![](https://magazynkontra.pl/wp-content/uploads/2023/11/Projekt-bez-nazwy-79.png)
Sprzeciw wobec zabijania nienarodzonych czy genetycznej in?ynierii, równie? ten którego twarz? sta?a si? Wanda Pó?tawska, nie ma na dobr? spraw? nic wspólnego z religi?. To jest co? du?o szerszego, wcze?niejszego. Nie prawd wiary si? tu broni, ale prawdy o cz?owieku.
Podobno nie by?a specjalnie sympatyczna. Wi?kszo?? z tych, którzy si? z ni? zetkn?li, wspominali te spotkania jako, ogl?dnie rzecz bior?c, nie?atwe do?wiadczenie. Jednocze?nie, prawie za ka?dym razem, dodawali wyrozumiale: no tak, ale po tym co prze?y?a, ma prawo taka by?, powinni?my j? zrozumie?. Ale Wanda Pó?tawska nie zas?u?y?a na nasz? wyrozumia?o?? – ona nie by?a taka wobec nas, czemu mieliby?my odp?aca? jej tym samym?
We wspomnieniach z obozu koncentracyjnego opisa?a sposób, w jaki radzi?a sobie ze wszechobecnym okrucie?stwem – ka?demu z oprawców stara?a si? przypatrywa? jak przypadkowi chorobowemu; z czysto medycznym, profesjonalnym obiektywizmem. Ani si? oburza?a, ani nie usprawiedliwia?a. Próbowa?a diagnozowa?. I zachowa?a t? umiej?tno?? do ?mierci, wobec ka?dego z objawów odcz?owieczenia. Ravensbrück nie spaczy?o jej charakteru, tylko wyostrzy?o spojrzenie. Nie mo?na bra? postawy zmar?ej niedawno profesor w nawias „poobozowych traum”, bo zupe?nie co innego tam si? wydarzy?o. Lekcja pogl?dowa, wyk?ad z wyzbywania si? cz?owiecze?stwa w imi? post?pu, nauki, nowoczesno?ci czy pod patronem jakiego jeszcze idola nie rozp?tano by tego piek?a. A Pó?tawska by?a po prostu pilnym s?uchaczem. Obserwowa?a, kojarzy?a, zapami?tywa?a. I ta pami?? pracowa?a przez reszt? jej ?ycia. Bo chocia? trwa?o ono ponad sto lat, nie nale?a?o do poprzedniej epoki. Jej czasy dopiero nadchodz?, jak ka?dego proroka.
I to akurat mo?e nam pomóc zrozumie? cz?owiek o ?yciorysie pod ka?dym wzgl?dem przeciwnym do Pó?tawskiej, jakim by? Zygmunt Bauman. Przecie?, to co napisa? on w „Nowoczesno?ci i Zag?adzie” – o obozie koncentracyjnym jako kulminacji, spe?nieniu projektu rozwijanego od kilkuset lat na Zachodzie, a nie wypadku przy pracy oznacza, ?e widmo Zag?ady nie znikn??o. A Pó?tawska zobaczy?a jej kolejn? inkarnacj? w walce toczonej tym bardziej za?arcie im s?abszy jest jej przeciwnik.
Zag?ada nienarodzonych ma te? t? cech? wspóln? z obozow? hekatomb? opisywan? przez Baumana, ?e ?atwo??, z jak? akceptuj? j? ?wiatli i wykszta?ceni, wynika z jej nowoczesnego charakteru. Jest cicha, higieniczna, toczy si? w rytm biurokratycznych procedur, odbywa nierzadko w imi? post?pu wiedzy, pod has?em naukowych eksperymentów.
A sprzeciw wobec niej, równie? ten którego twarz? sta?a si? Pó?tawska, nie ma na dobr? spraw? nic wspólnego z religi?. To jest co? du?o szerszego, wcze?niejszego. Nie prawd wiary si? tu broni, ale prawdy o cz?owieku. Fakt, ?e to w?a?nie Ko?ció? stan?? tak wyra?nie i jednoznacznie w obronie najs?abszych, dowodzi po prostu tego, ?e jest naprawd? powszechny. ?e chc?c i?? na ca?y ?wiat, nie mo?e si? zatrzyma? u progu klinik aborcyjnych czy przed zamra?arkami w których hodowane s? ludzkie embriony. Walczy o rzeczywi?cie ka?d? dusz?. Nawet t? istniej?c? w dostrzegalnym jedynie pod mikroskopem ciele.
Ale ?eby stan?? przeciwko tej po?eraj?cej dzieci rewolucji nie trzeba nawet na dobr? spraw? wierzy? w istnienie nie?miertelnej duszy. Bo je?li Pó?tawska mia?a jak?? duchow? siostr?, to by?a ni? ateistka, Oriana Fallaci.
Ten sam strace?czy upór, zadziorno??, gotowo?? do rzucania ca?emu ?wiata w twarz zda?, od których ten skrzywi si? z niesmakiem, odwróci z oburzeniem albo kpiarskim u?miechem. I otrzyma w odpowiedzi t? sam? odpowied? obu heroin: Tak? No to poca?uj mnie w d… .
I ten sam wreszcie stosunek do zabijania nienarodzonych, wyra?ony przez W?oszk? chyba najmocniej w tek?cie „My kanibale i synowie Medei”: „Zachód toczony jest przez moralny nowotwór, intelektualny i moralny. (…) Zamys? zaj?cia miejsca Natury, manipulowania Natur?, zmiany albo wr?cz zniekszta?cenia korzeni ?ycia, odcz?owieczenia go poprzez masakr? najs?abszych i najbardziej bezbronnych stworze?. To znaczy: naszych nigdy nienarodzonych dzieci, przysz?ych nas, ludzkich embrionów ?pi?cych w zamra?arkach banków albo instytutów badawczych. (…) A je?li niesko?czenie ma?e zawiera znacznie wi?cej od niesko?czenie wielkiego? A je?li mózg-dusza embrionu mierzy jeszcze mniej ni? jedna stumiliardow? cz??? milimetra i moralna krótkowzroczno?? (nie wspominaj?c o intelektualnej) po prostu nie potrafi go dostrzec? A je?li w konsekwencji embrion my?li, cierpi tak samo jak my, kiedy Al-Zarkawi obcina nam g?ow? swoim no?em halal?”.
Jednym z elementów „dobrego wychowania” jest wiedza o tym, kiedy trzeba przesta? by? uprzejmym i sympatycznym. Jedn? z tych chwil jest ta, w której Medea zst?puje na ?wiat z kart mitologii i znów zaczyna mordowa? swoich synów. Naszych braci.
Autor jest sta?ym felietonist? magazynu weekendowego „Rzeczpospolitej” – „Plus Minus”, w którym ten artyku? ukaza? si? dn. 27.10.2023