[30 lat konkordatu. Dwugłos w Kontrze] Konkordat – bardziej potrzebny Polsce niż Kościołowi

Nad polsk? debat? o miejscu Ko?cio?a w spo?ecze?stwie unosi si? duch… Dana Browna. Có?, jakie czasy taki patron debaty. Szczególne za? miejsce w owej dyskusji zajmuje trudne s?owo konkordat. Owa umowa mi?dzy pa?stwem a Ko?cio?em, cho? jej zapisy s? jawne i ogólnodost?pne, ?mia?o mog?aby pos?u?y? jakiemu? nadwi?la?skiemu odpowiednikowi autora „Kodu Leonarda da Vinci” jako osnowa wielkiej tajemnicy, dzi?ki której Watykan otrzyma? piecz?? od sprzedajnych polskich polityków by sprawowa? rz?d dusz od Ba?tyku po Tatry.


Tekst nale?y do dwug?osu publikowanego na okoliczno?? 30-lecia zawarcia konkordatu mi?dzy Rzeczpospolit? Polsk? a Ko?cio?em Katolickim. Zach?camy do przeczytania polemiki!


A przecie? jest zupe?nie inaczej. Mimo fali antyklerykalnych mitów, które podnoszone s? w ka?dej rozmowie o konkordacie, w umowie tej nie ma niczego nadzwyczajnego i mog?cego kogokolwiek oburza?. Bo co niby mia?oby oburzy? Polaków? ?e biskupi administruj? swoj? diecezj?? A kto ma administrowa?? ?e to nie prezydent, premier czy minister do spraw wyzna? nominuj? metropolitów, ale ?e robi to papie?? ?e w katolickim kraju wolne od pracy s? Bo?e Narodzenie i wielkanocny poniedzia?ek, albo Bo?e Cia?o? ?e mo?na wzi?? ?lub w ko?ciele? No, mo?e ludowy antyklerykalizm Polaków móg?by rzeczywi?cie znale?? uj?cie przy pochyleniu si? nad punktem dotycz?cym wy??czenia zbiórek na cele religijne spod przepisów podatkowych. Tak, tutaj mogliby?my sobie pogada?, ponarzeka?, po czym… nadal dawa? na tac?, w rzeczywisto?ci jednak nie wyobra?aj?c sobie, ?e ksi?dz móg?by po Mszy pój?? do zakrystii i uruchomi? kas? fiskaln? dla oddania kolejnej kwoty z naszych pieni?dzy politykom. Ich nie lubimy przecie?, mimo wszystko, bardziej ni? ksi??y.

Debata o konkordacie rzadko kiedy przyjmuje wi?c powa?ny charakter. Ale kiedy nast?puje ju? próba podj?cia tego tematu na serio, w?ród argumentów przeciwko utrzymywaniu tej umowy w ?yciu padaj? argumenty o „nies?usznym uprzywilejowaniu Ko?cio?a” w?ród innych organizacji religijnych albo po prostu organizacji pozarz?dowych. I rzeczywi?cie – Ko?ció? katolicki jest uprzywilejowany w polskim porz?dku prawnym.

I bardzo s?usznie.

Ko?ció? zbudowa? i buduje Polsk?

Spo?ecze?stwa kszta?tuje pami?? o pochodzeniu. A Polska pochodzi od Ko?cio?a. To Ko?ció? katolicki stworzy? Polsk? i Polaków jakich znamy i znali?my. Nawet, je?eli dzi? rosn?ca liczba Polaków buduje swoj? to?samo?? na zupe?nie innych podstawach ideowych ni? te wywodz?ce si? z chrze?cija?stwa, to robi? to… w kontrze do Ko?cio?a, pragn? budowa? na gruzach naszych ?wi?ty?, nierzadko u?ywaj?c – najcz??ciej bezwiednie – aparatu poj?ciowego stworzonego w?a?nie przez Ko?ció?. Kiedy bowiem mówi? o wolno?ci, mi?o?ci, braterstwie, dobru wspólnym, godno?ci ludzkiej – nie zdaj? sobie nawet sprawy, ?e to nie wspó?cze?ni wymy?lili te poj?cia. Wspó?cze?ni przedrze?niaj? jedynie to, czego Ko?ció? naucza? od wieków.

