KASZCZYSZYN: Uwodzicielska moc pogaństwa. Kinowe poszukiwania bożka Pana

W czwartek 29 maja 1913 r. w paryskim Théâtre des Champs-Élysées mia?a miejsce prapremiera prawdopodobnie najs?ynniejszego baletu w historii pt. ?wi?to wiosny. Jak pisa? o nim autor libretta, kompozytor Igor Strawi?ski: „Wielka Ofiara. Przez ca?? noc dziewcz?ta wykonuj? tajemnicze obrz?dy. […] Wybranka sk?ada ofiar? z siebie w obecno?ci starców, ta?cz?c ?wi?ty taniec, wielk? ofiar?”. Wspó?czesna epoka fin de siècle’u – jak sto lat wcze?niej jej historyczna poprzedniczka – zwraca si? w stron? poga?skich rytua?ów, szukaj?c „wyj?cia awaryjnego” z odczarowanej rzeczywisto?ci.

Tam, gdzie ?yj? smoki

Pod koniec kinowego hitu pt. Po?egnanie z Afryk? padaj? s?owa o tym, ?e w przesz?o?ci kartografowie – kiedy nie wiedzieli, co konkretnie powinno znale?? si? na danym miejscu na mapie – dopisywali tam enigmatyczne zdanie: „Tam ?yj? smoki”. I chocia? w samym filmie s?owa te mia?y odnosi? si? do g?ównego bohatera granego przez Roberta Redforda, to jednocze?nie s? one doskona?ym metaforycznym oddaniem istoty zjawiska, które w j?zyku niemieckim okre?lane jest jako Entzauberung.

Odczarowanie ?wiata – bo to w?a?nie o to zjawisko tutaj chodzi – mo?e wydawa? si? dzisiaj socjologicznym bana?em, ale nic bardziej mylnego. Joanna Kusiak w artykule Kto zamieszka w ?elaznej klatce? Max Weber, Walter Benjamin i mitologie odczarowanej nowoczesno?ci podkre?la, ?e wbrew rozpowszechnionym wyobra?eniom odczarowanie ?wiata nie by?o wcale jednorazowym wydarzeniem w historii, rodzajem b?yskawicznego ci?cia, które w konsekwencji doprowadzi?o do nowej periodyzacji dziejów na te przed i po odczarowaniu ?wiata, niczym lata przed i po narodzinach Jezusa z Nazaretu.

To by? (czy raczej – wci?? jest) proces, w XIX wieku nap?dzany rozwojem nauki, kapitalizmu i nowych technologii. Kusiak pisze o ilo?ciowo-logicznej obliczalno?ci (Berechenbarkeit) odczarowanego ?wiata; o nowoczesno?ci, która „w swej pozytywistyczno-industrialnej modalno?ci stawia natur? i bogów przed trybuna?em intelektu”.

Fundamentalny problem z wyrokami rozumu polega za? na tym, ?e w ich konsekwencji przychodzi nam ?y? w ?wiecie p?askim i wyja?owionym. Dyktat wszechobecnej wyt?umaczalno?ci, fetysz neofickiego scjentyzmu oraz redukcja ca?o?ci otaczaj?cej nas rzeczywisto?ci do ci?gu liczb, wzorów i fundamentalnych praw fizyki skutkuje ?wiatem pozbawionym tajemnicy, powabu i uwodzicielskiej mocy.

Dzisiaj – kiedy wszystkie procesy opisane przez Maxa Webera nabra?y tylko intensywno?ci – to brzemi? odczarowania wydaje si? nam ci??y? jeszcze mocniej ni? ludziom ?yj?cym na pocz?tku XX wieku. Zmagania z tym brzemieniem mo?emy obserwowa? tak?e w wybranych filmach ostatnich lat.


Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie


Pi?kno zaczarowanego ?wiata

Przywróci? smoki na kartograficzne mapy – tak mo?na by metaforycznie odda? g?ówny cel filmu Lighthouse w re?yserii Roberta Eggersa. Historia psychologiczno-ambicjonalnej rywalizacji oraz stopniowego pogr??ania si? w szale?stwie dwójki latarników (genialne kreacje aktorskie Williama Defoe i Roberta Pattisona) odci?tych od ?wiata zewn?trznego przez szalej?cy sztorm to tylko fabularny pretekst do ponownego zaczarowania ?wiata.

Lighthouse mo?na odczyta? symbolicznie (bo to film pe?en zagmatwanej symboliki) jako powrót do apofatycznej, niewyra?alnej s?owami tajemnicy istnienia; do ?wiata, w którym zmagamy si? z si?ami przekraczaj?cymi nasze intelektualne pojmowanie. Eggers stworzy? uniwersum, która nie podlega wyrokom „trybuna?u intelektu” i nie poddaje si? scjentystycznej obliczalno?ciwyt?umaczalno?ci.

Zamiast tego dostajemy symboliczne odwo?ania do mitycznego uniwersum staro?ytnej Grecji, sugestie fatum ci???cego nad nasz? ludzk? egzystencj?, wreszcie sama tytu?owa latarnia zdaje si? ?ród?em jakiej? sekretnej iluminacji o dost?p, do której walcz? ze sob? dwaj bohaterowie.  

To wszystko pozostaje niejasne i niedookre?lone a? do ko?ca seansu, ale jednocze?nie na wskro? przesycone t?sknot? za ?wiatem niezredukowanym do jego wymiaru materialnego. Lighthouse to wo?anie o powrót uwodzicielskiej tajemnicy istnienia ubrane w kinowy kostium.

Zeus na Manhattanie

Epoka schy?ku, fin de siècle, pierwszy w dziejach Zachodu „koniec historii”. „Czarny duch nudy”, za którym pod??a?o „gor?czkowe rozedrganie” oraz „chorobliwe po??danie rzeczy egzotycznych, nienormalnych i odmiennych” – tak syntetycznie podsumowywa?a tamten czas Hannah Arendt. Tych kilkana?cie lat przed wybuchem I wojny ?wiatowej z jego kulturowym nastrojem przesilenia i znu?enia niebezpiecznie zaczyna przypomina? czasy nam wspó?czesne.

Andrzej Leder w ksi??ce Rysa na tafli, szukaj?c ukrytej prawdy o fin de siècle’u, podkre?la poczucie nadmiaru rzeczy i przyt?oczenia materi?. Epoka schy?ku by?a zbyt ci??ka ci??arem w?asnego materialnego dobrobytu. Jak pisa? filozof Walter Benjamin dorastaj?cy na prze?omie XIX i XX wieku: „Gdziekolwiek spogl?da?em, widzia?em otaczaj?ce mnie ekrany, poduszki, lamperie, które ?akn??y mojego obrazu, jak cienie w Hadesie ?akn? krwi ofiarnego zwierz?cia”.

Co szczególnie intryguj?ce, podobnie o odczarowanym ?wiecie pisa? sam Max Weber, podkre?laj?c, ?e w epoce nauki i kapitalizmu nast?pi? jednocze?nie niespodziewany nawrót do funkcjonalnej logiki greckiego kosmosu. Czym bowiem, je?li nie powrotem mityczno-poga?skich kategorii fatum i losu s? wyroki bezosobowych pot?g nowoczesnego ?wiata, np. niewidzialnej r?ki rynku, która momentami wydaje si? dzia?a? z asensowno?ci? i kapry?no?ci? godn? dawnych bogów Olimpu?

Tak pisa? o tym sam Weber: „Znów jest tak jak w dawnym, nieodczarowanym jeszcze z bogów i demonów ?wiecie, tylko w innym sensie: podobnie jak Grek sk?ada? najpierw ofiar? Afrodycie, pó?niej Apollinowi, przede wszystkim za? ka?demu z bogów swojego miasta, tak samo jest i dzi?, cho? nasze post?powanie odczarowano i pozbawiono ca?ej mitycznej, lecz w gruncie rzeczy prawdziwej plastyki”.


