Dlaczego warto czytać Tołstoja?

Rosyjsko-amerykański poeta Josif Brodski w eseju Katastrofy w powietrzu powiada, że okresem największej prozy rosyjskiej był XIX w. – czas Fiodora Dostojewskiego oraz Lwa Tołstoja. Rzucili oni cień wybitności na rosyjską literaturę, która nie może się od nich oderwać. Byli mistrzami literatury psychologicznej, badaczami duszy człowieka, jednak szli odmiennymi drogami – Dostojewski był psychologiem-metafizykiem, penetrował rzeczywistość do jej dna, poszukując nierozeznanej głębi, Tołstoj był realistą, psychologiem-socjologiem, obrazującym, zwłaszcza w Annie Kareninie społeczeństwo rosyjskie, dramaty ludzkie, myśli i etyczny wymiar jego egzystencji.

Obaj górują wysoko nad rosyjską kulturą, jednak – jak twierdzi Brodski – to styl Tołstoja zwyciężył. „Fakt, że pojawienie się Dostojewskiego i Tołstoja dzielił tak niewielki odstęp czasu, uważam prawdę mówiąc za jeden z najbardziej niefortunnych zbiegów okoliczności w dziejach literatury rosyjskiej. (…) Dostojewski wzbił się może jak na gust Opatrzności nieco za wysoko. Posłała więc Tołstoja, jak gdyby chciała dopilnować, aby to, czego dokonał Dostojewski, nie znalazło w Rosji kontynuatorów” pisał noblista.

Dziś kultura rosyjska bywa krytykowana za niszczycielski wpływ na Rosjan, szczególnie w kontekście wojny na Ukrainie, ukrainofobii, imperializmu, kolonializmu. Jest w tym sporo prawdy – posiada ona w swoim łonie wiele złych i destrukcyjnych motywów i pojęć. Kultury nie są jednak czarno-białe, ich ciemniejsze strony ciągle mieszają się z jaśniejszymi. Również tyczy się to Lwa Nikołajewicza Tołstoja, którego najbardziej znane dzieło – Wojna i pokój współtworzy imperialną świadomość narodu rosyjskiego. Być może sam autor wyczuwał jej niebezpieczeństwo, gdyż później została ona poddana krytyce.

Popularność Tołstoja nie jest charakterystyczna jedynie dla Rosji. Dla wielu czytelników w Polsce, jak zauważył Krzysztof Tyszka-Drozdowski, powieść jako taka tożsama jest z dziełami rosyjskimi, a w szczególności z Tołstojem. Ogromne, wielowątkowe utwory oczarowują kolejne pokolenia oraz stały się podstawą dla hollywoodzkich filmów oraz dzieł innych kultur – jak w przypadku Śmierci Iwana Iljicza, która natchnął japońskiego reżysera Akirę Kurosowę do nakręcenia filmu Piętno śmierci. Problemy i twórczość Tołstoja są uniwersalne.

 

Odnaleźć sens wobec nieuniknionego

Zagadnienie śmierci jest kluczowym problemem człowieka. Potrafi ono przygnieść, jeśli nie posiada się nadziei oraz sensu własnego życia. Problem ten porusza Tołstoj w malutkim arcydziele, zatytułowanym Śmierć Iwana Iljicza – opisie psychiki ludzkiej, zmagającej się z nieustającą oraz niemożliwą do poskromienia perspektywą śmierci.

Fabuła utworu jest prosta. 45-letni sędzia Iwan Iljicz dowiaduje się o tym, że jest śmiertelnie chory. Wydaje się pospolitym człowiekiem, temperament ma umiarkowany, poglądy liberalne. Realizuje się w pracy – im trudniejsze było jego życie rodzinne, tym mocniej poświęcał się na rzecz kariery. Nie był zamożny, miał problemy finansowe. Żył ponad stan, gdyż w tym widział jakość oraz sens. Lubił jeść, grywał w karty, wielbił słodycze. Żona, po tym jak coraz częściej się z nim kłóciła, zaczęła go nienawidzić, obwiniając go za własne nieszczęście. Lecz nie mogła go porzucić z powodów majątkowych. Typowa perspektywa, nierzadka i dziś.

Po tym, gdy dowiedział się, że choruje, Iwan dostał mętliku w głowie. Wszystko dookoła wydawało mu się smutne. W domu żona oraz córka nie chciały go wysłuchać uznając, że jego opowieść była nieciekawa. Małżonka zaleciła mu regularne branie leków. Co też Iwan zaczął czynić – chęć zmniejszenia bólu stała się jego codziennością. Był w tym sam, albowiem nie posiadał nikogo autentycznie bliskiego. Najpowszechniejszym jego uczuciem była rozpacz. „W sądzie Iwan Iljicz zauważył, czy też myślał, że zauważa, ten sam dziwny stosunek do siebie: to mu się wydawało, że mu się ludzie przyglądają jak człowiekowi, który ma wkrótce zwolnić zajmowane stanowisko; to znowuż jego przyjaciele poczynali nagle po przyjacielsku podśmiewać się z jego hipochondrii, jak gdyby to coś przeraźliwego i strasznego, coś niesłychanego, co zamieszkało w nim i bez przestanku ssało go i niepowstrzymanie pociągało nie wiadomo dokąd, było najprzyjemniejszym tematem do żartów” pisał Tołstoj. Choroba Iwana promieniowała na innych, mało który człowiek umie ja zakamuflować. Lew Nikołajewicz świetnie obrazuje jak jest ona  wypisana na twarzy w odcieniu beznadziei. Grymasy bólu oraz smutne oczy są jej emanacją.

Iwan Iljicz wiedział, że umiera. Dopiero ta perspektywa go zmieniła. Wszyscy wiemy, że jesteśmy śmiertelni, ale jedynie tragedie, choroby pozwalają zrozumieć nam wagę tego zjawiska. W bohaterze Tołstoja spowodowała ona chęć pogodzenia się z nią. Był zdruzgotany, gdyż nie posiadał żadnego oparcia, które pozwoliłoby mu z nią walczyć. Diametralnie różnił się od innej postaci wiedzącej o rychłym odejściu – ojca Zosimy z Braci Karamazow Dostojewskiego. Człowiek ten śmierci się nie bał, gdyż posiadał mocną wiarę oraz nadzieję. Tołstoj na tę drogę wstąpił później.

W perspektywie śmierci rzeczy dotychczas wartościowe takimi już nie są. Iwan widział pogarszający się stan własnego ciała – każdy wypadający włos i kolejne wystające żebro informowały go o tym, co nieubłaganie nastąpi. Szukał  pocieszenia, z nostalgią patrzył w przeszłość, by je odnaleźć. Nie dawała mu go jego rodzina, gdyż z nią nie zbudował prawdziwych relacji – lekceważenie skutkuje z czasem niestrawnymi konsekwencjami. Ani nie pomagała ona mu, ani nad nim nie ubolewała. Z czasem jego nadzieją stał się chłop Gierasim, przebywanie z nim dawało mu odrobinę przyjemności. Przyczyna leżała w tym, że prosty człowiek nie okłamywał Iwana, tak jak wszyscy – umierający wie, że umiera. Nie trzeba mu mydlić oczu. Jednak każdy boi się to wyartykułować. Brak prawdy zaś irytuje umierającego. Właśnie przed włościaninem sędzia pozwalał sobie na okazanie emocji, płacz, zdarcie maski kłamstwa.

Z prawdą chory był sam na sam, Tołstoj pisał: „Kiedy wyszli, Iwanowi Iljiczowi wydało się, że mu jest lepiej: nie było kłamstwa, wyszło wraz z nimi, ale ból pozostał. Wciąż ten sam ból, wciąż ten sam strach, sprawiały, że nie było rzeczy cięższych czy lżejszych. Było coraz gorzej”. Iwan cierpiał fizycznie, ale to jego ból moralny był najsilniejszy. Śmierć wywracała do góry cały jego światopogląd, zaczął się zastanawiać nad sensem egzystencji, pytał się czy prawidłowo przeżył dotychczasowi czas. Z tym pytaniem zmierzyć się będzie musiał każdy z nas. Przed śmiercią chciał jeszcze prosić o przebaczenie żonę oraz syna, jednak nie było mu to dane z powodu utraty sił.


Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie


Odnaleźć wiarę w ogólnym bezsensie

Nieodzowność śmierci oraz beznadzieja egzystencji zaprowadziła z Tołstoja ku religii. Z nią autor Wojny i pokoju będzie zmagał się aż do śmierci – jego literatura w późnym okresie to wyraz niezgody na istnienie zła w świecie. Wiara okazuje się kluczowa w tych rozważaniach.

Pisarz, jak sam podkreślał w Spowiedzi, krótkiej rozprawie pisanej w latach 1879-1880,  pragnął osiąść na solidnym brzegu, dzięki któremu zbuduje wartościowe życie. Podstawą była nieskończoność, coś co go przekraczało. Nie odnalazł jej w ideologiach postępowych oraz filozofii. Pisał: „Zrozumiałem też, że jakkolwiek odpowiedzi dawane przez religię są nierozumne i dziwaczne, to mają tę przewagę, że wprowadzają stosunek skończoności do nieskończoności, bez którego odpowiedzi być nie może”. Dodawał także: „Jakkolwiek postawię pytanie: jak mam żyć? Odpowiedź będzie brzmieć: podług prawa boskiego (…). Jakiego sensu śmierć nie unicestwia? Połączenia z nieskończonym Bogiem, raju”. W ten sposób autor Wojny i pokoju najpierw uchylił drzwi religii, chrześcijaństwo do nich weszło poprzez obcowanie z prostymi ludźmi, którzy swoim życiem pokazywali jak żyć naukami Chrystusa.

Tą drogą zawędrował do Cerkwi, a następnie ku nieortodoksyjnemu, ludowemu chrześcijaństwu. Sensem jego wiary nie była chęć spotkania z Absolutem, a czynienie dobra i ulepszanie świata. Najlepszym narzędziem do uczynienia tego okazały się zasady chrześcijańskie: „zadaniem człowieka w życiu – zbawienie swej duszy; żeby ją zbawić, trzeba żyć po Bożemu; aby żyć po Bożemu, trzeba wyrzec się wszystkich uciech życia, pracować, być pokornym, cierpliwym, miłosiernym. Ten sens lud czerpie z religii przekazywanej mu przez duchownych i przez tradycję w nim żyjącą u wyrażoną w legendach, przysłowiach, opowieściach”.

Ludowy pierwiastek antyintelektualny wyprowadził pisarza z cerkiewnej sieni – miał rację gdy piętnował zbratanie się Cerkwi z państwem, jednocześnie jednak nie był w stanie pojąć oraz wierzyć ortodoksyjnie. Anarchiczny umysł Lwa Nikołajewicza nie poddawał się nigdy żadnym normom. Religię w gruncie rzeczy traktował instrumentalnie – jako etykę. Nie była mu dostępna istota zjawisk religijnych – transcendencja. Mimo, że próbował, to nie zdołał jej pojąć.

 

Wymowne wydają się słowa opisujące okres ateistyczny Tołstoja: „Nie wierzyłem w to, co mi wpajano, ale wierzyłem w coś. W co wierzyłem, tego bym żadną miarą nie mógł określić, Wierzyłem w Boga albo raczej nie odrzucałem wiary w Boga, ale w jakiego, tego nie mógłbym powiedzieć, nie odrzucałem Chrystusa ani jego nauki, ale na czym polegała ta nauka, tego także nie umiałbym powiedzieć”.

 

Chrześcijaństwo? Tak! ale jakie?

Szacunek dla religii oraz niechęć do Cerkwi prawosławnej Tołstoja paradoksalnie łączyły się w jedno. Pisarz piętnował zjawiska umacniane przez prawosławie rosyjskie, był świadom zagrożeń oraz niebezpieczeństw związanych z pewnymi stałymi mitami oraz archetypami kultury oraz społeczeństwa rosyjskiego. Literat chciał je zdekonstruować, aby oczyścić własną ojczyznę z destrukcyjnych pierwiastków. Dlatego też warto go czytać – być może taka lektura wartościowa byłaby dla współczesnych Rosjan.

Ryszard Przybylski w eseju Bezbożny poszukiwacz Boga podkreśla, że w opowiadaniu Ojciec Sergiusz dokonuje się właśnie owo zniszczenie niebezpiecznych mitów oraz zarysowana zostaje Tołstojowska odpowiedź na nie. Analogicznie dzieje się w Zmartwychwstaniu, dzieła powstawały w podobnym okresie, zaś ich bohaterowie współdzielą wiele cech. Głównym bohaterem Ojca Sergiusza jest późniejszy tytułowy bohater – upadły moralnie książę Kasatski, ukształtowany przez mity typowe dla swojego pokolenia – mit cara oraz mit kobiety jako anioła. Cesarza Kasatski kochał, wielbił go jako namaszczonego przez Absolut. Tołstoj jednakże ten mit pragnie zniszczyć, a czyni to poprzez zobrazowanie tragedii, do jakich doprowadził on późniejszego duchownego. Było to tożsame z osobistym doświadczeniem autora, który walczył na wojnie oraz którego ciotka pragnęła wychować go na cesarskiego adiutanta. Momentem, w którym bohater przestaje wielbić monarchę, jest moment destrukcji drugiego mitu – miłości do – jak to określa Przybylski – kobiety-anioła, dla której Kasatski był gotów oddać wszystko. Tym, co powoduje destrukcję, jest prawda o owej rzekomo nieskalanej kobiecie – okazuje się ona kochanką cara.

Zmartwychwstanie jawi się jako powieść, w której punktem wyjścia jest pomyłka sądowa, która karze niewinną kobietę – prostytutkę Katiuszę Masłową na katorgę za kradzież i morderstwo, których nie popełniła. Porusza to dogłębnie jej byłego ukochanego, głównego bohatera powieści – osobę niemoralną, zakłamaną Dymitra Iwanowicza Niechludowa do tego stopnia, że porzuca on swoje dotychczasowe życie oraz pragnie odkupić własne winy – uwolnić kobietę z niewoli. Mężczyzna nie godzi się na zło jako takie oraz zło państwa rosyjskiego. Pragnie, aby ludzi traktowano podmiotowo oraz sprawiedliwie. Przemianę w nim wywołuję świadomość własnej niegodziwości, wadliwości, upadku moralnego, obrzydzenia. Od tego momentu pragnie osiągnąć doskonałość moralną. Drogą ku temu jest odrzucenie dotychczasowego życia, stanięcie w prawdzie – pojęcie własnej niedoskonałości, zdekonstruowanie się, aby odrodzić się jako nowy, lepszy człowiek. To oznacza zwrot ku religii i prowadzenie życia w zgodzie z jej zasadami. Tematem powieści jest próba odpowiedzi na to, jak można zbudować królestwo Boże na ziemi – jak sprawić by rzeczywistość zmartwychwstała.

Dzieła Tołstoja przepełnione są osobistymi motywami oraz doświadczeniami – on sam myślał o sobie jako o kimś wybitnym oraz wyjątkowym. Zmagania bohaterów pisarza z uniwersalnymi psychologicznymi problemami są także jego osobistą walką. Pytanie Niechludowa o odkupienie win jest także pytaniem osobistym Lwa Nikołajewicza.

 

Rozpad podstaw ich rzeczywistości powoduje konsternację oraz poszukiwania dobra, które przykładowo Kasatskiego prowadzą go do klasztoru. Nie odnajduje tam jednak autentycznej wiary, odwraca się od świata, buntuje się, dominuje w nim pycha, chce wynieść się ponad innych, a nie poniżyć jak modelowi mnisi – pragnie być najlepszym. Modelowy pyszny człowiek. Niechludow zaś stara się zreformować własne gospodarstwo tak, aby oddać chłopom ziemię. Nie godzi się na biedę oraz pogardę wobec słabszego, a następnie wyrusza na Syberię za Masłową, by tam walczyć o jej wolność.

Z czasem ojciec Sergiusz ucieka z klasztoru w obliczu własnych grzechów nieczystości. Porzuca wiarę instytucjonalną na rzecz ludowej wersji religii prawosławnej. W ten sposób ponownie ulega destrukcji, tym razem jednak czyni to sam i świadomie. Gardzi materią, ciałem, rzeczywistością, uważa że, uniemożliwiają mu autentyczny kontakt z Bogiem i spowodowały jego grzech w klasztorze. Jego asceza to zwalczanie ciała – ból i cierpienie mają go oczyścić.

Chrześcijaństwo Tołstoja jest nieortodoksyjne. W Zmartwychwstaniu zawarł motywy otwarcie heretyckie, wyrażał niewiarę w dogmaty oraz sakramenty, za co później został ekskomunikowany. Bóg był dla niego, jak to pisze Przybylski, zwłaszcza w końcowym okresie twórczości, wytworem świadomości. Inni sądzili, że Lew Nikołajewicz wierzy w nicość. Pisarza fascynował etyczny wymiar chrześcijaństwa, braterstwo między ludźmi i miłosierdzie.

 

Religia była dla niego poświęceniem się dla innych, drogą do doskonałości, próbą, aby stać się jak najlepszym poprzez wysiłek na rzecz ogólnoludzkiej wspólnoty. Ową doskonałość symbolizuje Paszeńka w Ojcu Sergiuszu, kobieta żyjąca poza instytucjonalną Cerkwią i kierująca się zasadami ludowej pobożności. To samo dzieje się w innych utworach, Niechludow, również krytyk Cerkwi, po tym jak udało mu się doprowadzić do uwolnienia Katiuszy, nie zyskuje jej sympatii, gdyż nie chce ona zostać jego żoną. Pocieszenie odnajduje w Ewangelii św. Mateusza, w jej lekturze uzyskuje wewnętrzny spokój, nadzieję, a sensem życia dla niego stają się pacyfizm, życie w pokoju z innymi, monogamia, miłosierdzie oraz przebaczenie. To dzięki Kazaniu na górze pragnie stworzyć ład na ziemi – być szczęśliwym. W myślach Dymitr Iwanowicz głosi: „<<Szukajcie naprzód królestwa bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam przydane.>> A my szukamy wszystkiego innego i oczywiście nie możemy znaleźć. Takie właśnie było moje dawne życie. Ale zaledwie się skończyło, zaczęło się inne”.

W ludzie bohaterowie Tołstoja odnajdują nadzieję oraz wzór postępowania. Pośród ludu właśnie dochodzi do swoiście rozumianego nawrócenia o silnym odcieniu antyintelektualnym oraz antypolitycznym. Jest to stały motyw Tołstoja – najbardziej znany przykład tego zjawiska pisarz dał wyraz w Annie Kareninie w postaci Konstantego Lewin, który odrzuca życie arystokratyczne, wyprowadza się na wieś, sens odnajduje w egzystencji z prostym chłopstwem, zobrazowanym niemal jako ucieleśnienie cnót. Prosty lud w literaturze Lwa Nikołajewicza jest czymś idealnym, ciemiężonym przez elity oraz państwo rosyjskie. To w nim odpowiedzi na swoje problemy znajduje autor i jest w tym nieprzekonujący. Niemal zawsze szlachetność charakteru w dziełach Tołstoja wykazują ludzie prości, biedni oraz z ludu. Jest to stały i najsłabszy element jego dzieł.

Zwrot ku ludowi oznacza również zniszczenie samego siebie. I dla Niechludowa, który żyje życiem katorżników i dla Kasatskiego i dla samego literata, który poświęcił swoje życie na rzecz niezamożnego chłopstwa. Ojciec Sergiusz jako wędrowny duchowny wyrusza w świat, odrzuca ponownie wszelkie społeczności ludzkie, dzięki czemu zyskuje siebie poprzez utratę siebie. Autodestrukcja ma charakter twórczy – człowiek niszczy siebie, by powrócić oczyszczonym i nowonarodzonym, odnaleźć poszukiwanego Boga, który nie istnieje w zaświatach. Tak też czynił sam Lew Nikołajewicz na swoich ludowych wędrówkach, gdy w chłopskim przebraniu przemierzał okolicę Jasnej Polany, swojego domu.

 


CZYTAJ TAKŻE:

BORKOWICZ: Wszyscy dawno już lecą w dół. W rocznicę “zabawy u gubernatorowej”

Każdy chce do światła. O „Tajfunie” Josepha Conrada


***

Przybylski pisał o Tołstoju w esejukomentarzu do Ojca Sergiusza: „nie należy zapominać, że w ostatnich dwudziestu latach życia Lew Nikołajewicz był instytucją społeczną i poniekąd prorokiem. Doszedł do własnej prawdy i głosił ją w sposób bezkompromisowy, nie oglądając się na nic i na nikogo. Był to starzec wielki i szalony, zdruzgotany podłością samodzierżawia i poraniony odpowiedzialnością za cierpienia, jakimi rząd zadręczał jego zwolenników. Państwo carów i upaństwowioną Cerkiew miał za przeraźliwe zło”. Szło to w parze z osobistą hipokryzją, niepohamowanym popędem seksualnym (którego ofiarą padały kolejne kobiety, w tym chłopki w Jasnej Polanie oraz jego żona, wobec której zachowywał się niejednokrotnie moralnie potwornie) oraz utopijnością myślenia – autor Anny Kareniny chciał naprawić świat, którego naprawić się nie da. Chciał reformować rzeczywistość, której gleba nigdy nie byłaby w stanie przyjąć jego filozofii.

Tołstoj, pisarz psycholog-socjolog opisując społeczeństwo rosyjskie oraz jako zrozpaczony etyk, który nie godził się na zło, był wybitny. Wiedział o immanentnych wadach  świata i Rosji, które po dziś dzień w niej trwają, na czele z mitem cara oraz bezdusznego państwa. Religia była mu potrzebna, aby walczyć z niedoskonałościami świata. Redukował ją do zjawiska socjologicznego i etycznego, stała się silnym fundamentem dla jego systemu moralnego.

 

Dymitr Iwanowicz Niechludow chcąc „zbawić” świat nie kierował się ku zaświatom, a chciał naprawić go w doczesnym wymiarze – starał się usunąć pierwiastek zła z otaczającej rzeczywistości. Bez zaświatów. Innej opcji dla Lwa Nikołajewicza nie było. I choćby dla tego doświadczenia – niezgody na zło, ciągłej walki o doskonałość, o wyplenienie krzywdy oraz cierpienia, warto czytać Tołstoja.

Wspieram dobrą publicystykę

75% ( 3000 / 4000 zł )
Wspieram!

Tekst powstał w ramach projektu: ,,Kontra – Budujemy forum debaty publicznej” finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolności Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego

Mikołaj Kwiatkowski
Mikołaj Kwiatkowski
Absolwent historii i filozofii na UW. Interesuje się historią dwudziestolecia międzywojennego, katastrofizmem i filozofią religii.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!