Kiedy pisz? o tym, ?e to Ko?ció? stworzy? Polsk? i Polaków, nie mam na my?li pa?stwowo?ci polskiej, ale polsko?? jako tak?. To?samo??. Samo?wiadomo??. Moralno??. Zasady wspó??ycia spo?ecznego. Umiej?tno?? rozdzielania dobra i z?a. Gdyby chodzi?o wy??cznie o chrzest Mieszka I, stanowi?cy pocz?tek naszej pa?stwowo?ci, mogliby?my rzeczywi?cie mrugn?? okiem do historyków i uzna?, ?e „co by?o a nie jest nie pisze si? w rejestr”. Ale Ko?ció? nie zacz?? ani nie sko?czy? tworzy? Polski i Polaków w roku 966.

To przecie? nie ONZ, Unia Europejska, nie Stany Zjednoczone, nie Fundusze Norweskie, nie Napoleon, Liga Narodów, nie Facebook i nie Microsoft, nie lo?e wolnomularskie i nie buddy?ci czy muzu?manie stworzyli Polsk?. Stworzyli j? chrze?cijanie, a precyzyjniej – gdy? b?dzie to bardzo istotne dla dalszych rozwa?a? – uczynili to katolicy, polscy. Polska jest jaka jest, gdy? by?a i pozostaje katolicka. Zaklinanie rzeczywi?ci nic tu nie zmieni.

To Ko?ció? przyniós? na ziemie nazywane potem polskimi zasady cywilizacyjne. Chocia?by bezpiecze?stwo kobiet. Kobieta w zwi?zku monogamicznym, w dodatku niemog?cym zosta? zako?czonym (a wi?c w do?ywotnim) zosta?a zabezpieczona na niespotykan? dot?d skal?.

Wiedzia?a, ?e gdy wyjdzie za m??, b?dzie mia?a zapewniony byt do ko?ca ?ycia m??a. A i ewentualna opieka nad wdowami ze strony lokalnej spo?eczno?ci sta?a si? domen? cywilizacji chrze?cija?skiej. Urzek?a mnie wys?uchana niedawno rozmowa Aleksandra Kwa?niewskiego z jednym z podcasterów, w której obaj Panowie uznali, ?e te same zasady moralne, które s? charakterystyczne dla Ko?cio?a mo?na wysnu? z filozofii greckiej czy rzymskiego porz?dku spo?ecznego. Tyle tylko, ?e tamte antyczne spo?ecze?stwa nie widzia?y ?adnej warto?ci w kobiecie niezam??nej, dlatego te? nielegalnym by?o by wdowa nie wysz?a ponownie za m?? – i to w okre?lonym, krótkim czasie po ?mierci poprzedniego m??a. A chrze?cijanie nie tylko nie zmuszali do tego wdów, a jeszcze pomagali im finansowo. Poga?skie wdowy traci?y bowiem kontrol? nad maj?tkiem zmar?ego m??a, Ko?ció? za? postanawia? wdowom ów maj?tek utrzyma?. Oprócz poligamii i cudzo?óstwa, Ko?ció? zabroni? równie? homoseksualizmu, pederastii, prostytucji i kazirodztwa, niejako u?wi?caj?c ?o?e ma??e?skie, jako zupe?nie wyj?tkowe – czego poganki przez ca?e wieki chrze?cijankom zazdro?ci?y.

To równie? dzi?ki chrze?cija?stwu znoszono niewolnictwo na ziemiach polskich. Chrze?cija?scy pisarze dopatrywali si? ?róde? ludzkiej godno?ci i wolno?ci w S?owie Bo?ym, ale i opartej wszak na nim filozofii. Cho?by nie wiem jak wzdrygali si? przed tym dzisiejsi koryfeusze agendy tak zwanych Praw Cz?owieka, sama idea, wed?ug której wszyscy ludzie posiadaj? te same niezbywalne prawa, jest na wskro? chrze?cija?ska!

Koncepcja ta wynika z prawa naturalnego opisanego i ho?ubionego w?a?nie przez Ko?ció?. Jeden z najwybitniejszych my?licieli wszech czasów – ?w. Tomasz z Akwinu – pisa?, ?e ka?de prawo wywodzi si? ostatecznie z tego, co nazywa? „prawem wiecznym” a wi?c Bo?ym uporz?dkowaniem wszystkich rzeczy stworzonych.

To nie koniec. Kiedy chrze?cija?scy misjonarze przybywali do krain rz?dzonych przez Polan i Wi?lan, panowa?o na tych terenach prawo rodowe – mówi?c krótko, ka?dy ród wyznacza? prawa sam sobie. I sam wymierza? sprawiedliwo??. W dzisiejszym ?wiecie s?owo praworz?dno?? odmieniane jest przez wszystkie przypadki. ?aden cywilizowany cz?owiek nie wyobra?a sobie nawet, by móg? nie istnie? jeden, centralny o?rodek prawodawczy, z którego istnieniem wszyscy si? godz? – pa?stwo. Tak jednak nie by?o, zanim porz?dku na ziemiach obj?tych nauczaniem o Chrystusie nie zaprowadzi? Ko?ció?! To misjonarze zaszczepiali – nawet nie?wiadomie – pa?stwowo?? na najni?szych nawet szczeblach, w?ród najprymitywniejszych ludów. Chc?c bowiem znie?? „zemst? rodow?” nale?a?o przygotowa? ponad-rodow? w?adz? s?dow?, z naczelnikiem ludu b?d?cym nie tylko wodzem wojennym, ale i s?dzi?.  To, co dzi? nazwaliby?my jawnym opryszkostwem zosta?o zatem zniesione przez Ko?ció?, którego s?uszne postulaty cywilizacyjne jednocze?nie obdarza?y ludy s?downictwem publicznym i zarazem zwi?ksza?y bezpiecze?stwo ?ycia i mienia. Oddaj?c obie te dziedziny w r?ce zwierzchno?ci ?wieckiej, Ko?ció? pomaga? tym samym wytwarza? w?adz? pa?stwow?. Samemu za? opracowuj?c powszechne prawo kanoniczne inspirowa? do tworzenia powszechnego prawa ?wieckiego – a wi?c takiego, wobec którego wszyscy b?d? równi. Gdyby nie ta historia, nigdy w Polsce nikt na wiecach nie krzycza?by KON-STY-TU-CJA, bo nikomu nie przysz?oby to do g?owy.

Móg?bym d?ugo opisywa? podstawy cywilizacji zbudowanej przez Ko?ció? w Europie, w tym w Polsce, ale nie wystarczy?oby nam miejsca w tym tek?cie. Pozwol? sobie wi?c pokrótce wymieni? pozosta?e dobrodziejstwa wspieraj?ce tez?, ?e Polski jak? znamy nigdy nie by?oby bez Ko?cio?a. To bowiem Ko?ció? wynalaz? bezinteresown? dobroczynno??, to chrze?cija?skie klasztory sta?y si? miejscem zabezpieczenia historii kultury cz?owieka, zarówno tej materialnej jak i duchowej, to chrze?cijanie stworzyli nowoczesn? nauk? najpierw w?a?nie w klasztorach a potem – systemowo – w uniwersytetach, które tak?e s? wynalazkiem Ko?cio?a. To Ko?ció? roztacza? mecenat nad sztuk? tworz?c to, co do dzi? nazywamy klasycznym pi?knem, potrafi?c „ochrzci?” to co wcze?niej chrze?cija?skie nie by?o i wyci?gn?? z tego dobro – jak?e odmienna to metoda od obalania pomników stosowanego w dobie rewolucji francuskiej, bolszewickiej czy cancel culture


CZYTAJ TAK?E:

GIE?ZAK: [30 lat konkordatu. Dwug?os w Kontrze] Wolny Ko?ció? w wolnym pa?stwie. Dlaczego warto wypowiedzie? konkordat

MACIEJEWSKI: Chrzest Polski – od bana?u do paradoksu

JUREK: Rzeczpospolita, która przez wieki mia?a króla


Ró?nice mi?dzy chrze?cijanami Zachodu

Wspomnia?em, ?e szczególnie istotnym aspektem uzasadniaj?cym konkordatowe i konstytucyjne uprzywilejowanie Ko?cio?a jest doprecyzowanie, ?e chodzi o Ko?ció? katolicki. Jak wiadomo w pewnym momencie dziejów dosz?o do roz?amu w ?onie zachodniego chrze?cija?stwa, a owo rozdarcie równie? wywar?o olbrzymi wp?yw na kszta?towanie spo?ecze?stw. Katolicy bowiem nadal robili swoje, a tam gdzie zatriumfowa?o wyznanie i filozofia protestancka, spo?ecze?stwa formowa?y si? ju? na inn? mod??.

Feliks Koneczny, w eseju „Protestantyzm w ?yciu zbiorowym” wymieni? nast?pstwa cywilizacyjne, które przynios?o ze sob? nowe wyznanie, szczególnie w Niemczech. Oto niektóre z nich: nadanie rz?dom w?adzy nad sumieniami; wzmocnienie bizantynizmu; sk?onno?? do mechanizacji spo?ecze?stwa; zwolnienie pa?stwa od etyki; wprowadzenie absolutyzmu i sk?onno?? do wszechwiedzy pa?stwa. Polacy tego wszystkiego unikn?li – dlatego, ?e pozostali katolikami. I to dlatego do dzi? ró?ni? si? chocia?by od swych s?siadów zza Odry.

Gdyby kto? chcia?, by Polska podpisywa?a konkordat z jak?? nieistniej?c? central? wyzna? protestanckich – temu rzeczywi?cie nale?a?oby si? sprzeciwia?. Nie tylko ze wzgl?dów religijnych, ale tak?e, jak wida?, filozoficznych i spo?ecznych.

Wszystko to pozwala podtrzyma? tez?, ?e – bior?c na potrzeby tego tekstu w nawias najwa?niejsze dzie?o Ko?cio?a, jakim pozostaje oczywi?cie zbawienie dusz – Ko?ció? w Polsce spokojnie mo?e pozosta? instytucj? uprzywilejowan?, równie? pod?ug zapisów prawnych. Bo to Ko?ció? nas stworzy?. Ko?ció? nie jest dla Polski i Polaków ani „jedn? z opcji religijnych” ani tym bardziej pierwsz? z brzegu organizacj? mi?dzynarodow?. Natomiast to, czy owe zapisy prawne powinny brzmie? dok?adnie tak jak brzmi? w tej chwili – pozostaje kwesti? otwart?. Pytanie czy niereformowane od dekad korzystanie z nich wszystkich – jak cho?by z zagwarantowanego w konkordacie nauczania religii w szko?ach – przynosi Ko?cio?owi wi?ksze zyski czy straty?

Czy to jeszcze demokracja czy ju? pa?stwo ?wieckie?

