PILAWA: O faszyzacji życia codziennego. Leon Wielki czyta nowego Houllebecqa

Mam wra?enie, ?e z roku na rok coraz wi?ksze kawa?ki mojej codzienno?ci zagarniane s? przez coraz to chytrzejsze mechanizmy uzale?nienia. Globalny kapitalizm metodycznie zarz?dza ludzkimi s?abostkami, a system ten stopniowo i dyskretnie podmywa nasz? wolno?? i racjonalno??. „Chrze?cijaninie! Uznaj godno?? swoj?” – pisa? w kazaniu na Narodzenie Pa?skie papie? Leon Wielki. Co w kontek?cie faszyzacji ?ycia codziennego mog? znaczy? te s?owa?

Rozgotowane penne, e-papieros, s12e8

1.

Wpadam do niewielkiego lokalu przy Rynku G?ównym w Krakowie. Podaj? tam w miar? zjadliwy makaron. Przed z?o?eniem zamówienia sprzedawczyni zach?ca mnie do pobrania aplikacji. Zwykle mechanicznie odmawiam, jednak tym razem dziewczyna w pomara?czowym T-shircie patrzy na mnie jak na naiwniaka. Mówi, ?e wystarczy zeskanowa? kod QR i moje zamówienie b?dzie o po?ow? ta?sze. Nie wiem, czy to przez lito?? w jej oczach, czy przez ?echc?c? promocj?, ten jeden raz potulnie czyni? zado?? pokusie. Po chwili ?uj? wyskrobane z do?u wielkiego gara, sklejone i lekko rozgotowane penne za jedyne 13,35 z?. Chwila – jak to 13,35? Przecie? mia?o by? o po?ow? taniej, a okazuje si?, ?e dosta?em w prezencie jedynie nieca?e 7 z?otych?

Wieczorem przegl?dam aplikacj?. Oczywi?cie sprzeda?em swoje dane osobowe – imi?, nazwisko i dat? urodzin, a nawet list? krakowskich knajp, w których zamawia?em ostatnio jedzenie. Wszystkie informacje zosta?y automatycznie zassane ze skrzynki mailowej. Chc? wiedzie?, w jaki sposób b?d? u?ywane moje dane. Regulamin aplikacji, napisany w j?zyku angielskim (okazuje si?, ?e w?a?cicielem aplikacji jest jaka? globalna firma), uspakaja mnie, ?e „apka” bardzo szanuje prywatno?? u?ytkowników. W dokumencie na niebiesko ?wieci si? link, pod którym mog? pozna? wszelkie interesuj?ce mnie szczegó?y. Niestety, odno?nik wysy?a do niedzia?aj?cej strony.

2.

Moja dobra znajoma pali popularne elektroniczne papierosy. Ich minimalistyczny design przypomina produkty Apple. Zaci?gam si? z ciekawo?ci. Smakuje nie?le, mo?na pali? w pomieszczeniach, bo dym od razu si? ulatnia, zapach nie osiada na ubraniach, po paleniu smak w ustach nie przypomina popielniczki. Zastanawia mnie do?? enigmatyczna nazwa. Okazuje si?, ?e to skrót. Po rozwini?ciu w j?zyku polskim brzmi nast?puj?co: „Rzucam tradycyjne palenie”. A wi?c nie do??, ?e dobrze to smakuje i nie ?mierdzi, to jeszcze pomaga rzuci? normalne fajki, jest zdrowsze i nie trzeba wychodzi? na mróz, ?eby zapali?? W internecie czytam jednak: „zgodnie z wynikami badania przeprowadzonego na ludzkich komórkach nab?onka dróg oddechowych, urz?dzenia podgrzewaj?ce tyto? wykazuj? podobn? cytotoksyczno?? co papierosy tradycyjne i e-papierosy i mog? prowadzi? do stanu zapalnego w p?ucach”. Co gorsza, produkt jest na rynku dopiero od 2014 r., wi?c nie ma zbyt wielu bada? wykazuj?cych wp?yw tej u?ywki na zdrowie. Aha, czyli na pewno si? truj?, w zasadzie bardzo prawdopodobne, ?e to gorsze ni? normalne papierosy, a przez to, ?e ludzie mog? pali? w domu i w towarzystwie, to zapewne pal? tego sporo wi?cej. Wspania?e i zdrowe „rzucanie tradycyjnego palenia”.

