KUŹ: Cezar i zielona armia

Wiele ju? opowiedziano dowcipów o raporcie „Zazielenienie armii” (Greening the armies), który powsta? na zlecenie UE. Eksperci zwracaj? jednak uwag?, ?e sam pomys? nie jest bynajmniej a? tak ksi??ycowy, bo armia to te? ca?e zaplecze, ocieplenia budynków, podzespo?y itp. Wi?c „zazielenienie” wojska nie musi od razu oznacza? lekkich czo?gów na baterie s?oneczne, które wystawimy przeciwko ziej?cym ogniem rosyjskim potworom.

Jest w tym sporo racji. Doda?bym jeszcze jedn? obserwacj?. To logiczne, ?e zaczynamy w Europie ??czy? ekologi? i obronno??. Bo zielony biznes czasach pokoju, niejako, mia? nam przemys? zbrojeniowy zast?pi?. Powrót do du?ych zbroje? zepchnie go nieco na plan dalszy, ale powsta?y ju? linie produkcyjnie, ruszy?y maszyny. Wi?c tak od razu si? nie da.

Ju? t?umacz? mechanizm. Wielu zastanawia fakt, dlaczego UE ?rubuje tak drako?skie cele dotycz?ce energii odnawialnej i elektro-mobilno?ci, skoro jako taka odpowiada tylko za 7,3% globalnej emisji CO2. Tymczasem matce Ziemi jest dok?adnie oboj?tne, czy dwutlenek emituje si? w Berlinie, czy w New Delhi.

My?l?, ?e odpowiedzi? jest natura zachodnioeuropejskiego przemys?u, zw?aszcza niemieckiego. Jak na pó?-peryferie przysta?o, jest to przemys? mid-tech, czyli ?redniozaawansowany. Niemcy robi? ?wietne auta i silniki do koparek, ale ju? oprogramowanie powstaje w USA, tam te? projektuje si? iPhony, które potem produkuj? fabryki w Chinach.

Przemys?, zw?aszcza typu mid-tech, od zawsze karmi? si? za? w du?ym stopniu zaopatrywaniem pa?stwa w sprz?t wojskowy. Jak to uj?? wybitny politolog Charles Tilly: „pa?stwa tworz? wojny, a wojna tworzy pa?stwa”. Oznacza to tyle, ?e obronno?? (lub wr?cz „ofensywno??”) jest podstawow? funkcj? nowoczesnego bytu pa?stwowego i zapotrzebowanie armii to jedno z g?ównych paliw dla jego przemys?u.

 

Taka wizja nie do ko?ca jednak pasowa?a (jeszcze do niedawna przynajmniej) do ponowoczesnych cieplarnianych (nomen omen) warunków europejskich. Zw?aszcza Niemcy w pewnym momencie znalaz?y si? w kropce. Najpierw motorem ich gospodarki by?y cele i wyzwania zwi?zane z powojenn? odbudow? i zimnowojennym wy?cigiem mocarstw, a co potem? W okresie mi?dzywojennym i przedtem w latach 1871-1914, rzecz wiadoma, przemys? by? nastawiony na zbrojenia, zbrojenia i jeszcze raz zbrojenia. A potem z tymi wszystkimi karabinami, bombami i czo?gami wypada?o co? zrobi?. Jak to si? sko?czy?o dla Niemiec i Europy – mo?na teraz przeczyta? sobie w podr?cznikach historii.

Podczas zimnej wojny jeszcze jako? sz?o, niemiecka zbrojeniówka si? odbudowa?a. W latach 60-tych rusza np. produkcja s?ynnych leopardów. W latach 70-tych powstaj? wci?? coraz to nowsze modele niemieckiej broni na potrzeby NATO. Potem napi?cie spada, nastaje Gorbaczow i w 1989 r. podobno ko?czy si? historia. Przemys? jednak zostaje.

