JUREK: Polska i przyszła Ukraina

fot. Marek Borawski/KPRP

■ 24 lutego 2022 roku narodził się nowy naród ukraiński. Agresja Władimira Putina stanowiła owo opisane przez Toynbee’ego „wyzwanie”, na które „odpowiedzią” była nowa świadomość i nowa postawa Ukrainy. Nic jednak nie rodzi się z niczego. Nowy naród to tylko nowa forma istnienia rzeczywistości wcześniejszej. Naród w samej swej etymologii stanowi sekwencję narodzin.

■ Adolf Bocheński przed drugą wojną światową pisał z „zazdrością” o ideowej „uczciwości” głównych dwóch nurtów ukraińskiej myśli narodowej. O tym, że monarchistyczna, chrześcijańska, państwowa szkoła Wacława Lipińskiego nie zaciera różnic ze „skrajnie nacjonalistycznym obozem Dmitro Doncowa”, wyraźnie rozchodzącym się z chrześcijaństwem.

Bocheński chwalił ukraińskich konserwatystów, że zwalczają „z całą bezwzględnością próby postawienia norm narodowych ponad normy etyczne, tym bardziej uprawianie terroru, wszelkiego rodzaju pogromów”.

Co więcej, ta walka o duchową treść ukraińskiego patriotyzmu rozgrywała się nie tylko w polemikach doktrynalnych i politycznych. Jej tragicznym symbolem może być śmierć Iwana Babija, oficera Ukraińskiej Armii Galicyjskiej z czasów wojny z Polską, a potem – jednego z przywódców ukraińskiej Akcji Katolickiej i zwolennika pojednania z Polakami. Babij został zamordowany na rozkaz Stepana Bandery, „na podstawie wyroku” Trybunału Rewolucyjnego Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów.

■ Ukraina, która uzyskała niepodległość po upadku Związku Sowieckiego, miała przed sobą wiele dróg i zadań. Jednym z najważniejszych, oczywiście uświadamianym sobie przede wszystkim przez tych, którzy przeżyli czasy sowieckie w katakumbach, było odrodzenie życia chrześcijańskiego. To wówczas kardynał Huzar powołał Uniwersytet Katolicki we Lwowie, aby – jak mówił jego następca, abp Światosław Szewczuk – „tworzyć warunki, aby kształtować nową inteligencję w duchu chrześcijańskim i tym samym nową klasę polityczną, której nam brakuje”. Arcybiskup był przekonany, że państwo ukraińskie stopniowo „odkrywa swoje chrześcijańskie korzenie i chce się kierować nauką społeczną Kościoła”. Ukraina nie była wyjątkiem, podobną świadomość miało wiele narodów Europy Środkowej.

Katolicyzm obrządku bizantyjskiego stanowi niezastępowalną część ukraińskiego życia narodowego. Przez wieki był jednym z najważniejszych zworników Ukrainy i Zachodu.

Z reguły nie mamy świadomości, że w ciągu ostatnich dwustu lat Ukraińcy we Lwowie mieli więcej kardynałów niż Polacy. Tym niemniej Ukraina jest w większości narodem prawosławnym. Od charakteru ukraińskiego prawosławia zależy więc charakter całości Ukrainy. Dlatego prezydent Poroszenko za jeden z celów swej prezydentury (i jeden z największych jej sukcesów) uznał uzyskanie autokefalii, niezależności od Moskwy Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego.

Nawiasem mówiąc, jego główny antagonista – obecny prezydent Zełenski – miał do tej sprawy stosunek dosyć lekceważący.

■ Podważanie znaczenia tych spraw byłoby równie mądre, jak twierdzenie, że ideowy kształt życia publicznego na przykład w Niemczech jest dla nas sprawą obojętną. W wypadku Ukrainy jest to o tyle ważniejsze, że możliwości wpływu powinniśmy mieć teoretycznie większe. Oczywiście, taki wpływ wymaga szacunku dla partnera i długofalowej strategii. Arogancja i łapczywość mogą go łatwo pogrążyć.

