Antytrumpizm jako droga do centralizacji UE

Donald Tusk zamierza w??czy? Polsk? w g?ówny nurt europejskiego liberalizmu, którego naczeln? cech? jest obecnie antytrumpizm. Dlatego te? polski premier bez wahania po?wi?ci relacje z USA, je?eli prezydentem zostanie kandydat Republikanów. Warto zada? sobie pytanie, dok?d ostatecznie zmierza polska dyplomacja?

Donald Tusk nigdy nie kry? krytycznego stosunku wobec swego imiennika z USA, a jednak antytrumpowy przekaz polskiego premiera w ostatnim czasie uleg? ewidentnemu zaostrzeniu. Szef rz?du wyra?nie da? do zrozumienia, ?e nie jest zainteresowany utrzymywaniem bli?szych relacji ze Stanami Zjednoczonymi, je?eli do Bia?ego Domu powróci Donald Trump. Mimo ca?ej ekscentryczno?ci ameryka?skiego polityka, to bior?c pod uwag? znaczenie USA dla polskiego bezpiecze?stwa narodowego oraz fakt, ?e strategiczny charakter tego sojuszu nie by? w?a?ciwie podwa?any przez nikogo w ostatnich dekadach, a stanowi? wr?cz aksjomat polskiej dyplomacji, to stanowisko Tuska jest – delikatnie mówi?c – zaskakuj?ce.

Premier najpierw skrytykowa? Republikanów za wstrzymywanie pomocy dla Ukrainy, pisz?c na portalu X (niegdy? Twitter), ?e powinni „wstydzi? si?” swojego post?powania, przywo?uj?c przy okazji posta? Ronalda Reagana, który ma obecnie „przewraca? si? w grobie”; nast?pnie natomiast zmanipulowa? wypowied? Donalda Trumpa, twierdz?c, ?e b?dzie on „zach?ca? Rosj? do atakowania pa?stw NATO”. Jako ?e w tym drugim komentarzu Tusk bezpo?rednio nawi?za? do prezydenta Andrzeja Dudy, mo?na by?o odnie?? wra?enie, ?e premier wykorzysta? sytuacj? za oceanem do polityki wewn?trznej (próby sklejenia wizerunku „prorosyjskiego” Trumpa z obozem PiS). W pewnym stopniu zapewne tak by?o, jednak wydaje si?, ?e Tusk przede wszystkim ju? podj?? decyzj? o odci?ciu si? od jakichkolwiek przejawów trumpizmu. Co ciekawe, nawet szef polskiej dyplomacji Rados?aw Sikorski stara? si? tonowa? ostr? wypowied? premiera, podkre?laj?c, ?e Trump te? przesy?a? bro? na Ukrain?. By? mo?e szef MSZ rozumie, ?e Polska jest zbyt ma?ym krajem, by pozwoli? sobie na granie na nosie Waszyngtonowi, a by? mo?e minister Sikorski po prostu nie jest jeszcze ?wiadom kierunku, w jaki zmierza Tusk.

W relacjach z USA premier ewidentnie stawia na kart? Demokratów, czego trudno nie czyta? w perspektywie niemal wiernopodda?czego stosunku obecnej ekipy rz?dz?cej wobec Marka Brzezinskiego. W tek?cie zamieszczonym niedawno na portalu Nowy ?ad okre?li?em ambasadora mianem „namiestnika”, gdy? obserwuj?c polityków rz?du masowo pielgrzymuj?cych do niego po polityczne b?ogos?awie?stwo, faktycznie mo?na odnie?? takie wra?enie; Mark Brzezinski jest obecnie bardziej bidenowskim patronem ekipy Tuska ni? stricte ambasadorem USA – gwarantuje poparcie Ameryki dla bezprawnych zmian forsowanych przez rz?d polski na czele z Adamem Bodnarem oraz Bart?omiejem Sienkiewiczem. Tusk do cna wykorzystuje „parasol” Brzezinskiego do ochrony w?asnego obozu, jednak sprawa wydaje si? mie? drugie dno. Premier Polski daje do zrozumienia, ?e po prostu nie jest zainteresowany wspó?prac? z ameryka?sk? prawic?.

 

Tusk w g?ównym nurcie

Ten zwrot mo?na oczywi?cie odczytywa? po prostu jako kolejny przejaw „obstawiania” kandydata do Bia?ego Domu. To bardzo szkodliwa tradycja polityków PiS i PO, którzy zdaj? si? nie rozumie?, ?e Polska jest zbyt ma?ym graczem na arenie mi?dzynarodowej, by „stawia?” na któr?? z ameryka?skich partii, gdy? w razie konieczno?ci polskie w?adze b?d? musia?y porozumie? si? z absolutnie ka?dym, kto przejmie w?adz? w USA – PiS z Demokratami, a KO z Republikanami.

Sprawa jest jednak powa?niejsza i tyczy si? szeroko rozumianego zachodniego liberalizmu, a w szczególno?ci europejskiego mainstreamu. Ambicj? Tuska zawsze by?o p?yni?cie w g?ównym nurcie europejskiej polityki, a obecnie wyznacznikiem tego? kierunku jest radykalny antytrumpizm oraz coraz ?mielej wyra?ana konieczno?? deamerykanizacji Europy.

W?a?nie jako prób? powrotu do centrum europejskiej polityki nale?y rozumie? reaktywacj? Trójk?ta Weimarskiego. Oczywi?cie Polska b?dzie pe?ni?a w tym sojuszu rol? najs?abszego podmiotu, a i sam Trójk?t jest tylko jedn? z wielu inicjatyw na europejskiej szachownicy, niemniej jest to jaki? punkt wyj?cia z pozycji quasi-izolacjonistycznych, w jakich by? nasz kraj przez ostatnie lata. Problemem nie jest to, ?e rz?d stara si? odbudowa? relacje z Pary?em i Berlinem, tylko to, w jaki sposób te relacje maj? w przysz?o?ci s?u?y?.

Podnosz?c antytrumpow? retoryk? Tusk nie jest ?adnym rewolucjonist?, tylko ca?kiem ?wiadomie wpisuje si? w europejski mainstream. W?tpliwym jest, by premier zdecydowa? si? na drwiny z potencjalnego prezydenta USA, gdyby nie mia? prze?wiadczenia, ?e w razie zwyci?stwa Trumpa równie? Berlin i Pary? zdecyduj? si? na deamerykanizacj? europejskiej polityki.

 

Emmanuel Macron ju? za pierwszej kadencji Trumpa pozostawa? w wyra?nym konflikcie z Waszyngtonem, sugeruj?c w pewnym momencie nawet, ?e Unia Europejska powinna dysponowa? si?ami zdolnymi broni? j? przed „potencjalnymi wrogami”, w?ród których wymieni? w?a?nie Ameryk? Trumpa. Z kolei Olaf Scholz ca?kiem otwarcie zaanga?owa? si? w wy?cig wyborczy, wspieraj?c kandydatur? Joe Bidena.


Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie


Deamerykanizacja Europy

Dok?d to jednak zmierza? W jakim kierunku Donald Tusk prowadzi Polsk?? Je?eli Donald Trump wygra wybory i dojdzie do „wielkiego rozej?cia”, to nie b?dzie to rozej?cie mi?dzy Polsk? a USA, tylko mi?dzy USA a ca?? Uni? Europejsk? (a przynajmniej jej centrum decyzyjnym).

I tutaj dochodzimy do sedna problemu. Niedawno Parlament Europejski odniós? si? do trwaj?cych prac nad reform? traktatów europejskich, proponuj?c gwa?towne przyspieszenie procesu integracji Unii. Na tyle gwa?towne i daleko posuni?te, ?e w?a?ciwszym si? wydaje mówienie o centralizacji UE w jedno pa?stwo. Oczywi?cie rzeczona transformacja to z?o?ony proces, a nie pojedyncza decyzja, jednak tendencja, w którym zmierza unijne kierownictwo, jest ewidentna. Instytut Ordo Iuris opublikowa? w ostatnim czasie raport po?wi?cony propozycjom europarlamentu. Nie b?d? tu go streszcza? (ma ponad sto stron), ale ogranicz? si? jedynie do wskazania, ?e PE domaga si? ograniczenia suwerenno?ci pa?stw cz?onkowskich w obszarach: polityki zagranicznej, obronno?ci, ochrony granic, infrastruktury transgranicznej, przemys?u, waluty, polityki klimatycznej, edukacji, spraw rodzinnych oraz zdrowia. „Z ca?ego pakietu zmian wy?ania si? konkretna wizja »europejskiego superpa?stwa« forsowana przez zwolenników reformy. To nie tylko organizm gospodarczo scentralizowany i zarz?dzany odgórnie na poziomie znacz?co przekraczaj?cym federalizacj? USA. To tak?e blok d???cy poprzez zunifikowan? polityk? edukacyjn? i kulturow? do wychowania »nowego Europejczyka«, dla którego to?samo?? paneuropejska ma oczywiste pierwsze?stwo przed przynale?no?ci? etniczn? i narodow?” – czytamy w raporcie.

I nie chodzi w tym momencie o to, czy Tusk faktycznie chce przerabia? Polaków na Europejczyków („Unijczyków”) i budowa? wielkie pa?stwo UE, gdy? ambicje premiera Polski zawsze by?y wtórne wobec imperatywu pod??ania za liberalnym mainstreamem. Dlatego te? nie jest istotne, czy Tusk chce unijnego pa?stwa, tylko czy taka decyzja zapadnie na brukselskich salonach – czy tego chce „g?ówny nurt”, do którego premier od lat aspiruje.

 

Podczas niedawnego spotkania z wyborcami w Mor?gu (w trakcie którego kolejny raz skrytykowa? Donalda Trumpa) polski premier zasugerowa? konieczno?? powo?ania europejskiej inicjatywy wojskowej. – Unia nie mo?e by? gigantem gospodarczym i cywilizacyjnym i kar?em w kwestii obronno?ci, bo ?wiat si? zmieni? – stwierdzi?. Co prawda, szef rz?d expressis verbis nie mówi? o armii europejskiej, jednak kontekst jego wypowiedzi by? oczywisty. Premiera w tych wypowiedziach w nast?pnych dniach wspiera? szef MON wicepremier Kosiniak-Kamysz. Z kolei Rados?aw Sikorski ju? w listopadzie ostrzega? przed wygran? Trumpa, prosz?c europos?ów, by przemy?leli temat europejskiej obronno?ci.

Powo?anie unijnych si? zbrojnych, stworzenie europejskiego przemys?u obronnego, idzie w sukurs ambitnym planom Scholza, który zapowiada? zmian? obecnej, nieco rozlaz?ej i rachitycznej Unii w decyzyjnego geopolitycznego aktora. To z kolei jest doskona?ym uzupe?nieniem g?oszonych ju? od dawna planów Macrona na temat „europejskiej suwerenno?ci”. Aby jednak Unia Europejska mog?a zosta? przekszta?cona w scentralizowany podmiot polityczno-gospodarczy, dysponuj?cy w?asnym przemys?em obronnym o potencjalne gospodarczym umo?liwiaj?cym konkurowanie z Chinami i USA, to wydaje si? konieczna uprzednia deamerykanizacja Europy. Przekszta?cenie UE w jednolity organizm polityczny b?dzie mocno utrudnione, je?eli na terenie neo-Unii b?d? stacjonowali nadal ?o?nierze obcego mocarstwa.

 

Trumpizm jako pretekst

W tej perspektywie walka z trumpizmem wydaje si? by? wygodnym pretekstem. Paradoksalnie dla zwolenników scentralizowanej UE zwyci?stwo kandydata Republikanów mo?e by? u?miechem losu; ?atwiej przecie? poluzowa? relacje z najpot??niejszym mocarstwem ?wiata, gdy jest ono zarz?dzane przez „autorytarnego” ekscentryka, ni? przez Joe Bidena, który si?? rzeczy jest centrum g?ównego nurtu liberalizmu. Tym bardziej, ?e doradca Donalda Trumpa ds. bezpiecze?stwa narodowego Keith Kellogg zapowiedzia?, ?e b?dzie stara? si? przekona? swego prze?o?onego do przekszta?cenia NATO w „sojusz wielopoziomowy”. W jego wizji NATO mia?oby straci? na obecnej koherencji, a ewentualne uruchomienie s?ynnego art. 5 Traktatu Pó?nocnoatlantyckiego by?oby uzale?nione od uprzedniego spe?nienia przez dane pa?stwo wymogów stawianych przez art. 3, który nak?ada obowi?zek rozwijania przez pa?stwa indywidualnych zdolno?ci obronnych. Innymi s?owy, kto si? nie wywi?zuje z obowi?zku przeznaczania 2 proc. PKB na rozwój obronno?ci, ten nie b?dzie móg? liczy? na pomoc USA. T? postaw? mo?na ró?nie ocenia?, jednak na pewno k?óci si? ona z idealistyczno-liberaln? szko?? stawiaj?c? nacisk na znaczenie instytucji mi?dzynarodowych oraz rol? warto?ci w polityce. Przekszta?cenie przez Trumpa NATO w taki sojusz „wielopoziomowy”, gdzie poszczególne pa?stwa by?yby zhierarchizowane, z pewno?ci? nap?dzi?oby proces deamerykanizacji Europy i da?o dodatkowe argumenty Scholzowi i Macronowi na rzecz budowy Unii jako autonomicznego aktora geopolitycznego dysponuj?cego „suwerenno?ci? europejsk?”.

Oczywi?cie Berlin i Pary? proponuj? reform? Europy, licz?c, ?e taki projekt spot?guje potencja? ich w?asnych ojczyzn, robi?c z nich europejskich decydentów; ci??ko powiedzie? to samo o polskim premierze; trudno zrozumie?, co Polska mog?aby zyska? na wypchni?ciu Ameryki i rezygnacji z przymiotów pa?stwa suwerennego. Nawet w ramach Trójk?ta Weimarskiego Polska nie jest równorz?dnym partnerem, a có? dopiero na tle ca?ej UE.

Je?eli USA nie zdecyduj? si? na wzmocnienie swych wp?ywów w Europie, plany Tuska dotycz?ce zrobienia z Polski podpory unijnego imperium mog? zosta? dodatkowo pokrzy?owane je?eli w nadchodz?cych wyborach do Parlamentu Europejskiego szeroko rozumiane si?y eurosceptyczne/eurorealistyczne odnios?yby znacz?ce zwyci?stwo, a we Francji i Niemczech dosz?oby do powa?nych politycznych przeobra?e?.

Innymi s?owy, plany dotycz?ce budowy europejskiego mocarstwa mog? wzi?? w ?eb, je?eli dojdzie do zast?pienia obecnego liberalnego mainstreamu mainstreamem suwerenno?ciowym. Je?eli liberalizm przestanie by? g?ównym ideowym nurtem w Unii Europejskiej, to mo?na przypuszcza?, ?e i Donald Tusk porzuci swoje centralistyczne zap?dy.

 

W?a?nie w kierunku takiego „niepodleg?o?ciowego” mainstreamu powinni?my zmierza? i robi? wszystko, aby imperiali?ci i paneuropejscy utopi?ci stali si? mniejszo?ci? w UE. Wówczas od centralistycznych planów odwróci si? ca?y zast?p unijnych koniunkturalistów, dla których bycie w europejskim g?ównym nurcie jest warto?ci? sam? w sobie. 

Wspieram dobrą publicystykę

75% ( 3000 / 4000 zł )
Wspieram!
Jan Fiedorczuk
Jan Fiedorczuk
Urodzony w 1991 roku w Warszawie. Publicysta "Do Rzeczy" oraz dziennikarz portalu DoRzeczy.pl, współpracuje z portalem Nowy Ład. W przeszłości publikował m.in. na łamach "Pro Fide, Rege et Lege", tygodnika "Teologii Politycznej" czy "Polityki Narodowej".

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!