Nieszczęścia związane z zaspokajaniem chuci coraz częściej i coraz mocniej trapią młodych, amerykańskich milionerów, parających się grą w koszykówkę. Fale wiadomości o konsekwencjach rozpusty zawodowych atletów zalewają sportowe serwisy w Stanach Zjednoczonych. Dziennikarze, w walce o widzów i czytelników, prześcigają się w opisach zmagań prostytutek, striptizerek i instagramowych modelek o względy, a przede wszystkim o pieniądze gwiazd sportu.
Przewaga kobiet upadłych nad przyzwoitymi
Lektura owych kronik nieczystości, głupoty i chciwości sprowokowała niektórych do rozważań nad dość poważnym i ciekawym problemem związanym z obecnym stadium rozwoju cywilizacji. Problem ów wyraża się w następującym pytaniu: dlaczego wysportowani, wysocy i bajecznie bogaci, młodzi mężczyźni zadają się głównie z kobietami wyrachowanymi i upadłymi, nie zaś z młodymi lekarkami, prawniczkami czy nauczycielkami, pragnącymi założyć rodzinę i rozwijać, w poczuciu odpowiedzialności społecznej ludzi zamożnych, dzieła dobroczynne?
O odpowiedź pokusił się jeden z emerytowanych koszykarzy, który na sporcie zarobił grubo ponad sto milionów dolarów i któremu nie obce były pokusy czyhające na młodych atletów. Stwierdził on, że wszystkiemu winien jest grafik porządkujący życie zawodowych sportowców. Sprawia on, że trudno im spotkać przyzwoite kobiety, gdyż one w wolnym dla koszykarzy czasie, między południem a dziewiętnastą, po prostu pracują. Z kolei kobiety upadłe są wówczas przed pracą i mogą oddawać się polowaniu na bogatych sportowców. „Nasz plan dnia skazuje nas na najgorsze kobiety pod słońcem”, konkludował emerytowany koszykarz.
Oczywiście ta odpowiedź, niezwykle pobłażliwa dla koszykarzy, nie wyczerpuje sprawy. Nakręcony przed laty amerykański dokument o bankructwach sportowców ukazywał ich nie tylko jako ofiary wyrachowanych kobiet (spośród których wiele wprost specjalizuje się w polowaniu na koszykarzy i futbolistów), ale również jako głupców, których gubią własne wady. Przyczyną złych wyborów erotycznych jest, rzecz jasna, wewnętrzne zepsucie atletów przez rozpustę. Rozpuście jednak w przypadku zawodowych sportowców, jak pokazano w filmie, towarzyszy również pycha, zbudowana na fundamencie popularności i bogactwa. Wyraża się ona w przekonaniu, że dzięki pieniądzom, menadżerom i prawnikom, sportowcy zawsze będą w stanie uniknąć przykrych konsekwencji swoich głupich wyborów. Tak bywa, ale do czasu. Albowiem po zakończeniu sportowych karier, nagle przestają przychodzić tłuste czeki od klubów, zaś zobowiązania do płatności na dzieci, urodzone przez liczne utrzymanki sportowców, pozostają. To wielu spycha na drogę prowadzącą do bankructwa, a czasem nawet do statusu bliskiego kloszardom.
W reakcji na tego rodzaju problemy wielu zapewne wzruszy ramionami, niczym na porachunki gangsterów, konkludując, że zepsuci sportowcy i wykorzystujące ich słabości, wyrachowane kobiety są siebie warci. W prymitywnym zaś świecie seksualności transakcyjnej trudno określić, kto tak naprawdę jest myśliwym, a kto zwierzyną. Jednak z pewnością istnieje grupa osób cierpiąca na tym, znormalizowanym w świecie zawodowego sportu procederze. Są to dzieci, zarówno te urodzone dla finansowego zysku, jak i te wyskrobane dla uniknięcia lub ograniczenia finansowych strat.
