KITA: WHO rośnie w siłę i chce nowego traktatu

Szef WHO wzywa do wprowadzenia nowego „traktatu pandemicznego”. Pomysł ten budzi wątpliwości wielu środowisk w różnych krajach, które obawiają się oddawania władzy nad ludzkim życiem i zdrowiem niedemokratycznym instytucjom.

Kilka dni temu w Genewie zakończyło się 76. Światowe Zgromadzenie Zdrowia. Zgromadzeni delegaci państw członkowskich ONZ zgodzili się zwiększyć finansowanie dla WHO o 20% oraz stworzyć nowy fundusz inwestycyjny uzupełniający budżet organizacji. Szef WHO Tedros Adhanom mówił o „historycznym przełomie” i dziękował za dodatkowe pieniądze. Wezwał jednak rządy do szybkich negocjacji i zgody na projektowany nowy traktat pandemiczny, który miałby być przyjęty za rok na kolejnym Zgromadzeniu. Pomysł budzi wątpliwości wielu środowisk w różnych krajach, które obawiają się oddawania władzy nad ludzkim życiem i zdrowiem niedemokratycznym instytucjom.

Ludowy front wyzwolenia zdrowotnego

Kontrowersje budzi sam dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia Tedros Adhanom Ghebreyesus. To etiopski polityk, w przeszłości działacz Tigrajskiego Ludowego Frontu Wyzwolenia. To separatystyczny ruch zbrojny, wyjściowo łączący hasła skrajnie lewicowe i etnonacjonalistyczne, inspirujący się m. in. marksizmem-leninizmem, Mao Zedongiem czy Enwerem Hodżą. Front był w przeszłości uznawany za organizację terrorystyczną m. in. przez USA. Adhanom był ministrem zdrowia w rządzie Melesa Zanawiego, założyciela Frontu, który po latach walk doszedł do władzy w Etiopii. Później Tedros został ministrem spraw zagranicznych, a następnie w 2017 r. pierwszym w historii szefem WHO niebędącym lekarzem. Równolegle Front stracił władzę, a obecny rząd Etiopii uważa Adhanoma za szkodnika, który „skompromitował reputację, niezależność i wiarygodność WHO”.

Adhanom został wybrany na drugą kadencję wbrew własnemu krajowi – znów pierwszy taki przypadek w dziejach WHO. Nie musiał martwić się o przyszłość, ponieważ jeszcze jako minister zdrowia rozwinął bliskie relacje z wieloma wpływowymi środowiskami na Zachodzie – m. in. fundacjami Hillary i Billa Clintonów oraz Melindy i Billa Gatesów, które dziś należą do głównych sponsorów WHO.

Wielokrotnie był też oskarżany o związki z rządem Chin – co charakterystyczne, za jego rządów WHO odmawia Tajwanowi statusu obserwatora, który posiadał wcześniej.

 

Globalne ministerstwo zdrowia

Pod koniec zeszłego roku także Komisja Europejska przyjęła nową strategię zdrowotną. Wezwała do „światowego przywództwa” w dziedzinie zdrowia i wskazała w tym kontekście właśnie na WHO. Z kolejnych działań tego rodzaju i deklaracji Adhanoma jasno wynika chęć centralizacji zarządzania służbą zdrowia w skali świata. W tej dziedzinie, jak w każdej innej, lepsze decyzje od obywateli oraz odpowiedzialnych bezpośrednio przed obywatelami rządów narodowych mieliby podejmować niewybieralni i niekontrolowani demokratycznie „eksperci”. W lutym br. WHO opublikowało „zerowy” projekt nowego traktatu antypandemicznego, dzięki któremu zgodnie ze słowami Tedrosa Adhanoma „będziemy gotowi na kolejne pandemie”.

Traktatową zasadą miałoby być m. in. uznanie „centralnej roli WHO w zapobieganiu pandemiom, przygotowywaniu systemów opieki zdrowotnej oraz gromadzeniu i tworzeniu dowodów naukowych”.

