JUREK: Naiwny cynizm „realistów”

commons.wikimedia.com

Wpływy Ameryki wynikają przede wszystkim z wiary (nierzadko złudnej), jaką Ameryka budzi, a nie z militarnego przymusu czy z knowań wywiadu. Wiara ta była zasadniczym czynnikiem kluczowych zmian w Europie Środkowej i Wschodniej w ciągu ostatnich ponad trzydziestu lat. Bez niej wpływy Ameryki w świecie byłyby bez miary mniejsze.

■  Tylko ktoś ślepy na historię współczesną może negować znaczenie idei w polityce. Sowiety po rewolucji były wyniszczonym, izolowanym państwem. Ich wpływ na politykę europejską, przeciwdziałanie antykomunistycznej reakcji na Zachodzie, promocja swoich interesów, ekspansja polityczna, a nawet wewnętrzny rozwój – oparte były na wsparciu komunistycznych ruchów na całym świecie. Z całego świata przyjeżdżali do Rosji inżynierowie, a potem do Hiszpanii – ochotnicy do Brygad Międzynarodowych.

Co ważne, nie był to efekt jedynie bezpośredniej akcji Kominternu, ale właśnie – oddziaływania idei. Sowietom i komunistom nie brakowało bowiem postępowego czy „antyimperialistycznego” wsparcia ze strony tych wszystkich, którzy zachowując „własne poglądy” – uznawali, że ZSRR i komunizm odgrywają korzystną (przynajmniej względnie) rolę historyczną. Najlepszy (czy właściwie najgorszy) przykład i patron tej postawy to Emmanuel Mounier, ojciec „lewicy katolickiej”. Najzupełniej świadomie postanowił być towarzyszem drogi komunizmu i zachęcać katolików, by stanęli po jego stronie.

■  Gdy modni dziś „realiści” powtarzają (albo podpowiadają) tezy rosyjskiej propagandy o „ekspansji NATO na wchód” – nie tylko usuwają poza obszar rzeczywistości i analizy narody sąsiadujące z Rosją, ale i elementarne fakty. Owa „ekspansja NATO” polega po prostu na tym, że w przekonaniu dużej części społeczeństw wschodnioeuropejskich, szczególnie ich niepodległościowo usposobionej inteligencji na Ukrainie, w Gruzji, czy nawet na Białorusi, Przymierze Atlantyckie wydaje się jedyną trwałą barierą przed agresją Rosji, a demokracja liberalna – jedyną alternatywą totalitaryzmu. Gdyby miała tu miejsce rzeczywista „ekspansja”, czyli po prostu mechaniczne rozszerzanie z zewnątrz – Gruzja już dawno należałaby do NATO. Wpływy Ameryki wynikają przede wszystkim z wiary (nierzadko złudnej), jaką Ameryka budzi, a nie z militarnego przymusu czy z knowań wywiadu. Wiara ta była zasadniczym czynnikiem kluczowych zmian w Europie Środkowej i Wschodniej w ciągu ostatnich ponad trzydziestu lat. Bez niej wpływy Ameryki w świecie byłyby bez miary mniejsze.

■  Owszem, „realiści” mają rację badając polityczne funkcje idei, ich wiarygodność, interesy, z którymi są związane. Ta krytyczna funkcja tym bardziej potwierdza znaczenie przedmiotu krytyki. Nie bada się czegoś, co nie ma znaczenia. Niezależnie od tego, jak w polityce poszczególnych państw wygląda ów splot albo wręcz stop interesów i idei, nie sposób jednak zaprzeczyć roli, jaką idee odgrywają.

Idee to moralny czynnik siły, stanowiący atrybut państw odgrywających istotną rolę międzynarodową. „Państwo wielkie – pisał Dmowski – to państwo, które ma dostateczne siły i środki, dość wysoką i sprawną organizację, wreszcie myśl kierującą, zdolną objąć dość szerokie widnokręgi, ażeby polityka jego mogła wywierać wpływ nie tylko na sprawy najbliższe, bezpośrednio go dotyczące, ale brać udział w regulowaniu spraw ogólnoeuropejskich, a jak dziś, ogólnoświatowych. Państwami małymi są te, które zmuszone są ograniczać się do obrony tylko swych bezpośrednich interesów”.

Idea państwa to najczęściej po prostu opis widocznej roli, jaką odgrywa na forum międzynarodowym, „myśli kierującej” tą rolą, to miara i sprawdzian politycznej i kulturowej podmiotowości narodu.

■ Zdarza się też, że idee bywają balastem polityki, która to sytuacja jest zresztą źródłem samego konceptu „realizmu” w myśli amerykańskiej. Stany Zjednoczone musiały bowiem (w każdym razie tak uważały) wchodzić w różnych momentach XX wieku w sojusze z państwami jawnie zaprzeczającymi ich demokratycznemu uniwersalizmowi, takimi jak Związek Sowiecki, Chiny komunistyczne czy Arabia Saudyjska. „Realistyczna” reakcja była tutaj jedynie refleksem manichejskiego potępiania rzeczywistości przez demokratyczny „idealizm”. Dlatego właśnie Henry Kissinger żalił się, że „wartości demokratyczne i prawa człowieka [mają] charakter absolutny, a to nie pozostawia miejsca na niuanse, za których pomocą zwykle prowadzi się politykę zagraniczną”.

Charakter absolutny mają jednak nie systemy polityczne i ich proklamacje praw, ale Dekalog. Demokracja nie wszędzie jest możliwa i nigdzie nie powinna być jedną normą polityczną, wszędzie natomiast jest możliwa ocena polityki w kategoriach dobra wspólnego narodu i ładu międzynarodowego, czyli dobra wspólnego narodów. Dziś, w trakcie ukraińskiej wojny o niepodległość, o wiele bardziej na rzecz obrony Ukrainy i przywrócenia pokoju działa „autorytarna” Turcja, niż „demokratyczne” Niemcy.

■  Określenie realizm umieszczałem w tym artykule w cudzysłowie, ponieważ używałem go w odniesieniu do nowoczesnej teorii stosunków międzynarodowych. Tymczasem realizm to przede wszystkim stanowisko filozoficzne, będące zresztą również oparciem dla politycznego realizmu. Klasyczny, arystotelsowski i tomistyczny, realizm, afirmujący stworzony świat i wpisane weń immanentnie wartości – zawsze uważał wspólnotę za wartość, a odpowiedzialność zań – za normę moralną. Instytucje bowiem są dla ludzi, a nie ludzie – dla instytucji. Dobro wspólne jest zawsze dobrem określonego narodu czy wspólnoty narodów, a nie społeczeństwa, która ma dopiero kiedyś albo gdzieś powstać. Państwo powinno działać, żeby życie było lepsze, ale przede wszystkim istnieje po to, aby je zachować.

 


Tekst powstał w ramach projektu: ,,Kontra – Budujemy forum debaty publicznej” finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolności Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego.

Marek Jurek
Marek Jurek
(ur. 1960) publicysta, historyk, tłumacz. Ostatnio wydał „100 godzin samotności czyli rewolucja październikowa nad Wisłą”. Tłumaczył Charles’a Maurrasa i Jeana Madirana. Współzałożyciel magazynu „Christianitas”. Przez wiele lat czynny polityk, m.in. przewodniczący Krajowej Rady RTV, marszałek Sejmu RP, poseł do Parlamentu Europejskiego.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!