WARZECHA: Łatanie sita

Jedn? z najtrudniejszych do zaakceptowania wspó?cze?nie prawd – a ju? chyba szczególnie trudn? do zaakceptowania przez Polaków – jest ta, ?e ?wiata nie da si? uczyni? ani ca?kowicie bezpiecznym, ani ca?kowicie cnotliwym. Wymieniam tu odr?bnie nasz naród, poniewa? mam nieodmienne poczucie, ?e w?a?nie Polacy wyspecjalizowali si? w postrzeganiu ?wiata przez pryzmat w?asnych chce?, zamiast widzie? go realnie.

Wszelkie próby doprowadzenia do stanu idealnego musz? oznacza? pój?cie w kierunku odbierania wolno?ci i ostatecznie totalitaryzmu. Nietrudno zrozumie? dlaczego. Z?a nie da si? wyeliminowa? ca?kowicie. Próby dokonania tego musz? za? oznacza? coraz g??bsze zacie?nianie kontroli nad lud?mi, a wi?c coraz mocniejsz? interwencj? pa?stwa w nasze ?ycie. Jednocze?nie d??enie do stworzenia ?wiata idealnego musi oznacza? zastosowanie in?ynierii spo?ecznej, bo ludzie w naturalny sposób nie b?d? wszyscy cnotliwi. Raj na ziemi obiecywali – prosz? zwróci? uwag? – przede wszystkim ci, którzy potem doprowadzili do straszliwego zniewolenia.

 

Z?o zawsze mi?dzy sob? mie? b?dziecie

Niestety, cz?owiek chyba z samej swojej natury nie jest gotowy do zaakceptowania pewnego poziomu z?a – mówi?c najogólniej, bo nie oznacza to tylko zbrodni, ale czasem po prostu nieporz?dek, brak dyscypliny, uchybienia wobec innych i wobec wspólnoty. Szczególnie za? nie jest w stanie zaakceptowa? tego cz?owiek wspó?czesny. Wi?kszo?? bowiem mieszka?ców wspó?czesnego Zachodu jest przyzwyczajona do tego, ?e prawie ka?dy przejaw owego szeroko rozumianego, a cz?sto te? bardzo frywolnie definiowanego z?a spotyka si? natychmiast z reakcj? polityków, którzy realizuj?c populistyczn? agend? si?gaj? po dost?pne im ?rodki instytucjonalne. Pó?niej z tryumfem og?aszaj?, ?e oto – voilà, uporali si? z problemem. Tak oczywi?cie nie jest, bo tego typu dzia?ania przypominaj? ?atanie sita. Mo?na zatka? sto otworów, ale woda b?dzie si? przedostawa? innymi, a gdy zatka si? ostatni, tysi?czny otwór, pierwszy zd??y si? ju? na powrót odetka?.

Sk?onno?? do my?lenia, ?e jednak si? da, z pewno?ci? bierze si? tak?e z odej?cia od chrze?cija?stwa. To ono przecie? nauczy?o nas, ?e ludzie nie b?d? idealni, poniewa? s? ska?eni grzechem pierworodnym. To jedna z absolutnie fundamentalnych biblijnych nauk. W mo?liwo?? wykreowania cz?owieka idealnego wierzy?y utopie niemaj?ce za podstaw? chrze?cija?skiego dziedzictwa.

Oto przyk?ad praktyczny: d??enie do ca?kowitego wyeliminowania wypadków drogowych. Spe?nienie tego postulatu jest mo?liwe tylko w jednym przypadku: likwidacji ruchu drogowego w ogóle. D??enie do jego spe?nienia oznacza natomiast kolejne restrykcje, ograniczenia i ostatecznie spowodowanie, ?e jazda samochodem przestanie by? przyjemna czy wr?cz przestanie si? op?aca?. I tak jest wsz?dzie tam, gdzie b?dzie si? chcia?o wyeliminowa? ca?e z?o. Czy b?dzie chodzi?o o przest?pczo??, zdarzenia losowe, zagro?enia zdrowotne czy cokolwiek innego.

 

Populizm w cieniu tragedii

Nie pisz? tego wszystkiego bez przyczyny. Kilka dni temu w szpitalu skona? skatowany przez ojczyma 8-latek i jest to zdarzenie bez ?adnych w?tpliwo?ci wstrz?saj?ce. S?dz?, ?e jakakolwiek dyskusja na temat moralnej oceny post?pku jego zabójcy – bo przecie? trudno inaczej nazwa? sprawc? czynów, które doprowadzi?y do zgonu ch?opca – jest bezprzedmiotowa, bo ta ocena jest ca?kowicie oczywista. Problem w tym, ?e u zwyk?ych ludzi i u polityków uruchomi?a si? natychmiast potrzeba, ?eby „co? z tym zrobi?”, czyli w?a?nie pokaza?, ?e zmierza si? do ca?kowitego wyeliminowania podobnych przypadków. U ka?dej z tych grup, rzecz jasna, z innych powodów. Politycy niestety robi? sobie na tej sprawie w du?ej mierze cyniczn? populark?, wiedz?c doskonale, ?e ich wysi?ki to czysty populizm, który efektu praktycznego nie osi?gnie, ale wiele mo?e zepsu?. Czego si? jednak nie robi w roku wyborczym dla kilku punktów poparcia. Wida?, ?e ju? zacz??a si? licytacja, kto tu bardziej zawini?, kto ma krew na r?kach i kto wi?cej da (regulacji albo pieni?dzy).

Prosz? wybaczy? dosadno??, ale to ju? naprawd? jest jaki? danse macabre i ?wiadectwo zdziczenia elity, je?li jej cz?onkowie nie s? w stanie powstrzyma? si? od odruchu kopania „tych drugich” nawet wobec takiej ?mierci.

 

Postawa zwyk?ych ludzi jest bardziej zrozumia?a. Po prostu brak refleksji nad sprawami, o których tu wspominam, ale te? odruchowo brak wewn?trznej zgody na to, ?e z?o by?o, jest i b?dzie. I ten brak zgody jest ca?kowicie zrozumia?y w tego typu przypadku. Patrz?c jednak na ?mier? Kamila trze?wo, trzeba szczerze powiedzie?: je?li nie wprowadzimy systemu w gruncie rzeczy totalitarnej interwencji pa?stwa w rodzin?, zawsze jaki? tego typu przypadek gdzie? si? wydarzy. Tak po prostu zbudowany jest niestety ?wiat. Nale?y oczywi?cie stara? si? zminimalizowa? prawdopodobie?stwo powtórki, ale nie mo?na oczekiwa?, ?e do niej nigdy nie dojdzie.


Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie


Wylewanie dziecka z k?piel?

Tak jak w innych dziedzinach ?ycia, tak i tutaj mamy do czynienia z rachunkiem, który dla emocjonalnie nastawionych osób mo?e brzmie? cynicznie, cho? wcale taki w gruncie rzeczy nie jest: musimy zgodzi? si? na pewien margines tragedii w zamian za to, ?e zachowamy normaln? przestrze? do ?ycia. ?eby lepiej zrozumie?, o co chodzi, wystarczy spojrze? na pa?stwa skandynawskie, gdzie wprowadzono model bardzo daleko id?cych uprawnie? do mieszania si? pa?stwa z sprawy rodziny – z byle powodu tak naprawd?. Sztandarowym negatywnym przyk?adem jest norweski Barnevernet – urz?d do spraw dzieci, którego ofiarami pada?y tak?e polskie rodziny. Barnevernet sta? si? w praktyce pa?stwem w pa?stwie, a jego urz?dnicy potrafi? rozbi? rodzin? i odebra? dzieci tylko dlatego, ?e kto? w szkole uzna? je za smutne czy markotne. A to ju? mo?e oznacza?, zdaniem urz?dnika, ?e dziecku dzieje si? w domu co? z?ego. To oczywi?cie jest mo?liwe, ale nie jest to bynajmniej jedyne ewentualne wyja?nienie. Dzieci bywaj? markotne z tysi?ca powodów i maltretowanie w rodzinie absolutnie nie jest najcz?stszym z nich.

Bardzo daleko id?ce kompetencje urz?dów do spraw dzieci w Skandynawii teoretycznie maj? dzieci ratowa?, a w praktyce w bardzo wielu przypadkach niszcz? je psychicznie, oddzielaj?c od rodziców, którzy mo?e i krzykn?, mo?e nawet sporadycznie dadz? klapsa, ale kochaj?, nie maltretuj?, nie dr?cz?. Pomi?dzy takimi zachowaniami a zimnym okrucie?stwem zabójcy Kamila jest przepa??. To dwa bieguny.

Czy Barnevernet uratowa? jakie? dzieci przed losem ch?opca z Cz?stochowy? Zapewne tak. Czy warto tworzy? wszechmocny urz?d, mog?cy niemal dowolnie niszczy? rodziny pod pretekstem dbania o dzieci? Na pewno nie.

Wspieram dobrą publicystykę

75% ( 3000 / 4000 zł )
Wspieram!


Tekst powsta? w ramach projektu: „Stworzenie forum debaty publicznej online”, finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolno?ci Centrum Rozwoju Spo?ecze?stwa Obywatelskiego.

Łukasz Warzecha
Łukasz Warzecha
(1975) publicysta tygodnika „Do Rzeczy”, oraz m.in. dziennika „Rzeczpospolita”, „Faktu”, „SuperExpressu” oraz portalu Onet.pl. Gospodarz programów internetowych „Polska na Serio” oraz „Podwójny Kontekst” (z prof. Antonim Dudkiem). Od 2020 r. prowadzi własny kanał z publicystyczny na YouTube. Na Twitterze obserwowany przez ponad 100 tys. osób.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!