„Nie należę”. Epitafium dla ks. Tadeusza

Ks. Tadeusz by? autentycznie wolnym duchem. On si? nikomu nie k?ania? – poza Panem Bogiem, rzecz jasna – a w dzisiejszych czasach takich ludzi, tak twardych charakterologicznie i niezale?nych intelektualnie, jest garstka. Ka?dy z nich jest na wag? z?ota.

„Tadeuszu, ?ycz? Ci zdrowia! I dobrego, szcz??liwego nowego 2024 r.” – napisa?em do Niego zaledwie w niedziel?. Zrobi?em to po tym, jak wrzuci? na X t?it z ?yczeniami dobrej Wigilii dla „Sióstr i Braci z Cerkwii prawos?awnej”. „Na rodzinnym stole króluje kutia wykonana wed?ug przepisów prababek przez rodzon? siostr? Danut?” – napisa?. Pomy?la?em, ?e w takim razie musi si? czu? lepiej i moja wiadomo?? do Niego dotrze. By?em przekonany, ?e to po prostu kolejna wizyta w szpitalu, mo?e troch? trudniejsza ni? poprzednie, z którego wyjdzie i b?dzie dzia?a? jak dawniej. Jak si? okaza?o, to by? Jego ostatni t?it i ostatnia wiadomo??, jak? do Niego wys?a?em.  

„Jego si? nie da nikim zast?pi?” – to by?a moja pierwsza my?l, kiedy dotar?a do mnie wiadomo??, ?e ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski nie ?yje. Podkre?lam to bardzo mocno, poniewa? to nie jest my?l oczywista – przynajmniej dla mnie – gdy odchodzi która? z postaci publicznych. W?a?ciwie ta my?l pojawia si? bardzo rzadko. Z tak? si?? uderzy?a mnie dot?d mo?e raz, najwy?ej dwa w ?yciu.

 

Potrzebowa?em tylko paru sekund, ?eby u?wiadomi? sobie ogrom straty. I nie jest to czcza retoryka z mojej strony. ?mier? ks. Tadeusza naprawd? tworzy wielk? wyrw? w polskim Ko?ciele i w ?yciu publicznym w ogóle. Niestety, nie ma nast?pcy. Nie b?dzie mia? kto tej wyrwy wype?ni?.

Ks. Tadeusz by? bowiem autentycznie wolnym duchem. On si? nikomu nie k?ania? – poza Panem Bogiem, rzecz jasna – a w dzisiejszych czasach takich ludzi, tak twardych charakterologicznie i niezale?nych intelektualnie, jest garstka. Ka?dy z nich jest na wag? z?ota.

Fenomen Jego niezale?no?ci zasadza? si? i w tym, ?e jako katolicki ksi?dz (obrz?dku ormia?skiego) by? ks. Isakowicz-Zaleski przecie? podporz?dkowany ko?cielnej hierarchii. Tak si? jednak jako? dzia?o, ?e jego zwierzchnicy nie zechcieli go uciszy? i zamkn?? mu ust, nawet gdy krytykowa? ich bardzo ostro. Mo?e nie mieli ?mia?o?ci, czuj?c, ?e w gruncie rzeczy sami by sobie zaszkodzili. A tak?e, ?e ta krytyka jest ca?kowicie uzasadniona.

W ks. Tadeuszu czu?o si? wewn?trzn? si??, wymieszan? z pogod? ducha. Kiedy w lipcu ubieg?ego roku siedzieli?my razem przy stole w Domu Dziennikarza, w sali dla prelegentów, podczas konferencji po?wi?conej ludobójstwu na Wo?yniu, a ja co? do ksi?dza mówi?em, ten u?miechn?? si? i powiedzia?: „Dajmy ju? spokój z tym ksi?dzem. Tadeusz jestem”. W tamtym momencie pomy?la?em o pocz?tkach naszej niezbyt przecie? bliskiej znajomo?ci. Zbli?y?o nas w ostatnim czasie bowiem to samo, co nas kiedy? poró?ni?o. Dekad? temu, po ukazaniu si? Jego ksi??ki „Personalnik subiektywny”, bra?em udzia? – w tym samym zreszt? miejscu, w Domu Dziennikarza na Foksal – w debacie o tej ksi??ce. Stwierdzi?em wówczas, ?e ksi?dz Isakowicz-Zaleski ma ogromne zas?ugi w oczyszczaniu Ko?cio?a z tajnych wspó?pracowników, ale w sprawie Ukrainy ma po prostu obsesj?. Przyznaj? si? dzisiaj do tamtych s?ów, bo przyznanie si? do b??dnej oceny nie jest wstydem.