3.

Wyrobi?em sobie przyjemny nawyk. Do ?niadania cz?sto ogl?dam film lub serial na której? z dwóch op?acanych przez mnie platformach streamingowych. Ma to wi?kszy sens, gdy ogl?dam serial, konsumpcja dwugodzinnego filmu na 8 podej?? mija si? z celem. Seriale jednak s? bardziej niebezpieczne. Cz?sto stoj? przed dylematem – zobaczy?, jak zacznie si? nast?pny odcinek, czy przerwa? ogl?danie po pierwszej dawce porannego zastrzyku dopaminy. To drugie, najcz??ciej najbardziej racjonalne wyj?cie z sytuacji, jest du?o trudniejsze. Nie tylko przez ciekawo??, co wydarzy si? dalej. Gdy patrz? na napisy ko?cowe pierwszego odcinka, mam zaledwie kilka sekund na naci?ni?cie „back” na pilocie, zanim automatycznie nie odpali si? kolejny. Zauwa?y?em jednak, ?e nie wystarczy, ?ebym wcisn?? ten przycisk raz. Aplikacja zaprogramowana jest w ten sposób, ?e musz? zrobi? to co najmniej dwukrotnie w ci?gu oko?o czterech sekund. Cz?sto si? nie udaje, wi?c grz?zn? na kolejne 15 minut w historii moich ulubionych bohaterów.

Cywilizowana rozpacz

Nasza codzienno?? p?ka w szwach od tego typu zdarze?. Otaczaj? nas drobne i z pozoru nieszkodliwe mechanizmy prowadz?ce do ma?ych uzale?nie?. Bardzo powoli, zatruwaj? nam z roku na rok coraz wi?cej czasu.

Ten aspekt naszej codzienno?ci dobrze obrazuje posta? Paula Raisona, g?ównego bohatera najnowszej powie?ci Michela Houellebecqa pt. Unicestwienie. Paul, facet w ?rednim wieku zajmuj?cy wysokie stanowisko w ministerstwie finansów, jedzie francuskim poci?giem z pr?dko?ci? trzystu dwudziestu jeden kilometrów na godzin?. Wchodzi do wagonu restauracyjnego. Kucharz serwuje mu „autorskiego burgera Paula Constanta, sa?atk? z komosy ry?owej i orkiszu oraz buteleczk? Côtes du Rhône”. Bohater pyta sam siebie, czy jest odpowiedzialny za ten ?wiat – z ca?ym jego nadmiarem, udawanym blichtrem, „z ogólnym obrotem, jaki przybra?y sprawy, z pseudoludycznym nastrojem, cho? w rzeczywisto?ci z niemal faszystowsk? normatywno?ci?, która stopniowo opanowa?a najdrobniejsze fragmenty codziennego ?ycia”.

Ten epitet – „faszystowska normatywno?? codziennego ?ycia” – oddaje niepokoj?cy sens ka?dej z trzech przywo?anych wy?ej historii. Bardzo ostro?nie i z pozoru nieszkodliwie, w nieistotnych, codziennych sprawach, do?wiadczamy tych samych pastelowych, ma?ych nieszcz???. Powoli tracimy w?asn? sprawczo??. Wielki agregator danych wybierze za nas; podpowie naszym mózgom, ?e w?a?nie teraz potrzebujemy kolejnej niewinnej daweczki dopaminy – szybkiego jedzenie, szybkiego i zdrowego „bucha”, zaledwie kilku minut wci?gaj?cej historii, etc. Pod wp?ywem ekonomii uwagi coraz bardziej rozp?ywam si? w s?odkim ?nie uleg?o?ci.

Na pocz?tku Unicestwienia poznajemy Paula jako samotnego cz?owieka. Jednak jego praca, podobne do moich przyjemnostki, a tak?e rytua?y odgrywane w równym rytmie nowoczesnej Francji, pozwalaj? mu nie odczuwa? nieszcz??cia. Jest cz?owiekiem znieczulonym w?asnym sukcesem. Zrealizowa? projekt, który powsta? w jego precyzyjnym umy?le kilkana?cie lat wcze?niej. Uko?czy? elitarne studia, dorobi? si? dwupi?trowego mieszkania z du?ym livingiem, o?eni? z kobiet? o równym do niego statusie spo?ecznym. „Paul zazwyczaj wraca? do domu pó?no, mi?dzy pierwsz? a trzeci? w nocy; o tej porze Prudence ju? dawno by?a u siebie w pokoju. Czasem na koniec dnia ogl?da? filmy dokumentalne o zwierz?tach; zupe?nie przesta? si? masturbowa?. Od miesi?cy – prawie od roku, pomy?la? ze zgroz? – nie widzia? si? z ?on?, a nawet w poprzednich latach, kiedy si? spotykali, nie by?o to ani cz?sto, ani d?ugo. Jako cz?onkowie wy?szej kadry kierowniczej nie chcieli narusza? przyj?tych zwyczajów i przywi?zywali wag? do tego, ?eby rozk?ad ich ma??e?stwa odby? si? w maksymalnie cywilizowanych warunkach. S?ysz?c ?piew wielorybów, mia? ochot? uciec, wyj?? z mieszkania i poszuka? hotelu na noc. Zm?czenie jednak wzi??o gór?, otworzy? wi?c drzwi livingu”.

Pozycja spo?eczna Paula stwarza warunki, w których mo?na odczuwa? co najwy?ej roz?o?on? na raty, cywilizowan? rozpacz. To kolejny epitet, który zapada w pami?? podczas lektury Unicestwienia. Cywilizowana rozpacz – cz?owiek nawet g??boko nieszcz??liwy i poraniony mo?e wpisa? swoje nieszcz??cie w daj?cy ukojenie schemat. Zawsze jest opcja. Ka?da dawka bólu mo?e by? neutralizowana przez proporcjonaln? dawk? przyjemno?ci. Paul Raison, po polsku Pawe? Rozs?dek, nie ma prawa do buntu, nie wypada mu. Oczekuje si? od niego spolegliwo?ci, ?ycia w poczuciu satysfakcji ze zrealizowanego marzenia. I jest to w ?wiecie opisanym przez Houellebecqua najbardziej rozs?dne wyj?cie z sytuacji. Kantowski sen o wieku rozumu okaza? si? w praktyce koszmarem. Utopia jednostki wolnej od autorytetów okaza?a si? dystopi? podporz?dkowania wyrokom nieomylnych liczb. Jedyne co nam zostaje, to cywilizowana rozpacz. Przecie? tak naprawd? jest super, nie ma co narzeka?.


Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie


O czym jest Bo?e Narodzenie

Kto w okresie ?wi?t Bo?ego Narodzenia czyta Unicestwienie starego, depresyjnego Michela Houellebecqua, ten musi by? co najmniej frustratem, a najpewniej tak?e impotentem – powiedzia?em sam do siebie po lekturze wy?ej cytowanych fragmentów. ?wi?ta Bo?ego Narodzenia i koniec roku s? przecie? czasem wytchnienia, rodzinnej atmosfery, zapachu domowego barszczu i smaku makowca. W?a?nie wtedy mo?na prawdziwie odpocz?? od cywilizowanej rozpaczyfaszystowskiej normatywno?ci, je?li w ogóle te zjawiska s? czym? ponad wymys? znanego, francuskiego skandalisty. To wszystko prawda. Pisz? te s?owa na dwa dni przed Wigili? i w?a?nie tak – do?? banalnie – t?sknie za tym, co zapewne niebawem si? stanie. A jednak Bo?e Narodzenie nie jest o tym albo inaczej – to opowie?? obejmuj?ca rodzinn? czu?o??, ale i przekraczaj?ca t? sielsk? atmosfer?.