Zrób aborcję LOL i prześlij nagranie
Ostatnio, rozgłos zyskała sprawa jednej z młodych gwiazd zawodowej ligi koszykówki. Telefoniczna korespondencja koszykarza została ujawniona przez jego kochankę. Okazało się, że sportowiec, oczekujący narodzin dziecka ze swoją główną partnerką, próbował zmusić do aborcji partnerkę poboczną. Gdy ta poinformowała go o nieoczekiwanej ciąży, odpowiedział krótko: „Zrób aborcję LOL” (Get a abortion lol). Kobieta – trudno powiedzieć, czy szczerze czy dla polepszenia swojej pozycji w negocjacjach – odpisała, że miała aborcję dwa lata wcześniej i bardzo jej żałuje. Niezbity z tropu koszykarz stwierdził, że wyśle jej pieniądze, by załatwiła wszystko jak trzeba. Gdy sto tysięcy dolarów zostało przelane, poinstruował kochankę, że ta ma przesłać filmik, na którym zażywa tabletki poronne. Kobieta próbowała kontynuować rozmowę, ale w odpowiedzi, kilkukrotnie otrzymywała krótki komunikat: „Prześlij nagranie” (Send da video), oraz zdawkową informację, że dalej sprawą zajmie się prawnik koszykarza.
Po ujawnieniu owej korespondencji, jej bohaterowi zdarzyło się zagrać bardzo dobre spotkanie w zawodowej lidze koszykówki i wykonać kilka niezwykle efektownych zagrań. Wśród zamieszczanych przez fanów komentarzy do meczu często przewijało się nieszczęsne Send da video, które ze zdania wyrażającego aborcyjny przymus stało się sloganem nawołującym do przesyłania sobie nawzajem widowiskowych treści. Młody koszykarz dostarczał rozrywki, rozbijającej kibicowską nudę, na parkiecie i poza nim. Aborcyjna odzywka w mig przemieniła się w wesołe powiedzonko. Krótka komenda zdobyła również uznanie w kręgach mizoginów, szeroko obecnych w sieci, według których język nieznoszących sprzeciwu rozkazów jest właściwym narzędziem komunikacji z kobietami. Być może właśnie owo powodzenie wśród politycznie niepoprawnych przedstawicieli toksycznej męskości zadecydowało o kolejnym rozdziale tej żałosnej, aborcyjnej farsy.
Trzeba bowiem wiedzieć, że zawodowy sport, podobnie jak rap, jest w Stanach Zjednoczonych ważnym i cennym narzędziem propagowania politycznej poprawności i zwalczanie jej wrogów. Najsławniejsi raperzy mogą w swoich utworach promować morderstwa, narkomanię czy rozwiązłość, wiadomo jednak, że dziewięćdziesiąt dziewięć procent z nich nigdy nie wypowie nic, co w jakikolwiek sposób sprzeciwiałoby się głównym dogmatom dominującej w postępowych mediach agendy. Podobnie koszykarze, choć zachęcani są do tego, by zabierać głos w sprawach publicznych, to z góry wiadomo, że strumień ich myśli i słów nigdy nie wyleje się poza koryto politycznej poprawności.
Przywołując aforyzm Leca, można powiedzieć, że nawet jeśli wysokonakładowi raperzy czy zawodowi koszykarze wznoszą czasem buntowniczo pięści, to tylko po to, by na końcu zasalutować możnym tego świata.
To już nie lata dziewięćdziesiąte minionego wieku, gdy roztropność nakazywała amerykańskim atletom powściągliwość w wypowiedziach na tematy społeczne i polityczne, gdyż – jak zauważył bodaj najwybitniejszy koszykarz w dziejach – druga strona polityczno-kulturowego sporu również kupowała reklamowane przez nich produkty (Republicans buy sneakers, too).
Dziś raperzy i zawodowi sportowcy obsadzeni są w roli propagandystów stronnictwa postępowego i sztaby osób, wyposażonych w marchewki i kije, czuwają nad tym, by z tej roli się nie wyłamywali.
