KITA: Meloni zdradziła Polskę i Węgry?

fot. twitter.com/MorawieckiM

Kilka dni temu gruchnęła informacja – Giorgia Meloni nazwała Polskę i Węgry „młodymi demokracjami, które trzeba wzmocnić”. Czy wybrana jako narodowa konserwatystka premier Włoch dołączyła do chóru zachodnioeuropejskiego liberalno-lewicowego salonu, potępiającego „skrajną prawicę” w Warszawie?

Kolejny Napoleon zawiódł?

Kilkukrotnie ubolewałem już nad tym, że Polacy żyją w świecie wiecznej Jałty. Nasze liczne traumy historyczne sprawiają, że mamy problem ze zrównoważonym, realistycznym podejściem do innych państw, narodów i zagranicznych polityków. Kategoryzujemy zero-jedynkowo – przyjaciele i wrogowie (a tych drugich jest znacznie więcej).

Stale wyczekujemy zbawcy z odległych krajów, jak Rzecki Napoleona IV, choćby były to figury tak mało porywające jak Trump albo Biden. Ale wyczekujemy też kolejnych wrześniów 1939 r., samotnego dogorywania powstań. Przesyłania nam mąki, worków otuchy, tłuszczu i dobrych rad. Nie ma w naszym imaginarium figury bardziej emblematycznej niż Zdrajca.

Polski umysł nerwowo wypatruje charakterystycznych znaków, a polska dusza rwie się, by krzyknąć za Zagłobą – „Bodajś skonał w rozpaczy! Bodaj ród twój wygasł! Bodaj diabeł duszę z ciebie wywlókł, zdrajco! Zdrajco! Po trzykroć zdrajco!”. Nawet w dyskusjach o oryginalnym Napoleonie też zazwyczaj obracamy się między miłością dla Cesarza a pogardą dla wykorzystującego nas bezwzględnego żabojada.

Oto zaś nadeszła sto siódma Zdrada Zachodu. Przynajmniej jeśli wierzyć licznym internautom. Polska nie jest młodą demokracją, mamy tradycje sięgające I RP! – udowadniały kolejne profile. Komentarze pod jednym z moich ostatnich występów telewizyjnych w tym temacie były jeszcze bardziej bezpośrednie. „GIORGIA MELONI zdradziła POLSKĘ i tak trzeba ją traktować”, „Makaroniara to nie jest sojusznik dla Polski” etc. Tak trzeba ją traktować – pod ścianę! I wyrok w imieniu Polski podziemnej.

 

Co jednak wydarzyło się naprawdę?

Dziennikarz Bruno Vespa zapytał Meloni podczas długiego wywiadu – „Zarzuca się pani skłonności autorytarne, mówi o związkach z Vox, Polakami, Węgrami”. Meloni odparła na to, że lewica lubi zarzucać autorytaryzm każdemu, kto nie jest z lewicy. Stwierdziła, że „Vox jest w opozycji, więc ciężko by był autorytarny”, natomiast „Polska i Węgry to bez wątpienia demokracje”. Na bazie tego zdania można by zrobić krzykliwe nagłówki w drugą stronę – Meloni kolejny raz odważnie broni Polski! Idziemy jednak dalej – choć pani premier zawahała się w tym momencie i kilka sekund myślała, co dokładnie powiedzieć.

„To młode demokracje, młodsze od naszej, ponieważ te kraje zostały porzucone na pastwę Sowietów po II wojnie światowej. Z pewnością jest praca do wykonania, żeby wzmocnić te demokracje, towarzyszyć im. Ja jestem gotowa, żeby wykonać tu swoją część. Cały czas uważam, że Europa to nie jest klub. Nie ma narodów A i narodów B. Uważam, że Europa to przede wszystkim cywilizacja. Europa to nie jest zestaw reguł, zestaw zakazów. Będę pracować nad tym, by wzmocnić Europę w całej jej złożoności. Nie uważam, by kogokolwiek należało odpychać na odległość”. (…) „Mówi się wiele o problemach z państwem prawa. Niektórzy mówią, że we Włoszech są problemy z państwem prawa. Nie. Zarzuty dotyczące państwa prawa są często używane, żeby uderzać w przeciwników politycznych. W państwa, które odchodzą od pewnego mainstreamu”.


Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie


I kto tu jest faszystą?

Wypowiedź jest wyważona i ostrożna. Obrona współpracy z Polską i Węgrami, ale bez podawania ich za wzór i potępiania w czambuł europejskiego establishmentu, jak bywało za czasów opozycji. Meloni zna wrażliwość naszego regionu, w swojej autobiografii i medialnych wypowiedziach wiele razy wspominała o porzuceniu Europy Wschodniej na żer Armii Czerwonej, śpiewała piosenkę o dzielnych chłopcach walczących w Budapeszcie w 1956 r. Tu również w typowy sposób chciała w jednym zdaniu połączyć akcent antykomunistyczny z demoliberalnym, coś akceptowalnego dla wschodnioeuropejskich prawicowców i zachodnioeuropejskich liberałów. Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek.

