WARZECHA: Wszystkie fronty tej wojny

flickr.com

Hurrapatrioci bez zastanowienia opowiadaj? si? za jak najwi?kszym zaanga?owaniem Polski w konflikt, z ustanowieniem strefy zakazu lotów w??cznie. Lekcewa?? oni ca?kowicie gospodarcze skutki wojny. Tymczasem eksperci zaczynaj? ju? wspomina? o najgro?niejszym ekonomicznie zjawisku: stagflacji, czyli po??czeniu wysokiej inflacji ze stagnacj? gospodarcz?.

W niektórych przypadkach zlekcewa?ono zasad?, ?e go?cie w Polsce nie mog? mie? praw wi?kszych ni? w?a?ni obywatele, a korzy?ci, jakie otrzymuj?, nie mog? by? przyznawane kosztem Polaków. To nieuchronnie musi rodzi? coraz wi?ksze napi?cia, w miar? jak b?dzie si? ko?czy? entuzjazm.

By? mo?e najbardziej rzucaj?c? si? w oczy cech? polskiej dyskusji o strategii w czasie wojny jest takiej dyskusji brak. Na palcach jednej r?ki mo?na policzy? ludzi i miejsca, gdzie trwa sensowny spór o zasadnicze przecie? kwestie: jak bardzo Polska powinna si? anga?owa? dyplomatycznie, a by? mo?e na inne sposoby; jak pomaga? ukrai?skim uchod?com, ?eby pomaga? m?drze; jakie szanse i jakie zagro?enia stwarza obecno?? dobrze ponad miliona uchod?ców w Polsce; jakie szanse i jakie zagro?enia wynikaj? z tego, co si? dzieje, dla naszego kraju w kategoriach geopolitycznych; wreszcie w jakim stanie wyjdziemy z tej sytuacji gospodarczo.

W wi?kszo?ci przypadków mamy do czynienia z awantur? i przerzucaniem si? obelgami. W najlepszym za? przypadku z u?ywaniem j?zyka nacechowanego skrajnymi emocjami, za pomoc? którego dokonanie analizy zdarze? nie jest mo?liwe. Poniewa? za? dominuje narracja hurrapatriotyczna, pod ostrza?em s? przede wszystkim ci, którzy pokazuj? jej wady. W jakim? stopniu przypomina to sytuacj? z 1939 r. w Polsce, gdy nieliczni przestrzegaj?cy przed fatalnym rozwojem wypadków, co sta?o w sprzeczno?ci z oficjalnym tonem opowie?ci o polskiej pot?dze, byli w najlepszym wypadku ofiar? anatemy, a w najgorszym – l?dowali w Berezie Kartuskiej. Taki los spotka? m.in. Stanis?awa Cata-Mackiewicza, który w li?cie do redakcji londy?skich „Wiadomo?ci”, napisanym w 1951 r., tak wyja?nia? przyczyn? swojego kilkunastodniowego uwi?zienia (24 marca do 8 kwietnia 1939 r.):

W artykule by?ego premiera, gen. Felicjana S?awoja-Sk?adkowskiego, jak zawsze j?drnym i doskonale napisanym, spotykam wiadomo?? ?e „redaktor wile?ski” zosta? osadzony w Berezie za „wychwalanie ustroju hitlerowskiego”, a potem wypuszczony z tym, ?e ma nadal pisa?, lecz bez wychwalania ustroju hitlerowskiego.

Musz? na to odpowiedzie?, i? powodem osadzenia mnie w Berezie by?o nie wychwalanie ustroju hitlerowskiego (którego nigdy w ?adnym artykule nie chwali?em, b?d?c zasadniczym przeciwnikiem wszelkiej monopartii), ale moje artyku?y o konieczno?ci trzech dywizji motorowych, które wtedy og?asza?em, zaopatruj?c je ilustracj?, przedstawiaj?c? ogromny czo?g sowiecki, ogromny samolot niemiecki, a po ?rodku ma?ego u?ana polskiego.

W?adys?aw Studnicki z kolei, wybitny znawca Niemiec uznawany za germanofila, wyda? w 1939 r. ksi??k? „Wobec nadchodz?cej II-ej wojny ?wiatowej”, której ca?y nak?ad zosta? z polecenia w?adz sanacyjnych skonfiskowany, jako ?e mia?a ona szerzy? „defetyzm”. Studnicki do?? dok?adnie przewidzia? w niej, co nast?pnie wydarzy?o si? we wrze?niu tego samego roku.

Jan Sadkiewicz we wst?pie do nowego polskiego wydania ksi??ki Studnickiego (Universitas, Warszawa 2018) pisze:

Wiosn? 1939 roku, gdy Mackiewicz z?amany zosta? Berez?, gdy ide? sojuszu polsko-niemieckiego porzucili bracia Boche?scy, Studnicki zosta? sam. Ostatni? prób? odwrócenia katastrofy podj??, wydaj?c w?asnym sumptem broszur? „Wobec nadchodz?cej II-ej wojny ?wiatowej”.

