MATYJA: Winne są obce siły. Czy Instytut Demokracji Bezpośredniej jest w Polsce potrzebny?

Najwy?szy czas na to, aby polscy obywatele, jako podmioty demokratycznej w?adzy i aktywni uczestnicy sfery publicznej, przejmowali znacz?c? rol? w procesie podejmowania decyzji i tym samym wyzwalali si? spod dyktatu partii politycznych, administracji rz?dowej, cenzurowanych mediów i wszechmocnego biznesu, a wi?c tych kr?gów, które bezkarnie dezawuuj? poj?cie demokracji. Do tego jednak potrzebna jest edukacja, przekazywanie wiedzy i zwi?zane z tym spo?eczno-polityczne u?wiadomienie spo?ecze?stwa.

Polskie spo?ecze?stwo nigdy w historii nie mia?o okazji ?y? i funkcjonowa? w pa?stwie w pe?ni demokratycznym. Nie dziwmy si? zatem, ?e poj?cie demokracji jest dla przeci?tnego obywatela polskiego nie tylko abstrakcyjne, ale wr?cz obce. Do tego dochodzi fakt, ?e ?ci?le sprecyzowana definicja demokracji, cho? to mo?e niejednego Czytelnika niniejszego tekstu zdziwi, po prostu nie istnieje.

W tej sytuacji rodz? si? w Polsce pewne stereotypy, które pozwalaj? na szerok? interpretacj? poj?cia demokracji, a które s? niestety jedynie prób? uzasadnienia przez polityków maksymalizacji ich w?asnego zysku – tak wymiernego jak i niewymiernego. W tym celu wykorzystywany lub wr?cz prostytuowany jest przymiotnik „demokratyczny”.

Mamy wi?c demokratyczne rz?dzenie, demokratyczny porz?dek, demokratyczne k?amstwo i niemniej demokratyczn? korupcj? albo wojn? w obronie demokracji itp. Interpretacja s?ów „demokratyczny” lub „demokracja” jest, w zale?no?ci od sytuacji, najcz??ciej przypadkowa i uzale?niona od intencji interpretatora i jego ideologii. A je?li ju? jakie? zjawisko nie jest „demokratyczne”, to na pewno podlega ono „wp?ywom obcych si?”.

Wydaje si?, ?e ju? najwy?szy czas na to, aby polscy obywatele, jako podmioty demokratycznej w?adzy i aktywni uczestnicy sfery publicznej, przejmowali znacz?c? rol? w procesie podejmowania decyzji i tym samym wyzwalali si? spod dyktatu partii politycznych, administracji rz?dowej, cenzurowanych mediów i wszechmocnego biznesu, a wi?c tych kr?gów, które bezkarnie dezawuuj? poj?cie demokracji. Do tego jednak potrzebna jest edukacja, przekazywanie wiedzy i zwi?zane z tym spo?eczno-polityczne u?wiadomienie spo?ecze?stwa.

Wiod?c? rol? w tym edukacyjnym procesie ma pe?ni? nowopowstaj?cy Instytut Demokracji Bezpo?redniej – swoiste novum w Europie ?rodkowo-Wschodniej.

Idole s? potrzebni

Sk?din?d wiemy, ?e do wzbudzenia zainteresowania jak?? u?pion? w spo?ecze?stwie dziedzin? ?ycia, potrzebny jest dobry przyk?ad z góry, jaki? konkretny idol, który poci?gnie za sob? masy lub te masy przynajmniej obudzi. Bez Adama Ma?ysza nie by?oby zapewne silnej przez lata polskiej reprezentacji w skokach narciarskich, a bez Igi ?wi?tek tenis pozosta?by w Polsce dyscyplin? elitarn?.

Podobnie jest z nauk? demokracji w naszym kraju. Dotychczas brakowa?o w Polsce instytucji, która mog?aby nada? ton i zdefiniowa? ramy dla nauki demokracji. My?l? tu oczywi?cie o prawdziwej demokracji, a wi?c o rz?dzeniu samorz?dem i pa?stwem przez obywateli i dla obywateli.

W do?? nieciekawej dzisiejszej konstelacji spo?eczno-politycznej w Polsce powstaje Instytut Demokracji Bezpo?redniej – bezprecedensowa instytucja, która ma ambicje przej?cia edukacji spo?ecze?stwa obywatelskiego, a wi?c takiego spo?ecze?stwa, które by?oby aktywne, zaanga?owane, konstruktywnie zainteresowane polityk?, ale przede wszystkim wspó?decyduj?ce o w?asnym losie. Chodzi zatem o wykreowanie efektu Ma?ysza i ?wi?tek w polskim ?yciu spo?eczno-politycznym.

W Polsce powstaje wi?c instytucja maj?ca ambicje pokazania kierunku bezpo?rednio-demokratycznych przemian w naszym kraju, co z czasem winno skutkowa? sprz??eniem zwrotnym w polskim spo?ecze?stwie. Konkretnie chodzi o edukacj? spo?ecze?stwa w ramach uznanej, ponadpartyjnej i ponad podzia?owej instytucji, której celem by?oby kszta?towanie kultury politycznej i postaw obywatelskich, a tak?e wspieranie inicjatyw oddolno-demokratycznych oraz propagowanie idei praworz?dno?ci i tolerancji poprzez aktywny udzia? obywateli w procesie podejmowania wi???cych decyzji na ka?dym szczeblu administracyjnym. Mówi?c j?zykiem potocznym, istot? nowego instytutu jest pokazanie ludziom w Polsce drogi do lepszego jutra. A mówi?c jeszcze bardziej dosadnie – chodzi o to, aby odej?? od wygodnego sloganu, ?e wszystkiemu winne s? obce si?y (to kuriozalne stwierdzenie graniczy ju? z hipokryzj?) i zastanowi? si? nad rol? polskiego obywatela w procesie polityczno-decyzyjnym w Pa?stwie Polskim.

Istot? Instytutu Demokracji Bezpo?redniej jest wygenerowanie informacyjno-edukacyjnej bazy wobec rosn?cego zapotrzebowania na wiedz? o demokracji, zarówno w?ród odbiorców indywidualnych jak i instytucjonalnych. Nie chodzi o krytyk? „obcych wp?ywów” w Polsce wed?ug wyssanych z palca teorii spiskowych. Nawet nie chodzi o krytyk? nieudolno?ci polskiego rz?du i parlamentu, lecz o pozamiatanie w?asnego podwórka w?asn? miot??, bez szukania winnych w bli?ej niezdefiniowanych kr?gach ideologiczno-politycznych.

Rola instytutu ma polega? na szerzeniu wiedzy na temat rzeczywistej i funkcjonuj?cej demokracji, któr? jedni nazywaj? demokracj? bezpo?redni?, inni demokracj? aktywn? czy partycypacyjn?. Nazywajmy j? jak chcemy, wa?ne jest aby?my intuicyjnie rozumieli, ?e chodzi o najbardziej efektywn? form? demokracji, a wi?c taki sposób zarz?dzania pa?stwem, który jest najbli?szy obywatelom i wci?ga ich w proces decyzyjny zarówno na szczeblu ogólnokrajowym, jak i lokalnym, zapewniaj?c im tym samym prawo do samostanowienia, wynikaj?ce z prawa naturalnego.


Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie


Szansa czy utopia?

Czy demokracja bezpo?rednia, z jej podstawowym narz?dziem, jakim jest referendum i instrumentami inicjuj?cymi powszechne g?osowanie (inicjatywa i weto), ma w ogóle szans? na aklimatyzacj? w Polsce? Panuje, niestety, opinia, ?e polski naród nie dorós? do tej formy rz?dzenia pa?stwem – obywatele s? niem?drzy, otumanieni, zdezorientowani, pasywni i nie potrafi? podejmowa? wi???cych decyzji. St?d w potocznej narracji ?atwo jest zwala? win? za wszystkie niepowodzenia np. na Amerykanów, s?u?by, ?ydów i inne „si?y obce”, bo to nic nie kosztuje i nie trzeba tego udowadnia?. A polscy obywatele? Oni pono? nie maj? najmniejszego poj?cia o polityce i konsumuj? tylko dobra wywalczone przez „w?adz?”, któr? stanowi? politycy – oboj?tne czy prawicowi czy lewicowi – najwa?niejsze, ?e „systemowi”. To oni maj? odpowiednie kwalifikacje, do?wiadczenie, ponosz? odpowiedzialno?? za kraj i przede wszystkim zostali wybrani po to, aby «sprawowa? w?adz?». Nosz? olbrzymi ci??ar tej odpowiedzialno?ci w swoim plecaku politycznym, którego nie ud?wign??by z pewno?ci? ?aden przeci?tnie wytrenowany obywatel.

Natomiast ten szary obywatel i podejmowanie samorz?dowych czy pa?stwowych decyzji? Nijak si? to ma do aktualnej rzeczywisto?ci w Polsce. Dlatego jest to czysta utopia. Ale czy na pewno? I sk?d si? nagle wzi??a ta wizja oddolnego kierowania pa?stwem, widziana przez coraz wi?cej ludzi jako szansa dla Polski jutra?

Otó?, wzi??a si? ona i bierze nadal z ogólnego niezadowolenia spo?ecze?stwa z obecnego systemu parlamentarno-elitarnego z jednej strony i braku wiedzy, generowanej przez polityczn? dezinformacj?, z drugiej strony. Je?li komu? powiemy w Polsce na ulicy, ?e zmiana w polityce pa?stwa musi nast?pi?, nie zdziwi si? i przytaknie. Mo?liwa jest te? odpowied?: wiem, ale jak i kiedy?

Krytyczne komentarze aktualnie istniej?cej polskiej „semidemokracji”, a wi?c po?owicznej demokracji, s? w kraju na porz?dku dziennym i to jest jak najbardziej s?uszne. Brakuje jednak, jak dot?d, modelu, który odbiega?by od elitarnego i odgórnego rz?dzenia pa?stwem i uwzgl?dni? spo?ecze?stwo jako suwerena w procesie wspó?rz?dzenia – zarówno na szczeblu pa?stwowym jak i lokalnym. Ale sk?d czerpa? wiedz? na temat nowego modelu wspó?rz?dzenia samorz?dem i pa?stwem przez spo?ecze?stwo?

My i wy

Jest tajemnic? poliszynela, ?e w Polsce ukszta?towa? si? w ostatnich 30 latach system rz?dzenia przez tzw. elity polityczne, a wi?c semidemokratyczny / partyjno-elitarny ustrój, który nie ma nic wspólnego z pluralizmem demokratycznym. Jest to system równoleg?y: z jednej strony „w?adza“, a z drugiej strony spo?ecze?stwo, czyli podzia? wed?ug zasady “my i wy”.

Takie has?a jak „wolne wybory”, „wolne media”, „trójpodzia? w?adzy” to tylko medialna fasada i propaganda dla manipulacji finansowych, wyprzeda?y maj?tku narodowego i biegania za och?apami spadaj?cymi z brukselskiego sto?u. Te has?a s? potrzebne, aby uspokoi? Polki i Polaków oraz spo?eczno?? mi?dzynarodow?. Faktem jest natomiast, ?e zasady demokratyczne w Polsce nie funkcjonuj? ju? od dawna.

Po pierwsze, równowaga w?adzy (legislatywa, egzekutywa, judykatywa) to w Polsce politologiczny dziwol?g, którego nikt nie traktuje powa?nie.

Po drugie, wolne wybory s? jedynie fikcj? – wybiera si? tzw. przedstawicieli ju? uprzednio wybranych przez partie polityczne na zasadzie list partyjnych.

Po trzecie, nie istniej? wolne media, lecz jakie? medialne pomieszanie nazywane potocznie «pierwszym», «drugim» i którym? tam obiegiem. Polscy publicy?ci zajmuj?cy si? polityk? widz? dok?adnie problemy zwi?zane z partiami wodzowskimi, uzale?nieniem pos?ów i ja?owo?ci? polskiego Sejmu. Dlaczego wi?c milcz?? Bo milczenie jest warunkiem ich funkcjonowania w opanowanym przez czo?owe partie ?wiecie mediów.

A jak reaguje na to spo?ecze?stwo w Polsce? Przygn?biaj?ce jest to, ?e ludzie si? przyzwyczaili do tej codziennej po?owicznej demokracji. Cenzura i dezinformacja sta?y si? swoist? norm?. Brak informacji na temat demokratycznego wspó?rz?dzenia samorz?dem i pa?stwem powoduje, i? Polki i Polacy traktuj? semidemokratyczne procesy polityczne jak co?, co jest uznanym status quo w naszym kraju.


CZYTAJ TAK?E:

KU?: My?le? indeksem. Czy „demokracja” co? jeszcze znaczy?

JUREK: N?dza demokracji i jej negacji


Niezale?ne media i organizacje pozasejmowe

Nieliczni, sfrustrowani do pot?gi wszechobecn? cenzur? medialn?, próbuj? informowa? si? w tzw. niezale?nych mediach, niestety nie traktuj?c ich wybiórczo. Ale, po?al si? Bo?e, có? te media, oprócz wyj?tków, reprezentuj? i dlaczego nazywaj? si? niezale?ne? Mo?e niezale?ne w pewnym stopniu od systemu politycznego, ale na pewno nie obiektywne. To w?a?nie wi?kszo?? tych mediów funkcjonuje na zasadzie: „winne s? obce si?y”. I tu najcz??ciej ko?czy si? ich dziennikarski przekaz. Je?li które? z tych mediów ma troch? wi?cej fantazji, opowiada jeszcze o podziemnym pa?stwie, uw?aszczeniu Polek i Polaków na bogactwach narodowych, suwerennym pieni?dzu itp. Pomys?ów nie brakuje, natomiast niezale?no?? tego obiegu medialnego uzale?niona jest od (nie)wiedzy samozwa?czych dziennikarzy, kreuj?cych te jedyne w swoim rodzaju dezinformacyjne informacje w stylu zbli?onym do prorokowania rych?ej apokalipsy.

W Polsce od czasu do czasu pojawiaj? si? znamiona demokracji bezpo?redniej w postaci ró?nych ugrupowa? i ruchów obywatelskich, zwanych popularnie pozasejmowymi. Ich programy s? jednak niekompletne i pozbawione rzeczywistej ch?ci wprowadzenia tego typu rz?dzenia pa?stwem. Natomiast przywódcy tych ruchów maj? w g?owie „liderowanie”, co wi??e si? cz?sto z d??eniem do maksymalizacji ich prywatnego zysku, który lapidarnie mo?na okre?li? dwoma s?owami: w?adza i kasa. Polityczna dzia?alno?? tych ruchów przejawia si? i ogranicza cz?sto do tzw. „parcia na Sejm”, a wi?c procesu polegaj?cego na opowiadaniu mrzonek o wej?ciu do ni?szej izby parlamentu w najbli?szych wyborach i deklarowaniu has?a, którego realizacj? mo?na porówna? chyba tylko do l?dowania polskich astronautów na ksi??ycu w statku kosmicznym wyprodukowanym w mieleckiej fabryce samolotów: „jak wejdziemy do Sejmu to wprowadzimy demokracj? bezpo?redni?”. Oczywi?cie, niedemokratyczn? ordynacj? wyborcz? nikt sobie w ramach tych ugrupowa? g?owy nie zawraca. Podobnie wi?c, jak wi?kszo?? niezale?nych mediów, organizacje pozasejmowe s? równie? uzale?nione… od obowi?zuj?cej w Polsce ordynacji wyborczej i przez to staj? si?, mniej lub bardziej ?wiadomie, prosystemowe.