Wspieram dobrą publicystykę

75% ( 3000 / 4000 zł )
Wspieram!

Uwodzicielska moc poga?stwa

Powrót do tej poga?skiej plastyczno?ci ?wiata proponuje nam ponownie Robert Eggers w swoim najnowszym filmie pt. Northman. Znów jeste?my uwodzeni obrazem, teatralno?ci?, muzyk?, nastrojem, emocjami. Znów wkraczamy do kompletnego, wykreowanego z estetyczn? pieczo?owito?ci? i dba?o?ci? o ka?dy wizualny detal zaczarowanego uniwersum.

Ponownie re?yser zaprasza nas, strudzonych w?drowców pó?nej nowoczesno?ci, do „króliczej nory”, do skorzystania z „wyj?cia awaryjnego” ze wspó?czesnej epoki schy?ku z jej „czarn? nud?” i poczuciem egzystencjalnego wyczerpania. Tym razem jednak nie otrzymujemy apoteozy niepojmowalnej tajemnicy i zestawu zagmatwanych symboli do samodzielnego rozszyfrowania w duchu do it yourself. W Northmenie Eggers podj?? bowiem filmow? prób? naszkicowania skondensowanego obrazu poga?skiego uniwersum.

Tak wi?c w miejsce chrze?cija?skiego drzewa krzy?a dostajemy genealogiczne „drzewo królów”, czyli nieko?cz?cy si? korowód krwawych despotów; chrze?cija?ski imperatyw przebaczania wrogom zostaje odrzucony na rzecz logiki osobistej i rodowej zemsty; na poziomie historiozoficznym obserwujemy dzieje pojmowane jako wieczny powrót tego samego zamiast historii linearnej prowadz?cej ku Nowemu Jeruzalem.

Wolno?? osobista i rozeznawanie w?asnego powo?ania ust?puje nieodgadnionej logice fatum i przeznaczenia; radykalne a? do skrajno?ci podporz?dkowanie rodzinie i rodowi ca?kowicie dominuje nad jednostkowymi pragnieniami i decyzjami. Wreszcie uniwersum Northmana to ?wiat, w którym krew Boga-Cz?owieka nie zosta?a przelana. Zamiast tego pozostajemy wi??niami nigdy nieko?cz?cej si? przemocy. W ?wiecie Northmana przelewana jest tylko krew ludzi.

A jednak ten deterministyczny, brutalny ?wiat uwodzi. Eggers wykreowa? filmowe uniwersum stanowi?ce artystyczne przeciwie?stwo wspó?czesnego ?wiata z jego instrumentaln? racjonalno?ci?; ?wiata ju? przesyconego, znudzonego samym sob?, pozbawionego patosu, wi??nia wiecznej postironii, która nigdy i niczego nie bierze ju? na powa?nie.

W zamian Northman kusi nas przygod?, rozmachem, tajemnic?. ?ycie g?ównego bohatera ma realny egzystencjalny ci??ar, ma okre?lony cel, porz?dek, ramy. Zamiast ?yciowej dezorientacji, chaosu tysi?cy równie wa?nych i równie niewa?nych dróg oraz opcji zostajemy wrzuceni w jeden z góry okre?lony scenariusz. I paradoksalnie, dopiero to ograniczenie daje nam prawdziwe poczucie wyzwolenia.

„Mo?emy dzi? wybiera? z ca?ego wachlarza stylów ?ycia. ?aden nie jest jednak do ko?ca usprawiedliwiony, ?aden nie jest osadzony na niewzruszonym fundamencie. Wielo?? mo?liwych zobowi?za? podwa?a niezbywalno?? któregokolwiek z nich. Nasze dzia?anie jest wi?c os?abione, bo zawsze jest dzia?aniem bez pe?nego przekonania. Cie? po?owiczno?ci wisi nad wszystkim” – tak opisywa? nasz? wspó?czesn? kondycj? egzystencjaln? Jan Tokarski w eseju Czas zwyrodnia?y.

Northman to kinowe „wyj?cie awaryjne” z takiego wiecznie niepe?nego, niespe?nionego i niedomkni?tego ?ycia.

Powrót bo?ka Pana

Max Weber, pierwszy prorok odczarowanego ?wiata, nie mia? z?udze?: po wygnaniu ludzi sprzed ich ?wi?tych o?tarzy, Zachód stan?? przed t? sam? bezdenn? otch?ani?, w któr? w mniej wi?cej tym samym czasie wpatrywa? si? Fryderyk Nietzsche. Odczarowanie ?wiata i „?mier? Boga” to awers i rewers tej samej monety.

Jak pisa? sam Weber: „Któ? – poza pewnymi du?ymi dzie?mi, które na pewno znalaz?yby si? w naukach przyrodniczych – wierzy jeszcze dzisiaj, ?e sukcesy poznawcze astronomii albo biologii, fizyki albo chemii powiedz? nam cokolwiek o sensie ?wiata, albo chocia? mog? nas pouczy?, któr? ?cie?k? trzeba i??, by cho?by na ?lad takiego sensu trafi?.” Skoro bezosobowe bóstwa kapita?u, nauki i technologii nie odpowiadaj? na mod?y „odczarowanych” ludzi, to gdzie mamy si? zwróci?, my, nieszcz??ni mieszka?cy wspó?czesnej epoki schy?ku?

Wiekuistym cz?owieku Gilbert Keith Chesterton pisa?: „W pewnym sensie s?usznie si? twierdzi, ?e Pan [Faun] umar?, bo narodzi? si? Chrystus. W innym sensie mo?na by niemal równie s?usznie powiedzie?, ?e ludzie dowiedzieli si? o narodzinach Chrystusa, poniewa? Pan ju? nie ?y?. Znikni?cie mitologii zostawi?o po sobie pustk?, w której ?wiat udusi?by si? jak w pró?ni, gdyby nie wype?ni?a jej teologia”.

Dzisiaj z tej teologii niewiele ju? pozostaje. Wspó?czesna kultura wydaje si? raczej – w poszukiwaniu zast?pczego sensu po „?mierci Boga” – wskrzesza? starego bo?ka Pana. W?a?ciwe pytanie brzmi wi?c – pod jakimi konkretnie postaciami si? to dzieje. Pierwszego kinowego przyk?adu dostarcza nam polski obraz Wie?a. Jasny dzie?.

Zmierzch katolicyzmu i narodziny „zielonej duchowo?ci”

Pod k?tem filmowego rzemios?a produkcja w re?yserii Jagody Szelc jest dzie?em raczej nieudanym i rozczarowuj?cym. Scenariusz, gra aktorska, konstrukcja akcji – to wszystko kuleje, jednocze?nie irytuj?cym przerysowanymi ambicjami artystowskimi. Wie?a. Jasny dzie? broni si? jednak pod jednym istotnym k?tem- jako symboliczne przedstawienie zmierzchu kulturowego katolicyzmu oraz mglista, apofatyczna z ducha, zapowied? nowej „zielonej” eko-duchowo?ci.

Pomys? fabularny jest prosty. Dwie siostry spotykaj?ce si? po latach na uroczysto?ci I Komunii ?w. córki jednej z nich. W tle inni cz?onkowie rodziny i rosn?ce z up?ywem ekranowego czasu napi?cie pomi?dzy nimi. Ca?o?? akcji rozgrywaj?c? si? na wsi, sceny domowych rozmów przeplatane migawkami z przygotowa? dzieciaków do przyj?cia Eucharystii.

To, co najwa?niejsze dzieje si? jednak niejako „pomi?dzy”. Szelc stworzy?a bowiem film symboliczny, rodzaj kinowego proroctwa, a wr?cz duchowego „wywo?ywania” nieokre?lonej przysz?o?ci (ca?y film rozpoczyna si? od planszy z has?em „na podstawie przysz?ych wydarze?”), dla których sama fabu?a stanowi tylko pretekst, niczym w Lighthouse Roberta Eggersa. 

I chocia? ca?o?? akcji utrzymana jest w konwencji niedopowiedzenia i podrzucania widzowi mglistych tropów, to zako?czenie nie pozostawia nam w?tpliwo?ci. Przez ca?y ten czas ogl?dali?my co? w rodzaju symbolicznego „porodu” nowej duchowej wspólnoty. Jedna z sióstr, Kaja jest przez Szelc przedstawiona niczym poga?ska, eko-jurodiwa, ta która swoimi zakulisowymi dzia?aniami ostatecznie prowadzi do swoistego „nawrócenia” ca?ej wsi na now? „zielon? duchowo??”.

W jednej z pierwszych scen filmu widzimy Kaj? kl?kaj?c? przy konfesjonale, gdzie spowiada si?, a mo?e raczej rozmawia, czy wr?cz zaklina miejscowego proboszcza. Od tego czasu obserwujemy na ekranie podwójn? dynamik?: z jednej strony wyczerpywanie si? mocy katolickiego rytua?u i rosn?cy strach ksi?dza, z drugiej za? nabieraj?ce si?y poczynania eterycznej, milcz?cej Kai. A? do fina?owej sceny, kiedy mieszka?cy zmierzaj? w stron? otaczaj?cego wie? lasu, a przera?ony proboszcz kryje si? w ?wi?tyni.

Obok Kai to w?a?nie ów las odgrywa kluczow? rol?. To on niejako „przyzywa” g?ówn? bohaterk?. Szelc w symbolicznych scenach wskazuje jednoznacznie na las jako w?a?ciwe ?ród?o nowej „metafizycznej mutacji”. W kluczowej spo?ród nich widzimy tajemnicze drzewo, z którego ga??zi wy?ania si? co? w rodzaju nadnaturalnej plazmy, prawdopodobnie spiritus movens fina?owych wydarze?.

Kaja jest wi?c tylko kap?ank?, a las- symbolem poga?skiej – zaczarowanej niczym w Lighthouse – mocy przyrody, do której mamy wszyscy zmierza? po ostatecznym zmierzchu katolickiego imaginarium. Poga?ski bo?ek Pan wy?ania si? metaforycznie z le?nych g?stwin – gdzie pozostawa? w ukryciu przez stulecia – aby zast?pi? katolicyzm w jego dotychczasowej sensotwórczej roli.


S?UCHAJ TAK?E:


Wybór „Majowej Królowej” i reszta rytua?ów

Ari Aster, kompan Roberta Eggersa ze studia filmowego A24, poszed? dalej ni? jego kolega po re?yserskim fachu. Tak jak Wikinga mo?na by?o intepretowa? jako rodzaj kinowej „grupy rekonstrukcyjnej” przedchrze?cija?skiego ?wiata Skandynawii, tak Aster re?yseruj?c Midsommar, równie? zaproponowa? nam „poga?stwo w symbolicznej pigu?ce” – tylko jak najbardziej wspó?czesne i pozbawione historycznego zapo?redniczenia.

G?ówna bohaterka, Dani – zmagaj?ca si? z traum? po tragicznej ?mierci rodziców i siostry – trafia wraz ze swoim ch?opakiem, Christianem i jego paczk? znajomych do rodzinnej wsi jednego z kolegów Christiana. Wyjazd do Szwecji na festiwal zorganizowany z okazji ?wi?ta przesilenia letniego szybko jednak z wakacyjnej wycieczki przemienia si? w prawdziwe mysterium tremendum et fascinans, do?wiadczenie grozy i urzekaj?cej tajemnicy poga?skich rytua?ów mieszka?ców wioski, które okazuj? si? czym? znacznie powa?niejszym ni? etnograficzne przebieranki w regionalne stroje.

Pierwszy moment prze?omowy obserwujemy podczas sceny dotarcia do wioski- kiedy kamera – w chwili przekroczenia granicy wsi – zaczyna stopniowo obraca? si? o 180 stopni. To pierwszy symboliczny komunikat – wkraczamy w ?wiat na opak, w przestrze?, gdzie b?d? obowi?zywa? zasady odwrotne ni? w ?wiecie zewn?trznym. Po u?wi?ceniu przestrzeni otrzymujemy równie? scen? u?wi?cenia czasu, symbolicznego przej?cia z chronosa, czasu rutynowej codzienno?ci, w kairos – czas sakralny, któremu towarzyszy niezwyk?e zjawisko „p?ynnej”, „ta?cz?cej” na oczach Christiana przyrody.

Ca?e Midsommar to jeden wielki korowód religijno-wspólnotowych rytua?ów, prawdziwe „skondensowane poga?stwo”. Rytualne samobójstwo pary starców, których imiona zostaj? nadane nast?pnie nowonarodzonym mieszka?com wioski; rytua? ofiarniczy stylizowany na biblijn? scen? Abrahama sk?adaj?cego w ofierze swego syna, Izaaka; rytualna scena seksu prokreacyjnego (z Christianem w roli g?ównej), gdzie kochankowie zostali dobrani przez starszych wspólnoty pod?ug astrologicznej zgodno?ci cech.

Dalej: rytualny taniec kobiet po??czony z wyborem tzw. Majowej Królowej (tak, szcz??ciar? okaza?a si? Dani), która po symbolicznej „koronacji” b?ogos?awi zbo?owe plony. Ari Aster nie powstrzyma? si? nawet od rytua?u wspólnotowego „koz?a ofiarnego” rodem z ksi??ek Rene Girarda oraz ?mierci wybranych osób jako tych, którzy symbolicznie „nios? grzechy” ca?ej wsi.

Cykliczno?? przyrody, nast?pstwo ?ycia i ?mierci, androginiczno?? i witalno?? natury, poga?skie rytua?y osadzaj?ce cz?owieka na powrót w czystej biologiczno?ci otaczaj?cego go ?wiata – o tym jest tak naprawd? Midsommar, które w niektórych recenzjach by?o odczytywane jako film o symbolicznym przepracowaniu traumy przez g?ówn? bohaterk?.

?wiat na opak i karnawalizacja rzeczywisto?ci

„Ponadto na wszystkich etapach swego historycznego rozwoju ?wi?ta wi?za?y si? z kryzysowymi, prze?omowymi momentami w ?yciu przyrody, spo?ecze?stwa i cz?owieka. W ?wi?tecznym ?wiatopogl?dzie rol? wiod?c? pe?ni?y zawsze momenty ?mierci i odrodzenia, zmiany i odnowienia” – tak pisa? rosyjski literaturoznawca, Michai? Bachtin.

W opas?ej pracy Twórczo?? Franciszka Rabelais’go a kultura ludowa ?redniowiecza i renesansu opisa? on zjawisko tzw. karnawalizacji rzeczywisto?ci. Odwo?uj?c si? do kulturowego, spo?ecznego i sakralnego bogactwa ?redniowiecznych ludowych karnawa?ów, zrekonstruowa? ?wiatopogl?d kryj?cy si? za tymi formami istnienia w ?wiecie.

Dlaczego o tym pisz?? Bo poj?cie karnawalizacji rzeczywisto?ci wydaje si? celnie oddawa? istot? filmowych zdarze? z Midsommar oraz pozosta?ych kinowych obrazów z nurtu „nowego poga?stwa”. „Niezmiernie charakterystyczna jest dla niego swoista logika «odwrotno?ci» (à l’evners), «na odwrót», «na nice» (…) Drugi ?wiat kultury ludowej powstaje w pewnej mierze jako «?wiat na opak»” – pisze dalej Bachtin.

I to jest w?a?nie fundamentaln? stawk? tych filmowych ?wicze? z egzystencjalnej wyobra?ni: wymkn?? si?, niejako wy?lizgn?? z przesyconej codzienno?ci wspó?czesnej epoki schy?ku. Celem jest wyrwa? si? z oficjalnego kieratu norm, zakazów i hierarchii.

Jak wskazywa? rosyjski literaturoznawca, „w tym jedynym w swoim rodzaju karnawa?owym ?wiatopogl?dzie stapia?o si? na moment w jedno?? to, co idealno-utopijne, z tym, co realne.” Chodzi wi?c o transgresyjne poszukiwania „wyj?cia awaryjnego” z liberalno-chrze?cija?skiego uniwersum; o filmowego inkantacje, „wywo?ywanie” nowego etycznego porz?dku na gruzach starego ?wiata, niczym w Wie?y. Jasny dzie?.

A co je?li to wszystko to jedno wielkie k?amstwo?

Istnieje inne kulturowe dzie?o, gdzie równie? widzimy ten sam symboliczny ruch kamer?, co w Midsommar. To fina?owy odcinek serialu The Outsider, produkcji HBO na kanwie prozy Stephena Kinga. W nim równie? wkraczamy w „?wiat na opak”, lecz zamiast uwodzi? nas poga?skim zaczarowaniem ?wiata, twórcy serialu pokazuj?, ?e stary bo?ek Pan ma w sobie prawdziwie mroczn? natur?.

Owszem, przez kolejne odcinki tak?e jeste?my ?wiadkami post?puj?cego zaczarowania ?wiata. G?ówni bohaterowie tropi? tajemniczego morderc? podszywaj?cego si? pod kolejnych ludzi, lecz ca?kiem szybko okazuje si?, ?e ?cigaj? oni osobowe z?o o wielu imionach. Na Karaibach znano je jako Jumbee, mieszka?cy Kuby nadali mu im? El Cuco, na Filipinach wyst?powa?o pod nazw? Pugot Mamu, wreszcie mieszka?cy starej Anglii okre?lali je mianem Black Annis.

Po?eracz Smutku wydaje si? wyst?powa? w Outsiderze jako personifikacja grzechu pierworodnego, niewyt?umaczalne i nieprzenikalne z?o przekazywane z pokolenia na pokolenie niczym wirus; z?o osobowe, ukryte i dzia?aj?ce w cieniu, zakulisowo i przez nikogo nie niepokojone, po?ród codzienno?ci rzekomo odczarowanego ?wiata.

Najwa?niejsze zdania w ca?ym serialu padaj? w niepozornej scenie rozmowy dwójki drugoplanowych bohaterów, kiedy jeden z nich wypowiada znamienne s?owa: „Na przestrzeni wieków ludzi nazywano diab?ami, demonami, wied?mami, wilko?akami, wampirami. Twierdzimy, ?e nasi przodkowie byli ciemni, strachliwi i przes?dni, a my mamy do dyspozycji nauk?, psychologi? i na pewno nie zobaczymy w cz?owieku demona. A co je?li raz na jaki? czas pomylimy cz?owieka z demonem?”.

Bo?ek Pan niekoniecznie musi by? „wyj?ciem awaryjnym” ze wspó?czesnej epoki fin de siècle’u. Mo?e by? raczej pu?apk? skryt? pod uwodzicielsk? moc? poga?skich rytua?ów ?mierci i odrodzenia. Pu?apk? zastawion? na nas przez tego, który w swej demonicznej istocie nosi na ?wiecie wiele imion.


ZOBACZ RÓWNIE?:


Tekst powsta? w ramach projektu: ,,Kontra – Budujemy forum debaty publicznej” finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolno?ci Centrum Rozwoju Spo?ecze?stwa Obywatelskiego

Piotr Kaszczyszyn
Piotr Kaszczyszyn
Redaktor naczelny portalu opinii Klubu Jagiellońskiego i członek redakcji czasopisma idei „Pressje”. Współtwórca podcastu Klubu Jagiellońskiego „Kultura poświęcona”.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!