WARZECHA: Nie zostawiać nikogo z tyłu

fot. twitter.com/prezydentpl

Powinność pamięci wobec własnych obywateli nie powinna podlegać negocjacji. Nie tylko dlatego, że jest emanacją podstawowych powinności państwa w ogóle, ale także dlatego, że znamionuje kraje poważne. W dyskusji o Wołyniu tę kwestię się pomija, a nawet celowo miesza się ją ze sprawą ewentualnych przeprosin ze strony Ukrainy, co jest kwestią odrębną i umieszczoną, wbrew pozorom, w innym porządku.

Przeprosiny za zbrodnię, popełnioną na jednym narodzie przez inny (tak właśnie na tego typu wypadki się patrzy, niezależnie od tego, że w większości przypadków siła napędową takiej zbrodni było państwo), ze swojej natury nie mogą wynikać z przymusu czy czysto politycznego ustalenia. Jeśli nawet z takiego powodu do nich dojdzie, ich znaczenie nie będzie duże. Mówimy tutaj o geście bardziej z porządku ludzkiego niż państwowego, ale kształtującego sferę relacji między państwami, choć może nawet bardziej – między narodami.

To się ze sobą ściśle wiąże.

Żeby stworzyć trwałą relację pomiędzy państwami, konieczna jest wola zamieszkujących je narodów. Jeśli pomiędzy tymi narodami są jakieś nierozwiązane problemy, a cóż dopiero – pamięć o popełnionych zbrodniach i poczucie braku zadośćuczynienia, taka relacja nie będzie możliwa. A jeżeli zostanie odgórnie narzucona i zadekretowana – zawali się.

Dlatego właśnie domaganie się przeprosin na siłę nie ma sensu. Jeśli natomiast mamy poczucie, że nam się one należą, ale sprawca zbrodni nie widzi takiej potrzeby i nie chce przeprosin wystosować, to niewątpliwie powinniśmy z tego wyciągnąć wnioski co do natury wzajemnych relacji. Jest to także sygnał, że jakiekolwiek koncepcje tworzenia wspólnego organizmu lub choćby bardzo dużego zbliżenia są fantasmagoryczne.

Jednak zadbanie o własnych zmarłych, w wypadku relacji polsko-ukraińskich – o zwłoki okrutnie pomordowanych podczas rzezi wołyńskiej – to inna sprawa. Nie mówimy tutaj o dwustronnej relacji, ale o obowiązku, jaki wobec własnych obywateli ma polskie (lub jakiekolwiek, bo to zasada uniwersalna) państwo. Nie ma znaczenia, że mowa o obywatelach nieżyjących.

Obowiązki państwa wobec własnych obywateli dotyczą zarówno żywych jak zmarłych. Jest to zresztą ze sobą powiązane. Wypełnienie obowiązku wobec nieżyjących jest zarazem wypełnieniem tegoż obowiązku wobec żywych, nawet jeśli nie łączą ich z nieżyjącymi nawet najdalsze więzi pokrewieństwa. Państwo, zajmując się zmarłymi, pokazuje żywym, że o nich będzie dbało tym bardziej, skoro nie porzuca nawet swoich zmarłych.

Tę zasadę – nikogo nie pozostawiamy z tyłu – rozumie nie tylko każde poważne państwo. Obowiązuje ona również w wielu siłach zbrojnych i jakkolwiek może się czasem wydawać zbyt daleko idąca (nie zawsze też daje się jej dotrzymać), ma ogromne znaczenie dla budowania ich morale i gotowości do działania. O ile jednak w konkretnych sytuacjach na polu walki można mieć nierzadko wątpliwości, czy ta zasada przystaje do sytuacji i czy nie jest realizowana zbyt dużym kosztem, to na poziomie polityki pamięci takich wątpliwości już nie ma i być nie może. Tu nie mówimy przecież o bieżących działaniach w warunkach presji czasu, ale o strategii obliczonej na długi okres.

Doprowadzenie do ekshumacji polskich ofiar masakry na Wołyniu jest obowiązkiem każdej polskiej władzy. Tak każe pragmatyzm, bo to buduje wizerunek państwa jako silnego i dbającego o swoich obywateli. Tak każe też polityczna powinność, bo między innymi po to właśnie jest w ogóle państwo. Ta sprawa powinna być przypominana w każdym publicznym wystąpieniu polskich polityków, dotyczącym Ukrainy.

Nie chodzi o to, żeby uzależniać od niej inne, bardziej bieżące działania państwa, należące do innej sfery, ale aby pokazać, że tę rzecz będziemy przypominać tak długo, aż nasze żądania zostaną spełnione. Niestety, nie tylko nie jest ona przypominana w każdym takim wystąpieniu, ale przeciwnie – nie jest wspominana w żadnym. Pokazujemy w ten sposób światu, że Polska swoich obywateli zostawia z tyłu. A świat wyciąga wnioski.

Wspieram dobrą publicystykę

75% ( 3000 / 4000 zł )
Wspieram!

CZYTAJ TAKŻE:


Tekst powstał w ramach projektu: „Stworzenie forum debaty publicznej online”, finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolności Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego.

Łukasz Warzecha
Łukasz Warzecha
(1975) publicysta tygodnika „Do Rzeczy”, oraz m.in. dziennika „Rzeczpospolita”, „Faktu”, „SuperExpressu” oraz portalu Onet.pl. Gospodarz programów internetowych „Polska na Serio” oraz „Podwójny Kontekst” (z prof. Antonim Dudkiem). Od 2020 r. prowadzi własny kanał z publicystyczny na YouTube. Na Twitterze obserwowany przez ponad 100 tys. osób.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!