Kolejny ukłon rządu w kierunku emerytów to doskonała okazja, żeby przyjrzeć się zjawisku wyczerpywania się demokratycznej formuły polityczności.
Czternasta emerytura, waloryzacja świadczeń na niespotykaną wcześniej skalę to coś dużo więcej niż okazanie lojalności tej części obywateli, na której wzajemność rządzący będą liczyć przy okazji najbliższych wyborów. To również jasny sygnał wysłany do pozostałych Polaków – radźcie sobie sami, na nas nie możecie liczyć. Czternastki dla emerytów zostaną bowiem wypłacone jesienią lub późnym latem, czyli dokładnie wtedy, kiedy przestanie obowiązywać pomniejszony VAT i – jak twierdzi większość ekonomistów – inflacja uderzy z pełną siłą.
Demokracja jest dziś ustrojem głównie ludzi w średnim wieku i starszych. Nie tylko w sensie uczestnictwa w „akcie wyborczym”, ale również uczestnictwa w codziennej, powszedniej polityczno – medialnej młócce. Młodzi ludzie nie oglądają przecież telewizji informacyjnych, głównego kanału komunikowania się największych partii z Polakami. Nie kupują „rządowych” ani „opozycyjnych” gazet. Co więcej, szeroko opisywane zjawisko „doomeryzmu”, przekonaniu o nieuchronnie nadciągającej katastrofie panującego wśród ogromnej części młodych ludzi, tylko pogłębia tę tendencję. W jaki bowiem sposób interesowanie się polityką, bądź uczestnictwo w niej poprzez oddanie głosu, miałoby powstrzymać klimatyczną apokalipsę, zalew starego kontynentu przez migrantów czy wojnę na wschodzie? To przecież dwa, zupełnie do siebie nieprzystające, „rzędy wielkości”. Polityka jest dla pięknoduchów, niepoprawnie optymistycznych dziadersów, pogrążonych w swoich małych sprawach i sporach.
A jeszcze musimy się dla nich poświęcać – mogą myśleć dwudziesto i trzydziestolatkowie – w pandemii ze względu na nich siedzieliśmy w domach, z powodu kryzysu demograficznego musimy na nich pracować, a do tego to ich komfort i bezpieczeństwo napędza inflację i sprawia, że przyszłość jawi się w coraz ciemniejszych barwach.
Demokracja jako całość, system rządzenia, musi stanąć po stronie ludzi starszych, bo to na nich wciąż się opiera. Ale jednocześnie zarzuca ona sobie tym pętle na szyję. Wzrasta bowiem z każdym rokiem, a ostatnimi czasy nawet miesiącem, grupa ludzi nieidentyfikująca się z systemem demokratycznym pod niemal żadnym względem.
Autor jest stałym felietonistą dziennika „Rzeczpospolita”, w którym ten artykuł pojawił się pierwotnie 15 lutego 2022 r.