BRZYSKI: Nie ma Polaków bez romantyzmu, nie będzie Polski bez realizmu. W obliczu rosyjsko-ukraińskiej wojny i polskiego kryzysu

fot. prezydent.pl

Trzy miesi?ce wojny na Ukrainie spowodowa?y wi?ksze zmiany w ?yciu Polaków ni? ponad dwa lata pandemii, która przecie? i tak przeora?a nasze ?ycie gospodarcze i spo?eczne. Chocia? przepe?nieni patriotycznym uniesieniem zdajemy si? jeszcze tego nie dostrzega?, zderzenie z rzeczywisto?ci? mo?e by? bolesne. Dlatego najwa?niejszym zadaniem przed jakimi stoi dzi? klasa polityczna, jest znalezienie balansu, mi?dzy dora?n? pomoc? Ukrai?com a wsparciem dla coraz bardziej zm?czonych Polaków.

Pierwsze tygodnie od momentu wybuchu wojny na Ukrainie przypomina?y w Polsce karnawa? Solidarno?ci. Tysi?ce ludzi jad?cych z darami na granic?, lub nawet j? przekraczaj?cych, udost?pniaj?cych miejsca noclegowe, rozdaj?cych kanapki na dworcach. Pospolite ruszenie, które jak zawsze w wyj?tkowych momentach uruchamia w Polakach zakorzeniony g??boko w kulturze kapita? moralny. Ten, który ukonstytuowa? nasze najwi?ksze historyczne mity – wielkie i niepodwa?alne, chocia? okupione niesamowitym narodowym wysi?kiem, a nierzadko i cierpieniem.

I chocia? dzi? Polska nie jest bezpo?rednio zaanga?owana w wojn?, a jedynie „obrywa” ni? rykoszetem, to spór, który po obj?ciu Rosji kolejnymi sankcjami i przyj?ciu 2 mln uchod?ców coraz mocniej si? tli, zdaje si? nie dotyczy? zasadno?ci konkretnych dzia?a? polskiego rz?du, ale generalnej koncepcji jak w momentach kryzysowych Polska powinna si? zachowa?. Czy nasz narodowy charakter i romantyczna dusza powinna mimowolnie pcha? nas na czo?o grupy upominaj?cych si? o polityczne warto?ci, czy raczej wbrew nim, powinni?my wykaza? si? cynizmem i ch?odn? kalkulacj?, niczego nie forsuj?c, maj?c na pierwszym miejscu w?asny interes. Tak, jakby?my maskowali rzeczywist? i trwaj?c? od dekad narodow? dyskusj?, najmocniej wybrzmiewaj?c? pierwszego sierpnia w rocznic? wybuchu Powstania Warszawskiego, tworz?c z obecnej sytuacji historyczne kontinuum. Prawda wydaje si? jednak inna, nie ma narodu polskiego bez romantyzmu i nie ma pa?stwa polskiego bez realizmu. Dlatego te dwie si?y musz? si? w Polsce ?ciera?, aby nie straci? tak potrzebnego nam zdrowego rozs?dku.

 

Najwy?sza stawka

Dzi? na dwóch przeciwstawnych kra?cach z jednej strony coraz g?o?niej podnoszone s? obawy o wydolno?? instytucji pa?stwa i jego polityk?, z drugiej zarzuty o dzia?anie na rzecz Rosji i oskar?enia niemal?e o dzia?alno?? agenturaln?. Tym samym dyskusja wokó? stosunku polskich w?adz do kryzysu na Wschodzie i jego wewn?trzkrajowych reperkusjach, staje si? coraz mniej merytoryczna, a coraz bardziej emocjonalna. Obie bowiem perspektywy zdaj? si? by? nie do pogodzenia, a stawka najwy?sza z mo?liwych – istnienie narodu i jego pa?stwowo?ci. Nie s? to s?owa przesadne, bowiem wyst?pienie Jaros?awa Kaczy?skiego w Kijowie i jego korespondencyjne rzucenie r?kawicy Rosji otworzy?o w wyobra?ni wielu, wydawa?oby si? zamkni?te na prze?omie wieków, wojenne demony. Tym samym symbolicznym wyst?pieniem prezes PiS otworzy? stary polski spór, który b?dzie nam towarzyszy? przez nast?pne miesi?ce – tworz?c nowe polityczne podzia?y przede wszystkim na polskiej prawicy, której wyobra?nia z jednej strony ufundowana jest na narodowej martyrologii, z drugiej na traumie utraty pa?stwowo?ci.

Romantyzm narodowego ducha i realizm w?adzy, to dzi? minimalny balans, którego nam potrzeba, a którego brak poci?ga? b?dzie za sob? trudne do przewidzenia skutki. W?adza ma bowiem to do siebie, ?e chc?c by? niesiona wiatrem spo?ecznych emocji, czasem mo?e da? si? im porwa?. Tak jakby zadania, których nie mo?na by?o zrealizowa? dekadami, teraz na fali emocji mo?na by?o za?atwi? z dnia na dzie?, a miejsce instytucjonalnej si?y wystarczy?o wype?ni? czynem spo?ecznym i pospolitym ruszeniem. Z drugiej strony, nie by?oby masowego zrywu Polaków, a absorpcja 2 milionowej grupy uchod?ców w pierwszych tygodniach sko?czy?aby si? humanitarn? katastrof?, gdyby Polacy w istocie wierzyli, ?e bez nich pa?stwo jest w stanie to wyzwanie ud?wign??. W ten sposób, jak pokazuje historia, symbiotyczna praca pa?stwa i narodu potrafi?a dokonywa? wielkich rzeczy, ale równie szybko potrafi?a si? spala?, pozostawiaj?c w kulturze legend? o krótkim momencie chwa?y.

 

Sch?adza? emocje, usprawnia? mechanizmy

Dlatego tak wa?ne jest, aby w?adza zamiast rozgrzewa? i tak rozpalone g?osy, potrafi?a odpowiednio je sch?odzi? nie deklaratywnym, ale prawdziwym realizmem. A recepta na niego wydaje si? przecie? prosta – je?li polityka nie stanie si? bardziej przewidywalna, a pa?stwo nie przejmie roli dzia?aj?cego w trybie nadzwyczajnym spo?ecznego wolontariatu, grozi nam przynajmniej wstrz?s, w czym z pewno?ci? pomaga? b?dzie aktywnie rosyjska agentura. Jednak i bez tego przygotowujemy sobie w?a?nie przepis na spo?eczn? katastrof?. Wbrew pozorom debata publiczna nie jest sfer? faktów, ale przede wszystkim emocji, a ich przemilczanie w przestrzeni medialnej nie sprawi, ?e rosn?ce zm?czenie, strach i poczucie niesprawiedliwo?ci znikn?, ale ?e przerodz? si? w gro?ny resentyment. Objawy wszystkich tych rzeczy mo?emy obserwowa? ju? teraz, a je?li w?adze szybko nie zareaguj?, problem b?dzie gwa?townie si? pog??bia?.

Z ko?cem marca w Gazecie Wyborczej ukaza? tekst pod tytu?em „Pomaganie uchod?com z Ukrainy ich przeros?o. Anna: Te dni nas wyko?czy?y. To moja pora?ka”. Jest to reporta?, w którym kilka rodzin opowiada jak bardzo ich ch?? pomocy uchod?com sko?czy?a si? fiaskiem, czyni?c szkod? albo gospodarzom, albo go?ciom. To emblematyczny tekst, który pokazuje jak szybko nasze wyobra?enia o ?yciu z milionami uchod?ców przechodzi weryfikacj?. Lud?mi pe?nymi wojennych traum, w z?ym stanie fizycznym lub psychicznym, ?le znosz?cym opuszczenie domu lub rodziny, czy po prostu nieprzyzwyczajonych do nowego, cz?sto obni?onego standardu ?ycia uchod?cy. Konglomerat problemów opisany w reporta?u Beaty Szproch rozwi?za? mo?e tylko pa?stwo. A to jedynie wierzcho?ek góry lodowej, jaki spad? na nasze barki z ko?cem lutego. Wierzcho?ek, bowiem setki tysi?cy uchod?ców uwidoczni? tylko problemy z którymi przecie? jako pa?stwo borykamy si? ju? od dziesi?cioleci i tak w du?ej mierze t?umi?c, a nie likwiduj?c spo?eczny ferment.


Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie

Nie zrozumie g?odnego syty…

Tymczasem w?adza zamiast zwiera? szyki na trudne czasy, zapowiada obni?k? podatków, które jeszcze bardziej os?abi? i tak ju? w?t?e mo?liwo?ci w?asnej administracji. Odci??? tym samym tych, którzy i tak najmocniej sk?onni byli do pomocy uchod?com, maj?c cz?sto mo?liwo?ci by odst?pi? pokój lub nawet mieszkanie, pomóc materialnie, czy zaanga?owa? si? wolontaryjnie. To cz?sto wielkomiejska elita, która w dobie i tak ju? wysokiej pocovidowej inflacji deprecjonuje dodatkowe podwy?ki surowców energetycznych niezb?dnych do ogrzania domów i mieszka?, czy zapewnienia indywidualnego transportu, który na prowincji od lat pozostaje bezalternatywny. I znów, tak jak przez lata, medialny przekaz formowany przez dobrze sytuowane bia?e ko?nierzyki, rymowa? si? b?dzie z maksymalizmem moralnym, deprecjonuj?c to, z czym prowincjusze zmaga? si? b?d? w jeszcze wi?kszej ni? dotychczas skali. Niestety bowiem w Polsce zwyk?o cz?sto miesza? si? przyczyn? ze skutkiem. I tak, zamiast zarzutu o ksenofobi? i nacjonalizm, powinno dostrzec si? problem pauperyzacji spo?ecze?stwa w dobie kryzysu, a nie „defekty” kulturowe czy religijne polskiego za?cianka.

Chocia? opinia publiczna zbojkotowa?a prawdopodobnie pierwsz? polityczn? prób? zdyskontowania spo?ecznego strachu przed zubo?eniem, jak? by?a zorganizowana przez Konfederacj? konferencja prasowa pod has?em „Tak dla pomocy, nie dla przywilejów” to nie oznacza, ?e b?dzie to mo?na robi? w niesko?czono??. O ile lepiej by?oby, aby zamiast zarzutów o obrzydliwo?? politycznej inicjatywy, klasa polityczna próbowa?a z wyprzedzeniem z?agodzi? rosn?ce niezadowolenie. A narasta? b?dzie ono z pewno?ci?, poniewa? wi?kszo?? z tych punktów jak system ochrony zdrowia, mieszkalnictwo czy szkolnictwo by?o do tej pory dla rz?dz?cych problemem nie do rozwi?zania. Jedynym sposobem na jego okie?znanie, by? dalszy demonta? i prywatyzacja – tym samym doprowadzaj?c do spo?ecznego rozwarstwienie – biedni w systemie publicznym, w którym spotkaj? si? teraz z dwoma milionami uchod?ców z Ukrainy i bogatsi, którzy ju? zd??yli, lub zaraz zd??? si? z niego wypisa?, przenosz?c si? w ca?o?ci do sektora prywatnego. Dekady zaniedba? b?d? mia?y konsekwencje w nast?pnych miesi?cach, kiedy atmosfera solidarno?ciowego karnawa?u niechybnie si? sko?czy.

Fakt, ?e w Polsce na 1000 mieszka?ców przypada najmniej lekarzy w ca?ej Europie sprawia, ?e nawet coraz pr??niej dzia?aj?cy prywatny system opieki medycznej nie jest w stanie obs?u?y? wszystkich ch?tnych. Mo?na wi?c sobie wyobrazi? jak funkcjonowa? b?dzie sektor publiczny, który ju? niewydolny, szczególnie w zakresie lekarzy specjalistów, obci??ony zostanie dodatkowymi dwoma milionami pacjentów pochodz?cych z kraju, w którym opieka medyczna stoi na jeszcze ni?szym poziomie. Efektem b?dzie zapewne istotnym pogorszenie ?wiadczenia us?ug medycznych. I nawet ekspresowa nostryfikacja dyplomów ukrai?skich medyków, którzy przybyli do Polski niczego nie zmieni. Dotychczasowa emigracja zarobkowa sprawi?a, ?e Polacy wyrobili sobie bardzo pozytywne zdanie o pracowitych i pr??nie dzia?aj?cych Ukrai?cach, jednak spotkanie nowej fali uchod?ców w wyd?u?aj?cej si? kolejce do osiedlowej przychodni lub do kardiochirurga, mo?e t? opini? szybko zmieni?. Dzia?ania rz?dz?cych mog? to poczucie frustracji tak w sferze realnej, jak i symbolicznej jeszcze pog??bi?. 

Wi?cej problemów ni? rozwi?za?

Nie inaczej b?dzie ze szko?ami, które i tak przetrzebione zosta?y przez pandemi? COVID-19. Z raportu Najwy?szej Izby Kontroli wynika, ?e w ostatnich latach po?owa dyrektorów placówek o?wiatowych zg?asza?a problemy ze znalezieniem nauczyciela, przede wszystkim przedmiotów ?cis?ych. Dwa lata nauki zdalnej odbi?y si? znacz?co na jako?ci polskiej edukacji. Potrzeba wzi?cia pod uwag? w coraz mocniej przepe?nionych szko?ach publicznych potrzeb ukrai?skich uczniów nie znaj?cych j?zyka polskiego b?dzie dla systemu kolejnym wstrz?sem. Jednak to problem, który da si? jeszcze rozwi?za?. Wi?ksze wyzwanie stanowi? deficytowe w wielu rejonach kraju ??obki i przedszkola, w których o miejsce dla swoich dzieci ju? do tej pory zaciekle rywalizowali rodzice, a które prze?ywa? b?d? jeszcze wi?ksze obl??enie ze strony samotnych ukrai?skich matek, które na czas pracy b?d? chcia?y tak?e znale?? opiek? dla swoich pociech. Zarz?dzane przez samorz?d i dzia?aj?ce w ró?nych logikach pierwsze?stwa przyj?? mog? generowa? radykalne niezadowolenie z kolejno?ci dost?pu do tej deficytowej us?ugi w?a?nie na tle narodowo?ciowym. Dodatkowo, chocia? w mediach sporo miejsca po?wi?cono niskiemu wyszczepieniu w?ród Ukrai?ców na COVID-19, to mniej miejsca po?wi?cono potrzebie uzupe?nienia szczepie? w Polsce obowi?zkowych jak te na gru?lic? i odr?, a nawet – polio. Ewentualne zaka?enia gro?nymi dla dzieci chorobami zaka?nymi, sprawia? b?dzie, ?e boj?cy si? o zdrowie swoich dzieci rodzice b?d? coraz cz??ciej domaga? si? innego traktowania dzieci obcokrajowców.

Trzeba przyzna? jednak, ?e nie wszystkie tematy by?y w debacie zupe?nie pomijane. Ju? po kilku tygodniach od wybuchu wojny najg?o?niejszym tematem sta?o si? mieszkalnictwo. Nic dziwnego, w ko?cu uchod?cy musieli gdzie? si? podzia?, a cz??? z nich mog?a sobie pozwoli?, aby – przynajmniej na pocz?tku – poszuka? czego? na w?asn? r?k?. Nag?y wzrost ludno?ci w miastach wywindowa? wi?c ceny najmu, a dost?pno?? lokali drastycznie spad?a. Odbijaj?c si? g?ównie na studentach i miejskim prekariacie, która to grupa i tak du?? cz??? swoich dochodów musia?a przeznacza? na op?at? czynszu, z marnymi widokami na mo?liwo?? usamodzielnienia si?, przy pogorszaj?cych si? z miesi?ca na miesi?c warunkach kredytowych. Oliwy do ognia doda?o czasowe udost?pnienie Ukrai?com mieszka? budowanych przez Polski Fundusz Rozwoju w ramach programu Mieszkanie+, które – jak wynika z raportu Najwy?szej Izby Kontroli – nie spe?ni?o nawet cienia pok?adanych w nim nadziei. I tak Polacy kupuj?cy statystycznie coraz mniejsze mieszkania za coraz wi?ksze pieni?dze, coraz pó?niej wyprowadzaj?cy si? z domu rodzinnego, otrzymaj? kolejny cios, w postaci nasycenia rynku komercyjnego, który i tak by? do tej pory dla nich jedyn? realn? szans? na usamodzielnienia.