Sformu?owana przez niego diagnoza sytuacji mi?dzynarodowej odbiega?a ca?kowicie od panuj?cego w kraju nastroju. Gdy obok upajano si? ?wie?ej daty braterstwem broni z Anglikami i szykowano Niemcom nowy Grunwald, Studnicki kwestionowa? hipotez? o agresywnych planach Hitlera wobec Polski, przestrzega? przed niebezpiecze?stwem sowieckim i sojuszem z wyst?puj?cym rzekomo w obronie zagro?onej Polski Zachodem, przewidywa? przebieg i fina? wojny.

Studnicki ostrzega? przed osamotnieniem Polski w razie konfliktu z Niemcami. Jego przeciwnicy twierdzili, ?e chroni? nas przecie? sojusze z Francj? i Wielk? Brytani?, za? polska armia sama w sobie Niemców w zasadzie nakryje czapkami. Poziom ówczesnego zaczadzenia, gdy przegl?da si? dzisiaj pras? z tamtego okresu, wprost pora?a. Niestety, atmosfera coraz bardziej wygl?da jak powtórka tamtego czasu. Dzisiaj hurrapatrioci bez zastanowienia opowiadaj? si? za jak najwi?kszym zaanga?owaniem Polski w konflikt, z ustanowieniem strefy zakazu lotów w??cznie, a przynajmniej lekcewa?? ca?kowicie gospodarcze skutki wojny. Tymczasem eksperci zaczynaj? ju? wspomina? o najgro?niejszym ekonomicznie zjawisku: stagflacji, czyli po??czeniu wysokiej inflacji ze stagnacj? gospodarcz?.

Wicepremier Jaros?aw Kaczy?ski podczas brawurowej, nara?aj?cej faktycznie Polsk? na niebezpiecze?stwo wyprawy do Kijowa postulowa? sformowanie jakiej? „misji pokojowej NATO”, i to nie bezbronnej. Nic takiego nie jest oczywi?cie mo?liwe.


Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie

Geopolityczna nowa uk?adanka

Najpierw trzeba wspomnie? o tym, o czym powiedzie? si? da niewiele: o geopolitycznym aspekcie sytuacji, bo to tutaj wielu zwolenników jastrz?biego podej?cia szuka uzasadnienia swoich zapatrywa?. Lecz w tym w?tku skazani jeste?my na poruszanie si? pomi?dzy skrajnymi, a bardzo mglistymi na razie wariantami zdarze?, których realizacja zale?y od rozstrzygni?cia konfliktu. Jaki? obraz powoli z mg?y si? wy?ania, ale na razie jest bardzo niewyra?ny. Rysuj? go takie fakty jak stopniowe odcinanie przez Zachód i przez sam? Rosj? zwi?zków ze ?wiatem zachodnim. Znacz?ce s? takie decyzje Putina jak rezygnacja z ochrony patentowej czy nacjonalizacja wyczarterowanych samolotów, nale??cych do zachodnich w?a?cicieli. Nie mniejsze znaczenie ma odci?cie globalnych sieci spo?eczno?ciowych. Mo?na za?o?y?, ?e o ile Putin pozostanie przy w?adzy i rosyjska elita nie postanowi zast?pi? go w ko?cu bardziej cywilizowanym przywódc? (co nie znaczy, ?e ca?kowicie wolnym od rosyjskiej idei imperialnej), Rosja stworzy, zapewne wspólnie z Chinami, odr?bne uniwersum, a na ?wiecie w ca?ym rozkwicie odtworzony zostanie porz?dek dwubiegunowy, tyle ?e zmieni? si? jego g?ówni aktorzy. Rosja b?dzie ju? tylko pacho?kiem Pekinu.

Nawiasem mówi?c, wariant wymiany Putina niesie ze sob? potencjalnie dobre skutki – przede wszystkim nadziej? na zaprzestanie walk – ale te? potencjalnie z?e. Warto przypomnie? casus Clausa von Stauffenberga. Spisek genera?ów i pu?kowników przeciwko Hitlerowi, którego cz??ci? by?y tak wa?ne osoby jak adm. Wilhelm Canaris czy gen. Hans Oster, ci?gn?? si? od przedwojny, ale jego kulminacj? by? zamach w Wilczym Sza?cu, dokonany 20 lipca 1944 r. w?a?nie przez p?k. Stauffenberga. Stauffenberg, podobnie jak oficerska elita stoj?ca za sprzysi??eniem antyhitlerowskim, nie chcieli usun?? Hitlera, bo brzydzi?y ich jego zbrodnie, ale dlatego, ?e chcieli ratowa? Niemcy przed konsekwencjami jego szale?stwa. Stauffenberg w swoich listach wyra?a? pogl?dy niech?tne wobec Polaków i gdyby zamach si? powiód?, los naszego kraju wcale nie musia? by? wiele lepszy ni? ostatecznie by?.

Podobnie mo?e by? z wymian? Putina. Nie tylko gdyby mia? go zast?pi? kto? taki jak Dmitrij Miedwiediew, ale nawet kto? taki jak Aleksiej Nawalny.

Nadal bardzo wiele czynników determinuj?cych przysz?y uk?ad pozostaje niejasnych. Czy i w jakim stopniu Chiny wespr? Rosj?? Jakie spotkaj? je z tego powodu konsekwencje ze strony USA? Jak zmieni? si? sojusze energetyczne wobec odci?cia rosyjskich ?róde?? To tylko niektóre z zasadniczych pyta?.

Na obecnym etapie, po trzech tygodniach zmaga?, nie sposób stwierdzi? nawet, jak trwa?a jest zmiana post?powania Zachodu wobec Rosji. Wydaje si? do?? prawdopodobne, ?e gdyby rosyjska elita w?adzy, któr? ca?kiem na serio dotkn??y nak?adane przez Zachód sankcje, znacz?co zmniejszaj?c jej komfort ?ycia, dokona?a wymiany g?ównego lokatora Kremla, Zachód postara?by si? wykorzysta? t? okazj? do odtworzenia cho?by w cz??ci relacji dzisiaj zawieszonych lub zerwanych. Musimy mie? ?wiadomo??, ?e ogromna wi?kszo?? firm, które wycofa?y si? z Rosji, nie uczyni?y tego, bo ich szefostwo jest szczególnie wra?liwe na krzywd? Ukrai?ców, ale wy??cznie na podstawie zimnej kalkulacji wizerunkowej op?acalno?ci, przek?adalnej na pieni?dze. Je?li straty dla wizerunku oka?? si? ma?e w razie powrotu tych podmiotów do Rosji rz?dzonej ju? przez kogo? innego – wróc?.

Reali?ci kontra ideali?ci

To wszystko prowadzi do pytania, jak ma si? zachowa? Polska. ?cieraj? si? dwa spojrzenia, koncepcje, j?zyki, nawet mo?na by rzec – paradygmaty. Pierwszy, w dyskusji okre?lany umownie (bo ca?a nomenklatura jest tutaj do?? umowna) jako romantyczny b?d? idealistyczny, zak?ada, ?e jeste?my w?a?nie w dziejowym momencie (a mo?e nawet „Dziejowym Momencie”), gdy mo?emy ukr?ci? ?eb rosyjskiej hydrze. Poniewa? ma to by? szansa jedna na sto lat albo nawet wi?cej – g?osi ten paradygmat – nie nale?y przejmowa? si? kosztami, jako ?e jakie by one nie by?y, i tak nasza korzy?? z wyeliminowania Rosji z mi?dzynarodowego geopolitycznego równania b?dzie nieporównanie wi?ksza. Wystarczy tylko, mówi? zwolennicy tego podej?cia, wytrzyma? „dwa tygodnie” – by sparafrazowa? pami?tne wyzwanie z pocz?tków pandemii covid.

Do?? groteskowym przejawem takiego sposobu my?lenia jest swoista licytacja przedstawicieli zamo?nej na ogó? elity w deklaracjach, ile jej cz?onkowie s? gotowi p?aci? za benzyn?. Rafa? Ziemkiewicz deklarowa? 10 z?, w podobny ton uderza? Robert Gwiazdowski, ale ju? Marek Sawicki mówi? nawet o 20 z?.

Drugi paradygmat odrzuca przede wszystkim za?o?enie o istnieniu prostego ci?gu przyczynowo-skutkowego: gorsza sytuacja gospodarcza (i nie tylko, bo najdalej id?cy uwzgl?dniaj? wprost udzia? w wojnie z ewentualnymi stratami) Polski to os?abienie Rosji, a wi?c tym samym jednak wzmocnienie naszego kraju. Takie rozumowanie jest b??dne z kilku powodów.

Po pierwsze – Rosja ma znacznie wi?kszy potencja? przetrwania w trudnych warunkach gospodarczych ni? Polska. Jest niedemokratyczna, co powoduje, ?e zarz?dzanie nastrojami spo?ecznymi sprowadza si? po prostu do wys?ania OMON-u na demonstrantów i wydania polece? prokuraturze oraz wsadzenia kolejnych kilku tysi?cy osób do ?agrów. W Polsce natomiast nastroje wynikaj?ce z pogarszaj?cej si? sytuacji gospodarczej b?d? mie? ogromny wp?yw na polityk?, w tym na mo?liwo?? wyci?ni?cia z obywateli pieni?dzy na zbrojenia. Ró?nica jest i taka, ?e dla Polaków nag?e t?pni?cie poziomu ?ycia b?dzie znacznie bardziej bolesne ni? dla Rosjan, których wi?kszo?? i tak ?y?a na niskim poziomie.

Rosyjska gospodarka mia?a w 2020 r. 11. PKB na ?wiecie w wysoko?ci 1,57 bln dol. Nie by? to wynik imponuj?cy, wzi?wszy pod uwag? skal? kraju i jego potencja?, ale jednak bardzo wysoki. Oczywi?cie w ogromnej mierze znaczenie mia?a sprzeda? surowców. W wyniku sankcji mia?aby spa?? na 22. miejsce. Polska by?a dot?d na 23. miejscu. Wskutek t?pni?cia gospodarczego mo?emy spa?? o kilka miejsc.

Rosja ma gigantyczne zasoby surowców naturalnych, w tym i takich, które zosta?y wkalkulowane w modne ekologiczne plany UE, np. metale ziem rzadkich niezb?dne przy produkcji akumulatorów do samochodów na bateri?. Wreszcie Rosja mo?e wytworzy? w swojej cz??ci ?wiata wspólnie z Chinami ekonomiczny ekosystem, który nie zapewni jej wprawdzie dostatku – ale tego wi?kszo?? Rosjan i tak nie zna – ale przetrwanie ju? tak. Zreszt? – pisali o tym m.in. analitycy O?rodka Studiów Wschodnich – od wielu ju? lat Moskwa realizowa?a program stopniowego uniezale?niania si? od zachodniego systemu gospodarczego. Ten program nie by? by? mo?e przygotowywany na nag?e i tak ca?kowite odci?cie, jakie nast?puje teraz, ale te? nieprawd? jest, ?e Rosja zosta?a w ten sposób postawiona ca?kowicie pod ?cian?.

Polska jest w systemie gospodarczym Zachodu, a przede wszystkim UE, ale – to bardzo istotne – pogorszenie sytuacji gospodarczej u nas b?dzie relatywnie g??bsze ni? w bogatych krajach, maj?cych znacznie wi?ksze zasoby, jak Niemcy, Holandia, Francja. To za? oznacza, ?e nasza pozycja w unijnym uk?adzie gospodarczym ulegnie du?emu os?abieniu. Istnieje du?a szansa, ?e wróciliby?my do roli taniego rezerwuaru r?k do pracy, z której przez lata starali?my si? z niejakim sukcesem wyrwa?.

Po drugie – Rosja jako kraj niedemokratyczny nawet w niesprzyjaj?cych warunkach i przy ob?o?eniu sankcjami obejmuj?cymi technologie jest w stanie w d?u?szym okresie wzmocni? swoj? armi? po ukrai?skim blama?u. Ale te? pami?ta? trzeba, ?e ta armia, mimo pora?ek na ukrai?skim froncie – g?ównie zreszt? na tym pó?nocnym, bo na po?udniu sytuacja wygl?da dla Ukrainy gorzej – wci?? jest bez porównania pot??niejsza od polskiej. Rosja ma tak?e bro? j?drow?, czego nie mo?na lekcewa?y?.

Owszem, operacja na Ukrainie mo?e budzi? powa?ne w?tpliwo?ci co do stanu rosyjskiej armii. Jej powolno??, problemy logistyczne, ze struktur? dowodzenia, czasami wr?cz kabaretowe wpadki wzbudzi?y niedowierzanie nawet w?ród do?wiadczonych ekspertów. Jest to jednak wci?? armia pot??na samymi liczbami, a tak?e – co pokazuje przebieg operacji – nielicz?ca si? tradycyjnie z ?yciem w?asnych ludzi. To w wielu przypadkach daje jej przewag?.

Polska armia jest natomiast niedoposa?ona i s?aba, wyra?nie s?absza od ukrai?skiej. I cho?, jak pokrzykuj? romantycy, za nami stoi NATO, to trzeba pami?ta?, ?e nawet plany ewentualno?ciowe Sojuszu przewiduj? konieczno?? prowadzenia obrony przez d?u?szy czas, tak aby si?y sprzymierzone mia?y czas na przyj?cie z pomoc?.

Polska posiada ponad 800 czo?gów, z których jednak ogromna wi?kszo?? to posowieckie T-72, praktycznie niezmodernizowane, a wiele z nich jest jedynie zasobnikami cz??ci zamiennych. Mamy wy??cznie posowieckie, leciwe technologicznie helikoptery szturmowe Mi-24.Posiadamy jeden niesprawny okr?t podwodny. Wci?? w Wojsku Polskim s?u?? dramatycznie ju? przestarza?e rozpoznawcze wozy piechoty BRDM-2. Wylicza? by mo?na d?ugo.