I to jest kolejny powód, dla którego warto jest stworzy? kompetentn? instytucj?, której zadanie polega?oby na t?umaczeniu ludziom idei demokracji w sposób neutralny, logiczny i pozbawiony jakiejkolwiek ideologii. Instytucj?, której celem by?oby zast?powanie niewiedzy fachow? wiedz? i stanowi?c? alternatyw? dla poszukiwaczy niezale?nej i rzetelnej informacji na temat demokracji i jej funkcjonowania, ze wszystkimi wadami i zaletami.

Ja?mu?na czy prawo?

Spo?ecze?stwo w??czone w proces decyzyjny samorz?du i pa?stwa, urzeczywistniaj?ce krytyczn? i racjonaln? debat? publiczn?, oraz wspó?kszta?tuj?ce opini? publiczn?, wp?ywa na losy samorz?du i pa?stwa i staje si? w ten sposób obywatelskie.

Instytut Demokracji Bezpo?redniej, jako instytucja o charakterze edukacyjnym i informacyjnym, b?dzie dostarcza? Polkom i Polakom na bie??co tre?ci i informacje dotycz?ce bezpo?rednio-demokratycznych form rz?dzenia pa?stwem, zarówno w Polsce jak i na ?wiecie. To ?ród?o wiedzy pomo?e zwyk?ym obywatelom pozna? zalety (i wady) tego typu demokracji, a istniej?cym i potencjalnym ugrupowaniom politycznym pozwoli lepiej sformu?owa? ich programy i misje.

Analizuj?c i oceniaj?c dzia?alno?? tej nowej instytucji, pami?tajmy zawsze o tym, ?e wspó?rz?dzenie pa?stwem przez obywateli dla obywateli nie jest ja?mu?n? od rz?dz?cych dla rz?dzonych, lecz demokratycznym prawem suwerena czyli obywateli, a wi?c naszym prawem. Podobnie jak prawem Polek i Polaków jest dost?p do rzetelnej i obiektywnej wiedzy na temat mechanizmów sprawnego funkcjonowania samorz?du i organów pa?stwowych z uwzgl?dnieniem wszelkich mo?liwych wariantów tych?e mechanizmów.

A co z wp?ywami obcych si?? One pozostan? wa?ne dla tych wszystkich, którzy nie maj? ochoty i czasu lub nie widz? w?asnego zysku w nauce prawdziwej demokracji. I oczywi?cie dla tych, którzy nowo rodz?cy si? instytut nazywaj? zamachem na to, co sami definiuj? jako demokracj?, a przecie? demokracj? nie jest.

Autor jest jednym z g?ównych twórców za?o?e? Instytutu Demokracji Bezpo?redniej tworzonego przez Fundacj? Potrafisz Polsko!

Wspieram dobrą publicystykę

75% ( 3000 / 4000 zł )
Wspieram!

Tekst powsta? w ramach projektu: ,,Kontra – Budujemy forum debaty publicznej” finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolno?ci Centrum Rozwoju Spo?ecze?stwa Obywatelskiego.

Mirosław Matyja
Mirosław Matyja
politolog, ekonomista i historyk, jest badaczem systemów demokratycznych na świecie i zagorzałym zwolennikiem bezpośrednio-demokratycznego modelu funkcjonowania ponowoczesnych państw. Profesor akademicki uczelni z Włoch, USA, Indii i Indonezji. Autor ponad 20 publikacji książkowych i ponad 400 artykułów naukowych i popularno-naukowych. Jest żonaty, ma dwóch dorosłych synów bliźniaków, mieszka i pracuje w Szwajcarii.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!