Państwa mają mieć prawo do własnej polityki zdrowotnej, o ile tylko „ich działania nie szkodzą ich społeczeństwom”. Jeśli WHO uzna, że jakieś działanie danego rządu jest szkodliwe, rząd ma go zaprzestać, choćby nie chcieli tego obywatele tego kraju. Tekst nie precyzuje ani czym jest „szkodliwość” ani jak należałoby takie zobowiązania egzekwować, co jest zapewne świadomym zabiegiem mającym na celu stworzenie instrumentów prawnego i politycznego nacisku. Najlepiej zakulisowego.

Traktat zobowiązałby też państwa do przeznaczania określonej części PKB oraz stałej części budżetu na cele wskazane przez WHO.

Scentralizowana polityka zdrowotna prowadzona przez jedno ciało teoretycznie może brzmieć atrakcyjnie – tak jak wiele górnolotnych haseł o powszechnych pokoju, szczęściu i dobrobycie. Praktyka pokazuje jednak, że świat jest zbyt skomplikowany i nieprzewidywalny, by piękne wizje dało się wprowadzić w życie. Każdy popełnia błędy – także eksperci. Tym bardziej zaufania nie budzą tacy eksperci, co do których finansowania i politycznych związków istnieje wiele uzasadnionych wątpliwości. Tacy eksperci, których przedstawiane jako obiektywne wytyczne w wielu sprawach są co najmniej wątpliwe.

Różnorodne rozwiązania stosowane w poszczególnych państwach czy w chwili kryzysu czy po prostu w „normalnym” czasie pozwalają sprawdzać skutki odmiennych polityk oraz wycofywać się z decyzji, które przynoszą daleko idące szkody zdrowotne, społeczne lub gospodarcze. Decyzje podejmowane na poziomie narodowym są poddawane zdrowym mechanizmom demokratycznej kontroli.

Takiej kontroli nie będzie, jeśli decyzje dla całego świata będzie podejmowała jedna instytucja. Zgodnie z traktatem dyrektor generalny WHO miałby jednoosobowo decydować o ogłoszeniu pandemii, co następnie obligowałoby państwa-sygnatariusze do podejmowania konkretnych działań.

Miałaby też zostać powołana nowa instytucja – Ciało Zarządzające, które m. in. co trzy lata dokonywałoby analizy i ocen polityk prowadzonych przez poszczególne kraje.


Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie


Opór narasta

Co ciekawe, Zgromadzenie w Genewie nie przyniosło oczekiwanego przez Tedrosa Adhanoma postępu, jeśli chodzi o przygotowywanie traktatu. Jego nowa wersja – nazwana „zero plus” i opublikowana 2 czerwca – została złagodzona w stosunku do tej z lutego. Zniknął m. in. zapis o obowiązkowym przeznaczaniu 5% wydatków zdrowotnych na przeciwdziałanie przyszłym pandemiom – w domyśle w sposób wskazany przez WHO. Wycofano się z planu powołania Ciała Zarządzającego, choć nie z tworzenia nowych instytucji globalnych.

W końcowym wystąpieniu dyrektora generalnego WHO widoczne były zniecierpliwienie i pewna irytacja. Powtarzał, że kraje „muszą” porozumieć się ws. nowego traktatu w ciągu kolejnego roku, choć tak naprawdę nie zobowiązuje ich do tego absolutnie nic. Między lutym a czerwcem podniosło się wiele głosów krytycznych wobec przekazywania kompetencji w ręce Organizacji i Etiopczyk mógł poczuć się zagrożony.

 

Najbliższe miesiące pokażą, czy mieliśmy do czynienia jedynie z taktycznymi ustępstwami WHO oraz na ile skuteczna okaże się presja Tedrosa Adhanoma i związanych z nim środowisk na rządy narodowe.

 


Tekst powstał w ramach projektu: „Stworzenie forum debaty publicznej online”, finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolności Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego.

Kacper Kita
Kacper Kita
Analityk i publicysta, członek redakcji portalu Nowy Ład, prowadzący dział wideo NŁ. Szczególnie zainteresowany polityką międzynarodową oraz szeroko pojętą kulturą. Autor biografii Érica Zemmoura oraz Giorgii Meloni, a także esejów biograficznych nt. m. in. Charlesa de Gaulle’a, Marine Le Pen i Benjamina Netanjahu.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!