MACIEJEWSKI: Sopelek, Śnieżynka, Kaj

„Kocham” to ruch, dzia?anie, którego nie da si? tam podj??. Nie ma czego ani kogo kocha?. Ani nawet niczego z rezerwuaru w?asnego wn?trza, bo ono te? zosta?o zamro?one poca?unkiem Królowej ?niegu.

W ca?ej tej bia?ej, olbrzymiej przestrzeni nie s?yszano nigdy ?miechu ani weso?ego g?osu. Nie odby?a si? tu nigdy ?adna zabawa. Nikt nie rzuca? si? ?nie?kami, nie zje?d?a? na sankach. W lodowym pa?acu panowa?a cisza absolutna –  tu nawet serca zamarzaj?, ich bicie nie zak?óci mro?nego spokoju. Z rozsypanych kawa?ków lodu ch?opiec móg? uk?ada? co mu si? tylko ?ywnie podoba?o: stawia? wi?c wie?e i przeró?ne gmachy; figury o rozmaitych kszta?tach i deseniach. A wszystko, co zbudowa? wydawa?o mu si? doskona?e i nic w tym nie chcia? zmienia? ani zepsu?. Jednego tylko s?owa nie by? w stanie u?o?y?: „kocham”. Ach, gdyby to si? uda?o, Królowa ?niegu obieca?a mu nie tylko wolno??, ale ca?y ?wiat i par? nowych ?y?ew. Ale ona ?mia?a si?, siedz?c na lodowym tronie na samym ?rodku zamarzni?tego jeziora i obserwuj?c kolejne, nieudane próby Kaja.

Jego cia?o by?o sine, prawie czarne z mrozu. Ale nie zdawa? sobie z tego sprawy, bo Królowa zamrozi?a w nim samo czucie. Zaj??a si? nim zaraz po sercu, chwil? przed pami?ci?. Nie pami?ta? ju? s?o?ca ani kwiatów – ale czemu mia?by my?le? o tym, czego nigdy wi?cej nie zobaczy? Nie pami?ta? te? babci ani Gerdy, lecz one najwyra?niej równie? o nim zapomnia?y. Przesta? by? histori? urwan? w pó? zdania, ch?opcem zaginionym podczas zabawy na sankach. Sta? si? dzieckiem, którego nigdy nie by?o.

 

Dla nikogo – poza ni?. Patrzy?a na jego niezdarne ruchy i wszystkie ich ?lady. Ca?e po?acie jeziora zasiane by?y pierwszymi dwoma literami: ko, ko, ko – jak gdakanie ?nie?nych kur. Nie by?a okrutna, nie dlatego postawi?a przed nim zadanie, którego nigdy nie uda mu si? wykona?. Wiedzia?a, ?e musi si? czym? zaj??, ma przecie? przed sob? ca?? wieczno??, a to ca?kiem sporo czasu. A nie ma nic bardziej wci?gaj?ce ni? nieosi?galne. Kaj nie wiedzia? – bo i sk?d mia?by wiedzie? – co w?a?ciwe znaczy to s?owo, „kocham”. Ale to nie mia?o tak wielkiego znaczenia – nie widzia? wie?, których kszta?ty mimowolnie na?ladowa?y jego w?asne budowle. Nie widzia? pa?aców ani figur, które konstruowa?. Temu s?owu – „kocham” – sprzeciwia?o si? nie tyle co? w nim samym (jego wn?trze by?o na nie oboj?tne, jak na wszystko inne), ale w lodzie, w ca?ym tym mro?nym ?wiecie dooko?a.

W naszym ?wiecie te? istniej? takie s?owa, których nie przyj??by ?aden papier. Ka?dy ?wiat ma takie. Tamten – lodowa kraina, w której uwi?ziony jest ma?y Kaj – nie mo?e kocha?. Mog?yby si? w nim toczy? teoretyczne dysputy wokó? poj?cia „mi?o?ci”, ale nie rzeczownik kaza?a Królowa u?o?y? z lodu ch?opcu. „Kocham” to ruch, dzia?anie, którego nie da si? tam podj??. Nie ma czego ani kogo kocha?. Ani nawet niczego z rezerwuaru w?asnego wn?trza, bo ono te? zosta?o zamro?one poca?unkiem Królowej ?niegu.

„Kocham” to zmiana, wewn?trzne topnienie, wiosna nowych mo?liwo?ci, pragnie? i my?li. A w ?yciu Kaja nic si? nie zmieni, nic nie wydarzy. Cho? wszystko w nim jest – w jego ma?ym, zmro?onym wn?trzu tkwi? jak nasionko wszech?wiaty mo?liwo?ci. Ma?e zachcianki i wielkie pragnienie. Pierwszy poca?unek i ostatnie tchnienie.

 

Nawet jego nieprzewidywalno?? – to kolejny fragment nasionka. Ale co z tego, skoro tkwi z zmarzni?tej na ko?? ziemi, jak w skale. Nie wzro?nie, nie wykie?kuje, nie zobaczy s?o?ca ani nie dozna deszczu. Królowa u?miecha si? czule patrz?c na jego nieudane próby. „Je?li u?o?ysz to s?owo, dam ci wolno??, ca?y ?wiat i par? nowych ?y?ew”.

 

Zamro?one w ramach procedury in-vitro zarodki, ludzkie istnienia w pierwszych chwilach ich egzystencji nazywane s? czasami „?nie?ynkami”, innym razem „Sopelkami”. O uwi?zionych w bia?ej, lodowej przestrzeni, gdzie nie s?yszano nigdy ?miechu ani weso?ego g?osu, gdzie nikt nie zje?d?a na sankach ani rzuca ?nie?kami, trudno mi jest my?le? inaczej, jak o „Kajach”. 

Wspieram dobrą publicystykę

75% ( 3000 / 4000 zł )
Wspieram!

Jan Maciejewski
Jan Maciejewski
urodzony w 1990 roku w Mysłowicach na Śląsku. W przeszłości redaktor naczelny wydawanych przez Klub Jagielloński „Pressji”. Obecnie felietonista magazynu weekendowego „Plus Minus”. Mąż Oli, tata Julka, Anieli i Stefana.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!