Zwolennicy romantycznego paradygmatu powiadaj?: trzeba podj?? ryzyko. Tak mo?na mówi?, gdy gra si? w strategiczn? gr? komputerow?, w której w razie pora?ki mo?na od nowa zacz?? etap. Tymczasem my mówimy o potencjalnym ataku, by? mo?e nawet niekonwencjonalnym, na polskie miasta. Na naszych obywateli, którzy umieraliby naprawd?, nie na niby, jak w komputerze. Mówienie w lekki sposób o podejmowaniu ryzyka w sytuacji, gdy wystarczy rzut oka na map?, ?eby przekona? si?, ?e Polska jest w razie zaanga?owania NATO pierwsza do zaatakowania, jest co najmniej nieodpowiedzialne. Rosyjskie rakiety spad?yby na Lublin, Bia?ystok, Suwa?ki, nawet Warszaw?, a nie na Londyn, Pary? czy Sztokholm.

Po trzecie – wyj?tkowo niebezpieczny jest powtarzany bezmy?lnie frazes „Polska jest nast?pna”, który mia?by uzasadnia? co? w rodzaju wojny prewencyjnej. Co ciekawe, bardzo cz?sto p?ynie on ze strony ukrai?skiej, której zale?y na jak najg??bszym zaanga?owaniu Zachodu w wojn?. A przecie? czas ma w tych sprawach zasadnicze znaczenie. Czas jest potrzebny, ?eby zbudowa? siln? armi?. Czas okre?la te? kolejno?? dzia?a? Moskwy. Wszystkie w?a?ciwie wypowiedzi W?adimira Putina do?? czytelnie zarysowuj? obszar bezpo?redniego zainteresowania. Trzonem planu jest zintegrowanie pod jednym sztandarem „bratnich narodów”, czyli Bia?orusinów, Ukrai?ców i Rosjan. Temu s?u?y obecna wojna z Ukrain? nastawion? prozachodnio. Niewykonanie tego planu hamuje nast?pne kroki. Ewentualnie, gdyby plan zosta? wykonany jedynie w cz??ci, kolejny cel b?dzie niemal na pewno wybrany tak, ?eby nie powtórzy? si? ukrai?ski blama?. Dlatego nie b?dzie nim ?aden kraj NATO, ale która? z dawnych azjatyckich republik Zwi?zku Sowieckiego lub wymieniana przez wielu ekspertów w tym kontek?cie Mo?dawia, a przynajmniej jej separatystyczna cz??? – Naddniestrze, i tak b?d?ce w zasadzie pod rosyjsk? kontrol? (Mo?dawia by?a republik? w sk?adzie Zwi?zku Sowieckiego).

Uderzenie na kraje NATO by?oby tak du?ym obci??eniem i wi?za?oby si? z tak du?ym ryzykiem, ?e Rosja potrzebowa?aby na przygotowanie go wielu lat. A pami?ta? te? trzeba, ?e Putin ma prawie siedemdziesi?tk? i wieczny nie jest.

Powy?sze rachuby wskazuj?, ?e podej?cie idealistyczne, abstrahuj?ce od kalkulacji, a nawet uznaj?ce je za „kremlowsk? propagand?”, tworzy ryzyko ogromnych kosztów przy relatywnie nieprzewidywalnym rezultacie. Je?li teraz – zak?adaj?c, ?e nie wydarzy si? nic nieoczekiwanego (ten tekst powstaje w dniu, gdy odbywa si? niezwykle ryzykowna, niespodziewana wizyta premierów Polski, Czech i S?owenii oraz wicepremiera Kaczy?skiego w Kijowie) – dostajemy prezent w postaci czasu, to musimy ten czas wykorzysta? jak najlepiej.

Jak wykorzysta? czas

Po pierwsze – powinno to oznacza? jak najszybsze podj?cie dzia?a? przygotowuj?cych Polsk? na okres kryzysu ekonomicznego. Nic takiego jednak si? do tej pory nie wydarzy?o.

Kryzys, który niew?tpliwie nadchodzi, a nawet ju? si? zacz??, b?dzie mie? elementy niezale?ne od Polski, które jednak nak?ada? si? b?d? na te, na które mo?emy mie? wp?yw. Nie obni?ymy samodzielnie cen surowców, ale te? nie powinni?my godzi? si? na ich podwy?szenie. Dlatego sankcje UE na rosyjskie rop? i gaz nie powinny z punktu widzenia naszego interesu wchodzi? w ?ycie dopóki nie b?d? zapewnione alternatywy. Takie mo?liwo?ci s?, ale ich uruchomienie musi jeszcze potrwa?. W przypadku gazu to kwestia kilku miesi?cy, powinno to by? mo?liwe na pocz?tku przysz?ego roku.

Z rop? sprawa jest trudniejsza. W zakupach PKN Orlen ropa rosyjska to wci?? a? oko?o po?owy. Trwaj? niezale?ne od nas negocjacje dotycz?ce odblokowania importu z Iranu, gdzie toczy si? gra i z Izraelem, i z Chinami, a tak?e rozmowy z Wenezuel?, gdzie jednak dla zwi?kszenia wydobycia potrzebne s? inwestycje. Polska ma te? rozmawia? z Arabi? Saudyjsk?, która nie zamierza reagowa? na apele Waszyngtonu o zwi?kszenie wydobycia. Dopóki nie uda si? za?atwi? zamiennika dla rosyjskich zasobów, Polska nie powinna podejmowa? ?adnych dzia?a? na rzecz wykluczenia rosyjskiej ropy, poniewa? oznacza?oby to dla nas skokowe pogorszenie sytuacji gospodarczej i nap?dzenie inflacji (w lutym oficjalnie wynios?a ona 8,5 proc. rok do roku, wska?nik za marzec z ca?? pewno?ci? b?dzie znacznie gorszy).

Mo?emy zrobi? wiele, ?eby odblokowa? nasz? gospodark? – ale tu rz?d milczy. Tymczasem pierwsz? i stosunkow? ?atw? kwesti? by?oby skasowanie Polskiego ?adu. Nie wystarczy rewizja wysoko?ci sk?adki zdrowotnej, której nie mo?na ju? odliczy? od podatku, poniewa? ogromnym problemem dla przedsi?biorców jest samo skomplikowanie zasad wprowadzonych przez now? ustaw? podatkow?.

Inna sprawa to zmniejszenie wydatków pa?stwa, przede wszystkim socjalnych, a wi?c cho?by rezygnacja z 13. i 14. emerytury. Szerokie rozdawnictwo – które w dodatku obj?? ma teraz ukrai?skich uchod?ców – w postaci 300 Plus (na wyprawk? szkoln?) czy sztandarowego programu PiS 500 Plus powinno zosta? zast?pione lepiej wycelowanymi zapomogami dla naprawd? potrzebuj?cych.

Trzeba równie? stara? si? za wszelk? cen? postawi? tam? sygnalizowanej ju? w Brukseli tendencji do przyspieszania wej?cia w ?ycie fatalnego w skutkach dla Polski pakietu Fit For 55. Niestety, jak mo?na by?o si? spodziewa?, wojna zosta?a wykorzystana przez firmuj?cych go polityków, w tym Fransa Timmermansa, do przekonywania, ?e w?a?nie z jej powodu zmiany trzeba wprowadzi? tym bardziej. Tymczasem dla Polski oznacza?oby to gigantyczne dodatkowe obci??enia, skutkuj?ce zmniejszeniem zdolno?ci do sfinansowania reformy naszych si? zbrojnych.

Po drugie – trzeba powa?nie podej?? do zmian w polskiej armii. Ustawa o obronie ojczyzny budzi odczucia ambiwalentne. Na pewno natomiast powinna przypomnie? entuzjastom fa?szywego równania „biedniej znaczy bezpieczniej”, ?e jest dok?adnie odwrotnie. Zapisane w niej wydatki na wojsko (po zmianie) maj? ju? w przysz?ym roku wynie?? a? 3 proc. PKB. Nie jest to wi?c zapis kwotowy, ale wysoko?? naszych wydatków na armi? ma by? zale?na od poziomu naszego PKB (tak zreszt? jest ju? od lat, tyle ?e na poziomie 2 proc.). Czyli od stanu gospodarki. Je?li wzrost PKB spadnie znacz?co lub wr?cz produkt krajowy zacznie si? kurczy?, to samo stanie si? z wydatkami na wojsko.

Ustawa budzi niestety liczne w?tpliwo?ci. Pierwsza z nich to sam jej rozmiar w powi?zaniu z tempem prac. 521 stron (wraz z uzasadnieniem), 805 artyku?ów, zmiany w 81 ustawach, uchylenie 14 ustaw. Aktu prawnego tych rozmiarów po prostu nie wolno procedowa? w b?yskawicznym tempie, poniewa? oznacza to nieuchronnie mnóstwo b??dów – w tym przypadku dotycz?cych dziedziny kluczowej, czyli obronno?ci.

Du?e w?tpliwo?ci budzi zasadnicze za?o?enie, jakim jest wzrost liczebno?ci polskiej armii do 300 tys. osób (w tym 50 tys. WOT). Nie bardzo bowiem wiadomo, kto mia?by ten personel szkoli?, jakie mia?yby by? jego kompetencje i wyposa?enie. Sama rozbudowa armii pod wzgl?dem wielko?ci nie musi zwi?ksza? bezpiecze?stwa, podobnie jak nie zwi?kszy go sam wzrost wydatków na wojsko. Tymczasem jest z tym troch? jak z pieni?dzmi na sk?adk? zdrowotn? w ramach Polskiego ?adu: maj? by? znacznie wi?ksze, ale nikt nie wie, dlaczego mia?yby by? lepiej wydane.

