Nie można mylić prawa do sprawiedliwego procesu z usiłowaniem tuszowania zbrodni przestępstw seksualnych wobec nieletnich. Księża nie mogą być wyjęci spod prawa, ale nie oznacza to prawa do linczu.
Pamiętam pewną znaną prawniczkę o wyraziście lewicowych poglądach, która podczas publicznej dyskusji stwierdziła, że każdy ksiądz powinien być z góry podejrzany o pedofilię. Tylko i wyłącznie z tego powodu, że jest katolickim duchownym. Dzisiaj, po serii skandali, opowiadających je filmów i artykułów, to przekonanie zaczyna być coraz bardziej popularne. I tak jak przez wiele lat kwestie wykorzystywania nieletnich przez księży otaczała zmowa milczenia, tak teraz zaczyna unosić się wokół niej zmowa wyroku. A domniemanie niewinności zastąpiono domniemaniem winy.
Nie ma chyba historii, która oddawałaby ów stan ducha lepiej niż ta, której bohaterem stał się niedawno zmarły kardynał Pell. Oskarżony o czyny, których miał się dopuścić kilkadziesiąt lat wcześniej, przesiedział w australijskim więzieniu ponad 400 dni. Później został jednak oczyszczony z zarzutów przez tamtejszy Sąd Najwyższy. Oskarżenia okazały się sfingowane, zeznający przeciw niemu mężczyźni mieli przyznać, że całą tę historię po prostu wymyślili. Mimo to Daniel Andrews, premier stanu Victoria, z którego pochodził australijski purpurat, nie zgodził się na państwowy pogrzeb kardynała, uzasadniając to stwierdzeniem, że „nie może sobie wyobrazić niczego bardziej stresującego dla ofiar”. Ofiar, których – zgodnie z ustalonym i potwierdzonym przez sąd stanem faktycznym – nie było. Nie jest to już nawet domniemanie winy, raczej jej – pozostając w prawniczym żargonie – „niewzruszalność”.
Nie można mylić prawa do sprawiedliwego procesu z usiłowaniem tuszowania zbrodni przestępstw seksualnych wobec nieletnich. Oczywiście księża nie mogą być wyjęci spod prawa, ale nie oznacza to jednocześnie, że mają być poddani prawu linczu. A do egzekwowania tego ostatniego – taka już jest ludzka natura – chętnych nigdy nie brakuje. Również wśród publicystów i dziennikarzy, którzy uwierzyli w swoją rolę inkwizytorów mających ogniem i mieczem wyplenić wszelkie zło w Kościele. Trzymam kciuki, by im się to udało. Ale równie mocno za to, by nie skrzywdzili przy tym niesłusznie oskarżanych duchownych.