Istnienie konkordatu zosta?o zapisane w polskiej konstytucji – ustawie zasadniczej pa?stwa demokratycznego. Gdy Polacy umawiali si? na demokracj?, nikt im nie mówi?, ?e ustrój ten równa si? z tym, co pó?niej zacz?to nazywa? „?wieckim pa?stwem”, którego definicji zreszt? istnieje tyle, ilu istnieje prawników. Polacy umówili si? na demokracj? w przekonaniu, ?e b?d? to rz?dy wi?kszo?ci z poszanowaniem praw mniejszo?ci. A wi?kszo?? Polaków to katolicy. Ich Ko?ció? istnieje d?u?ej ni? ich historia, pa?stwowo?? i nieporównywalnie d?u?ej ni? obecny, przej?ciowy zapewne (jak to w historii) ustrój. Szacunek dla tego stanu rzeczy to przecie? podstawa uznania wolno?ci i godno?ci cz?owieka. Co? jednak w tej definicji demokracji sprzed ?wier?wiecza zacz??o si? zmienia? – mo?emy doj?? do wniosku, ?e dzi? w g?ównym nurcie dyskursu publicznego postulowane s? ju? nie „rz?dy wi?kszo?ci z poszanowaniem praw mniejszo?ci”, ale rz?dy mniejszo?ci radykalnie ograniczaj?ce prawa wi?kszo?ci. Tak jak czasem krzes?o zamienia si? w wy?wiechtanych metaforach w krzes?o elektryczne, tak Polakom próbuje si? podmieni? demokracj? na „demokracj? liberaln?”.

Kto? mo?e si? ?achn?? – mo?e i Polacy to katolicy, ale tylko na papierze! Przecie? masowo odchodz? z Ko?cio?a! Ma?o kto chodzi co niedziela na Msz?! Do Komunii ?wi?tej regularnie przyst?puje jedynie kilkana?cie procent z nich! A ile jest w?ród Polaków grzechu i ile jest niezgody z nauczaniem Ko?cio?a! To typowe argumenty maj?ce podwa?y? prosty argument, wedle którego skoro Polacy s? katolikami to nikt nie powinien czepia? si? konkordatu. Argumenty te, raczej z magla towarzyskiego ni? powa?nej dyskusji (ale jako si? rzek?o powaga rzadko przy?wieca fanom Dana Browna), ?wiadcz? o kompletnym niezrozumieniu tego, czym jest Ko?ció?, czym jest religia i czym jest organizacja religijna.

Spróbujmy zatem opowiedzie? to j?zykiem libera?ów i antykleryka?ów: otó? Ko?ció? katolicki jest najbardziej inkluzywn? organizacj? na ?wiecie. I najbardziej inkluzywn? w dziejach tego ?wiata.

Nie trzeba bowiem by? co niedziel? na Mszy by by? katolikiem. Nie trzeba mie? takich samych pogl?dów politycznych jak biskup, nie trzeba by? bez grzechu i nie trzeba uwa?a?, ?e w ?yciu publicznym grzechy powinny by? zakazane prawnie, aby pozostawa? katolikiem. Bo z Ko?cio?a nie wyklucza si? ludzi tak ?atwo jak z „organizacji pozarz?dowych”. Do Ko?cio?a mo?e wst?pi? ka?dy, ka?dy mo?e z niego wyst?pi?, ale przypadki og?oszenia kogo? przez w?adze tego? Ko?cio?a „wykluczonym ze wspólnoty” (excommunicatio) mo?na w ostatnich stuleciach policzy? (w tej licz?cej grubo ponad miliard cz?onków organizacji) na palcach jednej r?ki.

A ?eby jeszcze podkre?li? inkluzywno?? Ko?cio?a warto doda?, ?e nawet ekskomunika nigdy nie mia?a charakteru definitywnego – mo?liwo?? nawrócenia si? bowiem istnia?a zawsze, do wydania przez zainteresowanego ostatniego tchnienia. Równie? i z tego powodu warto, by konkordat nadal obowi?zywa? i uprzywilejowywa? tego typu organizacj? – do której nale?y ceniona wszak w demokracji wi?kszo??. A i sama inkluzywno?? jest dzi? przecie? w cenie.


POS?UCHAJ TAK?E:


Ko?ció? bez konkordatu sobie poradzi, a Polska?

Dyskusja o konkordacie trwa w czasach, w których nasila si? na ?wiecie antyklerykalizm i rozlewa si? po nim antychrze?cija?ska rewolucja. Samo wi?c trwanie przy konkordacie mo?e ju? wkrótce sta? si? dla katolików (przypomn? raz jeszcze – wi?kszo?ci Polaków) jedynym aktem zabezpieczaj?cym ju? nie jaki? symboliczny przywilej – ale… wolno?? i bezpiecze?stwo. Tym bardziej, je?li spe?ni? si? sny lewicy i katolicy stan? si? kiedy? w Polsce mniejszo?ci?.

Czy naprawd? bowiem trudno by?oby nam wyobrazi? sobie sytuacj?, w której katolicy zaczynaj? by? prze?ladowani przez ateistyczny re?im? Czy takie sytuacje nie zdarzaj? si? dzi? w ?wiecie, chocia?by w Chinach, z których to zachodni politycy coraz cz??ciej czerpi? inspiracje dla opracowywania planów budowy nowego, zresetowanego ?wiata?

Obro?cy wszelkich mniejszo?ci, szczególnie liberalni katolicy postuluj?cy dzi? anulowanie konkordatu, powinni przemy?le? celowo?? swych nawo?ywa? i spróbowa? przewidzie? przysz?o??. Przecie? w przypadku zmniejszenia populacji polskich katolików umocowany w konstytucji konkordat pozostaje kotwic? ratunkow? dla owej mniejszo?ci. By?aby to, rzecz jasna, kotwica niezwykle mi?kka i ?atwa do podniesienia, ale mimo wszystko nieco utrudniaj?ca systemowe deptanie praw tych, których dzi? uwa?a si? za dominuj?cych w Polsce, ale jednocze?nie prze?laduje si? na Wschodzie i poddaje cancelculturowaniu na Zachodzie. A wi?c grupy szczególnie nara?onej na nietolerancj?, dyskryminacj?, hejt i prze?ladowania.

To naturalne, ?e dzi? taka wizja przysz?o?ci Polski wyda? si? mo?e wielu ba?ni? z mchu i paproci. Ale historia chrze?cija?stwa pokaza?a, ?e mo?e by? bardzo ró?nie. Ale, co najwa?niejsze, warto pami?ta?, ?e Ko?ció? bez umów takich jak konkordat w przesz?o?ci jako? przecie? sobie radzi?. Do czasu Edyktu Mediola?skiego musia? radzi? sobie nawet w katakumbach. I przetrwa?, rozwin?? si? a potem zbudowa? najwspanialsz? w dziejach cywilizacj?, dzi? stopniowo dobijan? przez antykleryka?ów.

Wiemy wi?c, ?e Ko?ció? i katolicy bez konkordatu, rzecz jasna, przetrwaj?. Do?wiadczenie historyczne jednak nie mówi nam kompletnie nic o mo?liwo?ci istnienia Polski bez Ko?cio?a i jego, mówi?c dzisiejszym j?zykiem, „uprzywilejowanej” roli.

Warto o tym pami?ta?.

Wspieram dobrą publicystykę

75% ( 3000 / 4000 zł )
Wspieram!

Tekst powsta? w ramach projektu: „Stworzenie forum debaty publicznej”, finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolno?ci Centrum Rozwoju Spo?ecze?stwa Obywatelskiego

Krystian Kratiuk
Krystian Kratiuk
redaktor naczelny portalu PCh24.pl i publicysta dwumiesięcznika „Polonia Christiana”. Korespondent medialny podczas Synodu ds. Rodziny oraz Synodu Młodzieży, autor książek "Synod papieża Franciszka" i "Wyznawcy kompromisów".

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!