![](https://magazynkontra.pl/wp-content/uploads/2023/01/20230105_130949-1024x820.jpg)
Wierz? w Ko?ció?, który jest i stara si? by? Matk? i Nauczycielk?. Równie? takiego Ko?cio?a osobi?cie potrzebuj?. Nie wierz? za? tym, którzy na?laduj?c letnich pastorów, chc? uczyni? z Ko?cio?a zabiegan? wolontariuszk?, s?u?alczym truchtem uciekaj?c? od prawdy o Bogu i o sobie.
S?u?alczym truchtem. G?ównie w taki sposób porusza si? pastor Nate. Jakby chcia? podkre?li?, ?e spieszy si?, by wyj?? naprzeciw zachciankom i potrzebom osób ze swego otoczenia. Jakby uwa?a?, ?e nie wystarczy pój?? i pomóc, ale trzeba jeszcze zasygnalizowa? wszystkim w?asn? gorliwo??, przyspieszaj?c kroku. Jego lizusowski po?piech naznaczony jest uni?eniem. Towarzysz? mu ?agodne s?owa i zapewnienia o oddaniu. W?ród wypowiedzi pastora nie znajdziemy krytyki wzgl?dem jego rozmówców. Trafimy za to na uwagi zdradzaj?ce lekki sceptycyzm wobec w?asnej tradycji oraz próby dystansowania si? od jakiegokolwiek kategorycznego nauczania. Nate jest pr?dki do pomocy, czu?y i empatyczny. A jednak pomimo wianuszka nowoczesnych cnót, które pastor niew?tpliwie posiada, nie jest przekonuj?cy ani dla swoich najbli?szych, ani dla publiczno?ci. Jego, pochodz?ca z Kambod?y, ?ona sugeruje nawet, ?e mówi?c innym jedynie mi?e rzeczy, Nate przyk?ada r?k? do psucia ?wiata. W pewnym momencie kobieta stwierdza te?, ?e ma??onek jej osobi?cie do wiary nie przekona?. Mi?y pastor pr?dko odpowiada, ?e nie pragn?? jej – dotkni?tej traum? zwi?zan? z pami?ci? o ludobójstwie w ojczystym kraju – do niczego przekonywa?. Pragn?? jej jedynie towarzyszy?. Retoryka pastora jest równie md?a jak jego dobro?. Otaczaj?ce go postaci s? pe?nokrwiste. Chodz?, a nie poruszaj? si? sztucznym, s?u?alczym truchtem. K?óc? si? i konfrontuj?; nie próbuj? zagadywa? problemów za pomoc? g?adkich komuna?ów. Maj? w?asne zdanie, a nie staraj? si? za wszelk? cen? dopasowa? do rozmówcy. Pastor Nate jest truchtaj?c? pustk?. Zewn?trzne wyrazy uni?enia i dobroczynno?ci, maj? jedynie maskowa?, ?e nie ma tak naprawd? nic do zaoferowania. Duchowe przes?anie wyciek?o. Pozosta? truchtaj?cy manekin.
Sztuka „?yse siostry” (ang. Bald Sisters) mia?a swoj? ?wiatow? premier? w Chicago, pod koniec 2022 roku. Jej bohaterkami s? Him i Sophea – córki uchod?czyni z Kambod?y. Okazj? do spotkania sióstr staje si? ?mier? matki. Strata przywo?uje mnóstwo wspomnie?. Ods?aniaj? one mroczne dziedzictwo kraju pochodzenia sióstr, trud asymilacji w Stanach Zjednoczonych oraz kulturowy zam?t zwi?zany z emigracj?. Ukazane s? równie? kryzysy, w które obecnie uwik?ane s? kobiety. Him jest ?ysa wskutek chemioterapii. Sophea wskutek kryzysu to?samo?ci, przez który zwraca si? w kierunku duchowo?ci Wschodu. Pozosta?ymi postaciami s?: wspomniany pastor Nate – m?? Him, oraz Syryjczyk Seth – muzu?manin, w romans z którym wdaje si? Sophea. Spektakl zebra? niez?e recenzje, chwalono kreacje aktorskie kobiet, podej?cie do traumatycznych do?wiadcze? z Kambod?y oraz ukazanie Stanów Zjednoczonych jako miejsca nowego pocz?tku, bezpiecze?stwa i nadziei.
Mnie za? najbardziej zaintrygowa? w?tek religijny. Powszechnie wiadomo, ?e obowi?zuj?c? obecnie w kr?gach artystycznych religi? jest woke ideology. Spektakle zgodne z t? ortodoksj? zajmuj? si? krzywdami i traumami okre?lonych grup, co niesie ze sob? wezwanie misyjne i ascetyczne. Misj? zwykle jest polityczne wsparcie patronów owych grup. Ascez? za?, gotowo?? do po?wi?cenia w?asnych dóbr na rzecz osób, które do?wiadczy?y fizycznych i symbolicznych krzywd. Trauma w tych dzie?ach funkcjonuje jako ?ród?o politycznego i finansowego kapita?u. Trzeba powiedzie?, ?e „?yse siostry” – na tle schematycznych katechez wspó?czesnych, pisz?cych ideologów – s? do?? orginalne. Tradycyjnie rozumiana religia w ?yciu emigrantek z Kambod?y i osób z ich otoczenia jeszcze co? znaczy. Nie jest dawno przezwyci??onym i po wielokro? upokorzonym wrogiem, którym ju? nie warto si? zajmowa?. W?a?nie w religii bohaterki szukaj? ukojenia i cho?by przeb?ysku sensu w obliczu straty matki. Trauma za? nie jest cennym lewarem w polityczno-spo?ecznych targach, ale ci??arem, do d?wigania którego szuka si? pomocnych Cyrenejczyków i od którego pragnie si? wybawienia.
W spektaklu jednak religia religii nie jest równa. Z powag? prezentuje si? buddyzm jako kierunek duchowych poszukiwa?, mog?cy pomóc ob?askawi? pustk? wielkomiejskiej, ameryka?skiej kultury. Z szacunkiem podchodzi si? do islamu – gdy Seth ?piewa arabsk?, ?a?obn? pie??, czu? prawdziwy patos chwili. Na tym tle chrze?cija?stwo, które reprezentuje pastor Nate, nie wydaje si? powa?n? alternatyw?. Jawi si? jako religia, która pow?tpiewaj?c sama o sobie, wybra?a bezpiecze?stwo i bana? eskapistycznej dobroczynno?ci. Podczas gdy Sophea z przekonaniem mówi o buddyzmie, a Seth bez wahania zaczyna ?piewa? po arabsku, pastor Nate intelektualnym truchtem próbuje uciec od jakiegokolwiek nauczania czy próby wzniesienia serc ku Bogu. W konsekwencji nie jest w stanie da? ?adnej nadziei. Nie jest nawet w stanie zaoferowa? modlitewnej wspólnoty w do?wiadczeniu straty. Siostry znajduj? duchowe oparcie gdzie indziej. I cho?by nad pastorem widnia?a aureola, potwierdzaj?ca ?e liberalne cnoty rozwin?? w stopniu heroicznym, niewiele to zmienia. Gdyby do ?wi?tego tekstu w?asnej religii Nate przywi?zywa? wi?ksz? wag? ni? do informatorów przeznaczonych dla ameryka?skiej klasy ?redniej, wiedzia?by, ?e sta? si? zwietrza?? sol?, przeznaczon? na podeptanie. I ?e tak naprawd?, sam siebie depcze swoim ?a?osnym, s?u?alczym truchtem.
Kiedy spektakl dobieg? ko?ca i ucich?y zas?u?one oklaski, aktorzy ku zaskoczeniu publiczno?ci nie opu?cili od razu sceny. Przemówi? m??czyzna, który wciela? si? w rol? pastora. Zach?ca? widzów, by ci opuszczaj?c teatraln? sal?, zwrócili uwag? na ochotników, stoj?cych z puszkami i wsparli dzie?a dobroczynne promowane przez teatr. Niedawno rozpocz?? si? nowy rok liturgiczny. Na polskich i polonijnych parafiach towarzyszy mu has?o „Wierz? w Ko?ció? Chrystusowy”. Gdy wychodzi?em ze spektaklu, w?a?nie z tego zda?em sobie spraw?: ?e wierz? w Ko?ció?. Wierz? w Ko?ció?, który jest i stara si? by? Matk? i Nauczycielk?. Równie? takiego Ko?cio?a osobi?cie potrzebuj?. Nie wierz? za? tym, którzy na?laduj?c letnich pastorów, chc? uczyni? z Ko?cio?a zabiegan? wolontariuszk?, s?u?alczym truchtem uciekaj?c? od prawdy o Bogu i o sobie. Ani pastor Nate, ani wizja chrze?cija?stwa, któr? uciele?nia?, nie by?y dla mnie przekonuj?ce. Nie wspar?em zbiórki. Gdy wróci?em do domu, wys?a?em za to datek instytucji, promuj?cej solidn?, katolick? edukacj?.
S?UCHAJ TAK?E: