Wojna z płcią w późnej nowoczesności. Stare herezje w tęczowych bukłakach

fot. tt/@USinHolySee

U podstaw nabieraj?cej rozp?du rewolucji seksualnej tkwi ch?? odrzucenia samej biologicznej p?ciowo?ci jako czego?, co nas jakoby niepotrzebnie ogranicza. W rezultacie progresywne my?lenie o seksualno?ci wik?a si? jednak w nieko?cz?ce si? sprzeczno?ci, które zaskakuj?co przypominaj? dawne heretyckie sposoby usuwania grzechu pierworodnego poprzez zdejmowanie ubra? czy te? odcinanie cz??ci cia?a.

Rewolucja genderowa, która przetacza si? obecnie przez Zachód jako druga faza wielkiej rewolucji seksualnej, tworzy co najmniej trzy fundamentalne paradoksy. Po pierwsze, próbuj?c zupe?nie uciec od religijnego konserwatyzmu, dowodzi, jak bardzo moderna jest zwi?zana z tradycj? judeochrze?cija?sk?. Po drugie, d???c do pe?nego seksualnego wyzwolenia uniewa?nia p?ciowo?? w sposób, o jakim nie marzyli nawet najbardziej zagorzali asceci. Po trzecie, nawi?zuj?c do tradycji feminizmu i ruchów gejowskich, podwa?a ich dawne postulaty, tak jak nie ?mia?by tego dzi? uczyni? ?aden prawicowy radyka?.

Poza binarno?ci?

Najwi?ksze stowarzyszenie ameryka?skich lekarzy zarekomendowa?o w sierpniu 2021, by w aktach urodzenia nie oznacza? p?ci dziecka. Chodzi o to, by nie dyskryminowa? tym samym osób, które w przysz?o?ci odkryj? swoj? p?ciow? niebinarno??. Gromy ciskane s? równocze?nie na artystów, naukowców i celebrytów, wyra?aj?cych – jak cho?by J. K. Rowling – swoje przywi?zanie do tradycyjnych biologicznych wyznaczników p?ciowo?ci. Biada te? politykom, którzy, tak jak znana niemiecka socjalistka Gesine Schwan, u?yj? z?ego zaimka zwracaj?c si? do osoby, która nie chce si? akurat binarnie identyfikowa?.

W ?rodowiskach konserwatywnych i obszarach politycznie oraz geograficznie odleg?ych od progresywnych centrów ta debata mo?e si? wydawa? mniej istotna, ale nie ulega w?tpliwo?ci, ?e zainicjowana przez ni? kulturowa fala rozleje si? bardzo szerokim nurtem. Jeszcze w czerwcu, a wi?c dwa miesi?ce przed nies?awn? ewakuacj?, ameryka?ska ambasada w Kabulu przypomina?a na swoim koncie twitterowym o miesi?cu dumy LGBTQI. Ten drobny pozornie fakt dowodzi, ?e mówi?c dzi? o gender dotykamy fundamentów etycznych progresywnych zachodnich elit. Przekona?, z których nie s? one w stanie zrezygnowa? nawet wtedy, kiedy uzasadnia to zwyk?y polityczny pragmatyzm.

Biologiczna p?e? zwierz?t – ssaków jest przy tym oczywi?cie binarna, i to nawet przy wyst?powaniu mieszanych drugorz?dnych cech p?ciowych. Okre?la j? bowiem zdolno?? do produkcji okre?lonych gamet: m?skich lub ?e?skich. W skrajnych przypadkach p?e? taka mo?e by? trudna do okre?lenia, nie jest jednak bynajmniej dzi?ki temu otwartym spektrum. W przypadku cz?owieka na p?e? biologiczn? nak?ada si? jednak równie? spo?eczne tej p?ci postrzeganie. Radykalizm rewolucji genderowej polega za? na tym, aby spo?eczn? p?e? ludzk? potraktowa? jako sfer? wolno?ci, radykalnie niezale?n? od biologii, a? do wytworzenia silnego kulturowego nakazu traktowania biologicznej p?ciowo?ci cz?owieka jako tematu tabu we wszystkich sferach ?ycia