Dopiero to, co zacz??o si? w Polsce dzia? w zwi?zku z wojn? na Ukrainie pokaza?o mi, ?e w sprawie wzajemnych relacji Warszawy i Kijowa to ja si? myli?em, a nie ks. Tadeusz. Mo?e – z racji osobistej historii i szczerego zaanga?owania w spraw? – miewa? w tej sprawie momenty przesady, ale poza tym najzwyczajniej mia? racj?. Owszem, ró?nili?my si? w detalach. Ja uwa?a?em, ?e sprawy historyczne powinno si? jednak w relacjach z Kijowem oddzieli? od bie??cych decyzji politycznych czy dotycz?cych pomocy materialnej lub militarnej, ale to by?a zwyk?a ró?nica zda?, nie powód do fundamentalnego sporu.

Ks. Tadeusz mia? co najmniej dwa absolutnie wielkie momenty, gdy wida? by?o, dlaczego jest niezb?dny. Pierwszym by?a lustracja Ko?cio?a, a w?a?ciwie – niedosz?a lustracja. Ksi?dz, równie? zapewne z powodu swojego ?yciorysu (esbecja próbowa?a si? przecie? do niego dobiera?), by? tutaj bezkompromisowy. Symboliczny jest tytu? wywiadu rzeki, jaki w 2012 r. zrobi? z nim Tomasz Terlikowski („stary” Terlikowski, bo ten obecny, „nowy”, z pewno?ci? takiego zadania ju? by si? nie podj??): „Chodzi mi tylko o prawd?”. Prawda jest najwa?niejsza i – jak mówi? Józef Mackiewicz – tylko ona jest ciekawa.

W Ko?ciele prawda jest poj?ciem fundamentalnym. Ko?ció? zasadza si? na fundamencie przekonania o obiektywizmie prawdy. Ks. Isakowicz-Zaleski by? tej zasady ?yw? ilustracj?. Ukrywanie prawdy o tajnych wspó?pracownikach w?ród duchowie?stwa, a tak?e o „lawendowej mafii”, by?o sprzeczne z jego konstrukcj? intelektualn? i psychiczn?.

 

Tu bardzo wa?na uwaga. Si?a ra?enia ks. Tadeusza zasadza?a si? na tym, ?e – inaczej ni? wielu uczestników debaty publicznej – u niego kolejne wypowiedzi, w których pot?pia? hierarchi? i w?asny instytucjonalny Ko?ció? za jego wady, za nieradzenie sobie z przesz?o?ci? czy uleganie wp?ywowym ?rodowiskom opartym na upodobaniach seksualnych, nie wynika?y w ?adnym stopniu z jakiego? osobistego rachunku korzy?ci i strat. On niczego sobie ani nikomu innemu nie za?atwia?. Niczego nie kalkulowa?. On mia? po prostu ca?kowicie wewn?trzn?, p?yn?c? z samego ?rodka, potrzeb? mówienia prawdy. Ludzie z tak? predyspozycj? s? najgro?niejsi dla koniunkturalistów wszelkiego rodzaju, a jednocze?nie najbardziej przez nich znienawidzeni. Ich nie da si? „wy??czy?”. Nawet wyciszeni formalnie czy poprzez jak?? form? cenzury b?d? w naturalny sposób stanowili drogowskaz dla innych. To si? rozgrywa gdzie? w sferze imponderabiliów, w sferze metapolitycznej. Koniunkturali?ci s? wobec tego ca?kowicie bezsilni.


Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie


Drugi wielki moment przyszed? wraz z rozpocz?ciem wojny na Ukrainie. Ks. Tadeusz zachowa? si? jak powinien si? zachowa? ka?dy chrze?cijanin – a przecie? dobroczynna dzia?alno?? to by?o tak?e jego ?ycie. Dzia?alno?? cicha, niespektakularna, inaczej ni? u idoli mediów, prowadzona w Fundacji im. Brata Alberta. Ks. Tadeusz przyj?? ukrai?skich uchod?ców – i nie robi? wokó? tego sensacji. Zapewne wiele osób nie mia?o o tym poj?cia.

Jednocze?nie twardo sprzeciwia? si? podporz?dkowaniu polskiego interesu interesowi Kijowa, w szczególno?ci w sprawie, której by? niez?omnym rzecznikiem od dekad: ukrai?skiego ludobójstwa na Polakach. Jego g?os w tej sprawie brzmia? absolutnie bezkompromisowo i szed? w poprzek oficjalnej narracji obojga politycznych plemion, które przez ponad rok prze?ciga?y si? w zapewnieniach, ?e Polska pomo?e Ukrainie bez wzgl?du na koszty. Kresowianie i rodziny ofiar ukrai?skich zbrodni lgn?li do ks. Tadeusza jak do najwa?niejszej opoki i obro?cy ich sprawy. To on mia? odwag? stan?? wobec g?owy pa?stwa 11 lipca 2022 r. – zanim z powodów najczy?ciej koniunkturalnych w?adza przyj??a na moment bardziej stanowczy kurs – kiedy to zosta? przez Andrzeja Dud? skarcony i zbesztany za swoje d??enie do prawdy i sprawiedliwo?ci. „Niech ksi?dz wa?y s?owa!” – poucza? go wtedy pan prezydent. Zapomnia? najwyra?niej, ?e mówi do kap?ana, którego nikt nigdy nie by? w stanie zastraszy?.

To tylko dwa epizody z przebogatego ?ycia, które by?o codzienn? prac? na rzecz tych i innych spraw. Dramat polega na tym, ?e drugiego ks. Tadeusza nie ma. ?rodowiska kresowe straci?y swojego najwytrwalszego i maj?cego niekwestionowany autorytet rzecznika. Ko?ció? straci? duchownego, który nigdy nie ba? si? mówi? wprost o jego wadach, ku utrapieniu kunktatorskich hierarchów.

Widzia?em g?osy, ?e ks. Tadeuszowi nale?y si? po?miertnie Order Or?a Bia?ego. Nie mam co do tego ?adnych w?tpliwo?ci, ale czy pan prezydent podejmie tak? decyzj? – nie ma to tak naprawd? wi?kszego znaczenia. W przypadku ludzi takich jak ks. Isakowicz-Zaleski odznaczenia maj? kompletnie drugorz?dne znaczenie. S? tylko formalnym potwierdzeniem ich formatu, który i tak dla wszystkich jest jasny.

 

Autentyczna niepokorno?? umys?owa i charakterologiczna nie jest dzisiaj w cenie. Liczy si? przynale?no?? do plemienia.

 

A ja na z?o?? im, nie nale??

I tak beze mnie, o mnie, gra

Jednego nikt mi nie odbierze

Ja jestem ja, ja, ja

Jednego nikt mi nie odbierze

Ja jestem ja, ja, ja

 

Tak ?piewa? Przemys?aw Gintrowski w piosence Jacka Kaczmarskiego „Ja” o odmie?cu, cz?owieku chromym i innym ni? wszyscy. Ten refren przyszed? mi do g?owy od razu, gdy dowiedzia?em si? o ?mierci ks. Tadeusza. Z jedn? ró?nic?: w Jego przypadku „ja” by?o zawsze dla innych.

Tadeuszu, spoczywaj w pokoju. B?dzie Ci? tutaj bardzo, dramatycznie brakowa?. Tym razem to po prostu stwierdzenie faktu, a nie czcza epitafijna formu?ka.

Wspieram dobrą publicystykę

75% ( 3000 / 4000 zł )
Wspieram!

Łukasz Warzecha
Łukasz Warzecha
(1975) publicysta tygodnika „Do Rzeczy”, oraz m.in. dziennika „Rzeczpospolita”, „Faktu”, „SuperExpressu” oraz portalu Onet.pl. Gospodarz programów internetowych „Polska na Serio” oraz „Podwójny Kontekst” (z prof. Antonim Dudkiem). Od 2020 r. prowadzi własny kanał z publicystyczny na YouTube. Na Twitterze obserwowany przez ponad 100 tys. osób.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!