Niemcy nie chcieli ju? ryzykowa? kolejnej bitwy o Angli?. Pozostawa?o wi?c im zrobi? to samo, co Gaiusowi Caesarowi Augustusowi Germanicusowi zwanemu Kaligul?, kiedy jego ?o?nierze (i pewnie on sam) nie bardzo chcieli Brytanii pobija?. Je?li wierzy? Swetoniuszowi, to wyprawa Kaliguli przeciwko Brytyjczykom zako?czy?a si? nad kana?em La Manche. Niech?tnym, zapewne, do przeprawy przez morze legionistom Cezar ostatecznie og?osi?, ?e tu gdzie stoj?, stocz? wojn? z Posejdonem – bogiem mórz. W tym celu legioni?ci zacz?li miota? w?ócznie w kierunku wody, balisty obsypywa?y odm?ty pociskami, a potem miano nawet siec fale przyboju krótkimi mieczami rzymskimi. Po sko?czonej za?artej, acz niezbyt krwawej bitwie, cezar rozkaza? legionistom zebra? w he?my i podwini?te tuniki muszelki, jako ?up wojenny. Dawni czytelnicy Swetoniusza s?dzili, ?e Kaligula zwyczajnie zwariowa?. Potem zacz??y si? pojawia? w?tpliwo?ci historyków, mo?e chodzi?o o to, aby ukara? buntowników? Mo?e by? to wyraz jego frustracji tym, ?e s?aba aprowizacja i fatalna pogoda nie pozwala?y na przepraw?, a przecie? dyshonorem by?o wraca? z tak daleka nie stoczywszy symbolicznej cho?by bitwy?

Tak czy owak, dla mnie legioni?ci Kaliguli siek?cy fale u wybrze?y Normandii to doskona?a alegoria dzisiejszego zachodnioeuropejskiej zielonego przemys?u. Dzi? w Normandii jak grzyby po deszczu rosn? zreszt? francuskie farmy wiatrowe. Niewykluczone wr?cz, ?e która? z nich jest teraz dok?adnie tam, gdzie kiedy? sta? Kaligula.

 

W zachodnioeuropejskiej polityce ekologicznej chodzi wszak, podobnie jak w przypadku wojny z bogiem mórz, o to, aby da? co? do roboty ludziom i machinom, które w innych okoliczno?ciach zosta?yby u?yte do stoczenia prawdziwej bitwy. To dlatego stawia si? drogie turbiny wiatrowe i baterie s?oneczne, a potem wymaga ich ci?g?ego serwisowania oraz okresowej wymiany. To dlatego auta elektryczne tak szybko nadaj? si? na z?om. To dlatego koncernom, takim jak Siemiens, tak zale?y na tym, aby w Polsce powstawa?y odpowiednie ustawy, które nakr?c? popyt na ich produkty, wzgl?dnie pozwol? im zaoszcz?dzi? na koniecznej utylizacji przestarza?ych turbin.

Niemcy za? ze wszystkich krajów europejskich poszli zreszt? w tej „eko-wojnie” najdalej, tak to ju? u nich z wojnami bywa, je?li wierzy? Tacytowi, tak?e ju? od staro?ytno?ci. Berlin postanowi? si? bowiem wycofa? z elektrowni atomowych. Niewykluczone, ?e w?a?nie dlatego, ?e technologia otrzymywania energii elektrycznej w toku reakcji nuklearnej nie wytwarza odpowiedniej ilo?ci miejsc pracy. Jest ona na tyle zautomatyzowana i dopracowana, ?e nie stanowi wystarczaj?cego wyzwania dla dzielnych niemieckich in?ynierów i bohaterskich pracowników niemieckich fabryk. Przecie? nie od dzi? wiadomo, ?e w wielu ga??ziach przemys?u celowo nie wprowadza si? pe?nej automatyzacji w trosce o miejsca pracy.

Teraz oczywi?cie, kiedy wojna wróci?a do Europy, wypada?oby znowu rozkr?ci? przemy? zbrojeniowy. Rosja niestety ju? to zrobi?a i zu?ywa w dwa dni wi?cej pocisków artyleryjskich ni? ca?a UE produkuje przez miesi?c. ?aci?skie przys?owie mówi jednak cosuetudo altera natura homini – in?ynierowie i pracownicy europejskich fabryk przywykli po prostu do walki z klimatem i przenosz? te do?wiadczenia na nowe, nie tylko metaforyczne, fronty. Mo?e z Rosjanami pójdzie dzi?ki temu ?atwiej, cho? na pewno nie tak ?atwo jak Kaliguli w zwyci?skiej potyczce z Posejdonem.

Wspieram dobrą publicystykę

75% ( 3000 / 4000 zł )
Wspieram!

Michał Kuź
Michał Kuź
doktor nauk politycznych i publicysta, w latach 2018-21 również w służbie dyplomatycznej. Współpracował m.in. z „Nową Konfederacją”, „Pressjami” i „Rzeczpospolitą”, a obecnie jego eseje i analizy poza „Magazynem Kontra” ukazują się także w „Rzeczach Wspólnych” oraz „Teologii Politycznej co tydzień”. Absolwent Louisiana State University, pracuje jako wykładowca w anglojęzycznym programie International Relations na Uczelni Łazarskiego.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!