KITA: Francja i Indie – sojusz przeciw nowej zimnej wojnie?

fot. flickr.com

Gościem honorowym Dnia Bastylii 14 lipca – najważniejszego święta Republiki Francuskiej – był premier Indii Narendra Modi. Paryż i Delhi od 25 lat są oficjalnie partnerami strategicznymi. Współpraca z Indiami pozwala Francji wejść w ulubioną rolę „mocarstwa równowagi” i myśleć kategoriami wspólnego zachowywania dystansu wobec rywalizacji USA-Chiny. Dotykamy tu szerszego dylematu strategicznego całej Europy.

Wieczny spór o równowagę sił

Wszyscy słyszeliśmy o równowadze sił jako podstawowym pojęciu opisującym politykę międzynarodową (choć można by je odnieść także do krajowej i wielu innych dziedzin życia). Gdy poszczególne podmioty uczestniczące w rywalizacji równoważą się, a najsilniejszy nie jest w stanie po prostu zdominować pozostałych, mniejsze są szanse na otwarty konflikt – koszty jego wywołania mogą być zbyt duże. Wielu teoretyków uważa wobec tego osiągnięcie równowagi sił za podstawowe dobro w dyplomacji, prowadzące do pokoju i stabilizacji na tyle na ile to możliwe. Krytycy odpowiedzą, że stawianie na równowagę sił może być wymówką pozwalającą na ignorowanie moralności i niesprzeciwianie się działaniom państw, które napadają mniejszych od siebie albo prześladują swoich obywateli, mniejszości narodowe czy religijne. Na to znów można replikować, że nie da się wyeliminować zła w świecie, „równowaga sił” po prostu oddaje rzeczywistość, a frontalna konfrontacja z uznanym za „złe” mocarstwem może doprowadzić do jeszcze większej katastrofy. Spory tego rodzaju można śmiało poprowadzić wstecz do Tukidydesa i jego Wojny peloponeskiej – będą też z ludzkością za kolejne 2,5 tysiąca lat, o ile do tego czasu się nie pozabijamy.

We francuskim, dawniej powszechnym, choć do dziś obecnym choćby w nazewnictwie języku dyplomacji, kontrowersyjne pojęcie nazywa się équilibre des puissances. Tak jak język Moliera stracił status międzynarodowego środka komunikacji na rzecz angielskiego, tak Paryż przestał być stolicą. Chcąc podtrzymać swoje znaczenie w świecie Francuzi postanowili zatem odwrócić kolejność słów i wejść w rolę puissance d’équilibre – siły równoważącej, mocarstwa (na rzecz) równowagi. Strażnika tejże równowagi między największymi, która ma przybliżać w świecie stabilność i pokój.


Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie


Macron w butach de Gaulle’a, Modi w butach Mao

Mistrzem myślenia i działania w takich kategoriach był oczywiście Charles de Gaulle, o czym pisałem kilka miesięcy temu podczas wizyty Macrona w Pekinie. To prezydent-generał szukając miejsca dla siebie w świecie konfrontacji USA i ZSRR jako pierwszy przywódca zachodni uznał Chińską Republikę Ludową. Wcześniej de Gaulle odmówił Amerykanom otrzymania od nich broni atomowej, której użycie musiałby zatwierdzić Waszyngton i przyspieszył własny program nuklearny – tym samym Francja stała się czwartym na świecie mocarstwem atomowym. Po kilku latach de Gaulle z zadowoleniem przyjął wiadomość, że Chińczycy dołączyli do tego grona, widząc w tym źródło dalszego ich dystansowania się od ZSRR. Patrzył na Pekin jak na państwo, które zachowuje się podobnie w ramach drugiego bloku, budując swoją niezależność od „wielkiego brata”. Gdy odszedł z urzędu prezydenta, wybrał się w podróż do Hiszpanii i odwiedził generała Franco jako przywódcę odbudowującego siłę swojego państwa. Kolejna zaplanowana wyprawa miała mieć miejsce do Chin – de Gaulle spotkałby się z Mao przed Nixonem, ale zmarł. To zestawienie dobrze pokazuje zresztą makiawelizm Francuza, wierzącego aż za bardzo w prymat polityki państw narodowych i ich przywódców realizujących rację stanu nad ideologiami.

