Kilka uwag na temat Konkordatu z dnia 28 lipca 1993 roku

John Henry Newman napisał niegdyś : „Rozwój idei nie jest podobny do badania przeprowadzanego na papierze, w  którym każda następna faza jest czystą ewolucją poprzedniej, lecz prowadzą go całe społeczeństwa ludzkie, ich wodzowie i przewodnicy, a ich umysły zostają wprzęgnięte w ten proces jako narzędzia, którymi się posługuje i od których zależy”.

Dnia 28 lipca 1993 r. został podpisany Konkordat ze Stolicą Apostolską. Wraz z przepisami Konstytucji RP stanowi on podstawę prawnego modelu w sferze respektowania wolności religijnej oraz miejsca Kościoła w przestrzeni publicznej a także jego relacji z państwem. Polski konkordat jest zgodny z rozwiązaniami przyjętymi w prawie międzynarodowym jak i nauczaniem Kościoła zakładającymi autonomię i niezależność sfery kościelno-religijnej od państwowo-politycznej. Podstawowym aktem normatywnym regulującym stosunki RP z Kościołem Katolickim jest umowa międzynarodowa ze Stolicą Apostolską. Należy zaznaczyć, że jest to zarazem jedyny podmiot prawa międzynarodowego wymieniony w ustawie zasadniczej. Nazwa konkordat przyjęła się w drodze tradycji i zwyczaju prawa międzynarodowego. W praktyce może to być zarówno jedna umowa, jak i kilka traktatów regulujących poszczególne aspekty relacji obustronnych albo sytuacji prawnej Kościoła Katolickiego (tzw. konkordaty parcjalne). Tę ostatnią możliwość wprost przewiduje art. 27 Konkordatu z dnia 28 lipca 1993 r.. O miejscu analizowanej umowy w systemie źródeł prawa każdorazowo przesądza treść danego traktatu.

Polski konkordat został skonstruowany w formule „wzajemnej autonomii i niezależności” sankcjonując rozdział państwa i Kościoła. Uznaje on w swojej podstawowej treści osobowość prawną Kościoła i tworzonych przezeń struktur a obywatelom zapewnia wolność wyrażania wiary, zwłaszcza w przestrzeni publicznej. Ponadto gwarantuje Kościołowi w sprawach wewnętrznych kierowanie się własnym prawem, zobowiązuje podmioty kościelne do respektowania prawa państwowego, nie gwarantuje też żadnych dodatkowych przywilejów dla osób duchownych. Konkordat z 1993 roku otworzył drogę do przyznania analogicznych uprawnień innym Kościołom i związkom wyznaniowym zarejestrowanym w Polsce, gdyż Konstytucja zakłada równość miedzy wyznaniami, nie uprzywilejowując żadnego z nich. Wyraża to art. 53 Konstytucji stanowiący, że „Kościoły i inne związki wyznaniowe są równouprawnione”.

Wolność religijna w wymiarze grupowym może być realizowana w sposób niezinstytucjonalizowany albo zinstytucjonalizowany. W pierwszym przypadku zakres wolności religii przysługujący tak praktykującej grupie jest określony całościowo w art. 53 Konstytucji RP. Przepis ten ma oczywiście znaczenie również dla kościołów i innych związków wyznaniowych, o których mowa w art. 25 Konstytucji RP, oraz osób w nich zrzeszonych, wobec których znajduje pełne zastosowanie. Niemniej, dla wiernych skupionych w związkach religijnych istotną rolę odgrywają także poszczególne zasady prawa wyznaniowego instytucjonalnego, zwłaszcza poszanowanie autonomii oraz wzajemnej niezależności państwa i związku religijnego. W tym kontekście można je postrzegać jako dodatkową gwarancję wolności religijnej.

Zostało to zrealizowane w formie specjalnych ustaw, które w ślad za konkordatem z Kościołem katolickim przyznały analogiczne uprawnienia innym chrześcijańskim związkom wyznaniowym bądź należącym do innych religii: muzułmańskiej i żydowskiej. Wyraźną słabością instytucjonalną polskiego konkordatu, w odróżnieniu do umów Stolicy Apostolskiej z innymi państwami, jest brak jasnych, szczegółowych i precyzyjnych regulacji dotyczących finansowania Kościoła i udziału państwa w tej sferze. Te braki formalne nie zostały rozstrzygnięte i uregulowane do tej pory.