■ Bardzo ciekawym dokumentem współczesnej ukraińskiej świadomości narodowej jest niedawna rozmowa z przewodniczącym Związku Ukraińców w Polsce, Mirosławem Skórką, na podcaście Konstantego Geberta „Ziemia zbyt obiecana”. Gospodarz programu cierpliwie tłumaczył ukraińskiemu rozmówcy, że Izrael politycznie popiera Ukrainę, ale broni wysyłać nie chce, póki Rosja zachowuje umiar w poparciu Iranu i Syrii Asada. Izrael przeżył bowiem wiele wojen, a w pierwszym rzędzie odpowiada za bezpieczeństwo swego społeczeństwa i to stanowi pierwszy obowiązek jego władz. Jego rozmówca większego poparcia po prostu żądał, choć w końcu dał się trochę przekonać, że może nie musi to dotyczyć sfery militarnej. Potem dyskusja dotknęła ekstremistycznej genezy niektórych ochotniczych formacji wojskowych, na przykład pułku Azow. Przewodniczący Skórka wyjaśnił Konstantemu Gebertowi, że o wiele poważniejszym problemem od symboliki tych formacji będzie czysto socjologiczna kwestia czynnika kombatanckiego jako zasadniczego elementu ukraińskiej polityki po wojnie. Kombatanci w imię swojej i swoich kolegów ofiary prawdopodobnie nie będą negocjować, ale będą chcieli dyktować politykę przyszłym władzom. W każdym razie należy się z tym liczyć.


Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie


■ Wielu polskich publicystów z zachwytem pisze o programowych wypowiedziach ukraińskich przywódców, zapowiadających, że po wojnie Ukraina stanie się wschodnioeuropejskim Izraelem, obozem warownym, narodem wojowników, stale gotowym do odpierania kolejnych rosyjskich agresji albo – jeśli wojna nie zakończy się pokojem – do podejmowania wojen odwetowych, dla odwojowania utraconych terytoriów. Ta wielka wizja to ostateczne zwycięstwo Doncowa nad Lipińskim.

Przed Polską staje wielkie pytanie: czy sąsiadowanie z taką warownią uczyni nasz kraj bezpieczniejszym? Od strony Rosji – z pewnością tak. Ale to nie jedyny wymiar naszej geopolityki.

 

■ I na koniec – „żeby wiadome było”. Niepodległość Ukrainy i jej zachowanie jest oczywistym polskim interesem, co nie znaczy, że sam wybuch wojny nie przyniósł problemów, których całości ciągle nie jesteśmy świadomi. Interes Polski dotyczy również kształtu Ukrainy. Niewiele zrobiliśmy, żeby była to Ukraina nie Doncowa, ale Lipińskiego, błogosławionego biskupa Chomyszyna, a przynajmniej – metropolity Szeptyckiego. Uważaliśmy, że liberalno-demokratyczna rutyna wszystko załatwi.

Dlatego milczeliśmy, gdy Unia Europejska, wykorzystując wojnę, zmuszała Ukrainę do zmiany polityki w kwestii genderowej konwencji stambulskiej. Nic nie wskazuje na to, żeby ten indyferentyzm oficjalnej polskiej polityki został w najbliższym czasie przełamany, niezależnie od tego kto będzie rządzić. Tym bardziej więc należy o jego obecnych skutkach mówić, a o przyszłych – myśleć.


Tekst powstał w ramach projektu: „Kontra – budujemy forum debaty publicznej”, finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolności Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego.

Marek Jurek
Marek Jurek
(ur. 1960) publicysta, historyk, tłumacz. Ostatnio wydał „100 godzin samotności czyli rewolucja październikowa nad Wisłą”. Tłumaczył Charles’a Maurrasa i Jeana Madirana. Współzałożyciel magazynu „Christianitas”. Przez wiele lat czynny polityk, m.in. przewodniczący Krajowej Rady RTV, marszałek Sejmu RP, poseł do Parlamentu Europejskiego.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!