Przede wszystkim jednak martwi, ?e program, który jest zakrojony na – zdaniem rz?dz?cych – pi?? lat, a tak naprawd? na przynajmniej dwa razy d?u?ej, nie jest procedowany jako zadanie ponadpartyjne. Tylko to dawa?oby szans?, ?e jego ci?g?o?? po zmianie w?adzy nie zostanie zerwana, co ma znaczenie kluczowe, poniewa? programy zbrojeniowe s? obliczone na wiele lat. Ta ustawa powinna mie? podobny status jak jeden z niewielu projektów, które tak? ci?g?o?? zachowa?y, a który dzi? okazuje si? bardzo wa?ny: budowa Gazoportu.

Na razie ustawa jest w trakcie prac parlamentarnych, zobaczymy zatem, w jakim ostatecznie kszta?cie i czyimi g?osami zostanie zatwierdzona, a tak?e jak zostan? potraktowane poprawki zg?aszane przez opozycj?.

Uchod?cy

Jest wreszcie problem ju? nawet nie uchod?ców, ale raczej tego, co z kryzysu uchod?czego pozostanie, gdy – oby sta?o si? to jak najszybciej – walki si? zako?cz?. Bie??ce problemy z opanowaniem sytuacji zapewne jeszcze potrwaj?, a nawet si? powi?ksz? przy nieuchronnie topniej?cych zasobach obywatelskiego zapa?u. Pozostaje liczy?, ?e uda si? relokowa? wystarczaj?co wiele osób, aby nie doprowadzi? do utraty zdolno?ci absorpcji uchod?ców przez Polsk? – cho? dzi? jeste?my tego bardzo bliscy. Relokacja si? jednak rozpocz??a, aczkolwiek jest to relokacja dobrowolna. I tu pojawia si? pytanie, czy tak powinno by? i czy w ekstremalnych okoliczno?ciach, w jakich jeste?my, uchod?com nale?y pozostawia? wybór co do miejsca pobytu.

Specustawa maj?ca uregulowa? status Ukrai?skich uchod?ców w Polsce budzi wiele w?tpliwo?ci. Wspomn? tu tylko o najwa?niejszych z nich.

Pierwsza i zasadnicza dotyczy zakresu ?wiadcze?, jakie maj? przys?ugiwa? uchod?com. W wi?kszo?ci (poza specjalnym ?wiadczeniem „na start” w wysoko?ci 300 z?) zawarte s? w artykule 26. ustawy. Lecz trzeba do nich równie? zaliczy? dost?p do publicznej s?u?by zdrowia na zasadach identycznych jak polscy p?atnicy sk?adek albo dost?p do szkó?. Koszty tego dla polskiego i tak maksymalnie napi?tego bud?etu s? trudne w tej chwili do przeliczenia. Jedynie pobie?na kalkulacja pokazuje, ?e id? w miliardy z?otych. Nikt nie liczy, czy Polsk? na to sta?, aczkolwiek po pocz?tkowym okresie obowi?zywania narracji, ?e poradzimy sobie sami, cz?onkowie rz?du zaczynaj? sygnalizowa?, ?e tak jednak nie jest. Cho?by minister Adam Niedzielski stwierdzi?, ?e oczekujemy, i? Unia Europejska we?mie na siebie cz??? kosztów zapewnienia opieki medycznej uchod?com. Wci?? jednak nie wygl?da na to, ?eby ktokolwiek wykona? cho?by szacunkowe obliczenia dotycz?ce kosztów tego przedsi?wzi?cia w d?u?szym, przynajmniej rocznym okresie.

W ustawie pojawia si? sprzeczno?? dotycz?ca zapewnienia lokali uchod?com. Z jednej strony zostali oni wy??czeni spod ochrony lokatorów, wynikaj?cej z Ustawy o ochronie lokatorów oraz specustawy covidowej, z drugiej jednak podniesiono opisane w kodeksie karnym kary, dotycz?ce mi?dzy innymi utrudniania korzystania z lokalu mieszkalnego (art. 191, par. 1a k.k.) w przypadku uchod?ców z Ukrainy.

Mo?na odnie?? wra?enie, ?e w niektórych przypadkach zlekcewa?ono zasad?, ?e go?cie w Polsce nie mog? mie? praw wi?kszych ni? w?a?ni obywatele, a korzy?ci, jakie otrzymuj?, nie mog? by? przyznawane kosztem Polaków. To nieuchronnie musi rodzi? coraz wi?ksze napi?cia w miar? jak b?dzie si? ko?czy? entuzjazm.

Mo?na równie? za?o?y?, ?e dzia?aniom polskiego rz?du przy?wieca nieujawniany publicznie cel, jakim jest sk?onienie cz??ci uchod?ców do pozostania w Polsce na sta?e i tym samym ratowanie polskiej demografii oraz systemu emerytalnego. Pod pewnymi warunkami nie musi to by? plan z?y, ale je?li faktycznie taki jest, powinien zosta? wprost og?oszony opinii publicznej.

Nie jeste?my w stanie dzisiaj przewidzie?, jak du?a cz??? Ukrai?ców pozostanie w Polsce po zako?czeniu konfliktu. Wed?ug specjalistów takich jak prof. Maciej Duszczyk z Uniwersytetu Warszawskiego, nasz kraj jest w stanie wch?on?? do 800 tys. uchod?ców. Pod warunkiem oczywi?cie, ?e nie skoncentruj? si? oni w kilku miejscach, ale zamieszkaj? w ca?ej Polsce.

To nie znaczy, ?e mówimy o takiej w?a?nie liczbie. Mo?e by? ona wi?ksza albo mniejsza. Nie zmienia to faktu, ?e b?dziemy mieli zapewne do czynienia równie? ze wzmo?on? emigracj? zarobkow? z Ukrainy po zako?czeniu wojny. Mo?na za?o?y?, ?e wróci wi?kszo?? spo?ród ukrai?skich m??czyzn, którzy pojechali do swojego kraju walczy?.

Wszystko to razem postawi nas w sytuacji, jakiej nie znamy od 75 lat: staniemy si? faktycznie pa?stwem wieloetnicznym ze wszystkimi tego konsekwencjami. Je?eli Ukrai?cy zaczn? w normalnym trybie wyst?powa? o polskie obywatelstwo, konsekwencje tego b?d? zale?e? od poziomu ich integracji. Analogie do II RP i zapalnych województw wschodnich nie s? raczej uzasadnione, poniewa? uchod?cy nie b?d? mieszka? na ziemiach, gdzie historycznie i etnicznie b?d? stanowi? wi?kszo??.

Mo?liwe s? dwa scenariusze. Pierwszy – integracji niemal doskona?ej, w którym kwestia narodowo?ci nie b?dzie w praktyce odgrywa?a ?adnej roli i np. ukrai?ski radny b?dzie w jednakowy sposób reprezentowa? interesy polskich i ukrai?skich z pochodzenia mieszka?ców danej miejscowo?ci. Drugi – w którym Ukrai?cy zaczn? tworzy? polityczne enklawy, a nawet tworzy? odr?bne ruchy polityczne, skupione na kwestii narodowo?ciowej. Jak to zwykle bywa, realny jest zapewne scenariusz po?redni, ale i tak b?dzie to musia?o wywo?ywa? napi?cia, a znana nam jednolita etnicznie Polska w?a?nie odchodzi w przesz?o??. Skutki niezwykle trudno przewidzie?.

Podsumowanie

Najprawdopodobniej jeste?my w prze?omowym momencie historii Europy, mo?e nawet ?wiata. Jednak z bliska nigdy nie wida? pe?nej postaci takich zmian, nie mo?na zatem wykluczy?, ?e prze?om nie b?dzie tak g??boki, jak niektórzy dzisiaj s?dz?, mówi?c o ca?kowitej zmianie strategicznego paradygmatu.

Dla Polski powstaj? w tym uk?adzie pewne szanse, ale znacznie wi?cej jest ryzyk. Niestety, o tych ryzykach w przestrzeni publicznej si? prawie nie dyskutuje, poniewa? w dyskursie dominuje „szabelkizm” (genialny neologizm, powsta?y w?a?nie w tych dniach). M?dre i powa?ne pa?stwo nie przegapia okazji do wzmocnienia swojej pozycji, ale jednocze?nie nie podejmuje nadmiernych ryzyk i w ka?dej sytuacji kalkuluje potencjalne korzy?ci i straty. Jednak w Polsce tym, którzy s? zwolennikami takiego podej?cia, pozostaje chyba tylko liczy? na szcz??cie i bosk? opiek?. 


Tekst powsta? w ramach projektu: ,,Kontra – Budujemy forum debaty publicznej” finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolno?ci Centrum Rozwoju Spo?ecze?stwa Obywatelskiego.

Łukasz Warzecha
Łukasz Warzecha
(1975) publicysta tygodnika „Do Rzeczy”, oraz m.in. dziennika „Rzeczpospolita”, „Faktu”, „SuperExpressu” oraz portalu Onet.pl. Gospodarz programów internetowych „Polska na Serio” oraz „Podwójny Kontekst” (z prof. Antonim Dudkiem). Od 2020 r. prowadzi własny kanał z publicystyczny na YouTube. Na Twitterze obserwowany przez ponad 100 tys. osób.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!