MACIEJEWSKI: Twitter, narzędzie wtórnego analfabetyzmu

Media społecznościowe mają tyle wspólnego z tworzeniem jakichkolwiek więzi co krzesło elektryczne ze zwykłym krzesłem.

W ciągu kilku ostatnich miesięcy obserwuję z bliska, jak wielostopniowym procesem jest nauka czytania. Czasami trzeba zajrzeć pod podszewkę jakiejś, dawno już posiadanej, umiejętności, żeby dostrzec jej złożoność. Ślęcząc z dziećmi najpierw nad alfabetem, rozpoznawaniem poszczególnych znaków, potem powolnym łączeniem ich w całe słowa, a następnie zdania, zbliżamy się dopiero do tego, co najtrudniejsze – zdolności przyswajania sobie sensu zapisanego tekstu. Z całego magicznego kontinuum przemian dokonujących się w ludzkim umyśle pod wpływem nauki czytania ten etap jest najbardziej tajemniczy. Wszystko, co przedtem, było kołowaniem po pasie startowym; dopiero teraz będzie można wzbić się do lotu.

Coraz częściej, kątem oka śledząc kolejne „twitterowe inby”, mam wrażenie, jakbym oglądał ten sam proces, w którym uczestniczę jako rodzic, tylko tym razem ktoś przewija taśmę filmową do tyłu. Postpiśmienność, której nastanie wieszczył Jacek Dukaj, jest tym samym kontinuum co nauka czytania – tyle że na skalę masową i w dokładnie odwrotnym kierunku. Jesteśmy obecnie na etapie odchodzenia od pisma jako podstawowego narzędzia komunikacji, w którym dramatycznie następuje utrata umiejętności czytania ze zrozumieniem. Umysły lądują z powrotem na lotnisku liter i zdań – widzą je, ale nie przyswajają już treści, z którą się spotykają, potykają się o znaki, wśród których brodzą, nie ogarniają ich znaczenia. A im mniej rozumieją, tym mocniej przeżywają.

To kolejny aspekt cywilizacji postpiśmiennej. Na szczycie hierarchii wartości znajduje się w niej autentyczność przeżycia, mierzona jego intensywnością. A nic tak nie utrudnia przeżywania jak myślenie. Dostrzeganie więcej niż jednego aspektu zjawiska, spojrzenie na nie z innej niż własna perspektywy.

 

To chyba największy z paradoksów naszych czasów. Bez końca i we wszystkich możliwych kontekstach słyszymy o potrzebie empatii, wczucia się w innych, zrozumienia ich punktu widzenia, wrażliwości. Obsesją naszej epoki stało się, by nikogo nie urazić. A dokładnie równolegle postępuje proces utraty podstawowego narzędzia służącego zrozumieniu, co drugi człowiek myśli i czuje. Bo przeżycie jest zawsze własne – tekst jest ze swej istoty wspólny. Media społecznościowe mają tyle wspólnego z tworzeniem jakichkolwiek więzi co krzesło elektryczne ze zwykłym krzesłem. Internet staje się coraz wyraźniejszą barierą – odgradzającą nas od wiedzy, wpływu na rzeczywistość czy wreszcie od siebie nawzajem.

Wspieram dobrą publicystykę

75% ( 3000 / 4000 zł )
Wspieram!

POSŁUCHAJ TAKŻE:

[PODCAST] Koniec człowieka? Posthumanizm jako efekt duchowego kryzysu | Kita | Pilawa | Maciejewski

[PODCAST] Czy powinniśmy się bać technologii, a może ich właścicieli? | Brzyski | Paszcza


Autor jest stałym felietonistą dziennika „Rzeczpospolita”, w którym ten artykuł ukazał się dn. 26.04.2023

Jan Maciejewski
Jan Maciejewski
urodzony w 1990 roku w Mysłowicach na Śląsku. W przeszłości redaktor naczelny wydawanych przez Klub Jagielloński „Pressji”. Obecnie felietonista magazynu weekendowego „Plus Minus”. Mąż Oli, tata Julka, Anieli i Stefana.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!