I teraz zacytujmy kogo? powa?niejszego od Houellebecqua. Leon Wielki, papie?, którego pontyfikat datuje si? na czasy schy?ku Imperium Rzymskiego, tak pisa? o sensie Wcielenia Boga: „Chrze?cijaninie! Uznaj godno?? swoj?, a stawszy si? wspólnikiem Boskiej natury, nie wracaj w starych na?ogach do poprzedniego upodlenia. Pami?taj, jakiej g?owy i jakiego cia?a jeste? cz?onkiem! Przypomnij sobie, ?e wyrwany z mocy ciemno?ci, zosta?e? przeniesiony w ?wiat?o i królestwo Boga. Przez sakrament chrztu sta?e? si? ?wi?tyni? Ducha ?w. Nie wypraszaj od siebie tak wielkiego go?cia z?emi uczynkami, i nie oddaj si? na now? w s?u?b? diab?a, bo cen? za ciebie jest krew Chrystusa, który b?dzie ci? s?dzi? w prawdzie, który w mi?osierdziu ci? odkupi?, który z Ojcem i Duchem ?w. króluje na wieki wieków. Amen” (Kazanie VI, Na uroczysto?? Narodzenia Pa?skiego I).

Nie brzmi to jak dobrotliwa pastora?ka, jako? nie pasuje do sma?onego na ma?le karpia i niezno?nie s?odkich pierników. Rado?? Bo?ego Narodzenia, dla zas?u?onego dla rozwoju doktryny katolickiej wielkiego papie?a, nie jest po prostu szcz??liwym oczekiwaniem na ostateczne zbawienie. Oczekiwanie ju? min??o, przemin?? czas uleg?o?ci i pob?a?ania. Wcielenie oznacza wielkie zadanie do wykonania dla ka?dego cz?owieka. Przez tajemnic? narodzenia Bogo-cz?owieka, cz?owiek zosta? o?wiecony, zosta?a mu nadana wielka godno??, ale i wielka misja. Mam si? cieszy? Narodzeniem Pa?skim, ale nikt nie wykona za mnie roboty.


Wspieram dobrą publicystykę

75% ( 3000 / 4000 zł )
Wspieram!
Cz?owiek mo?e straci? godno??

Leon Wielki podkre?la, ?e przyj?cie przez prawdziwego Boga prawdziwego ludzkiego cia?a podnosi godno?? ka?dego cz?owieka. Z poj?ciem godno?ci osoby mamy jednak dzi? spory problem. W prawnocz?owieczym dyskursie, który mocno zosta? przyj?ty i zaaprobowany przez posoborowy Ko?ció?, nieustannie podkre?la si?, ?e godno?? osoby jest niezmazywalna, a wi?c nie mo?na si? jej pozby?.

?ród?em tak poj?tej godno?ci osoby jest stworzenie cz?owieka „na obraz i podobie?stwo Bo?e”. W Historii Ko?cio?a ró?nie jednak t? godno?? rozumiano. Podkre?lano, ?e cz?owiek jest osob?, jest godny tego miana, w?a?nie dlatego, ?e stanowi ikon? Boga. Sama natura cz?owieka jest jak piecz??, któr? zostawi? na ka?dym z nas Bóg. Dzi?ki temu podstawowemu podobie?stwu cz?owiek jest podobny do Boga, bo jest wolny i rozumny. Jednak tak poj?ta godno?? jest czym? statycznym. Nie mo?na jej utraci?, ani przekre?li? ?adnym, nawet najstraszniejszym czynem. Jak zauwa?a Jadwiga Guerrero van der Meijden w ciekawym wyk?adzie (serdecznie polecam), logiczn? konsekwencj? tej nauki jest, ?e nawet ludzie pot?pieni czy te? zbuntowane anio?y zachowuj? godno?? osoby, a wi?c i jakie? podobie?stwo do Boga.

Podejrzewam, ?e nadmiernie podkre?lanie tego statycznego podobie?stwa ka?dej osoby do Boga jest ?ród?em b??dnego skrótu my?lowego – skoro ka?dy jest podobny, to te? ka?dy jest godny Jego ogl?dania. Bardzo szybko wi?c l?dujemy w pustym piekle, a ka?dego kto o piekle mówi, pos?dzamy o rozpowszechnianie duchowo?ci opartej na l?ku rodem ze ?redniowiecza.

