[30 lat konkordatu. Dwugłos w Kontrze] Wolny Kościół w wolnym państwie. Dlaczego warto wypowiedzieć konkordat

Konkordat, w pewnym g??bszym sensie, podpisali?my sami ze sob?. Sta? si? on – jako dokument ale i jako symbol – cz??ci? nie tylko naszego porz?dku prawnego, ale i swoistej konstytucji moralnej III Rzeczpospolitej. Ta ostatnia wymaga nowelizacji.


Tekst nale?y do dwug?osu publikowanego na okoliczno?? 30-lecia zawarcia konkordatu mi?dzy Rzeczpospolit? Polsk? a Ko?cio?em Katolickim. Zach?camy do przeczytania polemiki!


Najlepszy obiektywizm to u?wiadomiony, jawny i ciekawy innego punkt widzenia subiektywizm. Zanim wi?c przyst?pi? do zasadniczego wywodu, my?l?, ?e uczciwym b?dzie nakre?li? chocia? kilka s?ów, które odpowiedz? na pytanie, jakie przy okazji powa?nych sporów zwykli zadawa? trocki?ci: “sk?d mówisz, towarzyszu?”. W ich r?kach by?a to, rzecz jasna, dialektyczna bro? maj?ca na celu w sposób pozamerytoryczny zdyskredytowa? s?owa i postawy, z którymi si? nie zgadzali. Moja intencja jest odwrotna: zaczynam od krótkiej notki autobiograficznej, aby da? ?wiadectwo otwarto?ci, ale tak?e, aby zaoferowa? kontekst, dzi?ki któremu b?d? móg? by? lepiej zrozumianym.

Katolicyzm – nie wyznaj?, ale zamieszkuj?

Gdybym mia? wyrazi? moje stanowisko w formie aforystycznej, napisa?bym tak: jestem do szpiku ko?ci laicki, ale jednocze?nie pozostaj? ?wiadomy, ?e Ewangelia p?ynie w moich ?y?ach. Odebra?em, jak ka?dy Polak mojego pokolenia, katolick? formacj? w szkole i pobliskiej parafii, by?em ochrzczony i bierzmowany, w dzieci?stwie pos?ano mnie do dru?yny harcerskiej prowadzonej przez ksi??y. Je?li czu?em potrzeb? buntu, to jedynie przeciw przymusowi spowiedzi, ka?dorazowo po?wiadczonej stemplem na odpowiednim druku. Na zaj?cia z religii chodzi?em ju? z w?asnej woli, bo ?wiatli katecheci, na których mia?em szcz??cie trafi?, zach?cali nas do filozoficznych i etycznych poszukiwa?. By?em w ich toku raczej “zimny” ni? “gor?cy”, ale zapewniano mnie, ?e lepiej tak, ni? gdybym mia? by? “letnim” (Ap 3,15). Zreszt?, ksi?dz, który prowadzi? katechez? w klasie maturalnej, za?yczy? sobie wzi?? udzia? w moim egzaminie dojrza?o?ci jako wolny s?uchacz, zaciekawi? go bowiem tytu? mojej prezentacji: “Literackie wizje diab?a”. Wyst?pienie opiera?o si? na dzie?ach Dantego i Miltona, pó?niej odkry?em i w gor?czce czyta?em m.in. ?w. Jana od Krzy?a, b?. Charlesa de Foucauld i wreszcie arcychrze?cija?skiego François Mauriaka.

Nie mam problemu, aby przyzna?, ?e je?li uzna? ca?? nasz? kultur? za tekst implicite, to bez chrze?cija?skiego kodu kulturowego by?by on nieczytelny.

S?dz? wi?c, ?e mam prawo mówi?, ?e pozna?em katolicyzm od najlepszej strony. Ta formacja sprawia, ?e cho? nie wyznaj? tej religii, to bezsprzecznie j? “zamieszkuj?”, mo?na powiedzie?, ?e jestem “obywatelem Christianitas”. Rozumiem wreszcie spo?eczn? i psychologiczn? rol? religii, któr? tak dobrze opisa? Karol Marks, stwierdzaj?c empatycznie, ?e jest ona “westchnieniem uci?nionego stworzenia, nadziej? w beznadziejnej sytuacji, dusz? w bezdusznym ?wiecie”. Szanuj? równocze?nie wszystko to, co da?a nam krytyka religii i instytucjonalnego Ko?cio?a, bez której nie by?oby dorobku Odrodzenia i O?wiecenia, ani wolno?ciowych i równo?ciowych urz?dze?, na których opiera si? wspó?czesna demokracja i które s? tak kluczowe dla naszej to?samo?ci jako ludzi Zachodu. Syllabus Errorum to dla mnie w zasadzie credo, a Indeks Ksi?g Zakazanych to spis lektur, które mnie ukszta?towa?y.

Da? nam przyk?ad de Gaulle

Sprowadzaj?c wszystko to, co wy?o?y?em powy?ej do praktyki chcia?bym by? wierny temu, co do przed laty napisa? Noberto Bobbio: “prawdziwy laik musi unika? dwóch rzeczy: klerykalizmu oraz antyklerykalizmu”. Osobowy typ idealny takiego cz?owiek bardziej szczegó?owo i poetycko opisa? jego rodak Claudio Magris przywo?uj?c obraz kogo?, “kto potrafi wyznawa? jaki? pogl?d, nie b?d?c jego niewolnikiem, zaanga?owa? si? politycznie, zachowuj?c krytyczn? niezale?no??, ?mia? si? z tego, co kocha, nie przestaj?c wszelako kocha? nadal; kto?, kto jest wolny od potrzeby oddawania czci i deptania ?wi?to?ci”. Za idealne uosobienie tych cnót uwa?a? on zreszt? ?arliwego katolika, jakim by? wybitny prawnik i historyk Arturo Carlo Jemolo. Kre?l?c te s?owa, odbieram go sobie wi?c za (?wieckiego) patrona.

Inaczej jednak ni? autor “Lezioni di diritto ecclesiastico” nie jestem juryst?. Przedstawiaj?c moje rozwa?ania zwi?zane z konkordatem, musz? zatem zabra? g?os nie jako znawca prawa, lecz jedynie jako obywatel, który mu podlega. Nie jestem te? politykiem, zwalniam si? zatem z obowi?zku opisania, jakiej potrzeba by?oby uk?adanki parlamentarnej (wliczaj?c w to “trzeci? izb? parlamentu” w postaci Trybuna?u Konstytucyjnego) oraz jakich dzia?a? natury dyplomatycznej, aby zmieni? status quo. Moim zadaniem jest pokaza?, czemu uwolnienie si? od Konkordatu by?oby s?uszne, nie za? dowodzi?, ?e jest ono w krótkim czasie realne albo, ?e da si? to zrobi? w sposób prawnie czy politycznie bezproblemowy. Zabieraj?c si? do pracy, chcia?bym polega? na metodzie, która wiele da?a kulturze ?wieckiej przynajmniej od czasów, kiedy Lorenzo Valla (1405-1457) podwa?y? autentyczno?? Donacji Konstantyna. Mam oczywi?cie na my?li krytyczn? i kontekstow? lektur? tekstu.

Konkordat poprzedza rozbudowana, erudycyjna i aluzyjna preambu?a. Tego rodzaju wst?p do dokumentu prawnego nie jest rzecz? pozbawion? znaczenia, omawia on bowiem nie tylko okoliczno?ci jego wydania, ale przybli?a te? cele, którym ma on s?u?y?. Pouczaj?cym ?wiczeniem jest porównanie samej tylko preambu?y umowy mi?dzy Watykanem a Rzeczpospolit? z t? poprzedzaj?c? dokument podpisany w roku 1925 r. W tek?cie, który sygnowali papie? Pius XI i prezydent Stanis?aw Wojciechowski czytamy:

Pragn?c okre?li? stanowisko Ko?cio?a katolickiego w Polsce i ustali? zasady, które w godny i trwa?y sposób kierowa? b?d? sprawami ko?cielnymi na ziemiach Rzeczypospolitej, ?postanowili zawrze? Konkordat”.

Na tym tyle wra?enie robi wielomówstwo praeambulum z roku 1993 r., którego autorzy uznali za niezb?dne podkre?li? znaczenie “pos?annictwa Ko?cio?a Katolickiego” czy stwierdzi? “donios?y wk?ad Ko?cio?a w rozwój osoby ludzkiej i umacnianie moralno?ci”. Ton, którym si? tutaj przemawia, pasuje bardziej do encykliki papieskiej albo kazania, ani?eli do umowy mi?dzynarodowej. Po?wi?cam preambule tyle miejsca, bo jakkolwiek paradoksalnie mo?e to zabrzmie?, uwa?am, ?e jego tekst okre?laj?cy “ducha” dokumentu oraz intencje stron, wi?c mówi nam ona o relacjach pa?stwo-Ko?ció?, ani?eli zapisy szczegó?owe Konkordatu. Nie sposób stwierdzi?, ?e strona polska kierowa?a si? tutaj dictum, które swego czasu sformu?owa? Charles de Gaulle: “jako cz?owiek jestem wiernym synem Ko?cio?a, jako prezydent widz? w papie?u g?ow? obcego pa?stwa”. Wida? to te? po tym, ?e w?a?ciwie ju? zapisy w?a?ciwe omawianej tu umowy starannie, czasem wr?cz pedantycznie wymieniaj? prawa i przywileje Ko?cio?a, milcz? jednak, b?d? brzmi? bardzo ezopowo, gdy trzeba zaproponowa? symetryczne punkty dbaj?ce o interes pa?stwa i jego obywateli, w tym niekatolików. Artyku? pierwszy mówi – zasadnie – o autonomii Ko?cio?a, ale w ?aden sposób jej nie definiuje, ani nie wyznacza jej granic. Brak te?, powszechnego w innych dokumentach tego rodzaju, wyra?nego podkre?lenia, ?e ta wspólnota wyznaniowa, jak i wszystkie inne, dzia?a w granicach obowi?zuj?cego prawa pa?stwowego. Zbyt cz?sto s?yszymy dzi? g?osy wskazuj?ce na “prymat prawa bo?ego nad ludzkim”, aby uzna? to, co opisane powy?ej za oczywisto?? niegodn? wzmianki. Pró?no szuka? zapisów opisuj?cych zmian? lub wypowiedzenie Konkordatu.


Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie


Rozdzia? pa?stwa i religii? „Prosz? odbudowa? ten mur!”

Nie ulega dla mnie w?tpliwo?ci, ?e tutaj katolicy porozumieli si? z innymi katolikami, maj?c na sercu przede wszystkim dobro wspólnoty wyznaniowej, wzgl?dnie uwa?aj?c, ?e interes narodowy i ko?cielny s? zawsze to?same. Nie tak to widzia?y elity mi?dzywojenne, które w 1925 r. zobowi?za?y biskupów do sk?adania przysi?gi wierno?ci polskiemu rz?dowi i Konstytucji. Nikt nie ?ni?by o czym? podobnym w roku 1993. Ten charakterystyczny szlif mentalny by? oczywi?cie wynikiem specyficznego do?wiadczenia historycznego pokolenia, które wesz?o w doros?o?? w czasach tzw. “Polski Ludowej”.

Ówczesn? generacj? Polaków ukszta?towa?y realia ?ycia w pa?stwie komunistycznym, programowo antyreligijnym. Drzewo smagane takim wiatrem, proste wyrosn?? nie mog?o. Prostoduszny ateizm i wulgarny antyklerykalizm narzuconej w?adzy poskutkowa? reakcj? w postaci równie niewyszukanego oraz upolitycznionego prozelityzmu i klerykalizmu nowej elity rz?dz?cej.

Tymczasem gdyby nie tehera?ski wyrok, podtrzymany w mocy przez Ja?t?, ?cie?ka rozwojowa Polski by?aby taka, jak krajów zachodnich. Naród nie potrzebowa?by zasklepienia si? w tradycjonalizmie, aby przetrwa? i ocali? swoj? to?samo??. Dzi? zabrn?liby?my ju? daleko w procesy sekularyzacyjne, które nie oszcz?dzi?y nawet Hiszpanii, Portugalii, W?och czy najbardziej katolickiego kraju w Europie: Irlandii. Thomas Jefferson zwyk? mawia?, ?e tak, jak nie sposób oczekiwa?, aby cz?owiek doros?y nosi? to samo odzienie, który mu dano, kiedy by? dzieckiem, tak jak i naród nie mo?e podlega? prawom, które nie s? uszyte na miar? czasów i potrzeb. Jedno pokolenie nie mo?e p?ta? drugiego pozostawionymi przez siebie przepisami i umowami, zachowuj?c si? na podobie?stwo rodzica, który nie pozwala, aby jego dziecko si? usamodzielni?o. Rzeczony polityk by? oczywi?cie autorem praw gwarantuj?cych wolno?? religijn? w Wirginii, pó?niej za? popiera? Pierwsz? Poprawk? do ameryka?skiej Konstytucji jako “mur oddzielaj?cy pa?stwo i religi?”. Polemista Christopher Hitchens zwyk? na wspomnienie tych s?ów ?artobliwie parafrazowa? Ronalda Reagana: “Panie Jefferson, niech Pan odbuduje ten mur!”. Has?o to warto przenie?? na grunt polski, gdzie doros?o ju? nowe pokolenie, które nie powinno si? czu? zobowi?zane uk?adami sprzed 30 lat. Konkordat, w pewnym g??bszym sensie, podpisali?my sami ze sob?. Sta? si? on – jako dokument ale i jako symbol – cz??ci? nie tylko naszego porz?dku prawnego, ale i swoistej konstytucji moralnej III Rzeczpospolitej. Ta ostatnia wymaga nowelizacji.

Nie istnieje ju? ?adna potrzeba specjalnej ochrony praw katolików, jak gdyby byli oni uciskan? przez pa?stwo mniejszo?ci?. Nie sposób te? sformu?owa? spójny etycznie czy politycznie argument za tym, aby mieli oni posiada? nadzwyczajnie przywileje wzgl?dem reszty obywateli czy cho?by, aby mia?a je hierarchia ko?cielna pod której piecz? dobrowolnie si? oddaj?.

Nale?ne prawa wiernych i duchownych gwarantowane s? przez Konstytucj? i ustawy szczegó?owe, jak równie? przez akty prawne o ponadnarodowym charakterze: Europejsk? konwencj? praw cz?owieka oraz Mi?dzynarodowe pakty praw cz?owieka. Ma?o tego, gdyby Konkordat wypowiedzie? jutro nadal te same siedem ?wi?tecznych dni by?oby wolne od pracy, wci?? w szkole uczonoby religii, programy o tematyce wyznaniowej jak dawniej  by?yby obecne w publicznych mediach, a duchowni braliby udzia? w uroczysto?ciach pa?stwowych. Ka?da z tych kwestii jest bowiem uregulowana ustawowo. Analogicznie jest zreszt? z pakietem spraw moralno-obyczajowych, które silnie zajmuj? opini? publiczn?: umowa zawarta ze Stolic? Apostolsk? nie ogranicza suwerenno?ci Rzeczypospolitej w zakresie takich spraw, jak aborcja, eutanazja, zap?odnienie in vitro czy g?o?na ostatnio klauzula sumienia.

Z powy?szego nie wynika jednak, ?e wypowiedzenie Konkordatu mia?oby wymiar czysto symboliczny. Celowo nie wstawi?em w zdaniu poprzednim s?owa “jedynie”, uwa?am bowiem, ?e symbole s? wa?ne. Pó? wieku temu Irlandi? nazywano “ponurym Edenem”, w którym telefon z pa?acu prymasowskiego wystarczy?, aby zdj?? sztuk? teatraln? z afisza, pozbawi? dziennikarza pracy albo ministra teki. Pa?stwo z wielkim opó?nieniem wobec innych krajów Pierwszego ?wiata wprowadza?o nawet najbardziej rudymentarne formy os?ony socjalnej dla potrzebuj?cych, Ko?ció? zazdro?nie broni? bowiem swojego monopolu na pomoc chorym i ubogim. Do rangi – w?a?nie – symbolu urós? fakt, ?e w parlamencie upad?a nowelizacja ustawy, który da?aby samotnym niewidomym drobn? zapomog?, mog?aby ona bowiem ich uniezale?ni? od ?aski najbli?szej parafii. Dubli?ski biskup zwyk? patrze? przez lunet?, czy na ulicach nie ma ca?uj?cych si? par; je?li takow? znalaz?, wzywa? policj?. Przywo?uj? te obrazy, aby tym silniej kontrastowa? z nimi roku 2011, kiedy premier Enda Kenny przemawiaj?c w parlamencie, pot?pi? wieloletnie, systemowe ukrywanie przez Ko?ció? – i pa?stwo – pora?aj?co licznych przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci przez duchownych. Niech?? Ko?cio?a do wspó?pracy i samooczyszczenia doprowadzi?a do okresu froideur, którego najni?szym punktem by?a likwidacja irlandzkiej ambasady przy Stolicy Piotrowej. Dzi? relacje wróci?y do normy, a codzienna wspó?praca pa?stwa i Ko?cio?a, Irlandii i Watykanu uk?ada si? pomy?lnie. Niezb?dnym jednak ku temu warunkiem by?o u?o?enie si? na nowo, przyjmuj?c równo?? stron za punkt wyj?cia i doj?cia. Mo?na powiedzie?, ?e w roku 2011 Irlandia mia?a swój drugi dzie? niepodleg?o?ci.


CZYTAJ TAK?E:

[30 lat konkordatu. Dwug?os w Kontrze] Konkordat – bardziej potrzebny Polsce ni? Ko?cio?owi

MACIEJEWSKI: Chrzest Polski – od bana?u do paradoksu

JUREK: Rzeczpospolita, która przez wieki mia?a króla


„Rozdzia? znaczy rozdzia?”

 

Tutaj w?a?nie dochodzimy do sedna i wychodzimy poza li tylko sprawy symboliczne. Suwerenny lud, jako jedyny gospodarz we w?asnym domu, musi mie? mo?liwo?? kszta?towania relacji pa?stwo-Ko?ció? z tak? sam? swobod?, z jak? udziela b?d? wycofuje poparcia dla danej polityki zagranicznej, gospodarczej, kulturalnej czy spo?ecznej. W ?adnym z tych czterech, kluczowych dla ?ycia i dobrostanu  narodu obszarów, nie zgodzili?my si? przecie? na to, aby podpisany trzy dekady wcze?niej traktat ra??co t? w?adz? ogranicza?. Polacy musz? mie? mo?liwo?? swobodnego decydowania – przyk?adowo – o tym, czy katecheza ma mie? miejsce w szko?ach za publiczne pieni?dze i nie mog? by? w tej mierze sp?tani decyzjami, które zapad?y pokolenie temu. Ta nowo odnaleziona asertywno?? wcale nie musia?aby skutkowa? natychmiastowym pogorszeniem pozycji Ko?cio?a. Polska wolna od Konkordatu mog?aby znale?? formu?? przyjaznego rozdzia?u i ?yczliwej wspó?pracy z Ko?cio?em na wszystkich polach, gdzie by?oby to wskazane, bior?c pod uwag? dobro publiczne i “rozwój osoby ludzkiej”. W toku demokratycznej debaty rzecznicy status quo mogliby wysun?? w?asne argumenty i przekona? do nich wi?kszo??. Ca?y szereg pa?stw: Stany Zjednoczone, Francja czy Czechy nie maj? Konkordatu i trudno uzna?, ?e katolicy s? tam uciskani (cho? USA nawi?za?o relacje dyplomatyczne ze Stolic? Apostolsk? dopiero w 1984 roku!). W istocie, Joe Biden jest rzymskim katolikiem, Emmanuel Macron – kanonikiem latera?skim; jedynie Petr Pavel otwarcie nazywa si? ateist?, ale trudno u niego znale?? przejawy chrystofobii.

 

Pierwszy premier Wolnej Polski, Ignacy Daszy?ski, powiedzia? kiedy? w toku sporów o laicko??: “rozdzia?, ca?kiem dos?ownie, znaczy rozdzia?”. Nie ucisk, ani nacisk, z pewno?ci? ju? nie dominacj? czy podporz?dkowanie; ani papocezarym, ani cezaropapizm, ale przekroczenie jednego i drugiego.

Wyzwania wspó?czesno?ci i nasze demokratyczne credo wymagaj? od nas oddzielenia wiedzy od wiary, porz?dku naturalnego od nadprzyrodzonego, Ko?cio?a od pa?stwa. Powiedzmy wi?c ?mia?o, bez wzgl?du na zapatrywania ?wiatopogl?dowe, ?e chcemy uszanowa? religi? oddzielaj?c j? od polityki.

Wysi?ek na rzecz renegocjacji b?d? wypowiedzenia Konkordatu prowadzi? powinni?my nie szafuj?c wulgarnymi has?ami antyklerykalnymi czy antychrze?cija?skimi, ale odwo?uj?c si? do starego has?a w?oskich demokratów, wierz?cych i niewierz?cych: “Wolny Ko?ció? w Wolnym Pa?stwie!”.

Wspieram dobrą publicystykę

75% ( 3000 / 4000 zł )
Wspieram!

Tekst powsta? w ramach projektu: ,,Kontra – Budujemy forum debaty publicznej” finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolno?ci Centrum Rozwoju Spo?ecze?stwa Obywatelskiego.

Marcin Giełzak
Marcin Giełzak
publicysta, przedsiębiorca, autor i współautor książek "Antykomuniści lewicy", "O niepodległość i socjalizm", "Crowdfunding" oraz nachodzącej "Wieczna lewica". Na co dzień współprowadzi podcast o tematyce społeczno-politycznej "Dwie Lewe Ręce". Jako ekspert i analityk współpracował m.in. z Fundacją Republikańską, Fundacją Ambitna Polska czy Projektem Konsens. Jego analizy poświęcone sprawom międzynarodowym można znaleźć m.in. w "Rzeczpospolitej" czy TVP World.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!