„Nigdy więcej” byłoby pięknym hasłem dla współczesnego antykomunizmu. Niestety, nie jest adekwatne. Sugeruje bowiem, że nie możemy dopuścić, by wróciło zło, które już minęło. Bolszewizm jednak nie minął. Kapitalistyczny cyberkomunizm w Chinach, neosowietyzm w Rosji, czysty stalinizm w Korei Północnej, narkokomunizm w Kolumbii, postkomunizm we Włoszech i neokomunizm we Francji. Właściwsze by przeciwstawić się temu wszystkiemu – byłoby więc hasło „Już dość”!
Zwyczajowe prawo we Francji mówi, że przewodniczącym Komisji Finansów Zgromadzenia Narodowego jest zawsze polityk największej partii opozycyjnej. Teoretycznie mógłby to być ładny element dobra wspólnego we francuskim życiu parlamentarnym. Finanse publiczne (jako publiczne właśnie) powinny być chronione przed manipulacją ze strony władzy. Utrwalone prawo opozycji pokazuje zaś, że jest ona takim samym składnikiem wspólnoty politycznej jak rząd. Pod jednym warunkiem – że będzie chodzić rzeczywiście o opozycję, a nie o wymienność krzesełek na karuzeli „większości republikańskiej”.
Zwyczaj, o którym mowa, nakazywałby przekazać po niedawnych wyborach przewodnictwo Komisji Finansów posłowi wskazanemu przez Zjednoczenie Narodowe. I wydawało się, że Rassemblement desygnowało optymalnego kandydata, by zapewnić komfort zatwierdzającej go większości. Jean-Philippe Tanguy to absolwent Sciences Po, czyli Paryskiego Instytutu Studiów Politycznych, po Harvardzie najlepszej uczelni politologicznej na świecie. Mimo młodego wieku, był jednym z przywódców gaullistowskiej partii Debout la France (Powstań Francjo), do ruchu Marine Le Pen przyłączył się niedawno, nigdy więc nie był działaczem Frontu Narodowego. Nie obroniło go jednak ani prawo zwyczajowe, ani kompetencja, ani gaullistowska tradycja.
Przewodniczącym Komisji został Éric Coquerel ze skrajnie lewicowej Zbuntowanej Francji. Nowy przewodniczący zaczynał swą działalność polityczną w Rewolucyjnej Lidze Komunistycznej, z której (mając już lat 40) przeszedł do innego ugrupowania trockistowskiego – Walki Robotniczej. Z tym doświadczeniem stał się jednym z najbliższych współpracowników Jean-Luca Mélenchona, gdy ten w ramach France Insoumise zjednoczył rozmaite środowiska skrajnej lewicy.
Wydawać by się mogło, że twardy komunista, reprezentujący ten nurtu komunizmu, który Sowiety uważał za państwo nie dość socjalistyczne – powinien być ostatnim kandydatem, którego mogłaby zaakceptować liberalna centroprawica. A jednak! Na jego rzecz zadziałał inny zwyczajowy mechanizm Republiki – wspomniana już „większość republikańska”. Ustanowiona za czasów Trzeciej Republiki pierwotnie dotyczyła wyboru prezydenta Francji w Zgromadzeniu Narodowym. Polegała na tym, że posłowie wszystkich partii identyfikujących się (i – uznawanych przez inne za identyfikujące się) z dziedzictwem Rewolucji głosowali wspólnie na uzgodnionego kandydata, po to, by dziesięcio- czy najwyżej dwudziestoprocentowa mniejszość monarchistów, katolików, nacjonalistów w Izbie nie miała żadnego wpływu nawet na to, który spośród kandydatów rewolucyjnej większości zostanie prezydentem. Wykluczano w ten sposób już nie opozycyjne ugrupowania, ale kryteria poprzez które mogły oceniać innych. Dobrze to oddawała naturę jakobińskiej Republiki. Jak mówił wielki Georges Clemenceau – Rewolucja to całość, więc trzeba ją przyjąć w całości.
I tak to działało. W latach 1980-tych zasada „większości republikańskiej” doprowadziła do podporządkowania się liberalnej centroprawicy starej zasadzie Frontu Ludowego – „nie ma wroga na lewicy”. Był to zresztą wyraz szerszego, europejskiego trendu przyswajania sobie przez centroprawicę kultury skrajnej lewicy.
Teraz właśnie oglądamy kolejny akt tego procesu. Choć tym razem nie chodzi już o wybór pojedynczych posłów do parlamentu. Wybór Érica Coquerela to znaczący sygnał wpływu, jaki na politykę Francji zacznie wywierać mélenchonowska prokomunistyczna lewica. Jak z dumą pisał Vincent Peillon – Rewolucja Francuska ciągle trwa.
CZYTAJ TAKŻE:
- KACPER KITA: Macron – liberalny monarcha, liberalny katechon
- MAREK JUREK: Komunizm niepotępiany. Metafizyczne zło w podświadomości Zachodu
Tekst powstał w ramach projektu: „Stworzenie forum debaty publicznej online”, finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolności Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego.