Usunięcie Alternatywy dla Niemiec z grupy Tożsamość i Demokracja zwiększa szanse na stworzenie jednej, wielkiej grupy europejskiej prawicy w Parlamencie Europejskim. Marine Le Pen chciała zademonstrować siłę i miała dość niemieckich nacjonalistów, którzy przez kolejne kontrowersje oddalają się od władzy zamiast się do niej zbliżać. Teraz przywódczyni Zjednoczenia Narodowego deklaruje otwartość na współpracę z Giorgią Meloni. Po 9 czerwca, gdy wiadomo będzie, ile kto dokładnie uzyskał mandatów, czeka nas bardzo ciekawa układanka na prawo od centrum.
Marine ma déjà vu
Sytuacja AfD poniekąd przypomina stary Front Narodowy. Lider listy Alternatywy do PE Maximilian Krah w wywiadzie dla włoskiego dziennika La Repubblica stwierdził, że “nie wszyscy esesmani byli przestępcami”. To słowa, który mógłby wypowiedzieć także Jean-Marie Le Pen, który w podobny sposób wywoływał skandale prowokacyjnymi tezami na temat II wojny światowej – choćby najgłośniejszym stwierdzeniem, że istnienie komór gazowych w których mordowano Żydów podczas Holocaustu nie jest pewne i to “detal historii”. Le Pen także kłócił się, że niektórzy francuscy członkowie dywizji SS Charlemagne (Karol Wielki) byli przyzwoitymi ludźmi, którzy chcieli walczyć z bolszewizmem na froncie wschodnim.
Dla Marine Le Pen formacyjnym doświadczeniem było bycie córką wroga publicznego numer jeden, “Diabła Republiki”. Miała osiem lat, gdy w środku nocy obudził ją wybuch – ktoś podłożył bombę pod jej mieszkanie, próbując zabić ją, jej ojca, jej matkę i jej dwie starsze siostry. Szczęśliwie zamach był nieudany, ale Marine całe życie – w szkole, na studiach, jako dorosła – tłumaczyła się za ojca, starała się go bronić, czuła się z jego powodu naznaczona. Gdy stopniowo przejmowała partię z jego rąk, uważała za swoje podstawowe zadanie odcięcie się od prowokacyjnych wypowiedzi o wojnie i flirtów z antysemityzmem, które jej zdaniem uniemożliwiały Frontowi Narodowemu zdobycie głosów szerszego odbiorcy. Chciała, żeby partia była odbierana jako profesjonalna, postrzegana przez pryzmat swojego programu dotyczącego imigracji, gospodarki czy Unii Europejskiej, a nie kłótni o historię, oraz by miała szansę dojść do władzy – a nie kultywowała w nieskończoność 15% oddanych zwolenników.
Gdy ojciec już jako tylko i aż honorowy przewodniczący partii znów wrócił do “detalu”, a potem nie chciał zmienić swojego postępowania, Marine w końcu wykluczyła go z partii – choć po trzech latach doszło do rodzinnego pojednania, a dziś ojciec i córka mają dobre relacje.
Władza czy wegetacja?
Obecnie Zjednoczenie Narodowe (nowa nazwa Frontu) jest na drodze do widowiskowego zwycięstwa w wyborach do PE. Sondaże dają mu 30-33% poparcia – niekiedy ponad dwa razy więcej od Odrodzenia Emmanuela Macrona, które spadło na poziom 15-17%. Tegoroczne badania pokazują też, że Le Pen na ten moment wygrałaby II turę z obecnym premierem Gabrielem Attalem – wybory prezydenckie odbędą się w kwietniu 2027 r. Równolegle wstępne porozumienie koalicyjne wynegocjował partner Le Pen z frakcji Tożsamość i Demokracja Geert Wilders, którego partia będzie prawdopodobnie największym udziałowcem w nowym rządzie Holandii. Od 1,5 roku wicepremierem Włoch jest ponownie Matteo Salvini z Ligi. Austriacka FPÖ prowadzi w sondażach z ok. 30% poparcia i także ma szansę partycypować we władzy po wyborach zaplanowanych na 29 września tego roku. Portugalska Chega, która powstała ledwie pięć lat temu, w marcu przebojem uzyskała 18% głosów.
Dla odmiany AfD, która w zeszłym roku wydawała się być na fali, w ostatnim czasie straciła poparcie, pogrążając się w kolejnych skandalach i kontrowersjach – wcześniej m. in. asystent tegoż Kraha został oskarżony o szpiegostwo na rzecz Chin. Alternatywa utwierdziła swój status jako najbardziej obciążonej partii w Europie. Le Pen nie chciała po raz kolejny tłumaczyć się we francuskich mediach za trudnych partnerów – tym bardziej, że AfD inaczej niż wszystkie wymienione wyżej ugrupowania nie ma żadnego jasnego przywódcy, który mógłby zagwarantować stabilizację kursu. Marine zademonstrowała siłę – ona idzie do góry, AfD idzie w dół, a jeśli Niemcy w przyszłości chcieliby znów należeć do jakiejś frakcji w PE, i tak będą skazani na zabieganie o jej wybaczenie.
Silne razem?
Le Pen chce także znormalizować sama siebie na tle AfD – co ma jej pomóc w dojściu do władzy we Francji. Stąd jej deklaracja chęci budowy jednej frakcji w PE z Giorgią Meloni oraz Europejskimi Konserwatystami i Reformatorami, na czele których stoi premier Włoch. Niedawno Marine występowała też na konwencji hiszpańskiego Voxu, który należy do EKR – razem z m.in. PiSem, czy współrządzącymi w swoich krajach Szwedzkimi Demokratami i Partią Finów. Marine stwierdziła w wywiadzie dla włoskiej gazety Corriere della Sera, że “zgadza się co do najważniejszych spraw” z Meloni, a premier Włoch nie odrzuciła wyciągniętej ręki: “Większość życia to mnie trzymano za kordonem sanitarnym, więc nie wyznaczam czerwonych linii”. Meloni w swoim “pragmatycznym” stylu nie wykluczała współpracy nawet z AfD, ale z drugiej strony także z EPL i Ursulą von der Leyen. Powtarza, że jej celem jest doprowadzenie do wielkiej koalicji europejskiej centroprawicy (o czym pisałem już w zeszłym roku na tych łamach https://magazynkontra.pl/wielka-gra-malej-giorgii-czy-prawica-ma-szanse-przejac-ue/).
“Zjednoczenie wszystkich patriotów” prawdopodobnie oznaczałoby także rozłam w EKR. Trudno wyobrazić sobie, by w jednej grupie z Le Pen chciał zasiadać czeski ODS premiera Petra Fiali, który idzie raczej w kierunku Europejskiej Partii Ludowej, czy podobnie sytuujące się belgijskie N-VA, niedawno sygnalizujące, że nie podoba mu się skręt EKR na prawo. Zjednoczenie Narodowe będzie miało jednak kilka razy więcej mandatów niż owi Czesi i Belgowie razem wzięci. Do tego dochodzi “samotny wilk”, jakim jest Fidesz Viktora Orbana – a w tle mamy również Smer premiera Słowacji Roberta Ficy czy ANO Andreja Babisa, który za rok może wrócić na stanowisko szefa rządu Czech.
Orban także budzi kontrowersje dla ODS, ale również dla Szwedów, których akcesję do NATO długo blokował. Do tego dochodzi napięcie węgiersko-rumuńskie (gdzie dobry wynik zrobi zapewne narodowo-chrześcijański AUR). Jednym słowem, szeroko pojęte siły prawicowe i suwerennościowe mogą łącznie uzyskać nawet do 30% mandatów w nowym Parlamencie Europejskim, ale prawie na pewno nie znajdą się one wszystkie w jednej frakcji.
Pytanie brzmi, czy powstanie rzeczywiście jedna “megagrupa” na bazie EKR i TD, część partii będzie niezrzeszona, a część odejdzie do EPL? Taki sojusz wymagałby pogodzenia silnych osobowości Meloni i Le Pen oraz ich rozbieżnych niekiedy interesów. Możliwe też jednak, że po prostu na placu boju pozostaną dwie frakcje, albo dojdzie do rozłamów i będzie podjęta próba stworzenia trzeciej…
Tekst powstał w ramach projektu pt. „Stworzenie forum debaty publicznej online”, finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolności Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego.