Do zobaczenia za rok

Photo by Oleksii Piekhov on Unsplash

Szeptem powiedzia? jej o tym, co go boli, czego mu brakuje, jakie zmiany zasz?y u starych znajomych. Znów przyzna?, ?e ?wiat zmienia si? zbyt szybko.Ja jeszcze próbuj? go zrozumie?, ty ju? wszystko wiesz”– ko?czy swoj? opowie?? dziadek stoj?cy nad grobem babci.

To od lat wygl?da niezmiennie. Niespieszne szukanie w?a?ciwego nagrobka, który niczym nie wyró?nia si? spo?ród zbyt g?sto poustawianych szarawych pomników. Na szcz??cie w odnajdywaniu celu pomocny jest monumentalny kasztanowiec – jakim? cudem pomin??a go wycinka zarz?dzona przez administracj? nekropolii. W pierwszych chwilach nast?puje zaduma: znak krzy?a, milcz?ca modlitwa okraszona westchni?ciem, ?e trzeba zabra? si? do pracy. Zamie?? po?ó?k?e li?cie, wyrzuci? stare znicze i zwi?d?e kwiaty. Potem ju? tylko dok?adnie przetrze? ?cierk? zimne granitowe p?yty. Teraz mo?na postawi? now? wi?zank? kulistych chryzantem, du?y szklany znicz i uda? si? na zas?u?ony odpoczynek.

Wszystko po to, aby nazajutrz w?o?y? ciemny p?aszcz i wyruszy? w stron? cmentarza. Nawet niewprawny obserwator zauwa?y, ?e z roku na rok ludzi jest coraz mniej – jakby ?ywym nie zale?a?o na zmar?ych tak jak dawniej. Bracia witaj? si? z siostrami, wnuki z dziadkiem, kuzyn z wujem. Zapal ten znicz, przesu? te kwiaty troch? w lewo, a tamte daj do przodu. Coroczne manewry maj?ce zaspokoi? poczucie estetyki nie ko?cz? si? szybko. Cz??? z przyby?ych widzi si? pierwszy raz w tym roku; spogl?daj? wi?c na siebie czujnym okiem, szukaj?c dowodów na to, ?e tragizm ?ycia i niespokojne czasy daj? w ko?? ka?demu.

Mam szcz??cie towarzyszy? w tych dniach dziadkowi, który traktuje ten czas niezwykle powa?nie. Jest to dla niego okazja, aby porozmawia? z babci?. G??boko wierzy, ?e 1 listopada to w?a?nie jej ?wi?to. Na cmentarzu mo?e spotka? rodzin?, która na co dzie? funkcjonuje jak wolne atomy, ujrze? starych kolegów, którzy z racji wieku nie pokazuj? si? zbyt cz?sto na ulicach. Gdy inni szybko umykaj? do domów, on trwa, widz?c co? wi?cej ni? przykurzon? tradycj?. Chyba jako jedyny stoj?cy przy grobie, prawdziwie dotyka istoty rzeczy.

Móg?by spyta? innych ludzi, dlaczego w ogóle si? tutaj pojawiaj?, ale to by?oby zbyt trudne pytanie. Zreszt? ludzie nie znosz? pyta? o sens. Podobno u zarania dziejów pewien cz?ekokszta?tny skaleczy? si? przy obróbce kamienia – wtedy poj??, ?e jest ?miertelny i zacz?? zastanawia? si?, dlaczego robi to, co robi. Po tym o?wieceniu ju? nic nie by?o takie samo, poniewa? nawet zwyczajne czynno?ci zyska?y g??bszy wymiar, który rzadko kiedy by? oczywisty.

?wiadomo?? to dar, który pozwala widzie? poza horyzont i przynosi cierpienie. ?ycie jest przecie? k??bkiem niezrozumia?ych zdarze? o nieprzyjemnym wyd?wi?ku, rodzina i przyjaciele nie zmniejszaj? poczucia samotno?ci oraz zagubienia, medycyna nadal pozostaje bezradna wobec wielu chorób, krwawe wojny poch?aniaj? setki ludzkich istnie?, a niejeden konflikt potrzebuje tylko iskierki nienawi?ci, by wybuchn?? ze zdwojon? si??. Zmiany spo?eczne nigdy nie by?y tak szybkie i wszechogarniaj?ce. Jak uciec od cierpienia, zminimalizowa? niepewno??, gdzie znale?? spokój i ukojenie, dok?d si? uda?, aby zyska?  nadziej??

Nad tymi kwestiami rozmy?la?y najwybitniejsze umys?y, uczeni, filozofowie, ?wi?ci, ale i grzesznicy. Mój dziadek nie zastanawia si? nad tym zbytnio, bo „?ycie jest, jakie jest”. Niczym miliony bezimiennych bohaterów ka?dego ranka stawia czo?a nowym problemom, ?yj?c wed?ug swojego sta?ego zegara. Kiedy? rytm jego ?ycia wyznacza?a rola, która by?a jednocze?nie prac?, maj?tkiem i kapry?n? ?ywicielk?. Dzi? pozosta? mu tylko kalendarz z wyt?uszczonymi na czerwono dniami. Pozornie tak samo jak inni wykonuje nudne, powtarzalne czynno?ci, a jednak jest to czas o zupe?nie innej, znacznie wi?kszej warto?ci. Dla niego ka?da niedziela, Wielkanoc, Bo?e Narodzenie, Wniebowzi?cie Naj?wi?tszej Maryi Panny, Wszystkich ?wi?tych to co? wi?cej ni? pusty rytua?. To niezmienne, ukorzenione w tradycji dni, których sens si?ga dalece poza doczesno??. Wreszcie skoro ten ?wiat jest tak skomplikowany, to ten przysz?y musi wspania?y. Jak Bóg pozwoli, za rok te? wybierze si? na cmentarz.

Bo je?li nie chce si? uton?? w morzu niepewno?ci, trzeba znale?? wysepki sta?o?ci i pewno?ci, które chocia?by ?wiat si? ko?czy?, pozostan? niezmienne.

Adam Nowaczewski
Adam Nowaczewski
absolwent Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, laureat konkursów literackich, autor opowiadań i felietonów o codzienność, która jest bardziej niezwykła, niż się wydaje

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!