W poszukiwaniu utraconej samodzielności. O fenomenie preppersów w 2023 r.

grafika: Julia Tworogowska

Współczesna rzeczywistość nie napawa człowieka nadzieją, jest on bombardowany wizjami końca świata. W takim otoczeniu szuka się naturalnie pomocy, odpowiedzi na wyczuwany w powietrzu nastrój. Jedną z nich jest bycie preppersem lub zdobycie umiejętności samodzielnego przetrwania, których uczą owi ludzie. Enigmatyczny termin – prepping – po 24 lutego 2022 r. zyskuje coraz większą popularność w Polsce.

Gdy w powietrzu unosi się woń katastrofy

Kultura jest sejsmografem społecznym, wyczuwa ona drgania świata oraz tendencje obecne wśród ludzkości. Współczesna rzeczywistość nie napawa człowieka nadzieją, jest on bombardowany wizjami końca świata – w tym roku popularność bije serial mówiący o zombie-apokalipsie The last of Us, w zeszłym roku jeden z hitów polskiej popkultury opowiadał o powodzi na Dolnym Śląsku. Analogicznie dzieje się w wiadomościach społecznych oraz politycznych – niedawno zakończyliśmy pandemię covidu, od kilku lat wisi nad nami widmo katastrofy klimatycznej, kilkaset kilometrów za polską granicą trwa regularna wojna. W takim otoczeniu szuka się naturalnie pomocy, odpowiedzi na wyczuwany w powietrzu nastrój.

Jedną z nich jest bycie preppersem lub zdobycie umiejętności samodzielnego przetrwania, których uczą owi ludzie. Enigmatyczny termin – prepping – po 24 lutego 2022 r. zyskuje coraz większą popularność w Polsce. Wystarczy wpisać go w wyszukiwarkę internetową, w odpowiedzi dostaniemy szereg poradników oraz linków do sklepów ze specyficznymi artykułami. Stereotypowo preppers kojarzy się z osobą, która gromadzi zbiory w swojej piwniczce na gorsze czasy. Nic bardziej mylnego. W pewnym stopniu każdy z nas jest jednym z nich, albowiem rozważamy przyszłość oraz uwzględniamy jej ciemniejsze scenariusze.

W wyszukiwarkę internetową wpisuję słowa, które pozwolą naprowadzić mnie na właściwy tor: „najsłynniejszy polski preppers”. Chcę znaleźć archetyp, typ idealny, który grupuje najistotniejsze cechy interesującego mnie zjawiska oraz wyjaśni mi popularność preppingu. Moim oczom ukazuje się nieżyjący już Adolf Kudliński. Starszy pan, ubrany w wojskowy mundur, mieszkał na świętokrzyskiej wsi, posiadał własne gospodarstwo, wędzarnię, kilka spiżarni, ogromny zestaw narzędzi oraz zwierzęta – kozy, konie oraz wiele więcej. Jeden z materiałów, reportaż mu poświęcony nosi tytuł: Adolf Kudliński, polski preppers, którego nie zaskoczy nawet wojna atomowa. Pozostawił on po sobie szereg poradników, filmików instruktażowych oraz wywiadów. Na materiałach video prezentuje jak pożywić się w dziczy, na innych uczy jak przygotować zapasy na wiele lat. Czytam także, że swego czasu organizował protesty chłopskie oraz był silnie antystemowy – związał się z marginalnymi oraz podejrzanymi środowiskami politycznymi, w Górach Świętokrzyskich poszukiwał świątyń słowiańskich. Był autentycznym archetypem preppersa – nie wierzył społeczeństwu, politykom, instytucjom. W przywołanym już reportażu podkreślał, że nie czuje się bezpiecznie w Polsce, gdyż bezpieczeństwo jest w stanie zagwarantować sobie jedynie sam człowiek. Preppers wie, że musi być niezależny, albowiem nikt inny nie pomoże mu w kryzysie. Komfort gwarantują tylko umiejętności, zbiory oraz specyficzny światopogląd.

Etymologia słowa „preppers” pozwala uchwycić istotę interesującego nas fenomenu, dotrzeć do źródłowego zjawiska oraz uchwycić najistotniejszą jego cechę. Słowo to bierze się od angielskiego czasownika „to prepare”, „przygotowywać się”.

Preppers musi być przygotowanym na wszelką możliwą tragedię, od braku prądu, przez bezrobocie po wojnę, katastrofę naturalną oraz ekonomiczną. Słychać to choćby w haśle American Preppers Network, organizacji grupującej amerykańskich przedstawicieli omawianego ruchu:„how-to-prep-not-why-to-prep”. Autodefinicja społeczności Preppers Poland głosi: „Preppersi to osoby które przygotowują się na gorsze czasy”. Osoby te nie wątpią, one wiedzą, że katastrofa nadejdzie i dlatego muszą być gotowe.

Preppersi są dziećmi pewnych czasów – okresu zimnej wojny, rywalizacji USA oraz ZSRR, narodzili się jako reakcja na poczucie nadchodzącego starcia. Amerykanie swego czasu budowali schrony oraz szykowali ekwipunek oraz zapasy. Ponowne zainteresowanie subkulturą preppersów oraz ich umiejętnościami nastąpiło w USA po zamachach na World Trade Center 11 września 2001 r. oraz kolejnymi katastrofami, jak choćby huragan Katrina. Znawca tematu, profesor Uniwersytetu Adama Mickiewicz, Jarema Drozdowicz pisze o amerykańskim kontekście genezy „(…) nie chcieli [preppersi – MK] zawierzać swojej przyszłości losu rządowi, zewnętrznym instytucjom czy też po prostu komuś, kto nie jest godnym zaufania członkiem lokalnej społeczności”. Polscy preppersi swoje korzenie, jak przekonuje Ewa Kaleta w reportażu opublikowanym w 2016 r. na łamach „Polityki” pt. Preppersi gotowi na wszystko, wywodzą jednakże z lokalnego doświadczenia  XX w., gdy zwykli ludzie starali się gromadzić zasoby na ewentualną wojnę.

Analogia historyczna USA z lat 60., 70., 80. oraz czasem po 11 września 2001 r., gdy zagrożenie wojną w społeczeństwie amerykańskim wydawało się czymś realnym, a współczesną Polską, gdy wojna toczy się za jej wschodnią granicą, jest oczywista. Nie powinno więc dziwić, że  pierwotnie amerykański fenomen zyskuje popularność – człowiek, niezależnie od szerokości geograficznej, pomimo uwarunkowań lokalnych oraz kulturowych, nie różni się od siebie tak bardzo. Martin Heidegger, jeden z najważniejszych filozofów XX w., głosił, że czymś przynależnym każdemu człowiekowi są lęk oraz trwoga – przerażająca obawa przed śmiercią oraz nicością, od których człowiek ucieka. Pierwotne doświadczenie strachu oraz braku umiejętności, samodzielności ujawniają się w momencie kryzysu w postaci desperacji i stresu. Preppersi są odpowiedzią na nie.

Mimo, że zainteresowanie preppersami oraz ich metodami ma związek ze strachem, czynnikiem nieracjonalnym, to sami członkowie tej grupy społecznej wydają się kierować  zdroworozsądkowymi zasadami.

Adam Czuba, współautor książki Preppersi. Przygotowani do przetrwania, powiadał w rozmowie z Krzysztofem Boczkiem na łamach „Zwierciadła”: „Racjonalne myślenie – to mnie zaskoczyło w tych ludziach. A strach? Też odgrywa rolę, ale niewielką, bo z czasem przecież przemija. Ci ludzie czują się przygotowani na zagrożenia, a to także uspokaja”. Emblematyczne wydają się słowa, które zanotowała Ewa Kaleta od jednej ze swoich rozmówczyń: „Prawdopodobieństwo, że w czasie zagrożenia będę miała ze sobą plecak ucieczkowy, jest minimalne. Ja uczę, jak poradzić sobie bez niczego. Przyzwyczajam się do niewygody, bo takie okoliczności mogą mnie kiedyś zastać”.

Bycie preppersem zaczyna się od gromadzenia dóbr materialnych, a kończyć się może na „wyznawaniu” doktryny oraz świadomym uczestnictwie w subkulturze, która dąży do jak największej niezależności oraz samodzielności, które są podstawami określonej wizji rzeczywistości. Umiejętności dają możliwość i poczucie bezpieczeństwa oraz podmiotowość. Światopogląd preppersów je umacnia.


Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie


Autarkia – to podstawa prawidłowego życia

Nieznana jest dokładna liczba osób, które identyfikują się jako preppersi w Polsce. Czuba szacuje, że jest ich ok. 20 tys., dla porównania w USA, ten sam autor podaje liczbę 2 mln osób. Szczególnie zainteresowanie kursami oraz ekwipunkiem preppersów nad Wisłą wzrosło po 2014 r., gdy wybuchła wojna na Ukrainie, wraz z intensyfikacją konfliktu w 2022 r., nastąpiło kolejne wzmożenie. Wydaje się to czymś naturalnym, tak samo jak zainteresowanie szkoleniami wojskowymi oraz uczęszczanie na strzelnicę. Strach przed ewentualną wojną oraz osobistą tragedią, wzmacnia intensywność poszukiwań narzędzi koniecznych w kryzysie. Warto zacytować wypowiedź jednej z kobiet, która mówiła Ewie Kalecie: „Zostaliśmy uśpieni przez panujący dobrobyt. Żyjemy tak, jakby już nic złego nie miało nam się przytrafić”. Preppers nie wierzy w harmonię losu zrywa zasłonę rzeczywistości oraz systemu – wierzy w siebie, swoje przygotowanie oraz umiejętności.

Arystoteles sądził, że samodzielność jest jednym z warunków koniecznych bycia autentycznie szczęśliwym. Intuicja filozofa obecna jest w doktrynie preppersów. Bycie jednym z nich jest stopniowalne. Można koncentrować się na osiągnięciu podstawowych umiejętności radzenia sobie w sytuacji osamotnienia, jak na przykład przygotowanie ogniska w lesie, gotowanie jedzenia z długą datą ważności, po budowę schronów oraz samowystarczalnego domostwa.

Można akceptować jedynie najbardziej podstawowe zasady, ale można i także zagłębiać się oraz tworzyć uświadomioną preppersowską tożsamość. Stopień samodzielności jest związany z osobistym przygotowaniem, ideałem preppersa jest pełna autarkiczność, która w konsekwencji nadaje pełną podmiotowosć – gotowość na każdą ewentualność.

Ruch Preppersowski ma swoją doktrynę, 5 zasad, które są podstawowymi imperatywami, których każdy preppers powinien się trzymać, również żeby osiągnąć szczęście, albowiem, jak czytamy na stronie preppersi.blogspot,com: „Standard życia jest zależny od jakości przygotowań preppersa od poziomu zaangażowania się w pięć zasad preppera”. Lista zasad, jak czytam w publikacjach American Preppers Network, składa się na  „Ścieżkę Stawania się Prepperem”.

Pierwsza z zasad mówi o gospodarności i oszczędności, gromadzeniu środków i nauce wyrzeczeń w imię własnej rodziny oraz gotowości na kryzys. Druga z nich przekonuje o byciu niezależnym – preppers ma dążyć do autarkii, aby nie wyniszczać siebie ani swoich bliskich, ma być jak najmniej zależny od innych, instytucji ale i nałogów, które warunkują jego zachowania. Kolejna z zasad mówi o pracowitości – preppers całe życie pracuje nad sobą, kształci się i doskonali, zdobywa nowe umiejętności oraz wiedzę. Zasada czwarta – członek omawianej grupy społecznej powinien dążyć do samodzielności, liczyć na swoje umiejętności, których się nauczył. Bierze on los w swoje ręce. Zasada piąta głosi: „mieć roczny podaż każdej potrzebnej rzeczy”. Dążąc do samodzielności istnieje obowiązek gromadzenia dóbr materialnych, preppers nie może  sobie pozwolić na spadek komfortu życiowego oraz dobrostanu, gdy kryzys nadejdzie, dlatego musi mieć zgromadzony zapas ubrań, jedzenia, wody pitnej, energii, wszystkiego co potrzebne.

Preppersi chcą być jak najbardziej doskonali, a więc być przygotowanymi na każdy możliwy kryzys, od emocjonalnego, po bezrobocie, kończąc na tych najpoważniejszych – wojnie czy katastrofie naturalnej. Powinni nosić przy sobie EDC – Everyday Carry – ekwipunek, plecak, torbę, na którą składają się najważniejsze przedmioty, w momencie kryzysowym – od latarki, przez zapalniczki po nóż czy kompas. Wedle doktryny prepperowskiej, im głębiej człowiek staje się preppersem, tym bardziej odrywa się od rzeczywistości, zanurza się rejony niedostępne zwykłemu człowiekowi, a więc staje się coraz bardziej panem swojego losu. Drozdowicz konstatuje, że światopogląd preppersów może wydawać się absurdalny, jednak przez nich samych traktowany jest poważnie, a swoją strukturą przypomina światopogląd religijny.

