Jak Tbilisi wślizguje się w ręce Moskwy. O szarej eminencji gruzińskiej polityki

W Polskich mediach w sprawie Kaukazu krąży niewyobrażalna ilość mitów i myślenia życzeniowego. Niestety, wiele z nich to nasza polska i europejska projekcja własnych wyobrażeń o Gruzji, Armenii, Azerbejdżanie, ale również Czeczenii, Dagestanie i innych państwach tego regionu. Kaukaz nas fascynuje, ale często po prostu nie wiemy, jakie procesy polityczne i gospodarcze tam zachodzą.

Czasami mogą nas dziwić, w innych wypadkach pozwalają zrozumieć w jaki sposób myślą mieszkańcy Kaukazu (i ewentualnie skorygować naszą politykę/działania w danym kraju). Niestety, spora część polskich ekspertów „od Kaukazu”, nigdy nie była w tym regionie dłużej niż na wakacjach.  

 

Dwa przykłady ignorancji

Na jednej z konferencji w Erywaniu, stolicy Armenii, polski biznesmen powiedział z emfazą, że my i Ormianie mamy łatwiej w prowadzeniu wspólnego biznesu „bo jesteśmy do siebie podobni” – „jesteśmy wszak Słowianami, Chrześcijanami i Europejczykami”. Ormianie, z grzeczności wysłuchali i nie powiedzieli naszemu rodakowi, że Ormianie nie są w żaden sposób Słowianami, a swój ród wywodzą od Hajka, syna Togarmy, praprawnuka biblijnego Patriarchy Noego. Nasz biznesmen miał kilku znajomych polskich Ormian, którzy na naszych ziemiach żyją ponad 650 lat, więc przyporządkował ich automatycznie do Słowian.

Jeśli chodzi o chrześcijaństwo to z puntu widzenia Kościoła Katolickiego przez prawie 2 tysiące lat Ormianie uznawani byli za heretyków (błędnie określano ich odłam chrześcijaństwa jako monofizytyzm; różnic w tradycji kościelnej i liturgicznej naszej i ormiańskiej jest sporo), zaś kultura ormiańska bliższa jest tureckiej, perskiej oraz irańskiej, aniżeli europejskiej (a wiele lat też poddawana silnym wpływom rosyjskim, przed którymi jednak się obroniła). Trzy określenia, trzy razy „obok” rzeczywistości.

 

Inny przykład, tym razem z Gruzji. Miałem kiedyś za zadanie znaleźć polskiej firmie energetycznej „dojście” do osób decyzyjnych pod kątem realizacji inwestycji. Nic prostszego. Spotkałem się ze znajomym, który odpowiadał w rządzie za kwestie energetyczne i poprosiłem go o zarysowanie procedury, którą polska firma mogłaby zrealizować, aby wejść na rynek. „Wszystko załatwimy” – odparł – „Moja firma przygotuje odpowiednie dokumenty i wszystko wyjaśni”. „Jaka twoja firma?” – spytałem zaskoczony, przecież rozmawiałem z urzędnikiem. „Mam firmę konsultingową zajmującą się sprawami energetycznymi i to załatwimy”. Byłem jeszcze bardziej zaskoczony – „przepraszam, ale nie rozumiem” – powiedziałem – „w rządzie doradzasz w sprawie branży energetycznej, więc na jakiej zasadzie Twoja prywatna firma ma coś w tej branży organizować?”. W tym momencie to on wyglądał na zaskoczonego – „ja w rządzie pracuję do 16:00, a potem zajmuję się własnym biznesem”. „I co na to Premier?” – spytałem. Wiedział. Wszyscy wiedzieli. I prawie wszyscy  pracowali w rządzie do 16:00, a potem zajmowali się tym samy, czym w rządzie, tylko w prywatnych firmach… Nie mogliśmy się nijak zrozumieć – on po prostu nie miał w swojej świadomości pojęcia „konflikt interesów”.

W Armenii, już za rządów obecnego Premiera Nikola Paszynjana miała miejsce jeszcze ciekawsza sytuacja. Otóż wiceministrem Obrony Narodowej Armenii, odpowiedzialnym m.in. za zakupy dla wojska, został mężczyzna, który stanowisko w rządzie Armenii pełnił tylko od poniedziałku rano do piątku wieczorem. W piątek wylatywał z Armenii do Moskwy, gdzie kierował swoim własnym rosyjskim biznesem. Czy miało to wpływ na zakupy dla wojska? Oczywiście. Przez to między innymi musiała z rynku wypaść polska firma, a w jej miejsce weszła rosyjska.

Należy podkreślić, że od czasów mojej rozmowy ze znajomym od spraw energetycznych wiele się w Gruzji zmieniło. Między innymi z uwagi na deklarowane aspiracje proeuropejskie Gruzji – Unia Europejska zaczęła wymagać od Gruzinów zmiany w wielu obszarach, w tym w transparentności działań rządu, walki z korupcją, nepotyzmem, konkurencyjnością, konfliktem interesów.

 

Gruzja na drodze do Europy

Gruzja od lat kojarzy nam się z Państwem, które deklaruje chęć przystąpienia do Unii Europejskiej. I jest to w deklaracjach wszystkich rządów od 2008 roku prawda. Niestety, różnie się ten proces w ciągu 15 lat toczył, w ostatnich latach zauważyć można dosyć duże problemy. Na tyle duże, że Unia Europejska nie zgodziła się w 2022 roku na nadanie Gruzji statusu kandydata, a coraz częściej eksperci gruzińscy, wprost twierdzą, że rządząca krajem partia „Gruzińskie Marzenie” jest jawnie prorosyjska i zachodzi proces odwrotny – coraz silniejsze związki Saqartvelo (tak sami Gruzini nazywają swój kraj) z Rosją.

Niestety, nie wszyscy przyjmują do wiadomości różnych złych sygnałów napływających z Gruzji i z zapałem potrafią napisać, jak to uczynił jeden z bardziej znanych polskich ekspertów,  że np. Gruzja coraz bardziej uniezależnia się energetycznie od Rosji. Nie jest to prawda, ale kto to sprawdzi? [w tym konkretnym przypadku ja to sprawdziłem – zachęcam do lektury felietonu w tej sprawie na stronie Instytutu Prawa Wschodniego im G. Szerszeniewicza]

Jest sporo powodów, dla których rząd Gruzji jest zmuszony (co podkreślam) prowadzić politykę przez nas określaną jako „prorosyjska”. Niestety, Gruzja leży w takiej, a nie innej konstelacji geopolitycznej i podobnie jak Armenia, musi lawirować, aby nie zdenerwować Putina. A oficjalną polityką rządu „Gruzińskiego Marzenia” została w 2012 roku „polityka nieirytowania Rosji”. I nie zmienia się to do dzisiaj. Władze bardzo często wykorzystują argument okupacji przez Rosję 25% jej terytorium i możliwość eskalacji konfliktu do walki wewnętrznej i tłumaczenia prorosyjskich działań Rządu.

 

Ale są też niezaprzeczalne dowody, że część z powodów prorosyjskiej polityki Gruzji wynika już nie z konieczności, a z interesów władających Gruzją polityków, w tym przede wszystkim tych skupionych wokół oligarchy Bidziny Iwaniszwilego.


Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie


Bidzina Iwaniszwili

Bardzo krótko o przeszłości „szarej eminencji” rządu Gruzji, rosyjskiego oligarchy gruzińskiego pochodzenia. Tak, rosyjskiego, nie gruzińskiego – wg rankingu miesięcznika „Forbes” w 2011 roku Iwaniszwili zajmował 25 pozycję wśród najbogatszych Rosjan z majątkiem szacowanym wówczas na około 5,5 miliarda USD.

W tymże 2011 roku ogłosił, że planuje sprzedać wszystkie swoje udziały w różnych spółkach rosyjskich i wraca do Gruzji, aby zorganizować ruch polityczny przeciwko Prezydentowi Michaiłowi Saakaszwili. Tak też uczynił. Koalicja „Gruzińskie Marzenie”, na czele której stanął Bidzina, wygrała wybory i w 2012 roku Iwaniszwili został Premierem Gruzji. W 2013 roku ustąpił z urzędu, pozostając jednak przewodniczącym rządzącej partii „Gruzińskie Marzenie”, zaś w 2021 roku ogłosił swe odejście z polityki. Miał się zająć wyłącznie działalnością charytatywną. Z ośmioma już wówczas miliardami dolarów na koncie mógł sobie na to pozwolić.

Tak naprawdę w odejście Bidziny Iwaniszwilego z gruzińskiej polityki nikt nie uwierzył. Podobnie jak w częste zapewnienia, że po odejściu ze stanowiska Premiera nie ma żadnego wpływu na rządy w Gruzji. Miał. I to bardzo duży.

 

Jeden z moich znajomych, który brał udział w posiedzeniach rządu Premiera Irakli Garibaszwili opowiadał, że w trakcie dyskusji na Radzie Ministrów Premier często po prostu nie miał zdania na jakiś temat. Gdy dochodziło do jakiegoś konsensusu lub powstawały problemy, Garibaszwili robił kilka minut przerwy i wychodził. Po kilku minutach wracał i prezentował „swoje”, w pełni opracowane stanowisko. Wszyscy doskonale wiedzieli, że wypracowanie stanowiska nastąpiło po telefonie do Iwaniszwilego. Zresztą, była to wiedza powszechna. Mimo „odejścia z polityki” Bidzina Iwaniszwili sprawuje w Gruzji do dzisiaj niekwestionowaną pełnię władzy.

Po „odejściu z polityki” Bidzina Iwaniszwili pozostawił w rządzie i administracji wielu swoich ludzi, którzy dbają o jego interesy i są powiązani z różnymi spółkami należącymi do oligarchy. Są to między innymi – Premier Gruzji Irakli Garibaszwili, Minister Rozwoju Regionalnego i Infrastruktury Irakli Karseladze, Przewodniczący Rady Gruzińskiego Funduszu Inwestycyjnego Giorgi Bacziaszwili, Mer Tbilisi i Sekretarz Generalny rządzącej partii „Gruzińskie Marzenie” Kacha Kaladze i wielu innych.

 

A co z rosyjskimi interesami Bidziny Iwaniszwili?

Jak  wspomniałem, w 2011 roku Bidzina Iwaniszwili ogłosił, że porzuca interesy w Rosji i oddaje się polityce gruzińskiej. Czy aby to na pewno prawda?

Kilka miesięcy po wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej, w czerwcu 2022 roku wybuchła w Gruzji „afera podsłuchowa”. Dziennikarze ujawnili nagrania z rozmowy Bidziny Iwaniszwilego z powiązanym z Kremlem i osobiście Putinem rosyjskim oligarchą Władymirem Jewtuszenko. Rozmowa dotyczyła możliwości obejścia poprzez Gruzje sankcji międzynarodowych nałożonych na Rosję. Sprawa do dzisiaj nie została wyjaśniona i klasycznie „zamieciona pod dywan”.

Dało to jednak asumpt do przyjrzenia się przez liczne media (TV Formula, TV Pirveli), ekspertów i organizacje pozarządowe, w tym takie jak Transparency International, czy prawdą jest, że Bidzina Iwaniszwili „porzucił” rynek rosyjski. I cóż się okazało?

Mimo szumnych deklaracji, Iwaniszwili kontrolował w latach 2012-2019, poprzez firmy w rajach podatkowych, co najmniej 10 kompanii rosyjskich, które to tworzyły w całej Rosji, poprzez kolejne firmy, ogromną sieć spółek zależnych. Po roku 2019 udziały w tych spółkach zaczęły przechodzić na kolejne „nieznane” podmioty w innych rajach podatkowych. Oficjalnie w 2022 roku Bidzina Iwaniszwili miał (również kontrolowaną przez spółkę offshore) już tylko jedną firmę – spółkę „Aqua-Space Ltd”.

Jak udało się ustalić „Transparency International Georgia”, „byłe” firmy Iwaniszwilego w Rosji kontrolowane były i są przez kilkanaście spółek w rajach podatkowych. Bez wątpienia są to “Wellminstone S.A.”, “Vanity Overseas Limited” oraz “Wenigen Management Limited”. Każda z tych spółek jest bezpośrednio kontrolowana przez Bidzinę Iwaniszwilego. A wg Transparency International takich spółek jest prawdopodobnie więcej. Niestety, struktury tych „podejrzanych” spółek zarządzających byłymi aktywami Iwaniszwilego w Rosji są obecnie jak pajęczyna – w jednej ze spółek udziały posiada kolejnych nawet 20 spółek zarejestrowanych w innych rajach podatkowych, każda z nich ma do 20 udziałowców zarejestrowanych w innych rajach podatkowych itd. Zresztą podobny schemat Bidzina Iwaniszwili stosuje w Gruzji, w której posiada kilkadziesiąt spółek kontrolowanych w większości przez spółki w rajach podatkowych. Często tych samych, które kontrolują jego spółki w Rosji.

Inną ciekawą sprawą jest sposób, w jaki Bidzina Iwaniszwili kontroluje swoje spółki, ale również podmioty państwowe w Gruzji, przy pomocy członków swojej rodziny. Często zarządzają oni niby-swoimi spółkami, które w rzeczywistości należą do „BI”. Wymieńmy tylko dwóch, którzy nie noszą nazwiska „Iwaniszwili”, więc poza Gruzją nikt ich z byłym premierem nie skojarzy: Ucza Mamataszwili i Kacha Kobiaszwili.

Ucza Mamataszwili (jak go w wywiadzie nazwał Iwaniszwili „najbardziej zaufany i ukochany krewny”) po objęciu urzędu Premiera przez Bidzinę, został Zastępcą Dyrektora państwowego funduszu inwestycyjnego „JSC Partnership Fund”. To, że był przy tym jednocześnie znaczącym udziałowcem prywatnego funduszu inwestycyjnego Iwaniszwilego „Gruziński Fundusz Inwestycyjny”, w części obszarów konkurencyjnym wobec państwowego, nikomu nie przeszkadzało. Jednocześnie Ucza Mamataszwili prowadzi od lat biznesy z byłym Gubernatorem Sankt Petersburga Gieorgijem Połtawczenko (objęty sankcjami Zachodu). Co ciekawe, rosyjska spółka „Geo Organic”, bo o niej mowa, zarejestrowana jest na… synów obu wymienionych – Tate Mamataszwili i Aleksieja Połtawczenko.  A warto jeszcze wspomnieć, że akurat Gieorgij Połtawczenko i Bidzina Iwaniszwili to wieloletni przyjaciele.

Mógłbym wymieniać wielu rosyjskich przyjaciół Iwaniszwilego, ale wspomnijmy tylko o innym wspólnym przyjacielem Uczy Mamataszwili i Iwaniszwili, z którym robili i nadal robią interesy – były WiceMer Wołgogradu Roland Chierianow, autor propagandowego proputinowskiego spotu „Wujku Wowa, my z Tobą” (do tekstu i muzyki Wiaczesława Antonowa). Cherianow od 2016 roku jest członkiem zarządu jednej z większych sieci aptek w Rosji „36,6 ErkaPharm”, która do roku 2012 była częścią spółki „Unicor” należącej do Iwaniszwili. Nawiasem mówiąc, w spocie wystąpiła żona Cherianowa, Anna Kowiczko, deputowana do Dumy Państwowej z putinowskiej partii „Jedinaja Rassija” w latach 2016-21 (od maja 2022 – Wice-mer Wołgogradu). Dodajmy, że na Annę Kowiczko zachód nałożył sankcje.

Drugi, bratanek „BI” Kacha Kobiaszwili to Prezes szeregu spółek w rajach podatkowych, które kontrolują spółki Bidziny Iwaniszwilego w Gruzji. Jedną z takich spółek jest „Aqua-Center”, która ma w Rosji swój odpowiednik – „Agua-Space”. Stuprocentowym właścicielem obu spółek jest zarejestrowana na Wyspach Dziewiczych „Vanity Overseas Limited”, należąca oczywiście do Iwaniszwilego. Spółki zajmują się m.in. inwestycjami w papiery wartościowe, obrotem i zarządzaniem nieruchomościami, usługami maklerskimi w zakresie obrotu nieruchomościami itd. Od roku 2015 dyrektorem rosyjskiej „Aqua-Center” jest Olga Borowikowa, która jednocześnie jest dyrektorem w Moskwie spółki „Dolgowoje Agentstwo” – następcy prawnego należącej do Bidziny Iwaniszwilego spółki „Unikor”, która zarządzała aktywami oligarchy w całej Rosji. Coś się zmieniło, aby nic się nie zmieniło.

W czasie, gdy w Gruzji Bidzina Iwaniszwili przekonywał, że zakończył swoją działalność w Rosji, „Aqua-Space” połączyła się ze spółkami „Enetrprise Service” (2013; Bidzina Iwaniszwili był wówczas premierem Gruzji) oraz „Transforming Group” (2014). Obie te spółki, jak łatwo czytelnicy się domyślają, są własnością spółek zarejestrowanych w rajach podatkowych, a te należą do… Również łatwo się domyślić.

To zresztą był stały schemat „wychodzenia” Bidziny Iwaniszwilego z Rosji. Oligarcha łączył np. 8 spółek w jedną, które wcześniej były własnościami jakiejś spółki z raju podatkowego, tę łączył z innymi takiego typu firmami, udziały w nowej spółce w raju przechodziły „od Iwaniszwili” do kolejnych spółek offshore i już Bidzina Iwaniszwili „pozbywał się firmy” i „wychodził z Rosji”.

 

Niestety, czasami nie dało się przekonać odpowiednich instytucje, że to nie jest prawda. Np. w 2020 roku Sąd Apelacyjny w Singapurze potwierdził, po bardzo szczegółowej procedurze, że Bidzina Iwaniszwili jest powiązany własnościowo ze spółką „Wellminstone S.A” zarejestrowanej na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych, a która to spółka od 2020 roku zarządza wieloma innymi spółkami w Rosji. Przez przypadek zapewne wieloma wcześniej należącymi do Bidziny Iwaniszwilego. I co ciekawe – nowymi, zarejestrowanymi już po 2020 roku. Warto podkreślić, że „Wellminstone S.A” to tylko jedna z takich spółek, które kontroluje oligarcha.


CZYTAJ TAKŻE:

RESZUTA: Zjadliwy wirus czy seryjny samobójca? Wśród rosyjskich elit zapanowała „epidemia”

KUŹ: SBU jak drugi Mosad?

TYSZKA-DROZDOWSKI: Stan Europy


Co dalej?

Wszystkie te powiązania gospodarcze Bidziny Iwaniszwilego z Rosją i oligarchami, politykami i urzędnikami w Rosji powodują, że nie ma on żadnego interesu, aby zadrażniać stosunki z północnym sąsiadem. A przez to, że posiada wpływ na rząd, rządzącą partię „Gruzińskie marzenie”, część mediów i instytucji państwowych, ma to odzwierciedlenie w polityce Gruzji wobec Rosji.

Zdaniem organizacji takich jak Freedom House, czy też wspomniane Transparency International, wpływ oligarchy na sprawy i decyzje polityczne w Gruzji przy jednoczesnych prowadzeniu przez Bidzinę Iwaniszwilego interesów we wrogim Gruzji państwie, powoduje zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa i niekorzystnej dla niego polityki zagranicznej.

Do czasu, gdy Bidzina Iwaniszwili będzie rządził Gruzją, kraj ten będzie się staczał coraz bardziej w uzależnienie od Rosji i coraz dalej będzie od Unii Europejskiej. Nikt prywatnego lenna oligarchy rosyjskiego do UE nie przyjmie.

 

Wspieram dobrą publicystykę

75% ( 3000 / 4000 zł )
Wspieram!

Tekst powstał w ramach projektu: „Stworzenie forum debaty publicznej online”, finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolności Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego.

Marek Reszuta
Marek Reszuta
Ekspert ds. Kaukazu i cyberbezpieczeństwa, ekspert Instytuu Prawa Wschodniego im. Gabriela Szerszeniewicza, były dyplomata RP na Kaukazie

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!