I tu właśnie pojawił się problem ze sloganem Send da video, gdyż ów slogan, co prawda w prywatnej rozmowie, ale jednak, naruszał ważny dogmat współczesności; ten mianowicie, że kobiety mogą wedle własnego uznania dysponować swoim ciałem, a aborcja jest ich prawem. W świetle ujawnionej konwersacji wyłaniał się całkiem inny obraz: bogaty mężczyzna decydował o kobiecym ciele i życiu nienarodzonego dziecka, aborcja zaś była jego narzędziem pozbycia się życiowej niewygody. To zaś czyniło ową wypowiedź o nagraniu (Send da video) niebezpieczną z punktu widzenia interesów koszykarza, jego wizerunku i kontraktów reklamowych. Dlatego właśnie, kolejnym krokiem atlety było wydanie oświadczenia, w którym wyrażał on pełną lojalność i szacunek wobec praw kobiet. Owo oświadczenie nie zawierało już żadnych krótkich, brutalnych komend skierowanych do buntującej się kochanki, ale składało się ze zgrabnych formułek, mile łechtających uszy nawykłe do postępowych melodii. „Wszystkie kobiety powinny cieszyć się wsparciem i mieć prawo wyboru dotyczące własnego ciała i tego, co dla nich najlepsze”, pisał rzekomo skruszony i nawrócony na prawa kobiet koszykarz.
POSŁUCHAJ TAKŻE:
Od ckliwości do podłości
Ta wulgarna w swojej banalnej głupocie i bezwzględnej brutalności historia, pozwala dostrzec, jak długą drogę pokonał aborcyjny dyskurs: od opowieści o wielkich dramatach ofiar gwałtów i kazirodztwa, którymi kruszono społeczny opór wobec dzieciobójstwa, do aborcji LOL, wesołej, prozaicznej procedury, pozwalającej pozbyć się problemu oraz zachować życiowy komfort, pomimo zupełnej głupoty w sprawach erotycznych.
Kiedyś sentymentalni pisarze, intelektualiści i twórcy wyciskali łzy nad dylematami kobiet znajdujących się w granicznych sytuacjach i pozbawionych praw, które pomogłyby im w zarodku zdusić źródło spotykających je nieszczęść. Dziś widać, że przyłożyli oni rękę do budowy brutalnego i wulgarnego świata, w którym ludzkie potwory, pozbawione skrupułów i elementarnej wrażliwości, ochoczo i bezwzględnie deptają najsłabszych dla własnej wygody (Get a abortion lol).
Świata, w którym dla bogatych mężczyzn przelew na aborcję dla kochanki jest jak zwitek banknotów wręczany na parkingu przy markecie za zarysowanie cudzego auta. Świata, w którym dla wyrachowanych kobiet połknięcie poronnych pigułek jest banalną ulgą, niczym łyk kefiru dla pijaka po nocnej libacji. Miał rację Kolumbijczyk Davila, gdy pisał, że w bezbożnym świecie niknie wymiar tragiczny, by ustąpić miejsca plugastwu. Uwznioślanie niewiary, niemoralności i beznadziei kończy na ogół jako przysługa oddana najbardziej cynicznym i zepsutym ludziom, jacy snują się pod słońcem.
W tym kontekście można powiedzieć, że biblijny władca, Herod, miał pecha, że magowie przybyli do niego przed wiekami, pytając o nowonarodzonego króla żydowskiego. Wystarczyłoby, żeby rzecz rozgrywała się dzisiaj, a nowy król jeszcze się nie narodził – wówczas Herod miałby szansę wizerunkowo wyjść zwycięsko z rzezi niewiniątek, przynajmniej w oczach postępowej publiczności.
Odpowiednie przelewy Heroda mogłyby zachęcić ciężarne kobiety do skorzystania ze swoich praw, a śmieszne powiedzonka zachęcające do aborcji (Get a abortion lol) i przesyłania nagrań z połykania poronnych tabletek (Send da video), mogłyby mu ocieplić wizerunek jako dowcipnisiowi, bez względu na okoliczności zachowującemu zdrowy dystans do świata.
Tych zaś, którzy uciekali do Egiptu, by ratować Dziecię, łatwo byłoby sportretować jako żałosnych fanatyków i niewrażliwych na okoliczności fundamentalistów, którzy psują innym zabawę i chcą dokonać zamachu na ich prawa.
Na szczęście jednak, Dziecię wymknęło się oprawcom Heroda. Jego misją stało się zaś odtąd krzyżowanie zamysłów głów nadętych pychą, psucie grzesznej zabawy oraz burzenie spokoju zepsutych sumień. Nadto, niesienie wybranym nadziei, że ostatnie słowo nie należy do tych, którzy są w stanie niewygodnych dla siebie ludzi wyskrobać albo przybić do krzyża. Niesienie nadziei, że ostatecznie królestwo grzechu, jakkolwiek potężne by się nie wydawało, polegnie w starciu z królestwem łaski.