JUREK: Zanotowane w czasie wojny: porządek wbrew chaosowi

commons.wikimedia.org

Tocząca się na Ukrainie wojna pozwala lepiej zrozumieć naturę rządzącej radykalnej centroprawicy, a także samo to pojęcie, budzące często zdziwienie, choć ma przecież solidne podstawy w ustaleniach Seymoura Lipseta i René Rémonda.

■  Jako „centro-prawica” przez całe lata nie chciała wycofać (dokonanej przez rząd premier Kopacz) ratyfikacji genderowej konwencji stambulskiej, mimo że nie ratyfikowała jej ani większość państw bałtyckich, ani większość państw wyszehradzkich, ani właśnie – Ukraina. Systematyczna polityka na rzecz praw rodziny i obrona ich uniwersalnego charakteru przeciw antyrodzinnej kontrkulturze nie mieści się bowiem w nastawieniu centro-prawicy (również tej radykalnej). Dla nich porządek życia rodzinnego i wartości monogamicznej rodziny, a w gruncie rzeczy niemal cały ład społeczny, to co najwyżej wartościowa (choć mniej lub bardziej względna) spuścizna przeszłości w „pluralistycznym społeczeństwie”. Co innego geopolityka – tu jest miejsce na nielimitowany radykalizm, którego nie można ograniczać ani do koniecznego zaangażowania w obronę Ukrainy (czyli przywrócenia stanu sprzed lutowej agresji), ani nawet do – jakkolwiek miałoby się to dokonać – wyzwolenia Krymu. Tu celem ma być bezwarunkowa kapitulacja Rosji i międzynarodowe osądzenie Putina. Oczywiście, Polska sama nie jest w stanie tego dokonać, ale nie na tym – według radykalnej centroprawicy – polegać ma nasza misja. Po prostu zwolennicy „reżyserii sankcji” chcieliby przejść do pisania „scenariuszy wojny”. Choć nikt u nas tych scenariuszy nie zamawia.

■ Czas powtórzyć za marszałkiem Piłsudskim: jesteśmy „nie przeciwko narodowi rosyjskiemu, a przeciwko reżimowi, dla którego nadrzędną zasadą jest terror”. Jesteśmy przeciw gloryfikatorom Związku Sowieckiego, który mordował chrześcijan i socjalistów, zwolenników monarchii, republiki oraz prostych ludzi, chcących jedynie wykarmić swoje rodziny; który zamordował miliony Rosjan – bez porównania więcej niż reżim nazistowski Niemców. 

■  Zasady porządku naturalnego, wskazując właściwe wybory ludziom, społecznościom i narodom – same w sobie są czynnikiem postępu, w sensie katolickim oczywiście, tak jak rozumiał go Norwid. Kumulacja dobrych decyzji i działań zawsze czyni społeczeństwo lepszym. Zasady te mają jednak również funkcję zachowawczą. Każą bowiem zawsze pamiętać o obowiązku ochrony realnego życia, nawet jeśli w pełni zdajemy sobie sprawę z tragicznego wymiaru historii, z nieuchronności walki i konieczności uprzedzania zagrożeń, często powszechnie ignorowanych. Nawet w takich sytuacjach, wymagających poświęcenia, porządek naturalny nie traktuje ludzi jako nieistotnych czynników zbiorowych misji, obojętne czy w grę będzie wchodził prometeizm społeczny czy nacjonalistyczny.

■  Przekonanie Hobbesa o skłonności ludzi do poddawania się władzy gwarantującej bezpieczeństwo (spokój), do zadowalania się prywatnością jako wystarczającą dozą wolności – sprawdza się w warunkach, w których Hobbes swą tezę formułował. Pisał przecież po doświadczeniach rewolucji i wojny domowej w Anglii. W gruncie rzeczy zbieżna z jego poglądem jest szczegółowa obserwacja świętego Tomasza o skłonności narodów doświadczonych długotrwałą tyranią do poddawania się oligarchicznej władzy. Z pewnością zmęczenie wojną i towarzyszącym jej strachem stanowiło drugi, obok zrozumiałej obawy przed sowieckim najazdem – motyw uległości naszego społeczeństwa wobec kolaboracyjnych rządów komunistycznych. Błąd Hobbesa polegał na tym, że za stan natury brał załamanie się porządku społecznego, więc coś, co jest naturalnego porządku przeciwieństwem. Tolerancyjna tyrania, spychająca ludzi w prywatność – to jeszcze jedno wyzwanie, przed którym narody muszą się bronić.

■  Największe manifestacje społeczne w powojennej Polsce towarzyszyły powrotowi Stanisława Mikołajczyka do kraju, po aprobacie dla ustaleń Jałty i Teheranu, oraz przejęciu przez Gomułkę kierownictwa partii komunistycznej. Aplauz polityczny nie zawsze bywa formą „uznania się narodu w jestestwie swoim”. Nawet najbardziej entuzjastyczny zawsze zależy od okoliczności.


Tekst powstał w ramach projektu: „Stworzenie forum debaty publicznej online”, finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolności Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego.

Marek Jurek
Marek Jurek
(ur. 1960) publicysta, historyk, tłumacz. Ostatnio wydał „100 godzin samotności czyli rewolucja październikowa nad Wisłą”. Tłumaczył Charles’a Maurrasa i Jeana Madirana. Współzałożyciel magazynu „Christianitas”. Przez wiele lat czynny polityk, m.in. przewodniczący Krajowej Rady RTV, marszałek Sejmu RP, poseł do Parlamentu Europejskiego.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!