Jednak wchodz?cy w doros?o?? m?odzi Polacy nie b?d? konkurowa? z Ukrai?cami tylko o mieszkanie. Ju? przed wojn? Ukrai?cy stanowili po?ow? spo?ród ponad 80 000 studentów zagranicznych studiuj?cych w Polsce, a teraz liczba ta b?dzie si? zwi?ksza?. Bezp?atne studia przy s?abej – chocia? nadrabianej na kursach dodatkowych – znajomo?ci j?zyka polskiego, mog? wytwarza? wra?enie ulgowego traktowania w ramach wspólnego programu studiów. Trudno mówi? tu o szczególnym uprzywilejowaniu, ale bardziej zazwyczaj uniwersyteckim ulgowym traktowaniu ze wzgl?du na okoliczno?ci w jakich Ukrai?cy – w istotnej cz??ci – podejm? teraz nauk?. W perspektywie za?, otrzymaj? mo?liwo?? konkurowania z Polakami na równych zasadach na rynku pracy w topowo wynagradzanych w Polsce sektorach gospodarki.

Z pewno?ci? jednak Polska ma to szcz??cie, ?e bezrobocie utrzymuje si? na niskim poziomie, a rynek pracy nieustannie potrzebuje nowych pracowników. Dlatego w du?ej mierze dobrze wykszta?ceni m?odzi ludzie nie powinni martwi? si? o prace. Problem pojawi si? przede wszystkim w zawodach wymagaj?cych ni?szych kwalifikacji. Liberalizacja rynku pracy i u?atwienia dla uchod?ców sprawi?, ?e presja p?acowa spadnie, a rosn?ce ceny spowoduj?, ?e poczucie spadku poziomu ?ycia przez pojawienie si? ukrai?skich pracowników, którzy zdesperowani poszukiwa? b?d? zarobku, b?dzie narasta?. Fakt, ?e zwi?zki pracodawców maj? wymierny wp?yw na liberalizacj? rynku pracy w Polsce sprawia, ?e w opinii pracowników najbli?sze zmiany struktury zatrudnienia b?d? odczytywane jako korzy?? dla tych pierwszych i strat? dla drugich. W istocie mo?e to by? tak?e wybuch przemilczanego tematu, jakim w ostatnich latach by?a migracja zarobkowa nie tylko z takich krajów jak Ukraina czy Bia?oru?, ale tak?e Indie czy Bangladesz. Chocia? rynek pracy potrzebowa? tych kilkuset tysi?cy par r?k do pracy, to nap?yw przede wszystkim kobiet w takiej liczbie w jednym czasie, mo?e wywo?a? w niektórych obszarach gospodarki du?e niezadowolenie.

Trudno jest wszystkie te problemy rozwi?za? z dnia na dzie?. Jednak wydaje si?, ?e na razie rz?d skupiony jest bardziej na sprawach wielkiej geopolityki, ni? spo?ecznych niepokojach, które z dnia na dzie? narastaj?. Podsycane z pewno?ci? przez „?yczliwych” pot?gowa? mog? narodowo?ciowe konflikty, które zniwecz? pi?kne obrazki z pierwszych tygodni wojny. Oby rz?d szybko wyci?gn?? wnioski z pierwszych p?yn?cych do niego sygna?ów niezadowolenia. Inaczej dawno niewidziana partia spo?ecznego buntu znów wróci na salony.


Tekst powsta? w ramach projektu: ,,Kontra – Budujemy forum debaty publicznej” finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolno?ci Centrum Rozwoju Spo?ecze?stwa Obywatelskiego.

Bartosz Brzyski
Bartosz Brzyski
Rzecznik Klubu Jagiellońskiego, członek redakcji czasopisma idei „Pressje”. Współprowadzi podcast „Kultura poświęcona”. Publikował m.in. na łamach tygodnika „Plus Minus”, „Tygodnika PolsatNews.pl” i „Wszystko co Najważniejsze”. Z wykształcenia politolog.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!