Jego istotą, podkreśla badacz, jest millenaryzm, postawienie nadchodzącego końca świata, katastrofy w centrum swojej rzeczywistości. Wynika to z „amerykańskości” zjawiska preppersów, zależności od specyficznej religijności ludności USA, która jest obecna choćby w doktrynie Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, popularnych mormonów, głoszącej spaczenie natury ludzkiej złem oraz zbawienie w zależności od stopnia przygotowania na nadchodzący koniec świata.

Od niemieckiego filozofa Carla Schmitta wiemy, że pojęcia polityczne biorą swoje źródło od pojęć teologicznych, myśliciel nie uwzględnił tego, że również pojęcia niepolityczne mogą posiadać swoje religijne źródło. Analogicznie jak w religii całość aktywności preppersa zostaje podporządkowana zmierzchowi, a gdy ten nastąpi, choćby w kształcie pandemii covidu, wojny na Ukrainie, to osiąga on satysfakcję. Na stronie preppersi.blogspot.com czytamy: „dla preppersa ważne jest, aby w czasach zwiększonych dochodów odnalazł potrzebę samorealizacji w przygotowaniach do zapewnienia w czasach kryzysu jak najdłuższego standardu życia. Zasada ta jednak nie powinna odbijać się na rodzinie, cześć dochodów powinna być przeznaczona na wyjazdy i spotkania z najbliższymi, idealnym rozwiązaniem jest pochłonięcie pasją preppera swoich najbliższych i wspólnie spędzany czas przeznaczyć w doskonaleniu sztuki przetrwania preppersa”. Kres historii, nadchodzący kryzys jest tym, czego preppers oczekuje i wie, że nadejdzie.


CZYTAJ TAKŻE:

„Czas jest zawsze przejściowy, a chaos jest w nas”. Kaczmarski wciąż aktualny

Kto czyta, niech rozumie


Utrzeć nosa przeznaczeniu

Moda oraz zainteresowanie preppingiem jest reaktywna na wydarzenia oraz poczucie zagrożenia posiadanego przez człowieka, niezależnie od szerokości geograficznej. Tak jak w USA, tak i w Polsce, ludzie mają potrzebę posiadania umiejętności, dzięki którym mogą czuć się podmiotowo. „Doktryna” preppersowska pozwala odczuć komfort psychiczny, bezpieczeństwo w każdej sytuacji, osiągnąć poczucie podmiotowości wobec katastrofy czy kryzysu. W końcu preppers musi być przygotowany na każdą ewentualność oraz posiadać zasoby, aby być stosunkowo długo samodzielnym bez utraty komfortu życia.

Nie mogę nie podzielić się jednakże przekonaniem, że na kryzysy nie da się przygotować – gdyby na wojnę czy katastrofę dało się przygotować psychicznie, to nie istniałoby zjawisko PTSD wśród zawodowych wojskowych, analogicznie jaki i wśród cywili. Bycie preppersem odczytuję jako desperacki głos podmiotowości – zbudowanie sobie pewności siebie oraz wyuczenie umiejętności na tragedię, która ma nadejść – jest to rzucenie się naprzeciw losowi, który jest bezlitosny. Preppersi myślą, że prędzej czy później sprowadzi katastrofę do naszej rzeczywistości. Jednak ona sama, gdy nadejdzie, nie będzie miała kształtu wyczekiwanego przez nich. Jak to ujął wielki T. S. Eliot w Wydrążonych (w przekładzie Antoniego Libery): „Oto jak kończy się świat/ Oto jak kończy się świat/ Nie z hukiem ale skomleniem”. Katastrofy oraz koniec świata pełzną po cichu dlatego stanowią największe zagrożenie, gdyż nigdy nie wiemy kiedy nastąpią oraz w jakiej formie.

Wspieram dobrą publicystykę

75% ( 3000 / 4000 zł )
Wspieram!

Tekst powstał w ramach projektu: „Stworzenie forum debaty publicznej online”, finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolności Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego.

Mikołaj Kwiatkowski
Mikołaj Kwiatkowski
Absolwent historii i filozofii na UW. Interesuje się historią dwudziestolecia międzywojennego, katastrofizmem i filozofią religii.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!