Wróćmy do historii. W tradycji prawa międzynarodowego przyjęło się, że status Kościoła katolickiego w danym kraju jest regulowany na mocy umowy ze Stolicą Apostolską, czyli konkordatu. Wynika to z sytuacji na arenie międzynarodowej, w której  Kościół katolicki jest organizacją o charakterze globalnym zarządzanym przez Papieża. Regulacja spraw kościelnych wymaga zatem podpisania umowy o charakterze międzynarodowym ze Stolicą Apostolską, która jest samodzielnym podmiotem prawa międzynarodowego. Podmiotowość Stolicy Apostolskiej wynika z dwóch źródeł. Pierwszym źródłem jest związek Stolicy Apostolskiej z Kościołem katolickim jako społecznością uniwersalną, która skupia ludzi ze wszystkich krajów świata. Drugim źródłem jest historyczny związek z państwem o małym obszarze terytorialnym, które nosi nazwę La Citta del Vaticano (Miasto Watykańskie). Podmiotowość Stolicy Apostolskiej w stosunkach międzynarodowych ukształtowała się w drodze długotrwałego zwyczaju międzynarodowego. Status umowy międzynarodowej gwarantuje większą stabilność, pewność i gwarancję realizacji postanowień,  niż ustawy przyjmowane na poziomie krajowym, gdyż ich zmiana wymaga zgody każdej ze stron. Wydaje się, że w ramach zasad  pragmatyki i legalizmu stabilne relacje w sferze wyznaniowej leżą w interesie każdego państwa, bo jest to sfera istotna, choćby z powodu uczestnictwa w niej dużej części obywateli a także wielu podmiotów życia publicznego wraz z kontekstem historycznym i geopolitycznym.

Sens poszczególnych wartości, nawet jeśli panuje zgoda co do konieczności ich respektowania w obrębie danej ideologii nie jest dany raz na zawsze, naturalny i niezmienny, ani też pojmowany przez wszystkich jednakowo. Ten wielowymiarowy sens podlega zróżnicowaniu, bowiem interpretacja ewoluuje w czasie. Jednocześnie tej skonkretyzowanej ewolucji nie należy rozpatrywać jako sprzeniewierzania się pierwotnej treści, odchodzenia od korzeni itd., ale jako proces charakterystyczny dla każdego niemal systemu wartości. Ostateczny kształt danej idei czy doktryny jest wynikiem wzajemnych oddziaływań wszystkich czynników w rodzaju wymienionych powyżej, przy czym ich udział nie jest jednakowy. Proces wyłaniania się publicznego sensu wartości obejmuje również nieuchronnie konieczność ustosunkowania się do ich konfliktów z innymi powszechnie akceptowanymi wartościami. Prawo do wolności religijnej pewnych jednostek czy grup koliduje z istotnym interesem publicznym większości społeczeństwa, takim jak bezpieczeństwo, zdrowie czy moralność publiczna.


Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie


Neuberger w eseju „Religion and State in Europe and Israel” wyróżnia sześć modeli stosunków państwo–Kościół, poczynając od państwowego ateizmu (który znamy w wersji komunistycznej), poprzez rozdział państwa i Kościoła (co może przybierać formę nieprzyjazną religii, jak we Francji, albo przyjazną religii, jak w USA), model uznanych społeczności wyznaniowych (niemiecki), model kościoła popieranego (endorsed church), kościoła państwowego (do niedawna realizowany m.in. w Anglii, krajach skandynawskich czy Grecji), aż po teokrację. Sytuacji w Polsce najbliżej jest do modelu kościoła popieranego, w którym jeden Kościół, choć niepaństwowy, jest w państwie z lekka preferowany, faktycznie lub choćby tylko symbolicznie. Do tego modelu można zaliczyć także Włochy, Hiszpanię, Irlandię, a może też Bułgarię i Rumunię. W krajach tych jedno wyznanie i jeden Kościół pozostaje dominujący. Konstytucje tych krajów uwzględniają to na różne sposoby, np. wymieniając i jakoś wyróżniając dominujące wyznanie lub Kościół. Konstytucja RP gwarantuje równouprawnienie Kościołów i związków wyznaniowych oraz deklaruje bezstronność państwa w sprawach przekonań religijnych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym. W modelu kościoła państwowego reprezentowanego m.in. przez Wielką Brytanię, Grecję czy niektóre państwa skandynawskie, jeden ze związków wyznaniowych ma status Kościoła oficjalne go, na różne sposoby formalnie powiązanego z państwem. W modelu Kościoła wspieranego (tak zwany endorsed church) wszystkie związki wyznaniowe mają formalne równouprawnienie, lecz w istocie państwo faworyzuje jeden z nich, bądź to w sferze symboliczne, bądź też za sprawą przywilejów materialnych lub innych (jako przykłady należy wymienić Polskę, Irlandię, Włochy). Model uznawanych wspólnot religijnych zakłada oficjalne uznawanie przez państwo wielu związków wyznaniowych i  ich równe wspieranie (np. w Niemczech jako podatek na rzecz kościołów ściągany przez państwo). Separacja oznacza relegowanie religii do sfery prywatnych praktyk obywateli i brak jakiegokolwiek powiązania instytucji państwa z religiami i związkami wyznaniowymi.

Ważna rolę spełniła teoria sekularyzacji z lat sześćdziesiątych XX wieku ze źródłami ideowymi w Oświeceniu wraz z teorią ewolucji oraz teorią modernizacji. Doszło do tego, że pewni pisarze, nie socjologowie, twierdzili, że religia zaniknie. Jeden z ojców tej teorii, Peter Berger, twierdził wręcz w wywiadzie udzielonym onegdaj gazecie „New York Times”, że „już niedługo ludzie wierzący będą w nowoczesnym świecie czuć się jak Aborygeni na uniwersytecie”. Wydaje się, że słabością teorii sekularyzacji stał się jej jednokierunkowość, brak zakorzenienia w kulturze i brak na wskazanie wyraźnej perspektywy rozwoju ludzkości.  Tymczasem duchowość ma swoje przypływy i odpływy, ale w ustalonych kierunkach.


A przecież historii występują często czynniki i zdarzenia nieprzewidziane. Nie wiemy co się  wydarzy w bliższej lub dalszej przyszłości. Można dodać za Charlesem Péguy,, że nie możemy zapominać, iż odczucia religijne generowane są przez momenty, w których uświadamiamy sobie kruchość życia. Tego teoria sekularyzacji i modernizacji nie uwzględniają w swoim wiodącym wariancie. Należy dodać, że cały XIX wiek to praca filozofów, którzy chcą przełożyć radykalne zerwanie z antropologią katolicką, jakie zapoczątkowała rewolucja francuska, na język filozofii i antropologii, która ma wyzwolić ludzi z mitu religii, pozwolić na zerwanie z dawną kulturą. Pewną kontynuację tego podejścia widzimy we współczesnej duchowości podkreślającej znaczenie indywidualnego doświadczenia, swobodę. To zupełnie nowa duchowość nie będąca zorganizowaną strukturą religijną.

Podstawową zasadą polskiego Konkordatu jest zagwarantowanie rozdziału (autonomii) Kościoła i państwa, co stanowi standard, zarówno jeśli chodzi o nowoczesne prawo konstytucyjne, jak i naukę Soboru Watykańskiego II wyrażoną w Konstytucji „Gaudium et spes”. „Państwo i Kościół katolicki są — każde w swej dziedzinie — niezależne i autonomiczne oraz zobowiązują się do pełnego poszanowania tej zasady we wzajemnych stosunkach i we współdziałaniu dla rozwoju człowieka i dobra wspólnego” – stwierdza 1 art. polskiego konkordatu. Oznacza to, że Kościół nie jest podporządkowany państwu oraz ma nieskrępowane prawo do realizacji swej misji (również w życiu publicznym). Państwo uznaje osobowość prawną wszystkich struktur Kościoła katolickiego ustanowionych na mocy prawa kanonicznego. Muszą one jednak przestrzegać obowiązującego prawa państwowego. Konkordat przyznaje też Kościołowi autonomię w zakresie obsadzania urzędów kościelnych bez uprzedniej zgody władzy świeckiej. Autonomią cieszą się również cmentarze wyznaniowe, które są własnością Kościoła i są zarządzane przez parafie. Zasada autonomii i gwarantuje Kościołowi swobodę w organizacji kultu publicznego, co nie wymaga zgody organów administracji publicznej, tylko uprzedniego powiadomienia. Konkordat daje państwu gwarancję, że Kościół nie będzie dążyć do odgrywania roli siły politycznej, zainteresowanej sprawowaniem władzy świeckiej. Dlatego duchowni wyrzekają się przysługującego im (jako obywatelom) biernego prawa wyborczego, prawa do piastowania urzędów państwowych oraz udziału w partiach politycznych. Korzystne dla państwa są również postanowienia art. 6 konkordatu, stanowiące, że „żadna część terytorium polskiego nie będzie włączona do diecezji lub prowincji kościelnej mającej swą stolicę poza granicami Rzeczypospolitej Polskiej” oraz że „żadna diecezja mająca swą stolicę w Rzeczypospolitej Polskiej nie będzie się rozciągała poza granice Państwa Polskiego”, a „biskup nie będący obywatelem polskim nie będzie należał do Konferencji Episkopatu Polski”. Warto podkreślić, że pełne poszanowanie prawa państwowego zmusza Kościół również do płacenia podatków na równi z podmiotami świeckimi, z wyjątkiem darowizn przeznaczanych na cele „kultu religijnego”. Działalność gospodarcza prowadzona przez podmioty kościelne jest opodatkowana na równi z innymi.
Sami zaś duchowni płacą takie same podatki jak ludzie świeccy, jeśli pozostają w sytuacji zatrudnienia. Ponadto duchowni płacą specjalny, zryczałtowany podatek, którego wysokość jest uzależniona od ilości mieszkańców parafii, niezależnie od tego czy uczestniczą w życiu Kościoła, bądź nawet od tego czy są to ludzie wierzący. Troska o dobro wspólne społeczeństwa realizowana jest w formie współpracy Kościoła z instytucjami państwa, np. w ramach posługi na rzecz potrzebujących, troski o kulturę narodową i ochronę zabytków oraz udziału w wychowaniu i edukacji młodzieży. Istotnym polem współpracy jest zapewnienie posługi duszpasterskiej w wojsku (ordynariat polowy), szpitalach (kapelani szpitalni) czy systemie penitencjarnym (kapelani więzienni). Innym polem, gdzie dochodzi do współpracy jest wychowanie młodego pokolenia. Z prawa do wolności religijnej wynika m.in. prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie z wymogami własnego sumienia, światopoglądu czy wyznawanej religii, co gwarantuje też Konstytucja RP. Państwo umożliwia – zgodnie z art. 12 konkordatu – naukę religii w szkole oraz przedszkolach, pod warunkiem jej dobrowolności. Zostaje uszanowane prawo Kościołów do czuwania nad ortodoksją tego nauczania, co wyraża się w opracowywaniu programów i udzielaniu tzw. misji kanonicznej katechetom. Reszta spraw organizacyjnych jak i finansowych pozostaje po stronie szkoły i organów ją nadzorujących.

Warto podkreślić, że religia w szkole istnieje w niemal wszystkich państwach UE, poza Francją i Słowenią. Wszędzie jest finansowana ze środków publicznych. Główny za tym argument jest taki, że niezależnie od tego czy dany uczeń jest wierzący czy nie, winien on poznać religijny kod kulturowy, bez którego nie sposób jest zrozumieć europejskiej cywilizacji.

 

Warto przypomnieć, że zgodnie w duchem poszanowania wolności religijnej, w Konstytucji z 1997 r. w miejsce pojęcia „świeckości” państwa, przyjęto zasadę „bezstronności”. Są to pojęcia bliskie, ale nie jednoznaczne. Bezstronność państwa oznacza taką formę świeckości, która nie ma jednak rysu ideologicznego, a więc nie może być wykorzystana przeciwko religii. Konstytucja RP w art. 25 mówi wprost, że „władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę wyrażania ich w życiu publicznym”. Oznacza to, że organy państwa szanują prawo do wolności religijnej, do której mają prawo obywatele zarówno w przestrzeni prywatnej jak i publicznej, a władze państwa zachowują w tym zakresie bezstronność nie ingerując w ten obszar i nie narzucając obywatelom jakiejś formy światopoglądu.

Jeśli chodzi o postanowienia konkordatu dotyczące kwestii finansowych to mają one charakter marginalny i dotyczą wyłącznie kilku wybranych kwestii. Umowa przewiduje np. możliwość dofinansowywania przez państwo dwóch wyższych uczelni kościelnych KUL i PAT, co zostało rozszerzone na inne wyższe uczelnie, należące do Kościoła oraz wydziały teologiczne na uniwersytetach. Konkordat otwiera drogę do wspomagania ze środków publicznych tych rodzajów działalności Kościoła, które wykraczają poza sferę kultu oraz duszpasterstwa, a w których Kościół przejmuje cześć zadań, do których zobowiązane jest państwo: troska o najbardziej potrzebujących, wykluczonych i ofiary klęsk, edukacja oraz ochrona zabytków. Negocjacje na temat regulacji systemu finansowania Kościoła katolickiego w Polsce rozpoczęły się dopiero w 2012 r. na forum Komisji Konkordatowych. Toczące się negocjacje zostały przerwane, a opisane kwestie do dzisiaj nie zostały uregulowane. Do tej pory zresztą Polska nie ma dotychczas nie ma wypracowanego spójnego systemu finansowania Kościołów i innych związków religijnych.

Od czasu ratyfikacji konkordatu w 1998 r. wśród głównych sił politycznych w Polsce panuje consensus uznający wartość tej umowy ze Stolicą Apostolską i wynikających z niej regulacji. Model ten, zapewnia wysokie standardy prawne w zakresie wolności religijnej, ale i pełną równość pomiędzy poszczególnymi wyznaniami. I wydaje się jednym z trwałych fundamentów wolnej Rzeczypospolitej, godnym troski i ochrony, ponad wszelkimi podziałami.
Ale nie zamyka dyskusji nad dalszymi relacjami między państwem a kościołem w sferze politycznej na płaszczyźnie wolności religijnej. Ten ferment intelektualny mógłby być związany z definiowaniem nośnego stereotypu o „sojuszu ołtarza z tronem”, które to pojęcie zbudowane zostało na asocjacjach historycznych. A przecież politycy pojawiają się na uroczystościach religijnych albo realizują współfinansowanie przez spółki skarbu państwa przedsięwzięć niektórych kościelnych podmiotów, przy braku należytej transparentności. Jednocześnie niektóre kręgi kościelne publicznie deklarują poparcie dla jednej siły politycznej, w zamian za co uzyskują określone przywileje.

Tymczasem wiązanie Kościoła z jakimkolwiek nurtem partyjnym jest dla niego nie tylko niebezpieczne, ale i szkodliwe, gdyż przeczy uniwersalizmowi jego misji, jak również powoduje utratę zaufania części wiernych, w tym młodych. Kościół powinien być wpatrzony w przyszłość, która jest uniwersalizacja i uszczegółowienie konkordatu w oparciu o przepisy prawa świeckiego.

 

Państwo może wykorzystać siłę Kościoła katolickiego w Polsce w dziedzinie kultury sztuki, czy edukacji wpisując się w historię kraju, który ma znakomite tradycje tolerancji religijnej. Można odnieść wrażenie, że w Polsce istnieje silny związek „ołtarza i tronu”, ale jeśli porównamy go do kultury politycznej Szwecji czy Wielkiej Brytanii to sytuacja nie jest wcale oczywista. Należy przy tym wskazać, że od Konstytucji 3 Maja do Konstytucji Marcowej, Kościół w Polsce był zawsze primus inter pares, co dalekie jest jednocześnie od skrajności politycznej.

W przyszłości warto, aby został opracowany rodzaj kodeksu dobrych praktyk, jaki winien obowiązywać w tym zakresie kręgi polityczne. Niezbędna jest też znacznie większa stała i rzetelna kontrola samego Kościoła nad tymi środowiskami katolickimi, które wchodzą w jakiekolwiek związki i relacje z politykami. Stosunki pomiędzy Kościołami a państwami muszą być rozpatrywane w dwóch aspektach, faktycznym i normatywnym. Generalizując można stwierdzić, że drugi jest mniej lub bardziej adekwatną implementacją pierwszego. 

Warto spojrzeć na przyszłość przez pryzmat słów Pawła Lisickiego z 2021 roku: „Wydarzenia, które dokonują się w Kościele mają ogromny na życie społeczne i polityczne. Jeśli ktoś faktycznie stara się troszczyć o tradycję, o wartości konserwatywne, o pozycję konserwatyzmu w życiu politycznym, to nie może nie zauważyć, jak ogromny wpływ na tę sytuację ma to, co dzieje się w Kościele. Od tego, jaki jest Kościół będzie zależało to, jak będzie wyglądała nasza cywilizacja. To znaczy nie ma cywilizacji zachodniej bez religii, a w tym przypadku w sposób oczywisty bez Kościoła. Więc jeśli rewolucja dokona się w Kościele, to prędzej czy później ona dokonuje się również na zewnątrz Kościoła, czyli w świecie cywilizacji społecznej, politycznej i gospodarczej”.


Arkadiusz Stosur
Arkadiusz Stosur
Autor mieszka w Krakowie, z wykształcenia jest prawnikiem, z zamiłowania literatem

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!