Nie ma w tej ocenie, jak s?dz?, ani krzty przesady. Zainteresowanym polecam lektur? ?wietnej, niedawno prze?o?onej na polski, ksi??ki autorstwa kanadyjskiej dziennikarki i neurolo?ki dr Debry W. Soh „Gender bez emocji. Co mówi nauka o p?ci i to?samo?ci p?ciowej”. Soh, prywatnie feminizuj?ca progresistka, naukowo zajmowa?a si? pocz?tkowo zagadnieniem neurologii ludzkiej p?ciowo?ci. Z czasem sta?o si? jednak dla niej jasne, jak trudno jest prowadzi? badania w sytuacji, w której angloj?zyczny dyskurs naukowy coraz rzadziej w ogóle pozwala na mówienie o biologicznej p?ci (ang. sex). Soh podaje przyk?ad czasopisma, które za??da?o wprost, by o p?ci spo?ecznej (ang. gender) pisa? nawet w odniesieniu do… myszy laboratoryjnych. Naukowcy coraz g?o?niej narzekaj? te? na trudno?ci w przeprowadzaniu tak oczywistych procedur jak konstruowanie grup osób badanych z podzia?em na p?cie biologiczne. Sama dziedzina bada? Soh opiera?a si? do tego na fundamentalnie  antygenderowym za?o?eniu. Sugerowanie, ?e istniej? ró?nice neurologiczne pomi?dzy kobietami a m??czyznami, czy cho?by nawet osobami homo- i heteroseksualnymi, to bowiem najkrótsza droga na internetowy i zawodowy stos, który ch?tnie podpal? krewcy aktywi?ci.

commons.wikimedia.org

Od adamitów do LGBT

Nietrudno w zapalczywo?ci awangardy rewolucji genderowej odkry? cechy swoistego mesjanizmu czy purytanizmu à rebours. Uwa?am jednak, ?e mo?na postawi? te? znacznie ?mielsz? tez?. To co obserwujemy wydaje si?, mianowicie, by? modernistyczn? wariacj? na temat bardzo starej i wci?? odradzaj?cej si? herezji chrze?cija?skiej, traktuj?cej zwalczenie p?ciowo?ci jako drog? do odtworzenia stanu sprzed upadku cz?owieka i jego ostatecznego duchowego wyzwolenia. Taka teza jest za? kolejnym kamyczkiem do ogródka tych, którzy jak wybitny filozof Eric Voegelin twierdz?, ?e ca?a moderna jest w ogóle tylko prób? immanentyzacji chrze?cija?skiego eschatonu – czyli wcielenia w ?wiecie materialnym w ?ycie rzeczy z punktu widzenia religii ostatecznych. Zachodnie poj?cie gender by?oby w tym uj?ciu mo?liwe tylko na judeochrze?cija?skim gruncie kulturowym, za? w innych obszarach pozostawa?oby albo niezrozumia?e i ignorowane (np. Chiny, Indie), albo zwalczane jako spaczenie trwaj?cej od wieków tradycji (np. ?wiat islamu).

Ka?da heretycka sekta czerpie przy tym zwykle z elementów ju? znajduj?cych si? w nurcie g?ównym, nadaje im jednak wymiar i znaczenie daleko wykraczaj?ce poza kanon konwencjonalnej teologii. Nie inaczej by?o w przypadku historycznego antyp?ciowego i antyseksualnego sekciarstwa chrze?cija?skiego. Elementem, który sprawia?, ?e takie sekty mog?y w ogóle zaistnie?, jest przede wszystkim specyficznie judeochrze?cija?ska wizja Boga i jego pierwotnej relacji z cz?owiekiem. ?wiat dla chrze?cijan i ?ydów powsta? bowiem na mocy woli jednego stwórcy i nie zawiera w sobie w sposób immanentny dwóch pierwiastków: m?skiego i ?e?skiego, tak jak ma to miejsce w hinduizmie, w tradycyjnych wierzeniach chi?skich i w niemal wszystkich formach animizmu oraz politeizmu. Bóg starotestamentowy, cho? tworzy ludzi na swój obraz i podobie?stwo, sam jest przecie? pobawiony daj?cego si? obj?? ludzkimi zmys?ami cia?a, a wi?c i p?ci w normalnym tego s?owa rozumieniu.

Pismo w odniesieniu do Boga Ojca stosuje naturalnie m?ski rodzaj gramatyczny, ale mówienie np.  o boskich genitaliach, co w wielu wierzeniach niejudeochrze?cija?skich jest przecie? zupe?nie normalne, w naszej tradycji duchowej uchodzi za aberracj?.  W przypadku Zbawiciela – Chrystusa dokonuje si? oczywi?cie tajemnica wcielenia, i to wcielenia w ciele m??czyzny. Ewangelia ?ukasza wspomina w tym kontek?cie jasno o obrzezaniu (2,21) Dzieci?tka Jezus. Chrystus pozostaje jednak dla chrze?cijan wspó?istotny Bogu, nie jest tylko prorokiem czy za?o?ycielem religii, jego seksualno?ci tak?e nie przedstawia si? wi?c w ewangelicznym opisie jako typowo ludzkiej. Inaczej ni? Zoroaster, m?ody Budda czy prorok Muhammad Chrystus nie ?eni si? i nie wykazuje ku temu sk?onno?ci. Nawet kusz?cy go szatan u ewangelisty Mateusza (4, 1-11) nie stara si? te? manipulowa? Jezusem przy u?yciu tej akurat jak?e ludzkiej s?abo?ci.

Photo by Raphael Renter on Unsplash

Nic dziwnego, ?e wyobra?ni? antyp?ciowego sekciarstwa judeochrze?cija?skiego znacznie bardziej rozpala? jednak Stary Testament. Co znamienne, pierwszy cz?owiek – Adam, cho? tak?e opisywany jako m??czyzna, pocz?tkowo nie jest jednak p?ciowo w pe?ni dookre?lony, p?e? ?e?ska w drugim opisie stworzenia cz?owieka pojawia si? przecie? dopiero pó?niej. Zreszt? nawet kiedy ju? si? faktycznie pojawia, to z pocz?tku ma bardzo specyficzny charakter. Pierwsi ludzie – Adam i Ewa ?yj? bowiem w Edenie w stanie beztroskiej seksualnej wolno?ci, któr?, i to chyba kluczowy element, charakteryzuje przede wszystkim nie?wiadomo?? pewnych emocji, takich jak wstyd, i konwencji, takich jak zakrywanie cz??ci intymnych. W raju brak te?, co tak?e niezmiernie istotne, trudnych ?yciowych konsekwencji ?ycia seksualnego takich jak „rodzenie w bólu”, czy konieczno?? utrzymania rodziny pracuj?c „w pocie czo?a”.

W wielu czytelnikach Pisma ?wi?tego lektura Ksi?gi Rodzaju na przestrzeni wieków rodzi?a wi?c ch?? odtworzenia stanu rajskiej p?ciowej niewinno?ci. W teologii te wierzenia nazywa si? zwyczajowo adamityzmem i charakteryzuje je kultywowanie nago?ci oraz, w mniejszym lub wi?kszym stopniu, swobody w zachowaniach seksualnych. Doniesienia o pierwszych tego typu grupach pojawiaj?cych si? w antycznej Afryce Pó?nocnej pochodz? ju? z drugiego wieku naszej ery, wspomina te? o nich ?wi?ty Augustyn w wieku czwartym.  Dwie najlepiej nam znane sekty adamistyczne to jednak bez w?tpienia trzynasto- i czternastowieczna holenderska Herezja Wolnego Ducha oraz pi?tnastowieczni czescy nikolaici (wspó?cze?ni husytom). O inspirowanie si? teologi? tych pierwszych pos?dzano nawet swego czasu genialnego malarza – Hieronima Boscha.

Szczegó?owa historia i dziejowe doktryny adamitów nie s? jednak dzi? tak wa?ne jak ogólny kierunek ich my?li, bliski wspó?czesnym rewolucjom seksualnym. Moderna o?wieceniowa, która wci?? wp?ywa na nasze ?ycie, w wielu aspektach zak?ada bowiem, podobnie jak sekty gnostyckie, mo?liwo?? realizacji rajskiego idea?u tu i teraz za pomoc? zwyk?ych, materialnych ?rodków. Nie inaczej jest te? z rajsk? seksualno?ci?. Stan po??dany to w efekcie biegunowa przeciwno?? tradycyjnych konwencji i prokreacyjnych konsekwencji stosunków p?ciowych. Takie uj?cie p?ciowego raju immanentyzuje, czyli usi?uje wcieli? w ?ycie pierwsza rewolucja seksualna wieku dwudziestego – wraz z pigu?k? antykoncepcyjn? i woln? mi?o?ci?.

Mo?na jednak w poszukiwaniu stanu seksualnego wyzwolenia pój?? jeszcze dalej, i ten ruch tak?e by? ju? prze?wiczony, cho? w mniejszej skali, przez chrze?cija?skie sekciarstwo. Mo?na spróbowa? odrzuci? sam? p?ciowo?? jako co?, co nas niepotrzebnie ogranicza i potraktowa? jej istnienie jako li tylko akt zupe?nie wolnej woli. Jako pierwszy o kultywowanie takich wierze? oskar?ony zosta? ju? w trzecim wieku s?ynny teolog Orygenes z Aleksandrii (184-253).

Najwi?kszym bodaj?e ruchem antyp?ciowym wewn?trz chrze?cija?stwa byli jednak rosyjscy skopcy.  Ta powsta?a w osiemnastym wieku sekta w pocz?tkach wieku dwudziestego mog?a liczy? ju? grubo ponad sto tysi?cy wyznawców, z których ostatni przetrwali w Zwi?zku Radzieckim co najmniej do lat siedemdziesi?tych minionego stulecia. Teologicznie w wierzeniach skopców najbardziej interesuj?ce jest skojarzenie faktu posiadania p?ci biologicznej z grzechem. Za?o?yciel sekty Kondratij Seliwanow mia? wr?cz twierdzi?, ?e na ciele Adam i Ewy genitalia pojawi?y si? dopiero na skutek grzechu pierworodnego, jako jego widoma oznaka. Ostatecznym lekiem na ten stan rzeczy by?a dla Seliwanowa za? tzw. wielka piecz??, a wi?c rytualna kastracja m??czyzn z cz?onkiem w??cznie, a w przypadku kobiet obci?cie piersi, ?echtaczki oraz warg sromowych. Ma?a piecz?? oznacza?a z kolei jedynie obci?cie j?der i sutków u kobiet. Te brutalne praktyki na gruncie chrze?cija?stwa uzasadniano w oparciu o jeden tylko, rozmaicie zreszt? t?umaczony fragment Ewangelii wed?ug ?w. Mateusza (19,12), w którym w rzeczywisto?ci mowa jest o wstrzemi??liwo?ci i niezak?adaniu rodziny w ogóle, jako o jedynej akceptowalnej w nauce Jezusa alternatywie dla monogamii i wierno?ci ma??e?skiej.

Wydaje si?, ?e krwawa pseudoasceza skopców niewiele ma wspólnego ze wspó?czesn? permisywn? z pozoru rewolucj? genderow?. Uderza jednak podobie?stwo etycznych intuicji opieraj?cych si? na przekonaniu, ?e p?e? biologiczna to co?, co mo?na wzi?? w nawias moc? w?asnej nieprzymuszonej woli i w imi? osi?gniecia wewn?trznego wyzwolenia. Zastanawiaj?ce jest te? przekonanie, ?e seksualno?? mo?na zgodnie z w?asnym uznaniem modyfikowa?, dokonuj?c drastycznych operacji na w?asnym ciele. Wspominana ju? Debra Soh, opisuj?c wspó?czesne koncepcje gender, wiele uwagi po?wi?ca równie? nieprzemy?lanym operacjom zmiany p?ci, na które coraz cz??ciej, w majestacie prawa, decyduj? si? osoby niepe?noletnie, wci?? do?wiadczaj?ce niepokojów zwi?zanych z dojrzewaniem.  Jak zaznacza badaczka, s? oczywi?cie przypadki, w których taka ingerencja faktycznie ratuje ?ycie i zdrowie pacjenta, wtedy poddawana jej osoba nie ma jednak wyboru. Tymczasem traktowanie operacyjnej korekty p?ci biologicznej w kategoriach dowolno?ci jest co najmniej nieporozumieniem.

Rewolucja zjada w?asne dzieci

Owa „niezno?na lekko??” p?ciowo?ci w pó?nej modernie prowadzi zreszt? do otwartego konfliktu postulatów pierwszej i drugiej fali rewolucji seksualnej. P?ynny gender zderza si? bowiem bole?nie zarówno ze starym feminizmem, jak i z niektórymi dawnymi interpretacjami homoseksualizmu. W tym pierwszym przypadku mo?na mówi? zreszt? o kolejnym judeochrze?cija?skim elemencie. Nowy postbinarny cz?owiek pó?nej moderny jest bowiem z jednej strony nieokre?lony, a z drugiej jednak, podobnie jak Adam tu? po stworzeniu, przypomina bardziej m??czyzn? ni? kobiet?. Nic dziwnego, ?e obstawanie przy biologicznych wyznacznikach kobieco?ci, takich jak menstruacja i macierzy?stwo, staje si? dla progresywnych radyka?ów nie do zaakceptowania.

Wrogiem nie jest ju? dla nich bynajmniej szowinistyczny macho, z którym wojowa?y jeszcze niedawno feministki, dla nowej rewolucji seksualnej kamieniem obrazy staje si? tzw. terf(ica). Jest to uznawany za obelg? akronim od trans-exclusionary radical feminist (transwykluczaj?ca radykalna feministka), a wi?c dzia?aczka feministyczna, która odmawia kobietom transp?ciowym kobieco?ci, poniewa? nie posiadaj? one typowo biologicznych cech ?e?skich.

Drug? ofiar? tak uj?tej p?ciowo?ci jest za? dawne pojmowanie homoseksualizmu jako pewnej cechy neurologicznej, z któr? dana osoba przychodzi na ?wiat. Zachodni aktywi?ci gejowscy starszej daty istotnie bowiem szli bowiem w latach sze??dziesi?tych i siedemdziesi?tych wieku dwudziestego na demonstracje z has?em „born that way”, czyli „taki ju? si? urodzi?em” na ustach. Pe?ne oderwanie p?ciowo?ci ludzkiej od biologii i przeniesienie jej do królestwa nieskr?powanej wolno?ci tworzy jednak tutaj niema?y problem. Skoro bowiem p?e? to tylko wybór, to tym bardziej jest nim orientacja seksualna. A skoro tak, to czy jest co? z?ego w namawianiu, by kto? swoj? orientacj? zmieni? np. ze wzgl?dów religijnych? Nowe pojmowanie seksualno?ci dopuszcza wi?c co?, co dla post?powców jeszcze niedawno by?o nie do pomy?lenia i wik?a ca?e progresywne my?lenie o p?ciowo?ci w nieko?cz?ce si? sprzeczno?ci.

Wci?? p?czkuj?ce modernistyczne herezje seksualne jeszcze przez d?ugie dziesi?ciolecia b?d? wi?c zapewne zaczernia? papier swoimi zawi?ymi elukubracjami i ok?ada? nawzajem swoich przedstawicieli anatemami. U podstaw ca?ego procesu, podobnie jak u podstaw dawnego p?ciowego sekciarstwa, tkwi bowiem pewien stary jak ?wiat defekt etyczny – pycha, lub, jak to uj?? Leszek Ko?akowski, przekonanie, ?e Pan Bóg jest nam co? „d?u?ny”. Z tej postawy wywodzi si? my?l, ?e mo?emy zawsze i wsz?dzie wybra? kim i czym jeste?my, nawet nasza biologia w niczym nas tu nie ogranicza. Jest to my?l zaskakuj?co pokrewna dawnemu heretyckiemu twierdzeniu, ?e zdejmuj?c ubranie lub odcinaj?c sobie cz??ci cia?a mo?na ot tak porostu zupe?nie samodzielnie odrzuci? grzech pierworodny. Oba toki my?lenia s? oczywi?cie sprzeczne z judeochrze?cija?sk? ortodoksj?, która ka?e nam chrze?cijanom akceptowa? fizyczn?, binarn? p?e? jako cz??? ?wiata, w którym ?yjemy. P?e? to dla nas ?ród?o mi?o?ci ma??e?skiej oraz rodzicielstwa, ale i niezliczonych, cz?sto rozdzieraj?cych cierpie?, od których tylko cz??ciowo mo?emy si? sami uwolni?.

Pobierz pierwszy numer Magazynu Kontra!

Pierwszy magazyn

Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie

Tekst powsta? w ramach projektu: „Stworzenie forum debaty publicznej”, finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolno?ci Centrum Rozwoju Spo?ecze?stwa Obywatelskiego

Michał Kuź
Michał Kuź
doktor nauk politycznych i publicysta, w latach 2018-21 również w służbie dyplomatycznej. Współpracował m.in. z „Nową Konfederacją”, „Pressjami” i „Rzeczpospolitą”, a obecnie jego eseje i analizy poza „Magazynem Kontra” ukazują się także w „Rzeczach Wspólnych” oraz „Teologii Politycznej co tydzień”. Absolwent Louisiana State University, pracuje jako wykładowca w anglojęzycznym programie International Relations na Uczelni Łazarskiego.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!