Lilia między cierniem. Rozkwit maryjności w ciernistej kulturze

fot. Autora – Monstrancja w Ko?ciele ?w. Stanis?awa Kostki w Chicago

Historia walki z religi? w naszej ojczy?nie w ostatnich dekadach, mo?e prowadzi? do wniosku, ?e zag?uszanie dobrej nowiny za pomoc? u?udy bogactwa i trosk tego ?wiata okaza?o si? skuteczniejsze ni? walka z wiar? prowadzona w bezpo?redni sposób. Strategia zag?uszaj?cych cierni przynios?a wi?ksze rezultaty w procesie ze?wiecczenia, ani?eli strategia wydziobywania ewangelicznego ziarna przez wrogie ptactwo.

Ciernie nie budz? przyjemnych skojarze?. Przywo?uj? raczej niewygodn? prawd?; gorzk? m?dro??, mówi?c? o tym, ?e ziemia nie jest wy??cznie zas?uguj?c? na podziw oraz ufno??, go?cinn? matk? i ?ywicielk?. Bywa ona bowiem równie? miejscem niego?cinnym, trudnym i ja?owym. Mo?e wzbudza? wstr?t i l?k. Mo?e pokaleczy?. Ciernie przypominaj? o naszej skomplikowanej sytuacji w ?wiecie. Odwo?uj? wprost do kl?twy, która spad?a na Adama, gdy ten us?ysza?: „Ziemia cier? i oset b?dzie ci rodzi?a”. Cier? jest zatem swego rodzaju dowodem, ?e ziemia nie jest rajem. Znakiem po?wiadczaj?cym, ?e jeste?my wygna?cami.

 

Ciernista kultura

Przypowie?? o siewcy te? mówi o cierniach. Niesie ona realistyczne pouczenie, ?e nie tylko ?wiat natury bywa mroczny i nie?yczliwy. Równie? ?wiat ludzkiego ducha – szeroko rozumianej kultury – mo?e by? miejscem niebezpiecznym, skalistym lub pe?nym cierni. Ewangeliczne obja?nienie przypowie?ci, w którym obraz cierni po??czony jest ze ?wiatowymi troskami i u?ud? bogactwa, pokazuje podst?p i przewrotn? natur? si? wrogich wobec dobrej nowiny. Tworzenie u?udy zawsze by?o specjalno?ci? ojca k?amstwa i jego pomocników. Sprawno?? w kreacji z?udze? s?u?y im do tego, by ukry? n?dz? ciernistej ziemi. Skutecznie zas?oni? prawd? o tym, ?e w tej glebie zag?uszone, dobre ziarno skazane jest na bezowocno??.

W ?wiecie natury cier? mo?e zosta? rozpoznany do?? ?atwo. Do rozpoznania go w ?wiecie ducha potrzeba zwykle czasu i pewnej dozy przenikliwo?ci, zdolnej przebi? si? przez warstw? u?udy. Historia walki z religi? w naszej ojczy?nie w ostatnich dekadach, mo?e prowadzi? do wniosku, ?e zag?uszanie dobrej nowiny za pomoc? u?udy bogactwa i trosk tego ?wiata okaza?o si? skuteczniejsze ni? walka z wiar? prowadzona w bezpo?redni sposób. Strategia zag?uszaj?cych cierni przynios?a wi?ksze rezultaty w procesie ze?wiecczenia, ani?eli strategia wydziobywania ewangelicznego ziarna przez wrogie ptactwo. Wiele cierni przez d?ugi czas pozostawa?o nierozpoznanych w swojej ciernistej naturze.

G?o?ni kaznodzieje straszyli ró?nymi zjawiskami – przyk?adowo: ruchami zwi?zanymi z New Age, sektami, okultyzmem, a nawet postmodernizmem – wiara za? wyp?ukiwana by?a z dusz du?o skuteczniej przez strumie? importowanej z zachodu rozrywki i zalew nieistotnych informacji.

Z kolei w?ród liberalnych katolików g?oszona by?a kuriozalna opinia, jakoby wszelkie próby identyfikowania toksycznych i ciernistych aspektów zachodniej cywilizacji by?y objawami l?ku przed wolno?ci?, ucieczki przed wolno?ci?, przeklinania nieszcz?snego daru wolno?ci, t?sknoty za autorytaryzmem i przywo?ywania dyktatora, który si? z wolno?ci? rozprawi. Absurdalne tezy znajdowa?y swoje audytorium. W konsekwencji kolce do?? d?ugo by?y skutecznie przykryte przez pozory nowoczesno?ci oraz u?ud? wolno?ci i bogactwa.


Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie


Importerzy i kopi?ci

Czas jest jednak skutecznym demaskatorem. Przez co, w obecnej dobie, doprawdy chorobliwej naiwno?ci wymaga?oby ?ywienie przekonania o neutralno?ci, bogactwie i nowoczesno?ci ciernistej kultury z importu. Gwoli sprawiedliwo?ci trzeba jednak powiedzie?, ?e to nie tylko import, ale równie? gorliwa praca rodzimych kopistów – ich wysi?ek translatorski i popularyzatorski – przyczynia si? do sukcesu i wszechobecno?ci kultury cierni. N?dza tych wspó?czesnych imitatorów objawia si? zreszt? w ca?ej jaskrawo?ci, gdy zestawi si? ich ze ?redniowiecznymi mnichami, którzy parali si? przepisywaniem ksi?g. W klasztornych skryptoriach ocalano dla europejskiej kultury wielkie dzie?a zawieraj?ce m?dro??, która przetrwa?a prób? czasu. Kopiowano to, co warto?ciowe, my?l?c o przysz?ych pokoleniach. Obraz dzisiejszego kopisty jest inny. Sztandarowym przyk?adem tego rodzaju dzia?alno?ci jest aktywno?? m?odzie?ców, pochodz?cych z pe?nych i zamo?nych, polskich rodzin, którzy niewolniczo kopiuj? styl, teksty i sposoby melodeklamacji m?odych twórców z ameryka?skich gett, których ojcowie nie ?yj? lub s? wi?zieniach, a ich rol? przej?li gangsterzy, kontroluj?cy nie tylko obrót narkotykami, ale i muzyczne studia.

Prowincjonalni panicze, jako rzetelni kopi?ci, przyswajaj? polskiej publice, wykuwany w przest?pczych dzielnicach cywilizacyjnego centrum, aktualnie obowi?zuj?cy fason rapu, s?awi?cego rozwi?z?o?? i narkomani?. I tak, wra?liwo?? nastolatków w Europie bywa, przyk?adowo, kszta?towana wedle wzorca ustalanego przez umuzykalnionych, m?odych gangsterów, snuj?cych si? z broni? w r?ku mi?dzy 63. i 64. ulic? Chicago. Najbardziej podupad?e s?siedztwo wietrznego miasta, w ciernistej kulturze, wyrasta ponad Ateny, Jerozolim? i Rzym. Twórcy u?udy, nierzadko ko?cz?c swoje ?ycie w ka?u?ach krwi, obrysowywanych kred? przez policjantów, odchodz? z tego ?wiata bez ?wiadomo?ci o swoim wp?ywie na umys?y i wyobra?ni? m?odych ludzi ?yj?cych nad Wis??. Bez ?wiadomo?ci, ?e dzieci polskich adwokatów i nauczycieli, które nauczy?y si? angielskiego na drogich korepetycjach, wykorzysta?y znajomo?? j?zyka, by w swojej quasi-muzycznej twórczo?ci wiernie kopiowa? wzorce ustalone przez ameryka?skie gangi. Kiedy? kopiowano to, co warto?ciowe i m?dre, my?l?c o przysz?ych pokoleniach. W ciernistej kulturze, kopiuje si? to, co modne, cho? bezwarto?ciowe, my?l?c o bie??cym zysku i popularno?ci.

T?amszenie wra?liwo?ci i nadziei

Lekcewa?enie szkodliwo?ci ciernistej kultury jest jej wielkim sprzymierze?cem. Podobnie jak naiwne przekonanie, ?e mo?na pój?? na jaki? kompromis i otacza? si? jej tworami bez szkody dla wiary.

Cier? pozostaje cierniem i zag?askiwanie go mo?e sko?czy? si? wy??cznie pokaleczeniem. Cier? pozostaje cierniem, to znaczy odcina od tego, co warto?ciowe, kaleczy, t?amsi i skazuje dobre ziarno na bezowocno??.

Co ciekawe, ewangeliczne obja?nienie przypowie?ci odnosi przestrog? o cierniach do tego, kto s?ucha s?owa Bo?ego, a zarazem pozwala, by troski doczesne i u?uda bogactwa zag?usza?y je. Do kogo?, kto próbuje ?y? w rozkroku. Kresem takiej postawy jest przegrana. Bezowocno??. Ciernie wybuja?y i zag?uszy?y dobre ziarno – s?yszymy w przypowie?ci. Na tym bowiem polega ich destrukcyjna dzia?alno??. Po pierwsze, na tym, by odci?? od tego, co warto?ciowe, zablokowa? dost?p do tego, co daje wzrost, przykry? grub? warstw? tego, co nieistotne a czasem nawet toksyczne, tre?ci wielkie i zbawcze. Po drugie, by okaleczy? ludzk? wra?liwo??, by cz?owiekowi zoboj?tnia?o, w jaki sposób zaspokaja swój g?ód prawdy i pi?kna; wi?cej, by z czasem nabra? wstr?tu do wszystkiego, co jest warto?ci? trudn? i wymagaj?c?, pozbawion? natychmiastowej przyjemno?ci czy pociechy.

Bajka Jotama z Ksi?gi S?dziów pos?uguje si? metafor? ciernia, by opisa? z?ego w?adc? – kogo?, kto zupe?nie nie nadaje si? do sprawowania w?adzy. Ta intuicja równie? wydaje si? trafna w odniesieniu do ciernistej kultury – wynosi ona na szczyty i oddaje w?adz? nad ludzk? wyobra?ni? dziwacznej mena?erii, z?o?onej z gangsterów, utrzymanek, bogatych g?upców (zwanych dla zmy?ki bogatymi ekscentrykami), zepsutych b?aznów, u?ytecznych sofistów i bezideowych pochlebców. Do nich mo?na odnie?? s?owa pisarza: „?ywio?em ich jest tak zwana rzeczywisto?? i poza jej rubie?e nie wykraczaj?. W istocie ci?gn? oni ku z?otu, które nie syci g?odu, ku s?awie, która tak krótkim jest szelestem w milczeniu wieczno?ci, ku cia?u, które zamieni si? w proch i glin?, oraz ku owym szumnym odkryciom, które ujarzmiwszy ich, przyspiesz? dla nich straszliwe odkrycie ?mierci” (Giovanni Papini). Bezrefleksyjne przyj?cie ciernistej kultury oznacza nie tylko oddanie w?asnej wyobra?ni w z?e r?ce, ale równie? wystawia na ryzyko st?amszenia nadziei. Ciernista kultura ustanawia bowiem w?adz? podtrzymuj?c? u?ud? bogactwa i redukuj?c? ?ycie do trosk tego ?wiata. Jej za? propaganda sugeruje mniej lub bardziej subtelnymi ?rodkami, ?e ostatnie s?owo b?dzie zawsze nale?e? do sytych, pysznych i mo?nych; ?e cierniom zawsze uda si? st?amsi? dobre ziarno i ?e opór jest bezcelowy.


CZYTAJ TAK?E:

KOCZAJ SChr: Egzorcy?ci martyrologii w dobie kultu cierpie?

KITA: Jak dobrze, ?e ?yjemy w?a?nie teraz!


Mi?dzy cierniem lilija

W tym ponurym kontek?cie, kszta?towanym przez ciernist? kultur?, nie dziwi rozkwit kultu maryjnego w kr?gach katolickich. Energia i ?ywotno?? grup maryjnych, popularno?? inicjatyw ró?a?cowych, chwytliwe kaznodziejstwo nawi?zuj?ce do objawie? maryjnych, ciekawe teksty podejmuj?ce krytyk? wspó?czesnej kultury z pozycji maryjnych – to wszystko przejawy tego rozkwitu.

W ciernistej kulturze, t?amsz?cej duchowe pi?kno, w?ród wielu wiernych budzi si? pragnienie, by zwróci? si? do tej, która jest jak lilia mi?dzy cierniem. „Mi?dzy cierniem lilija kruszy ?eb smokowi, / Pi?kna jak w pe?ni ksi??yc, ?wieci cz?owiekowi” – ?piewamy w Godzinkach, a s?owa modlitwy wyra?aj? to, co stara si? zag?uszy? i st?amsi? ciernista kultura: prawd? o tym, ?e poza cierniami i u?ud? istnieje ci?gle duchowe pi?kno, radosn? nowin? o mo?liwo?ci zwyci?stwa nad ojcem k?amstwa, propozycj? ?ycia o?wieconego innym ?wiat?em ni? ?wiat?a neonów, rozb?yskuj?ce nad przybytkami k?amstwa i zepsucia.

Sposób spojrzenia na ?wiat, który odnajdujemy w modlitwie Maryi Magnificat, jest swego rodzaju wyzwaniem rzuconym kulturze cierni. Tym, którzy g?osz? triumf pysznych i bogatych, u?ud? bogactwa i pot?g? spraw tego ?wiata, g?osi si? proroctwo upadku. Modlitwa staje si? wyznaniem wiary w Boga dzia?aj?cego w dziejach – w Jego moc, która rozprasza dumne my?li g?ów pych? nad?tych, znikczemnia wielmo?nych, a bogaczy puszcza z torb?. Ci za?, którzy z perspektywy wybuja?ych cierni nic nie znacz?, pokorni, ubodzy i cisi, mog? odzyska? godno?? i podnie?? g?owy, gdy? Bóg ma wzgl?d na ich dobre starania i opór stawiany z?u. Modlitwa Maryi uczy sztuki chrze?cija?skiego spojrzenia na dzieje, w których jak pisa? Benedykt XVI, komentuj?c Magnificat, Bo?y zamys? „jest cz?sto przys?oni?ty nieprzejrzyst? warstw? ludzkich kolei ?ycia, gdzie jest widoczny tryumf «pysznych, w?adców i bogatych». A jednak w ko?cu ujawnia si? Jego tajemnicza moc, aby pokaza?, kogo naprawd? Bóg mi?uje: «tych, którzy si? Go boj?», wiernych Jego s?owu; «pokornych, g?odnych, swego s?ug? Izraela», czyli wspólnot? Ludu Bo?ego, któr? stanowi? «ubodzy», ludzie prostego i czystego serca, tak jak Maryja. Jest to owa «ma?a trzódka», zach?cana, by si? nie ba?a, gdy? spodoba?o si? Ojcu da? jej swoje królestwo”.

W jednym ze swoich najbardziej udanych tekstów abp Fulton Sheen zestawia t? modlitw? Maryi z proroczym Psalmem 22, którego pierwsze s?owa wyrwa?y si? z ust wisz?cego na krzy?u Jezusa: „Bo?e mój, Bo?e mój, czemu? mnie opu?ci??”. Wspólny mianownik ameryka?ski duchowny dostrzega? w ufno?ci w zwyci?stwo, która przebija z tych dwóch modlitw. Psalm 22 bowiem po pocz?tkowym, niezwykle sugestywnym opisie opuszczenia i cierpienia, przechodzi stopniowo do wyznania chwa?y Boga, który „nie wzgardzi? ani si? nie brzydzi? n?dz? biedaka, / ani nie ukry? przed nim swego oblicza / i wys?ucha? go, kiedy ten zawo?a?”. Nast?pnie za? proroczo g?osi, królowanie Boga nad ca?? ziemi?: „Przypomn? sobie i wróc? / do Pana wszystkie kra?ce ziemi; / i oddadz? Mu pok?on / wszystkie szczepy poga?skie, / bo w?adza królewska nale?y do Pana / i On panuje nad narodami”.

Fulton Sheen pisze w swoim porównaniu Magnificat do Psalmu 22: „Pie?ni te maj? wspólny motyw: obie intonowano, gdy szanse na zwyci?stwo mog?y si? wydawa? znikome. (…) Ukrzy?owany spogl?da ponad ciemno?ci? ku triumfowi zmartwychwstania i swojemu duchowemu zwierzchnictwu nad ziemi?. (…) Niewiasta, na dziewi?? miesi?cy przed narodzinami Dziecka, patrzy na d?ugi szereg nadchodz?cych stuleci, i oznajmia, ?e kiedy tak s?awne kobiety jak Liwia, Julia i Oktawia zostan? ju? zapomniane, naturalne prawo ludzkiej niepami?ci dla Niej zostanie zawieszone (…).

Jak?e marne z ludzkiej perspektywy by?y szanse na to, ?e Ukrzy?owany wo?aj?cy w ciemno?ciach do Boga obejmie w?adz? nad ziemi?, która Go odrzuci?a! Jak?e marne z ludzkiej perspektywy by?y szanse na to, ?e ma?o znacz?ca dziewczynka z wioski urodzi Syna, który b?dzie najwi?kszym Rewolucjonist? w dziejach ?wiata, podnosz?cym ubogich do godno?ci dzieci Bo?ych!

Obie pie?ni by?y tak naprawd? okrzykiem triumfu: jedna g?osi?a zwyci?stwo, zanim bitwa dobieg?a ko?ca, druga wie?ci?a panowanie, zanim narodzi? si? Pan. Zarówno Pan Jezus, jak i Maryja widzieli ?wiat?o w ciemno?ci (…). A ufa? Bogu to wierzy? mocno w dobro? i ?wi?to?? Jego zamys?ów – (…) wbrew pozorom ?wiadcz?cym o czym? przeciwnym” (Fulton Sheen, Siedem s?ów Jezusa i Maryi).

Ocean ?ask i ?wiate?

Jako ?e produkcja pozorów i u?udy, próbuj?cych ?wiadczy? przeciw Bo?ym zamiarom w ?wiecie, osi?gn??a w naszych czasach niespotykane dot?d w dziejach rozmiary, lekcja ufno?ci p?yn?ca od Pana i Jego Matki, staje si? niezwykle aktualna. Mo?na pokusi? si? o stwierdzenie, ?e Jej przyswojenie jest warunkiem godnego sprzeciwu i uzasadnionej nadziei. Ufno?? wymaga jednak piel?gnacji, przylgni?cia do tego, co istotne oraz dyscypliny w lekcewa?eniu tego, co narzuca kultura cierni, a co stanowi rozproszenie i zag?uszenie dobrej nowiny. I tutaj równie? Maryja, jako ta, która dopuszcza?a do siebie tylko szlachetne sprawy i rozwa?a?a je w swoim sercu, powi?kszaj?c ich ?wiat?o i moc, mo?e by? wzorem.

W pi?knej ksi??ce po?wi?conej Maryi znajdujemy s?owa, wyra?aj?ce zachwyt nad jej wewn?trznym ?yciem: „Có? to musia?o by? za serce! «Przechowuj?c wszystkie te rzeczy» przepe?nione by?o nimi jak ocean, którego fale nigdy nie podmywa?y brzegów! (…) Maryja przez sw? czujno?? na wszystkie szczegó?y dokonuj?cych si? zdarze?, przez sw? pilno?? w ich rozwa?aniu, w przyswajaniu ich sobie, w kojarzeniu ich ze sob?, w gromadzeniu p?yn?cych z nich ?ask i ?wiate? – dorasta?a do ich miary. Ta, która otrzyma?a pe?ni? ?wiate? i ?ask, przechowa?a j? wszystk? w swoim sercu (…). I nie tylko przechowa?a, lecz wewn?trznym wysi?kiem swojej wierno?ci pomna?a?a j?, zap?adnia?a, powi?ksza?a a? do szczytów najwznio?lejszej doskona?o?ci.” (Auguste Nicolas, Eugeniusz D?browski, ?ycie Maryi Matki Bo?ej).

Nic przeto dziwnego, ?e ludzie, um?czeni ?yciem po?ród wybuja?ych cierni, tworz?cych u?ud? bogactwa, szukaj? ucieczki i pociechy u Maryi. Ludzie o wn?trzach, niejednokrotnie podobnych do sk?adowiska toksycznych odpadów, t?skni? do tej, której serce przypomina ocean ?ask i ?wiate?. Ta t?sknota mo?e okaza? si? ja?owa, gdy ograniczy si? wy??cznie do pobo?nych westchnie? i wzrusze? oraz ja?owych marze? pobudzonej religijnie wyobra?ni. Jednak mo?e równie? by? owocna wówczas, gdy wyrazi si? w szczerej modlitwie, rzetelnym czynie, odpowiedzialnej boja?ni i odwa?nym ?wiadectwie. Wtedy wiara, ukszta?towana na wzór Maryi, b?dzie mog?a zaja?nie? w ?wiecie jak lilia mi?dzy cierniem oraz okaza? moc, która kruszy ?eb smokowi.

Wspieram dobrą publicystykę

75% ( 3000 / 4000 zł )
Wspieram!

CZYTAJ TAK?E:


Tekst powsta? w ramach projektu: „Stworzenie forum debaty publicznej online”, finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolno?ci Centrum Rozwoju Spo?ecze?stwa Obywatelskiego.

Ks. Maciej Koczaj SChr
Ks. Maciej Koczaj SChr
ksiądz, zakonnik należący do Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii. Pochodzi z Dębicy. W 2015 roku złożył w zgromadzeniu chrystusowców profesję wieczystą. W kolejnym roku, w katedrze poznańskiej przyjął święcenia kapłańskie. Obecnie mieszka, posługuje i studiuje w aglomeracji chicagowskiej. Współpracuje z kwartalnikiem "Msza Święta", gdzie publikuje cykl tekstów o liturgii, rozumianej jako znak sprzeciwu.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!