ŚWIĄDER OFMCap: Sztuka jest sakralna, albo nie jest sztuką. Nowosielski – teolog malujący

fot. Kościół św. Dominika na Służewie w Warszawie

Tematy, które wydają się mało sakralne, u Nowosielskiego sakralne są zawsze. Jakby chciał wykazać, że fakt wcielenia Syna Bożego znosi napięcie pomiędzy sacrum i profanum. Tradycję Kościoła zogniskowaną zwłaszcza w liturgii – czyli celebracji misterium obecności Boga w historii – traktował absolutnie poważnie. Nie tylko jako źródło życia chrześcijańskiego, ale zjawisko konieczne dla egzorcyzmowania ludzkiej świadomości.

Jestem odbiorcą sztuki Nowosielskiego, który nie miał szczęścia poznać go osobiście. Spoglądając jednak na jego obrazy, ikony oraz projekty i realizacje, nabrałem przekonania, że fenomen profesora z Krakowa jest zjawiskiem profetycznym, w którym ogniskuje się niezwykła synteza i jakaś archetypiczna spójność. Wyłania się z niej płaszczyzna dialogu między tym, co przytłaczająco immanentne, a co wzniośle transcendujące. Nowosielski należał do tych twórców, którzy po przeżyciu ciemności tzw. „czystego ateizmu”, nabrali odwagi i wolności wypowiedzi. Odkrył on na nowo chrześcijaństwo jako skarbiec myśli, wciąż aktualnej dla współczesnego człowieka. Stało się ono dla niego domem. Przylgnął do wschodniej tradycji konfesyjnej, w której został ochrzczony. Szczególnie istotne było jego osobiste odkrycie Chrystusa, związane z faktem wcielenia Drugiej Osoby Boskiej, poprzedzone głębokim namysłem egzystencjalnym nad przyczyną tego faktu.

Dogmat jaśnieje w świetle herezji

Dlaczego Bóg stał się człowiekiem? To podstawowe pytanie, które budowało przez wieki teologię chrześcijańską. Dogmaty, korzystając z języka filozoficznego, definiowały najistotniejsze tematy Objawienia, tworząc fundamenty tożsamości dojrzewającego Kościoła. Teologia fundamentalna zrodziła się z apologii, czyli próby wyjaśnienia światu niechrześcijańskiemu, o co w chrześcijaństwie chodzi. Wewnątrz zaś wspólnoty chrześcijańskiej potrzebne były rozwiązania dotyczące przekazu depozytu wiary i formacji do życia chrześcijańskiego, co po zaniku katechumenatu stało się domeną teologii pastoralnej. To oczywiście mocno zredukowane uproszczenie, pozwala jednak na zrozumienie, że określenie kogoś mianem teologa wiąże się z dostrzeżeniem faktu, iż studium powyższych zagadnień oraz przeżywanie egzystencjalnej konfrontacji z nimi, owocuje w nim jakąś formą wypowiedzi, która uaktualnia analizowane zagadnienia i może być przekazana na różne sposoby. W moim przekonaniu dla Nowosielskiego najbardziej adekwatną formą wypowiedzenia swego doświadczenia, była sztuka, zwłaszcza malarstwo.

Zanim ukształtował się kanon dogmatyczny chrześcijaństwa, wspólnotą wyznawców Chrystusa wstrząsały liczne spory. Ich pojawianie się odgrywało niezwykłą rolę katalizującą poszukiwania i ostateczne definicje dogmatyczne. W formalnie schrystianizowanej rzeczywistości kolejnych pokoleń, miało to ogromny wpływ na rozliczne aspekty życia liturgicznego, kulturalnego, społecznego a nawet politycznego. Wspomniałem o tym, gdyż fascynacje Nowosielskiego religią jako zjawiskiem, nie dotyczyło jedynie ortodoksji chrześcijańskiej. Było to studium religioznawcze i analityczne, w którym przechodził on swoją osobistą wędrówkę przez historię wielu religii. Odkrywał jednak chrześcijaństwo jako coś absolutnie oryginalnego dla siebie. Fascynował go cały zawiły proces samookreślania się kościoła, w kontekście pojawiających się kontrowersji teologicznych, które dziś nazywamy herezjami. Paradoksalnie w świetle herezji dogmat jaśnieje szczególnym blaskiem. Dlatego znajomość historii kształtowania się dogmatów oraz kontrowersje teologiczne mogą pomagać nam demaskować współczesne ślepe uliczki. Nowosielski z przekorą i odwagą spacerował po nich, dzieląc się chętnie swoimi gnostyckimi przemyśleniami, które dla słabo uformowanej teologicznie świadomości wydają się olśniewające. Zawsze jednak wracał do Chrystusa. To stanowiło dla niego – jak mi się wydaje – solidny fundament. Zrozumienie antropologii biblijnej jest kluczem otwierającym dojrzały namysł nad jego twórczością. Tradycję Kościoła zogniskowaną zwłaszcza w liturgii – czyli celebracji misterium obecności Boga w historii – traktował absolutnie poważnie. Nie tylko jako źródło życia chrześcijańskiego, ale zjawisko konieczne dla egzorcyzmowania ludzkiej świadomości. Jego zdaniem świadomość empiryczna człowieka, została boleśnie dotknięta przez katastrofę kosmiczną buntu aniołów. Jej zaś szczególnym przypadkiem była sytuacja związana z grzechem pierworodnym, naznaczającym dotkliwie egzystencję ludzkości.


Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie


Sacrum sztuki

Być może to zbyt trudne rozważania dla czytelnika, który nie miał wcześniej do czynienia z takim nasyceniem terminów teologicznych. To jednak konieczna synteza, aby zrozumieć, dlaczego każde zagadnienie podejmowane przez profesora, można zakorzenić teologicznie. Tematy, które wydają się mało sakralne, u Nowosielskiego sakralne są zawsze. Jakby chciał wykazać, że fakt wcielenia Syna Bożego, znosi napięcie pomiędzy sacrum i profanum.

On przekazuje odbiorcy „sacrum sztuki”. Robił to bazując na zdolnościach intuicyjnych, które były poruszone w nim samym, a jednocześnie są poruszane także u odbiorcy. Oczywiście to musi być jakoś przygotowane. Niekoniecznie przez studium. Czasem przez fakty i doświadczenia życiowe, często również przez doświadczenie mistyczne, jakąś formę epifanii – objawienia Boga w osobistym życiu człowieka. Jesteśmy tak skonstruowani, że nawet ktoś, kto nie odkrył jeszcze w swoim życiu żadnego napięcia teologicznego, a nawet teoretycznie to napięcie wykluczył, nie potrafi zaprzeczyć definitywnie swojej natury. Bywa, że jakoś nawet niechcący, może być pociągnięty w swej złaknionej intuicji, do przeżycia spotkania, którego się nie spodziewał. W tym sensie, sztuka Nowosielskiego może być określona jako forma medium, miejsce teologiczne.  Profesor to nie tyle malarz teologizujący, co teolog malujący – jak wspomniała niedawno jego biografka, Krystyna Czerni.

Nie rozwijając szczegółowo analizy poszczególnych tematów malarskich podejmowanych przez Nowosielskiego – choć byłoby to bardzo ciekawe – chciałbym dotknąć obszaru jego realizacji sakralnych. Dostrzegam w nich szczególnie przejrzyście pewien przekaz i program plastyczny, który jak sądzę, może być przyczynkiem do odnowy sztuki sakralnej w przyszłości. Jeśli prawdą jest, że żyjemy w czasach, które kończą erę chrześcijaństwa masowego i – zgodnie z przewidywaniem Józefa Ratzingera – należy oczekiwać wyłonienia się w przyszłości nowej tkanki wspólnoty chrześcijańskiej, oczyszczonej i skonsolidowanej wokół swej najgłębszej tożsamości dogmatycznej, a różnorodność liturgiczna właściwa dla pierwotnego chrześcijaństwa, zastąpi podziały konfesyjne wśród wyznawców Chrystusa, to sytuacja ta przyzywa również odnowę sztuki sakralnej, estetyki chrześcijańskiej, przestrzeni liturgicznej, itd. Wydaje się, że pierwsze tysiąclecie chrześcijaństwa i wypracowana w nim synteza, będą miały szczególne znaczenie w tym procesie odnowy. Powodów do takich przypuszczeń jest wiele. Na czoło wysuwa się jednak ten, że wspomniana synteza rodziła się w łonie Kościoła niedotkniętego jeszcze nieszczęściem formalnego podziału. W tym względzie Nowosielski jest jednym z protagonistów, który esencję poszukiwań twórczych, dokonanych przez wieki, również w sztuce współczesnej, osadza na bazie kanonu zachowanego przez wschodnie chrześcijaństwo. W ten sposób kontynuowany jest proces, w którym ikonografia chrześcijańska powraca na Zachód, zmęczony realizmem i zsekularyzowaną wolnością w obszarze kreowania sztuki sakralnej.  Co z tego wyniknie? Czas pokaże. Pewne jest to, że nie można zlekceważyć dorobku Profesora z Krakowa, oraz jego profetycznego wpływu na wielu odbiorców i twórców sztuki.


Wspieram dobrą publicystykę

75% ( 3000 / 4000 zł )
Wspieram!

Przemyśleć Nowosielskiego

Cieszę się, rok 2023 został przez Sejm RP ogłoszony rokiem Nowosielskiego. Pojawiło się wiele inicjatyw, wystaw, konferencji, podczas których popularyzowany jest dorobek Profesora. Ufam, że zaowocuje to pogłębionym i twórczym namysłem, który będzie procentował na przyszłość. Bracia Kapucyni z Fraterni, do której należę, wraz z Fundacją Akeda oraz Akademią Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie, przygotowują również konferencję poświęconą twórczości Nowosielskiego oraz zagadnieniom sztuki sakralnej. Odbędzie się ona w gmachu Akademii w dniach od 10 do 11 października 2023 roku. Już dziś serdecznie zapraszamy do uczestnictwa w tym wydarzeniu.   

POSŁUCHAJ TAKŻE:


Tekst powstał w ramach projektu: ,,Kontra – Budujemy forum debaty publicznej” finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolności Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego

br. Marcin Świąder OFMCap
br. Marcin Świąder OFMCap
urodzony w Mielcu, w 1995 roku przyjęty do Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów, gdzie w 2001 roku składa profesję wieczystą i rok później przyjmuje święcenia prezbiteratu. Już w czasie studiów odkrywa ikonę jako formę przepowiadania Słowa ubogim. Techniki malarstwa temperowego uczy się od Iryny Bołdiny-Styczeń podczas warsztatów w galerii „Na bruku” Jana Guta w Bytomiu. Z pustelni zostaje przeniesiony do Katowic-Załęża gdzie przez cztery lata żyje i ewangelizuje wśród najuboższych – nie przestaje tworzyć. W Skomielnej Czarnej, do której zostaje przeniesiony w lipcu 2015 roku, zakłada samodzielną pracownię ikonopisarską i powołuje szkołę pisania ikon pod wezwaniem św. Jana Damasceńskiego. W ciągu dwudziestu lat spod jego pędzla wyszło blisko siedemset ikon i obrazów. Projektuje przestrzeń sakralną. Prowadzi warsztaty pisania ikon. Inicjator Fraterni Pojednanie w ramach Fundacji AKEDA.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!