JUREK: Ustawa RFMA, czyli rozkułaczanie Ameryki

Photo by Heike Mintel on Unsplash

Amerykański Kongres przyjął „ustawę o szacunku dla małżeństwa”. Przepiękny tytuł! Nie ma przecież lepszej gwarancji wolności i nieprzekraczania przez władzę granic polityki, niż szacunek właśnie dla instytucji prawa naturalnego z małżeństwem i rodziną na czele! To również istota służebnej roli państwa, które ma chronić życie społeczne, w całej świadomości, że właśnie na nim, przede wszystkim na rodzinie – opiera się cała Civitas, wspólnota polityczna.

Niestety, w amerykańskiej ustawie szacunek dla małżeństwa jest tylko w nazwie. W istocie chodzi o rzecz przeciwną, o wymuszenie respektu dla najbardziej arbitralnych decyzji władzy w sprawach małżeństwa i rodziny. Tytuł tej ustawy ma dokładnie taki sam charakter jak tytuł dekretu Bieruta „o ochronie wolności sumienia i wyznania”. Na podstawie tamtego aktu, ale już w czasach (!) popaździernikowych, zamęczono błogosławionego księdza Findysza. Totalitaryzm, zwalczając w imię utopii społeczną rzeczywistość, musi nieuchronnie posługiwać się kłamstwem.

Amerykańska „ustawa o szacunku dla małżeństwa” zmusza nie tylko wszystkie stany do uznawania „małżeństw homoseksualnych” niezależnie od ich własnego ustawodawstwa, ale zaznacza, że – dotyczy to również małżeństw wielorasowych. Jakby ktokolwiek je kwestionował! Jakby obrońcy natury małżeństwa sprzeciwiali się małżeństwom mężczyzn i kobiet o różnym pochodzeniu etnicznym! Taka insynuacja nie tylko obraża wszystkich obrońców praw rodziny, ale również konkretnych ludzi. Na przykład sędziego Clarence’a Thomasa, najbardziej zdecydowanego oponenta legislacji homoseksualnych w Sądzie Najwyższym USA, który ma białą żonę. A może w tej łotrowskiej propagandzie chodzi również o to, byśmy musieli zwracać na to uwagę i sięgać po takie przykłady?

Łączenie sprzeciwu wobec rewolucji homoseksualnej z wymyślonym ekstremistycznym postulatem można porównać z kampanią rumuńskich komunistów, którzy, aby utrzymać władzę po obaleniu Ceaușescu, straszyli chłopów, że jak wybory wygra Partia Narodowo-(!)Chłopska – kołchozy przejmą bojarzy i chłopi będą musieli znowu pańszczyznę odrabiać. W Stanach Zjednoczonych istniała kilkadziesiąt lat temu segregacja rasowa, tak jak w Rumunii pańszczyzna, którą zniesiono później niż w Polsce.

Insynuacyjna strategia ma charakter wielofunkcyjny. Przede wszystkim pozwala uznać obronę naturalnego ustroju rodziny za ekstremizm. I jest w tym pewna insynuacyjna logika, skoro według promotorów ruchu homoseksualnego opozycja wobec jego żądań wiązać się ma z rasizmem. Cały ten zabieg zakryty jest listkiem figowym w postaci deklaracji o poszanowaniu sumienia. W praktyce sprowadzać się to ma do tego, że Kongres zwolnił kościoły, synagogi i meczety z obowiązku udostępniania miejsca na „śluby homoseksualne”.

Kościół ma prawo odmawiać „małżeństw homoseksualnych”, a przewodnicząca Pelosi ma swoje prawo, aby otwarcie uznać przeciwników tej legislacji za „prawicowych ekstremistów”. Warto się zastanowić kim są ci ekstremiści. To oczywiście członkowie Kongresu, którzy głosowali przeciw RFMA. Ale również większość Kongresu, która ćwierć wieku temu przyjęła DOMA, ustawę o ochronie małżeństwa, potwierdzającą jego naturalny ustrój jako związku mężczyzny i kobiety. W zasadzie o ustępstwa wobec ekstremizmu można by oskarżyć również prezydenta Billa Clintona, który tamtą ustawę volens nolens podpisał.


Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie


I tak za ekstremizm uznane zostało całe dziedzictwo cywilizacji chrześcijańskiej, łącznie z rodzinami przekazującymi jej dziedzictwo dzieciom. W takiej kwalifikacji nie chodzi jedynie o upust złych emocji, ale po prostu o wykluczenie poprzez dehumanizację.

Chrześcijanie, rodziny, konserwatyści w ogóle już od długiego czasu są kułakami rewolucji genderowej. Kułakami-krwiopijcami, jak mówił Lenin. Zakałą społeczeństwa. Nie znaczy to oczywiście, że wszyscy zwolennicy genderewolucji są zwolennikami krwawego rozkułaczania społeczeństwa. (Eksterminacja chłopów była zawsze wstydliwą kartą historii ZSSR). Co nie zmienia faktu, że praktycznie wszyscy zwolennicy współczesnego rozkułaczania uważają za absurd zaliczanie rodzinnego kułactwa, wszystkich tych, można powiedzieć, społeczności MWWZ (Monogamicznych, Wiernych, Wielodzietnych, Zachowujących Czystość), do  Pluralizmu Społeczeństwa Otwartego. Ich kultura nie „ubogaca”, ani nie podlega ochronie. Może korzystać z czasowej tolerancji, oczywiście w zakresie i tempie nie przeszkadzającym postępowi. Jeśli rodzinne kułactwo zniknie raz na zawsze – Nowy Wspaniały Świat stanie się Wspaniały jeszcze bardziej.


Wspieram dobrą publicystykę

75% ( 3000 / 4000 zł )
Wspieram!

CZYTAJ TAKŻE:


Tekst powstał w ramach projektu: ,,Kontra – Budujemy forum debaty publicznej” finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolności Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego

Marek Jurek
Marek Jurek
(ur. 1960) publicysta, historyk, tłumacz. Ostatnio wydał „100 godzin samotności czyli rewolucja październikowa nad Wisłą”. Tłumaczył Charles’a Maurrasa i Jeana Madirana. Współzałożyciel magazynu „Christianitas”. Przez wiele lat czynny polityk, m.in. przewodniczący Krajowej Rady RTV, marszałek Sejmu RP, poseł do Parlamentu Europejskiego.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!