WARZECHA: Rząd w międzynarodowym kasynie

Realizowanie polityki zagranicznej na podstawie planów si?gaj?cych dwie czy wi?cej dekad naprzód, szczególnie je?li nie dzia?a si? z pozycji globalnego mocarstwa, ale ?redniej wielko?ci kraju z problemami, przypomina postaw? hazardzisty w kasynie. Hazardzista zak?ada, ?e je?li b?dzie uparcie stawia? na okre?lon? kombinacj?, w którym? momencie – mo?e to nawet mie? wyliczone matematycznie wyliczone – wygra. Ta wygrana jest jednak tym mniej prawdopodobna, im bardziej specyficzna jest obstawiana kombinacja

„Kto ma wizje, niech idzie do psychiatry” – powiedzia? kiedy? Donald Tusk. Ten cytat jest cz?sto przytaczany przez jego przeciwników jako dowód na p?ytko?? Tuska jako politycznego stratega, a mo?e nawet jako dowód na jego ca?kowit? niezdolno?? do strategicznego my?lenia. W istocie by?a to deklaracja by?ego premiera na temat jego ogólnego podej?cia do polityki. Tusk by? zwolennikiem bardziej zarz?dzania ni? rz?dzenia w pe?nym znaczeniu tego s?owa. A ju? na pewno nie by? amatorem wielkich, strategicznych projektów. Innym symbolem tej postawy sta?a si? s?ynna „ciep?a woda w kranie”.

?atwo by?o z tego ?artowa? w czasach dobrobytu, ale podejrzewam, ?e dzisiaj wiele osób ch?tnie by t? ciep?? wod? w kranie (lub ciep?e kaloryfery) zaakceptowa?o jako minimum. Co prowadzi do pytania, czy faktycznie z?e jest podej?cie oparte na zapewnieniu krótkoterminowych korzy?ci w zamian za poniechanie dalekosi??nych planów.

Za ma?o danych, zbyt wiele lat

Trzeba tu rozró?ni? pomi?dzy polityk? wewn?trzn? i zagraniczn? (o czym za moment), ale i tak opowiedzenie si? po stronie „wizji” budzi jedno fundamentalne zastrze?enie. We?my jako przyk?ad europejsk? polityk? klimatyczn?, a konkretnie jej segment dotycz?cy motoryzacji i pchanie na si?? aut na bateri? (jako ?e technologia wodorowa jest niestety wci?? ma?o rozwini?ta na praktycznym poziomie). Perspektywa unijnej polityki klimatycznej to rok 2050, czyli oczekiwany czas osi?gni?cia „neutralno?ci klimatycznej”, za? pocz?tek twardej eliminacji pojazdów z silnikiem spalinowym to rok 2035. Problem w tym, ?e jest to czas na tyle odleg?y, ?e do tego momentu mo?e wydarzy? si? jeszcze bardzo wiele. Nie ma na przyk?ad ?adnej pewno?ci co do dost?pno?ci pierwiastków i surowców, koniecznych do masowej produkcji akumulatorów – a nawet przeciwnie, s? przes?anki, aby spodziewa? si?, ?e ta dost?pno?? b?dzie dalece niewystarczaj?ca dla realizacji przynajmniej oficjalnie deklarowanych planów UE. Nie ma te? podstaw do optymistycznego za?o?enia o jakim? prze?omie w kwestii czasu ?adowania akumulatorów i ich pojemno?ci.

Nie sposób w rozs?dny sposób powiedzie? cokolwiek na temat kszta?tu ?wiatowej gospodarki nawet za 12 lat, a có? dopiero za lat 27. Tymczasem ju? teraz podj?to decyzje, które maj? zdeterminowa? w takiej perspektywie gospodark? UE.

Mo?na oczywi?cie uzna?, ?e te decyzje maj? na celu tyle? dostosowanie si? do spodziewanych okoliczno?ci, co ich ukszta?towanie – ale tu z kolei pojawia si? pytanie, czy Unia jest faktycznie tak silnym graczem, ?eby poprzez w?asne ryzykowne dzia?ania istotnie wp?ywa? na rzeczywisto??. Tyle ?e tu mówimy przynajmniej o organizmie mi?dzynarodowym, skupiaj?cym blisko pó? miliarda ludzi. A jak to wygl?da w przypadku Polski?


Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie


Im szerszy rozmach, tym wi?ksze ryzyko

Przyk?adem podobnego ryzyka w polskiej skali jest gigantyczna inwestycja w Centralny Port Komunikacyjny. Jako jej podstaw? przyj?to za?o?enia dotycz?ce ruchu lotniczego, wybiegaj?ce bardzo daleko w przysz?o??, zatem si?? rzeczy oparte na wielu za?o?eniach, które s? tym bardziej chwiejne, im dalej si?gaj?. To paradoks podobnych projektów: z jednej strony trzeba je rozpoczyna? z d?ugim wyprzedzeniem, bo wchodzenie do gry w takiej dziedzinie, jak na przyk?ad transport lotniczy, w momencie, gdy inni ju? dawno wystartowali, nie ma sensu; z drugiej jednak oznacza to wydawanie ogromnych pieni?dzy na projekty, które w perspektywie dekady czy dwóch mog? si? okaza? absurdalne. Pieni?dze mog? pój?? w b?oto. Czy zatem takie projekty w ogóle rozpoczyna?? Nie ma tutaj prostej odpowiedzi, ale zale?y ona w du?ej mierze od przyj?tego przez rz?dz?cych paradygmatu my?lenia o strategii pa?stwa w?a?nie (poza innymi wzgl?dami, takimi jak cho?by czysto wizerunkowe). Moje odczucia s? mocno ambiwalentne.

Tu dochodzimy do polityki zagranicznej. O ile w przypadku spraw dotycz?cych polityki wewn?trznej ryzyko dotyczy g?ównie finansów czy porz?dku spo?ecznego, to w sprawach polityki zagranicznej mo?e ju? dotyczy? istnienia pa?stwa jako takiego, jego pozycji i bezpiecze?stwa (cho? oczywi?cie decyzje na obu poziomach s? z sob? cz?sto powi?zane).

Czy wchodz?c do UE 19 lat temu Polska mog?a przewidzie?, ?e blisko dwie dekady pó?niej Unia Europejska b?dzie sz?a w stron? klimatystycznego szale?stwa oraz bardzo g??bokiej interwencji w codzienne ?ycie swoich obywateli? ?atwo dzisiaj mówi? ówczesnym sceptykom: a nie mówili?my? Twierdz?, ?e taka posta? UE, jak? widzimy dzi?, wtedy by?a nie do przewidzenia.

Lecz spójrzmy na kwesti? najbardziej bie??c?: wielk? wizj? przebudowy relacji mi?dzynarodowych, w której gdzie? na ko?cu drogi majaczy? ma wspania?e przymierze polsko-ukrai?skie i dominuj?ca rola Polski co najmniej w naszej cz??ci Europy, która to wizja stanowi drogowskaz dla obecnego obozu i któr? zarysowa? w swoim exposé minister Zbigniew Rau. Czas realizacji tej wizji oraz wynikaj?ce z niej dla Polski korzy?ci nie tylko le?? gdzie? bardzo daleko, na dystansie mierzonym dekadami, ale tak?e droga do nich jest uzale?niona od trudnej do ogarni?cia liczby czynników. Relacje mi?dzynarodowe ró?ni? si? bowiem tym od spraw wewn?trzkrajowych, ?e poziom skomplikowania, a zatem trudno?? przewidywania przysz?o?ci, s? w tej dziedzinie jeszcze wi?ksze. Zarazem potrafimy wskaza? znacznie bardziej bezpo?rednie i w?a?ciwie nieuchronne ryzyka oraz koszty, które wi??? si? z realizacj? tej wizji. A to ka?e postawi? pytanie o op?acalno?? takiego kursu.


CZYTAJ TAK?E:

BRZYSKI: Wszyscy jeste?my geopolitykami

KITA: Macron i Tajwan, czyli sto trzynasta zdrada Zachodu


Polska ruletka

Realizowanie polityki zagranicznej na podstawie planów si?gaj?cych dwie czy wi?cej dekad naprzód, szczególnie je?li nie dzia?a si? z pozycji globalnego mocarstwa, ale ?redniej wielko?ci kraju z problemami, przypomina postaw? hazardzisty w kasynie. Hazardzista zak?ada, ?e je?li b?dzie uparcie stawia? na okre?lon? kombinacj?, w którym? momencie – mo?e to nawet mie? wyliczone matematycznie wyliczone – wygra. Ta wygrana jest jednak tym mniej prawdopodobna, im bardziej specyficzna jest obstawiana kombinacja. Zapewne nast?pi rych?o, je?li w ruletce obstawimy jedynie kolor czerwony albo czarny, ale znacznie d?u?ej poczekamy, je?li obstawimy jedn? kolumn? liczb, jeszcze d?u?ej – je?li postawimy na cztery s?siaduj?ce z sob? numery, a staje si? bardzo ma?o prawdopodobna, je?eli ograniczymy si? do jednego. Za to pewne s? koszty gry. Ryzyko maleje, je?eli jednocze?nie stawiamy na kilka kombinacji, szczególnie sprzecznych ze sob? (na przyk?ad parzyste i nieparzyste jednocze?nie, przy czym nie musimy stawia? na oba pola tych samych sum).

Polski rz?d odmawia jednak obstawiania ró?nych wariantów i ca?e pieni?dze umieszcza na jednym polu. Obstawiaj?c przedstawian? przez rz?d czy pana prezydenta wizj?, typujemy kombinacj? rzadko si? zdarzaj?c?, ale za sztony musimy p?aci? na bie??co. Fina? mo?e by? taki, ?e wyjdziemy z kasyna bez wygranej oraz bez grosza przy duszy. Czy rz?dz?cy maj? prawo ryzykowa? ca?ym naszym – bo przecie? nie w?asnym – maj?tkiem?

Czy wi?c w polityce mi?dzynarodowej pa?stwo o naszej pozycji powinno opiera? swoje dzia?ania na d?ugoterminowym scenariuszu, który po drodze mo?e si? wywróci? na wiele sposobów? Uwa?am, ?e nie. Rz?dz?cy maj? obowi?zek na pierwszym miejscu postawi? dba?o?? o pa?stwo i jego obywateli w takiej perspektywie, w jakiej mog? wzgl?dnie bezpiecznie tworzy? prognozy i przewidywania. Jest to w polskim przypadku perspektywa z pewno?ci? o wiele krótsza ni? ta stanowi?ca dzisiaj podstaw? naszego post?powania.

Wspieram dobrą publicystykę

75% ( 3000 / 4000 zł )
Wspieram!

Tekst powsta? w ramach projektu pt. „Stworzenie forum debaty publicznej online”, finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolno?ci Centrum Rozwoju Spo?ecze?stwa Obywatelskiego.


Łukasz Warzecha
Łukasz Warzecha
(1975) publicysta tygodnika „Do Rzeczy”, oraz m.in. dziennika „Rzeczpospolita”, „Faktu”, „SuperExpressu” oraz portalu Onet.pl. Gospodarz programów internetowych „Polska na Serio” oraz „Podwójny Kontekst” (z prof. Antonim Dudkiem). Od 2020 r. prowadzi własny kanał z publicystyczny na YouTube. Na Twitterze obserwowany przez ponad 100 tys. osób.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!