W całej tej sytuacji zabawne jest też, jak odium czarnego luda, „skrajnej prawicy”, przeskakuje z jednego środowiska na drugie, tak jak pszczoła przelatuje z kwiatka na kwiatek. Przed 2015 r. Viktor Orban, premier Węgier z Europejskiej Partii Ludowej, trzymał nierzadko na dystans polski PiS, postrzegany jako niebezpiecznie mało „europejski”. Dziś to rząd PiS-u nie chce być wymieniany po przecinku z tym z Budapesztu.

Gdy Giorgia Meloni przylatywała do Warszawy jako szefowa partii mającej kilka procent w sondażach, nowa sojuszniczka Jarosława Kaczyńskiego w Parlamencie Europejskim, czytaliśmy o niej w polskich mediach jako o niebezpiecznej neofaszystce, marginalnej dziedziczce Mussoliniego. Dziś to ona wydaje PiS-owi i Fideszowi glejty europejskich demokratów.

 

Włoski i europejski salon luster

Meloni stawia polską wrażliwość w wyjątkowo trudnym położeniu. Nie chce prowadzić widowiskowego marszu na Berlin (choć zaangażowała się jednoznacznie przeciwko Moskwie, za co spotyka ją niemała krytyka także w bliskich jej środowiskach), tylko proponuje rozpisaną na wiele lat i etapów rozgrywkę z istniejącymi siłami. Spokojnie czeka na wyniki wyborów w Hiszpanii i Polsce. W tej chwili nie jest jasne, czy Włochy będą przez kolejne lata jedynym dużym europejskim państwem z prawicowym rządem, czy może gabinety o zbliżonym profilu uzyskają mandaty do 2027 r. jednocześnie w trzecim, czwartym i piątym kraju UE.

Meloni nie będzie ryzykować własnej pozycji w imię „przyjaźni z Polską”, ale podtrzymuje przyzwoite relacje z Warszawą. Po wspomnianych rozstrzygnięciach przyjdzie czas na wybory do Parlamentu Europejskiego i formowanie nowej Komisji Europejskiej. Celem Meloni jest przeniesienie na poziom kontynentu koalicji, która rządzi jej własnym krajem – sojuszu (post)narodowej prawicy i establishmentowej centroprawicy – a przynajmniej odegranie znaczącej roli podczas rozdania kart w UE na kolejne lata.

Charakterystyczna jest też postać samego przeprowadzającego wywiad Bruno Vespy –jednej z najbardziej znanych postaci włoskich mediów. Zadał jej pytanie o autorytaryzm, ale tak, żeby mogła sobie z nim poradzić. Publicysta i pisarz Marcello Veneziani komentując kolejne już wspólne wystąpienie Meloni i Vespy pisał: „Każdy, kto obejmie władzę, aby uspokoić kraj i wysłać wiadomość o trwałości i stabilności, musi zostać chadekiem. Musi zaciemnić się w sensie Bruno Vespy. Chadecja to uspokajająca, odwieczna szarość włoskiej polityki. Ludzie go nienawidzą, ponieważ był w telewizji jeszcze przed Risorgimento i ponieważ wysysa zewsząd za dużo pieniędzy; ale jego odporność na czasy i rządy oraz zdolność do osiągania zysków z każdego biznesu jest dowodem jego wszechstronności. (…) Vespa jest symbolem ciągłości naszego kraju. Ośmiornica Vespa syntetyzuje ducha narodowego. Jest jednocześnie wciągająca i nieuchwytna, obejmuje i dusi. (…) Przestudiuj fenomenologię tej antropomorficznej ośmiornicy, jeśli chcesz zrozumieć Włochy, które trwają. Aby objąć rządy na długi czas, Meloni próbuje za jego pośrednictwem dokonać fuzji”.

Wspieram dobrą publicystykę

75% ( 3000 / 4000 zł )
Wspieram!

Tekst powstał w ramach projektu: „Stworzenie forum debaty publicznej”, finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolności Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego

Kacper Kita
Kacper Kita
Analityk i publicysta, członek redakcji portalu Nowy Ład, prowadzący dział wideo NŁ. Szczególnie zainteresowany polityką międzynarodową oraz szeroko pojętą kulturą. Autor biografii Érica Zemmoura oraz Giorgii Meloni, a także esejów biograficznych nt. m. in. Charlesa de Gaulle’a, Marine Le Pen i Benjamina Netanjahu.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!