cesarz, który wcześniej podporządkował sobie Prusaków i Austriaków oraz kontrolował praktycznie całą kontynentalną Europę.

Warto zwrócić uwagę na to, jak Napoleona przedstawiło dwóch największych rosyjskich pisarzy – Tołstoj i Dostojewski. Lew Nikołajewicz właśnie o walkach z cesarzem Francuzów napisał rosyjski epos narodowy – „Wojnę i pokój”. Widzimy tam rosyjskie warstwy wyższe, które są na wskroś zfrancuszczone. Mówią między sobą po francusku, używają swoich imion w wersji frankofońskiej – główny bohater nazywany jest konsekwentnie Pierre, a nie Piotr. Książka jest pełna fragmentów po francusku – podobnie jak inne dzieła najważniejszych rosyjskich twórców XIX wieku. Wśród rosyjskiej arystokracji znajdziemy wówczas wielu francuskich emigrantów-arystokratów, którzy uciekli przed rewolucją, a Bonapartego uważają za barbarzyńcę. Pierwszy tom arcydzieła Tołstoja zaczyna się od komentarzy na temat niewątpliwej zbrodni, jaką było rozstrzelanie księcia d’Enghien.

Bonaparte jednocześnie fascynuje i przeraża. Oto zwykły Korsykanin, który mówi po francusku gorzej niż przeciętny wysoko urodzony Rosjanin, a teraz stał się panem Europy. Tołstoj stara się go przedstawić jako zwykłego człowieka, egoistę mającego swoje silne i słabsze strony. Chce „sprowadzić na ziemię” czytelnika, dla którego Napoleon jest wciąż w latach 60. XIX wieku mimo ostatecznej porażki postacią mityczną, półbogiem.

Fiodor Michajłowicz wspomina z kolej Napoleona w „Idiocie”. Stary generał Iwołgin opowiada w ramach pogawędek emeryta ewidentnie zmyśloną historię swojego spotkania jako dziecko z cesarzem zdobywającym Moskwę. Napoleon i młody Rosjanin mają w tej opowieści darzyć się ogromnym szacunkiem, jednocześnie będąc świadomymi niemożności ostatecznego porozumienia. Napoleon ma pytać chłopca, czy Rosjanie przyjmą go jako swojego władcę, jeśli przejdzie na prawosławie. Nigdy! – odpowiada mały Iwołgin. Cesarz uciekając chce wziąć go ze sobą, ale chłopiec odmawia, pragnąc pozostać w ojczyźnie. Napoleon przyjmuje jego wybór z szacunkiem i ze zrozumieniem.

Wraz z końcem wojen napoleońskich i kongresem wiedeńskim zwycięska Rosja staje się pełnoprawnym członkiem europejskiego koncertu mocarstw. Wraz z konserwatywnym kursem w końcowych latach panowania Aleksandra I staje się wręcz gwarantem Świętego Przymierza. Kolejny car Mikołaj I powszechnie nazywany jest „żandarmem Europy”. Równolegle Francja idzie po 1830 r. w przeciwnym kierunku, stając się po kolei liberalną monarchią lipcową, republiką, a wreszcie cesarstwem.

To Rosję za panowania Mikołaja opisał markiz Astolphe de Custine w swojej słynnej książce, która miała być odpowiedzią na „O demokracji w Ameryce” Alexisa de Tocqueville’a. Autor „Dawnego ustroju i rewolucji” wróżył, że to właśnie Stany Zjednoczone i Rosja są państwami, które będą w przyszłości kształtować losy świata. Wrażenia de Custine’a, który wybrał się w podróż w roku 1839, okazały się jednak wyraźnie negatywne. Dzięki rekomendacjom i pochodzeniu – ojciec i dziadek (sławny generał) byli zgilotynowani podczas wielkiej rewolucji francuskiej – de Custine mógł spotkać się z samym carem i jego małżonką. Markiz ukazał szerokiej publice we Francji i Europie – pamiętajmy, że francuski jest wówczas językiem międzynarodowym – obraz zacofanego, despotycznego państwa rządzonego przez strach i przemoc. Książka została zakazana w Rosji, a car czuł się „zdradzony”. Gdy Petersburg odwiedzał Balzac, monarcha próbował go nawet namówić, by słynny pisarz wyzwał de Custine’a na pojedynek w obronie jego dobrego imienia.

Cieniem na obrazie Rosji kładły się również kolejne polskie powstania, relacjonowane obszernie we francuskiej prasie. Warto przypomnieć także, że w latach 1853-56 Francja i Rosja walczyły ze sobą podczas dziś nieco zapomnianej wojny krymskiej. Paryż chciał w ten sposób uratować przetrwanie podmiotowości ostatniego ze swoich historycznych trzech wschodnich sojuszników – Turcji. Wcześniej Rosja zlikwidowała Polskę i znacząco osłabiła Szwecję, której w 1809 r. odebrała Finlandię. Stosunki ponownie poprawiły się, kiedy Francja przegrała wojnę z Prusami, straciła Alzację i Lotaryngię. Głównym wyzwaniem dla Paryża na powrót stały się silne, świeżo zjednoczone przez Bismarcka Niemcy. Nadmierna potęga Berlina nie w smak była także Petersburgowi – to interwencja księcia Gorczakowa w 1875 r. oddaliła widmo ponownej napaści Niemiec na Francję. Możliwość wspólnego szachowania Niemiec zawsze była najsilniejszym czynnikiem zbliżającym oba interesujące nas kraje.


Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie


Z czasem, zwłaszcza po odejściu w 1890 r. Bismarcka bardzo dbającego o podtrzymanie ciepłych relacji z carskim imperium, na horyzoncie zaczęła formować się perspektywa sojuszu francusko-rosyjskiego. Sojuszu paradoksalnego. Geografia i polityka łączyły najbardziej postępową wówczas w Europie, coraz ostrzej prześladującą chrześcijaństwo Republikę z konserwatywną carską despotią. Jeden i drugi kraj wciąż łączyła także kultura. Jedno z niewielu nagrań, na których zachował się głos ostatniego cara Rosji Mikołaja II to właśnie zapis przywitania przez monarchę prezydenta Francji w Petersburgu. Car mówi oczywiście płynną francuszczyzną. Carska orkiestra gra zaś rewolucyjną „Marsyliankę” – znów niezwykły paradoks.

Po tym zbliżeniu pozostała materialna pamiątka. W Paryżu otwarty przez cara Mikołaja II most imienia Aleksandra III – jego ojca i poprzednika na tronie. W Petersburgu (będącego wówczas, pamiętajmy, stolicą imperium) otwarty przez prezydenta Republiki podczas wspomnianej rewizyty most Troicki. Druga połowa XIX wieku to także okres rosnącej popularności wyjazdów do Paryża i na Lazurowe Wybrzeże wśród rosyjskich elit i arystokracji. To z Paryża przyjeżdża w końcu nieszczęsna utracjuszka Lubow Raniewska w Wiśniowym sadzie, ostatniej sztuce Antona Czechowa wystawionej na kilka miesięcy przed jego śmiercią w 1904 r.

Z kolei w położonej nad Morzem Śródziemnym malowniczej, odebranej Włochom w 1860 r. Nicei znajdziemy największą leżącą poza Rosją i jej byłym terytorium świątynię prawosławną w stylu rosyjskim. Efektowny sobór św. Mikołaja sprawia wraz ze swoimi kopułami i przebogato zdobionym ikonostasem wrażenie żywcem przeniesionego z Moskwy o tysiące kilometrów w środek Francji, w przezabawny sposób kontrastując z otoczeniem. Rodzina carska ufundowała go w miejscu śmierci wielkiego księcia Mikołaja Aleksandrowicza – syna Aleksandra II, następcy carskiego tronu. Książę spędzał w Nicei wakacje. Gdy odwiedzałem Niceę w lipcu 2019 r. (wybrałem się tam z okazji 50. rocznicy śmierci Witolda Gombrowicza, zmarłego i pochowanego w podnicejskim Vence), w soborze zaczepiła mnie stereotypowa stara babuszka, która mówiąc francuskim z silnym wschodnim akcentem oferowała turystom święte prawosławne obrazki z zabitą przez bolszewików rodziną carską. „To nasza rodzina królewska” – mówiła.

W ten sposób doszliśmy do I wojny światowej, w którą Francja i Rosja wkroczyły jako sojusznicy i która miała gigantyczny wpływ na historię obu państw. O tym jednak w drugiej części mojego eseju, opowiadającego już o XX wieku i czasach nam współczesnych.


Tekst powstał w ramach projektu: ,,Kontra – Budujemy forum debaty publicznej” finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolności Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego.

Kacper Kita
Kacper Kita
Analityk i publicysta, członek redakcji portalu Nowy Ład, prowadzący dział wideo NŁ. Szczególnie zainteresowany polityką międzynarodową oraz szeroko pojętą kulturą. Autor biografii Érica Zemmoura oraz Giorgii Meloni, a także esejów biograficznych nt. m. in. Charlesa de Gaulle’a, Marine Le Pen i Benjamina Netanjahu.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!