Leon XIV delikatnie gładził swą białą sutannę. Gdy ją rano wkładał przed okropną rozmową, która go czekała, poczuł się przez chwilę naprawdę szczęśliwy. „Idę bronić wiary” – pomyślał – „nie spodziewałem się, że jeszcze się tego doczekam”.
Z pektorałem na piersi, przepasany białym pasem – czuł się jak żołnierz. Jak hetman Chrystusa! Nie wkładał na co dzień tego stroju. Codzienne noszenie sutanny uchodziło za manifestację integryzmu, prowokację wobec wolnego społeczeństwa i złośliwą demonstrację pogardy dla nieubierających się tak księży. Papież na to nie mógł sobie pozwolić. Ale gdy czasem sutannę wkładał – czuł się po prostu sobą. Znowu się uśmiechnął. Czuł się sobą, jak na wakacjach w liceum, a przecież tak naprawdę czuł się kimś zupełnie innym niż wtedy; czuł się tym, kim był od dnia święceń. „Jak osobliwie w katolicyzmie wzniosłość potyka się o zwyczajność. Bóg ma poczucie humoru!”.
– Wasza Świątobliwość – przerwał mu rozmyślania młody człowiek w świetnie skrojonym garniturze – Prezydentka prosi pana do siebie.
Papież wszedł do sporego gabinetu, którego sterylny charakter podkreślały szklane ściany i czarno-białe zdjęcia twórców Unii Paneuropejskiej.
– Dzień dobry, Prezydentko, dziękuję za zaszczytne zaproszenie.
– Dzień dobry, dziękuję, że Wasza Świątobliwość znalazł od razu czas.
– Zawsze muszę mieć czas dla władz naszej Unii, dialog jest moją misją.
– To dobrze – odpowiedziała Prezydentka – tym bardziej mam nadzieję, że szybko wyjaśnimy przykrą sprawę, o której chciałam porozmawiać. Wasza Świątobliwość sprzeciwia się publikacji najnowszej edycji Nowego Testamentu.
– Jak mógłbym się sprzeciwiać wydaniu Pisma Świętego? Już tyle lat czekamy na nową edycję, przecież to podstawa naszej wiary! To jakieś nieporozumienie!
– Odmawia pan „nihil obstat” dla najnowszej edycji Nowego Testamentu.
– Ale to nie chodzi o druk, tylko o mój udział w tym wydaniu. Nigdy nie podważaliśmy wolności druku, Kościół identyfikuje się z wartościami naszego społeczeństwa.
– To bardzo dobrze, ale Książnica Europejska chce pańskiego udziału w nowej edycji i już od trzech tygodni wstrzymuje uruchomienie druku.
– Nie mogę autoryzować niepełnego wydania Nowego Testamentu. Zresztą proponowałem „nihil obstat” dla „Listów Wybranych Apostoła Pawła”, ale Książnica nie była zainteresowana.
– Jakie niepełne wydanie, o czym pan mówi? Czy pan naprawdę chce zamiast biskupem Rzymu zostać papieżem Efezjan, których żony mają słuchać swoich mężów!? O to chce się pan kłócić ze społeczeństwem?
– Prezydentko, List do Efezjan mówi o wzajemnej miłości małżonków. Święty Paweł uczył o tym, gdy jeszcze mąż miał prawo wyrzucić żonę na ulicę. Temu się przeciwstawiał. A ja nie mam prawa wyrzucić tego Listu z kanonu. Przecież znalazłem praktyczny kompromis.
Fatima-Krymhilda Eriksson zachowała lodowaty spokój dumnej walkirii, ale oczy, które odziedziczyła po irańskiej babce, stały się niemal kompletnie czarne.
– Z wolnością, proszę pana, kompromisów nie ma.
– Prezydentko, pani dobrze wie, że nie uczymy tego, co mogłoby razić współczesnego człowieka. Od lat nie proponujemy druku i nie przypominamy Starego Testamentu. Ale nie mogę, nie możemy – poprawił się Papież – zmienić kanonu Pisma Świętego. Nazywamy to zasadą „iota unum”.
Papież wyraźnie się denerwował, ale Prezydentka pozostała całkowicie spokojna.
– Katolicyzm, Wasza Świątobliwość, opiera się chyba na posłuszeństwie. Czy zaprzeczając swojej władzy Wasza Świątobliwość nie zaprzecza swojej wierze?
– Nie mogę władzy używać do wszystkiego – odpowiedział Papież ze spuszczonymi oczyma. I dodał podnosząc głowę:
– Wykreślenie jakiegokolwiek fragmentu Biblii, nawet najmniejszego, byłoby prześladowaniem religii. Obojętnie kto by na to wyraził zgodę.
– Jak Pan może mówić o prześladowaniach – uniosła się Prezydentka – zapomniał Pan już, że osobiście zaangażowałam się, żeby w ramach PRP (Parytet Równowagi Pluralistycznej) stanowisko podkomisarza do spraw niepełnosprawnych należało zawsze do praktykującego katolika? I że o to, by sprawy społeczne były w gestii niepraktykujących katolików, musiałam stoczyć wojnę z socjalistami? Wasza coraz mniej liczna społeczność skwapliwie korzysta z przywilejów, a pan mówi o dyskryminacji!?
– Nie mówię o dyskryminacji. Mówię tylko, że cenzurowanie któregokolwiek artykułu wiary, jakiejkolwiek modlitwy, nie mówiąc już o kanonie Pisma – jest zawsze prześladowaniem religii. Nawet jeśli wyraziliby na to zgodę ludzie Kościoła. Wiara jest dla nas ważniejsza od własnych przywilejów.
– Nie odnosiłam do tej pory takiego wrażenia.
– Prezydentko, nigdy nie prosiłem o nic dla siebie, ale naprawdę nie mogę przyłączyć się do tego, co w naszym przekonaniu godzi w wolność wiary. Choć doskonale rozumiem, że inni to widzą inaczej.
– Ale Wasza Świątobliwość chyba pamięta –Prezydentka się nagle uśmiechnęła – że sto lat temu byli katolicy, którzy mówili, że prześladowania liturgii są prześladowaniami Kościoła, ale pańscy poprzednicy nie podzielili tego poglądu. Też to widzieli inaczej.
– Nie żyłem wtedy – powiedział cicho Papież – może szkoda.
– Ale żyje Pan teraz i bardzo dobrze. Unia Paneuropejska potrzebuje pańskiego „nihil obstat”.
– Ale ja nie mogę go udzielić. Nawet jeśli wam go udzielę, nie udzieli go Kościół. Nawet jeśli mnie nakłonicie – każdy katolik, który przypomni List do Efezjan, będzie mówił w imieniu Kościoła.
– O to już niech się Wasza Świątobliwość nie martwi. Unia Paneuropejska gwarantuje wolność Kościoła i zapewniam pana, że poradzi sobie z taką uzurpacją. Tym bardziej, jeśli uderza w prawa kobiet.
– Ale to nie będzie uzurpacja, tylko wyznanie wiary.
– Niech więc Papież wyzna swoją.
– Ale ja wierzę właśnie tak. Jeszcze tak.
– Jeszcze – Prezydentka pokręciła głową – jeszcze to powinien pan to przemyśleć, ale teraz muszę już kończyć.
– Oczywiście będę myślał. W zasadzie tylko o tym myślę. Ale bardzo pani dziękuję za tę rozmowę. Naprawdę.
Papież ukłonił się z szacunkiem i wyszedł. Prezydentka znów pokręciła głową i wróciła za biurko.
Tekst powstał w ramach projektu: „Stworzenie forum debaty publicznej online”, finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolności Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego.