Unia, do której nie wstąpiliśmy

Photo by Kasia Derenda on Unsplash

Podczas referendum o przyst?pieniu do UE mia?em 28 lat. G?osowa?em na „tak”, acz nie bez w?tpliwo?ci. Jasne by?o jednak dla mnie, ?e w tamtym momencie to jest w zasadzie wybór zero-jedynkowy, a jednocze?nie oferuj?cy dobre perspektywy. Na pewno lepsze ni? w razie pozostania na zewn?trz. Zagro?enia ró?nego rodzaju – owszem, by?y, ale korzy?ci nad nimi zdecydowanie przewa?a?y. Tak to widzia?em. 20 lat pó?niej sprawy si? skomplikowa?y.

Czy wtedy, rok po referendum, wej?cie do UE by?o w?a?ciw? decyzj?? Wci?? my?l?, ?e z punktu widzenia ówczesnej wiedzy – tak. Problem w tym, ?e czas, który min??, pokaza?, jak bardzo mog? si? zmieni? okoliczno?ci i jak bardzo zwodnicze mog? by? czynione kiedy? kalkulacje. Truizmem b?dzie stwierdzenie, ?e dzisiejsza UE nie jest t?, do której wchodzili?my. Mo?e wtedy rzeczywi?cie istnia?y ju? przes?anki, ?eby przewidywa? obecny stan rzeczy, ale je?li nawet, to dostrzega?o je bardzo niewielu. Polska wst?powa?a do Unii b?d?cej wci?? przede wszystkim obszarem wolno?ci handlowej, cho? z niebezpiecznymi ambicjami federalistycznymi.

Dzisiaj Unia narzuca pa?stwom cz?onkowskim ob??dn? polityk? klimatyczn?, sprzeczn? z zasadami wolnego rynku, zdrowym rozs?dkiem, wolno?ci? obywateli i opart? na bardzo chwiejnych przes?ankach. Przyj?te zasady b?d? skutkowa? powszechnym zubo?eniem i obni?eniem poziomu ?ycia. To jest najwa?niejszy powód, dla którego mam powa?ne w?tpliwo?ci, czy nasza obecno?? w UE wci?? ma bilans dodatni.

 
Ile demokracji w Unii?

Pojawiaj? si? tutaj dwie kwestie. Pierwsza – na ile trafne jest s?owo „narzuca?” w kontek?cie polityki klimatycznej. Druga – tragizm naszej sytuacji, gdy bezsprzeczne s? coraz bardziej druzgoc?ce koszty naszej dalszej obecno?ci w UE, a zarazem wyst?pienie z niej nie jest obecnie realn? alternatyw?. Przyjrzyjmy si? tym dwóm sprawom. Obie s? z sob? powi?zane.

Stwierdzenie, ?e ?ad klimatyczny zosta? „narzucony”, jest jednocze?nie zgodne i niezgodne z prawd?. Zosta? narzucony w tym sensie, ?e jego skutki nie zosta?y przejrzy?cie zakomunikowane i w pe?ni u?wiadomione wyborcom. Dopiero teraz niektórzy zaczynaj? si? orientowa?, co to b?dzie w praktyce oznacza?o – tak jak to ma miejsce we W?oszech, gdzie ju? teraz zaczyna si? bunt przeciwko dyrektywie EPBD. Z drugiej jednak strony, jakkolwiek swoj? rol? odgrywa tak?e unijna biurokracja, jednak nic z tych rzeczy nie wydarzy?oby si?, gdyby nie akceptacja Parlamentu Europejskiego, ciesz?cego si? przecie? bezpo?redni? legitymacj?, oraz Rady Europejskiej, z?o?onej z demokratycznie wybieranych przywódców krajów cz?onkowskich. A to ka?e postawi? pytanie o jako?? samego procesu demokratycznego, nie tylko w UE, ale te? w pa?stwach Unii.


CZYTAJ TAK?E:

KU?: My?le? indeksem. Czy „demokracja” co? jeszcze znaczy?

JUREK: N?dza demokracji i jej negacji


Tragedia braku alternatywy

By? mo?e cz??ci? odpowiedzi jest przebieg tych spraw w Polsce, gdzie mamy do czynienia z dwoma postawami dwóch obozów politycznych, które co do skutków niczym si? nie ró?ni?. Jeden podchodzi do unijnej polityki z entuzjazmem, ca?kowicie pomijaj?c kwesti? kosztów spo?ecznych i gospodarczych oraz mami?c wyborców rzekom? „nowoczesno?ci?” i domniemanymi szansami, jakie „zazielenienie” Europy ma przynie??. Te ostatnie w wi?kszo?ci mog? si? okaza? ca?kowicie z?udne. Zielony ?ad nie sprawi, ?e ludzie, którzy dzisiaj maj? miejsca pracy lub firmy, a w wyniku obci??e? z nim zwi?zanych je strac?, znajd? sobie lub za?o?? po prostu nowe, tyle ?e zielone. Nawet je?li wyniki b?d? jako? tam wygl?da?y w statystyce (rewelacyjnie na pewno nie), to statystyka nie oddaje w pe?ni sytuacji.

Drugi obóz podchodzi do tej samej polityki z wojownicz? retoryk? i pokrzykuje, ?e Unia chce zniszczy? nasz? pomy?lno??, natomiast faktycznie zgadza si? na wszystko w kluczowych momentach. W przyp?ywach szczero?ci jego przedstawiciele stwierdzaj?, ?e kontestacja unijnej polityki klimatycznej to ich zdaniem to samo co kontestacja samej Unii, a na to sobie nie mo?emy pozwoli?.

Jako si? rzek?o – w obu przypadkach skutek jest ten sam.

Druga kwestia to dramatyczna bezalternatywno??. Podchodz? z rezerw? do wszelkich wylicze? finansowych korzy?ci z cz?onkostwa w UE – zarówno tych wskazuj?cych, ?e jedynie zyskali?my i zyskujemy, jak i tych stawiaj?cych odwrotn? tez?. Jedno jest, jak s?dz?, jasne dla ka?dego, kto trzyma si? faktów: proste wyliczenie, polegaj?ce na podsumowaniu funduszy, które do Polski w ci?gu tych 19 lat nap?yn??y, nie oddaje sytuacji. System jest znacznie bardziej skomplikowany. Po drugiej stronie powinni?my zapisywa? nie tylko wydatki zwi?zane z wdra?aniem polityki klimatycznej – skutkuj?ce cho?by obni?eniem zdolno?ci inwestycyjnych przedsi?biorstw – ale te? na przyk?ad koszty alternatywne zwi?zane z nak?adaniem na unijne firmy wy?rubowanych i nierzadko absurdalnych (tylko pozornie, bo przecie? kto? na tym w ko?cu zarabia) norm dotycz?cych produktów czy us?ug. Niektóre z nich mog? by? zreszt? sensowne. Problem w tym, ?e nie wynikaj? z potrzeb rynku, ale z inwencji unijnych komisarzy albo europos?ów, a tak?e z wp?ywu lobbystów. Trzeba te? oczywi?cie zwraca? uwag? na to, które pa?stwa i ich firmy zarobi?y przede wszystkim na w??czeniu Polski do strefy wolnego handlu. Owszem, zyska?y na tym równie? polskie biznesy, ale z pewno?ci? nie tyle co cho?by niemieckie.

Ten bilans b?dzie si? dramatycznie pogarsza? w miar? wdra?ania kolejnych elementów polityki klimatycznej. Koszt realizacji pakietu Fit For 55 dla Polski zosta? oszacowany na ponad bilion z?otych, podczas gdy unijne fundusze dost?pne dla z?agodzenia skutków tego przedsi?wzi?cia pokryj? w najlepszym przypadku jedn? dziesi?t? tej sumy. Tu ju? nie ma w?tpliwo?ci: na unijnej polityce klimatycznej Polska wyjdzie netto na minus. I b?dzie to ogromny minus.

W Unii ?le, poza ni? – jeszcze gorzej

Bra?em niedawno udzia? w ciekawej debacie, zorganizowanej przez jeden z wielu p?czkuj?cych w Polsce ruchów obywatelskiego sprzeciwu wobec rozmaitych oficjalnych narracji: Watahy G?osu Obywatelskiego. Debata dotyczy?y g?ównie ataków na gotówk?, ale nie tylko. Prócz mnie za sto?em zasiedli Ireneusz Jab?o?ski z Centrum im. Adama Smitha oraz Dariusz Grabowski, by?y europose?. Gdy prowadz?cy zada? pytanie o zasadno?? wyst?pienia z UE, na sali rozleg?y si? entuzjastyczne oklaski. Ten entuzjazm zosta? jednak przygaszony przez wypowiedzi wszystkich trzech prelegentów. Ka?dy z nas zauwa?y?, ?e cho? dla niektórych postulat wyst?pienia z Unii mo?e brzmie? jako panaceum na wiele naszych problemów, to w rzeczywisto?ci nie da si? go dzi? zrealizowa? w rozs?dny i roztropny sposób. Wymaga?oby to bardzo drobiazgowego planowania, przygotowania pa?stwa na twarde l?dowanie, a tak?e umiej?tno?ci prowadzenia rozmów z Bruksel? o warunkach wyst?pienia, których to umiej?tno?ci polska klasa polityczna raczej nie posiada. Wystarczy przypomnie? sobie, przez jakie problemy przechodzi?a Wielka Brytania, wychodz?c z UE – kraj przecie? znacznie bogatszy i mocniejszy ni? Polska – ?eby wyobrazi? sobie, jak przeczo?giwani byliby?my w podobnej sytuacji. Je?li kto? s?dzi, ?e ca?a procedura sprowadzi?aby si? do deklaracji: „wyst?pujemy z UE, ale pozostajemy w Europejskim Obszarze Gospodarczym” – to grubo si? myli.

Nie bez znaczenia jest te? kwestia mi?kkiego bezpiecze?stwa. Dla twardego bezpiecze?stwa wa?niejsze jest oczywi?cie NATO, ale UE dok?ada do tego element polityczny.

Wszystko to nie znaczy, ?e mamy uzna?, i? wyst?pienie z UE jest scenariuszem ca?kowicie niemo?liwym i w ?adnych okoliczno?ciach nie mo?e nast?pi?. Przeciwnie – powinni?my ju? teraz nad nim pracowa?, ?eby w razie potrzeby by? gotowy. Powinni?my to robi? równie? po to, ?eby pokaza? naszym partnerom, ?e mamy wariant B.


Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie


Bez dogmatu

Niestety, my?lenie naszych liderów idzie w ca?kiem inn? stron? – i znów dotyczy to obu stron politycznego (pozornego w du?ej mierze) sporu. O ile w przypadku wi?kszo?ci opozycji jasne jest, ?e wyst?pienie Polski z UE traktuj? jak koniec ?wiata, to w przypadku Zjednoczonej Prawicy jest, o dziwo, podobnie. To przecie? nie kto inny jak Andrzej Duda chcia? zaproponowa? w ramach swojej nieudanej inicjatywy zmian w konstytucji na stulecie odzyskania niepodleg?o?ci, aby wpisa? cz?onkostwo w UE do naszej ustawy zasadniczej. Owszem, takie rozwi?zanie przyj??a Francja, ale to jej sprawa. Zreszt? pozycja Pary?a w europejskiej strukturze jest inna ni? Warszawy.

Wpisywanie cz?onkostwa w jakiejkolwiek organizacji mi?dzynarodowej do konstytucji jest dzia?aniem absurdalnym z punktu widzenia pa?stwa rozumiej?cego, czym jest polityka zagraniczna. Jak powiedzia? w 1848 r. ówczesny brytyjski premier, Lord Palemerstone – Wielka Brytania nie ma wiecznych wrogów ani wiecznych przyjació?; ma jedynie wieczne interesy. I tak powinno si? traktowa? przynale?no?? do organizacji mi?dzynarodowych. Czasami cz?onkostwo w danej organizacji jest korzystne, czasami nie. Mo?e si? to z czasem zmieni?. Nie ma tutaj nic sta?ego.

Wspieram dobrą publicystykę

75% ( 3000 / 4000 zł )
Wspieram!

CZYTAJ TAK?E TEGO AUTORA:


Tekst powsta? w ramach projektu pt. „Stworzenie forum debaty publicznej online”, finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolno?ci Centrum Rozwoju Spo?ecze?stwa Obywatelskiego.

Łukasz Warzecha
Łukasz Warzecha
(1975) publicysta tygodnika „Do Rzeczy”, oraz m.in. dziennika „Rzeczpospolita”, „Faktu”, „SuperExpressu” oraz portalu Onet.pl. Gospodarz programów internetowych „Polska na Serio” oraz „Podwójny Kontekst” (z prof. Antonim Dudkiem). Od 2020 r. prowadzi własny kanał z publicystyczny na YouTube. Na Twitterze obserwowany przez ponad 100 tys. osób.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!