Dziś Macron podtrzymuje dobre relacje tak z oboma rywalami o światowy prymat. Przez lata starał się równoważyć Amerykę poprzez kontakty z Rosją, ale Władimir Putin nie był zainteresowany budową zrównoważonego ładu, tylko wywróceniem stolika i siłowym podbojem Ukrainy. Francja znalazła się w niekomfortowej sytuacji, w której linia Europy Zachodniej i USA stała się tożsama. Macron zdecydował się wesprzeć Ukrainę militarnie i politycznie, jednocześnie jednak szukając punktu zaczepienia i powtarzając, że trzeba uniknąć globalnego konfliktu między dwoma wielkimi obozami.

Indie są w tym kontekście partnerem wyjątkowo atrakcyjnym. Podobnie jak Francja są mocarstwem atomowym i jedną z kilku największych gospodarek świata. Tak samo są bliżej USA niż Chin, ale chcą uniknąć frontalnego starcia. „Oba kraje podzielają przekonanie, że świat wielobiegunowy leży w ich żywotnym interesie” – pisał dziennik Le Figaro w komentarzu do wizyty Modiego. Indie są też największym importerem broni na świecie, a Francja niedawno przeskoczyła USA, stając się drugim największym dostawcą dla Delhi. Na pierwszym miejscu pozostaje niezmiennie Rosja, ale jej udział w imporcie spada, gdy ten francuski rośnie. W Paryżu premier Indii ogłosił zakup 26 francuskich myśliwców Rafale, które wygrały rywalizację z amerykańskimi F/A-18, oraz trzech okrętów podwodnych o napędzie atomowym.

Kolonizator i kolonia ramię w ramię?

Przywódcy mówili o „strategicznej bliskości” i snuli wizje pogłębienia partnerstwa przez kolejne 25 lat, wspólnych projektach zbrojeniowych, energetycznych, kosmicznych czy dotyczących sztucznej inteligencji. Podkreślono, że oba państwa mają „wspólną wizję Indopacyfiku, przestrzeni która musi pozostać wolna od wszelkiej hegemonii”. Francuska marynarka wojenna ma tam swoje bazy, dziś będące jednym z elementów kontrowania zapędów Chin.

Polityka zagraniczna jest najwyżej ocenianą działalnością Macrona – stąd też prezydent Francji chętnie ucieka się do niej, by odsunąć uwagę od problemów wewnętrznych. Przy całym jego zaangażowaniu w politykę tzw. Globalnego Południa obciążeniem dla niego stale pozostaje kolonialna przeszłość Francji.

Polska, mimo słabszej oczywiście pozycji, nie ma tego historycznego obciążenia – wprost przeciwnie. Warto obserwować takie próby jak partnerstwo francusko-indyjskie tak pod kątem dążenia do globalnego odprężenia, jak pod kątem budowania relacji Europejczyków ze światem niezachodnim.

Wspieram dobrą publicystykę

75% ( 3000 / 4000 zł )
Wspieram!

CZYTAJ TAKŻE:


Tekst powstał w ramach projektu: „Stworzenie forum debaty publicznej online”, finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolności Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego.

Kacper Kita
Kacper Kita
Analityk i publicysta, członek redakcji portalu Nowy Ład, prowadzący dział wideo NŁ. Szczególnie zainteresowany polityką międzynarodową oraz szeroko pojętą kulturą. Autor biografii Érica Zemmoura oraz Giorgii Meloni, a także esejów biograficznych nt. m. in. Charlesa de Gaulle’a, Marine Le Pen i Benjamina Netanjahu.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!