Na szcz??cie XX-wieczna filozofia chrze?cija?ska podchodzi?a do tego tematu równie? z innej strony. Przyk?adem mo?e by? my?l Edyty Stein. Cho? osoba ludzka nigdy nie traci godno?ci z natury, to jednak mo?e utraci? godno?? z podobie?stwa. Mog? swoimi czynami zaprzeczy? w?asnej godno?ci, zdepta? j? i uniewa?ni?. ?wietnie pokaza? to Tolkien we W?adcy Pier?cieni na przyk?adzie orków. Orkowie z natury wywodzili si? przecie? z elfów, jednak ska?eni z?em upodobnili si? do niego, depcz?c swoj? istot?. Stawka gry jest wi?c wysoka, nic nie jest przes?dzone. My?l?, ?e to tylko z pozoru przygn?biaj?ce. Czy naprawd? chcieliby?my ?y? w rzeczywisto?ci, w której wszystko jest ju? rozstrzygni?te, a jako?? naszego ?ycia doczesnego ostatecznie nie ma wi?kszego znaczenia?

W ?rodku procesu

Jak to wszystko ma si? do faszystowskiej normatywno?ci? Houellebecq od razu, gdy wk?ada w usta swojego bohatera ten epitet, cytuje zastanawiaj?ce s?owa Raymonda Arona – „ludzie nie rozumiej? historii, któr? tworz?”. My?l?, ?e zarówno architekci algorytmów, ani tym bardziej ich u?ytkownicy nie do ko?ca jeszcze zdaj? sobie spraw? z konsekwencji, jakie mo?e przynie?? nasz nowy, wspania?y ?wiat. Zwykle staram si? zachowywa? do?? daleko posuni?ty sceptycyzm wobec wszelkiej ma?ci proroków nowej zag?ady. Coraz bardziej jednak dorastam do przekonania, ?e na naszych oczach tworzy si? co? przera?aj?cego, co podwa?a ludzk? godno?? – w jej wolno?ci i racjonalno?ci. Przestrze? cyfrowego kapitalizmu staje si? coraz bardziej antyludzka. Co gorsza, za kilkana?cie lat mo?e dopiero do nas dotrze?, ?e to zacz??o si? w jakim? konkretnym momencie. W ?rodku trwania procesu nie wida? biegunów zmian, po prostu wszystko trwa. A? w ko?cu, tak jak Paul, gdy b?dziemy ogl?dali kolejny film przyrodniczy, w chwili us?yszenia kolejnego wielorybiego ?piewu, dojdzie do nas, ?e od d?u?szego czasu tkwimy po uszy w cywilizowanej rozpaczy.

***

Cyfrowy syf coraz mocniej zatruwa nasz? codzienno??. W pozornie nieszkodliwy sposób ogranicza drobne enklawy wolno?ci, a oddzia?uj?c na sfer? emocji i atawistycznych potrzeb, redukuje nasz? racjonalno??. A to w?a?nie wolno?? i racjonalno?? s? klasycznymi kryteriami bycia osob?. Na szcz??cie nabranie dystansu jest jeszcze stosunkowo proste. Dzi?ki nawet kilkudniowemu cyfrowemu detoksowi dochodzi do nas, jak bardzo niepotrzebne jest to wszystko, co nas otacza. Czas oktawy Bo?ego Narodzenia to dobry moment na prób? ucieczki od post?puj?cej niezauwa?enie faszyzacji ?ycia codziennego.


Tekst powsta? w ramach projektu pt. „Stworzenie forum debaty publicznej online”, finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolno?ci Centrum Rozwoju Spo?ecze?stwa Obywatelskiego.

Konstanty Pilawa
Konstanty Pilawa
Członek zarządu Klubu Jagiellońskiego. Redaktor naczelny czasopisma idei „Pressje”. Redaktor, wydawca i szef działu„Nowa chadecja” na portalu opinii Klubu Jagiellońskiego. Współtwórca podcastu „Kultura poświęcona”. Przygotowuje doktorat z filozofii politycznej oświeconego sarmatyzmu w Szkole Doktorskiej Akademii Ignatianum w Krakowie.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!