JUREK: Jeśli Matka straci głos

Powo?aniem Ko?cio?a jest g?oszenie prawdy i ?ycie prawd?. Ko?ció? wyznaje j? explicite w aktach Magisterium i w formacji seminaryjnej, na uniwersytetach i w debacie publicznej. Ale wyznaje j? równie? implicite, poprzez swe akty sakramentalne, codzienne nauczanie, poprzez praktyk? ?ycia chrze?cija?skiego ??cznie z wychowaniem rodzinnym. Dlatego w?a?nie katolicyzm potrafi? prze?y? kryzysy nawet jako Ko?ció? milczenia, z ca?? ?wiadomo?ci? u?omno?ci tego stanu, ale i z ?ask?, która pozwala?a go przetrwa?.

? W wi?kszo?ci j?zyków – w ?acinie, w?oskim, francuskim, rosyjskim – s?owo Ko?ció? jest rodzaju ?e?skiego. To znakomicie oddaje natur? Wspólnoty Ko?cio?a jako Oblubienicy Zbawiciela, za któr? umiera, któr? chroni, o któr? si? troszczy, i jako Matki dla naszych dusz, które w ?onie Ko?cio?a otrzymuj? nowe ?ycie, które Matka wychowuje i wspiera. U nas, niestety, mamy j?zykowy dysonans. Ko?ció? (rodzaju m?skiego) kojarzy si? przede wszystkim z duchowie?stwem, przez co pomniejsza znaczenie wspólnoty, do której nale?ymy wszyscy. Sama przynale?no?? nabiera cech zewn?trznego przyporz?dkowania. Okre?lenie Matka Ko?ció? ma za? silny posmak metaforyczny, traci cechy opisu budz?cego bezpo?rednie skojarzenia z macierzy?skimi cechami rodzenia, opieki, czu?o?ci. Oczywi?cie – tak elementarnych poj?? si? nie zmienia. Warto jednak cz??ciej u?ywa? okre?lenia wspólnota Ko?cio?a, a szczególnie – nasza Matka, wspólnota Ko?cio?a. Pami?taj?c, ?e Ko?ció? jest nie tylko Matk? naszych dusz, ale i Oblubienic? Zbawiciela.

? Kryzys Ko?cio?a ma swój wymiar rzymski i episkopalny, ale jego ?ród?a s?, niestety, o wiele g??bsze. Wielu ksi??y mog?oby najzupe?niej „legalnie” realizowa? reform? reformy, do której wzywa? Benedykt XVI, tak jak inni bez ?adnych przeszkód realizuj? deform? reformy. Mogliby wi?c odmawia? pierwsz? modlitw? eucharystyczn? (czyli nieco zmieniony kanon rzymski), mogliby konsekwentnie celebrowa? indywidualnie (powo?uj?c si? równie? na niepodwa?alno?? takiej tradycyjnej formy celebracji, potwierdzonej przez ostatni Sobór powszechny), mogliby odpowiada? na apel kardyna?a Sarah o celebracj? versus Deum (cho?by w dni nie?wi?teczne, na bocznych o?tarzach). Mogliby wyja?nia? wiernym natur? liturgii, uczy? s?uchania w niej g?osu Boga i podejmowa? wiele innych, podobnych kwestii. A jednak tego prawie nie spotykamy.

Duch liturgii ga?nie poza Tradycj?. Kryzys, który prze?ywamy, nie jest jedynie kryzysem struktur w?adzy i autorytetu, nie jest jedynie narzucony. Dotyka serca i umys?u, uczu? i intelektu. I w sferze uczu? jest o wiele g??bszy. W planie intelektualnym, je?li serce nie zosta?o zranione, wiedza wyzwala niemal natychmiast.


Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie


? Znajomy ksi?dz mówi? mi (z sympati? zreszt?) o kap?anie ca?kowicie „otwartym” na Tradycj? – w tym sensie, ?e jakby mu kazali celebrowa? Msz? ?w. Piusa V, to by to robi?; jak mu nie ka??, to robi jak ka??.

? Czym jest pos?usze?stwo? Najpierw refleksem pokory, uznaniem prymatu dobra wspólnego okre?lonej wspólnoty nad w?asnymi sprawami osobistymi. Dzi?ki temu staje si? stanem ducha – gotowo?ci? (a w formie doskonalszej – pragnieniem) s?u?by. Gotowo?ci? pój?cia tam, gdzie b?d? pos?any, a nawet – gdzie nie chc? (por. J 18,21). To nie ma nic wspólnego z ?atwym rezygnowaniem z osobistej odpowiedzialno?ci i ch?tnym przyjmowaniem cudzych opinii.

?  Na pocz?tku swego pontyfikatu Benedykt XVI apelowa? o uwolnienie liturgii od nieustannego zanieczyszczania werbalizmem, o nierzadko zupe?nie ?wieckim charakterze. Kto z nas nie s?ysza? na religijnych uroczysto?ciach tych litanii powita? dygnitarzy, urz?dów i instytucji, tych wprowadze? i serdecznych podzi?kowa? na koniec, na tle których zupe?nie bledn? nie tylko same obrz?dy, ale i modlitwy. Bo któ?by s?ucha? modlitw kolekty czy pokomunii? Ksi?dz czyta, co ma odczyta?, a potem dopiero zaczyna si? celebracja – wspólnoty.

Tymczasem, sam do dzi? pami?tam zako?czenie intronizacyjnej Mszy Benedykta XVI. Komunia ?wi?ta zosta?a rozdana, papie? odmówi? modlitw? pokomunii, pob?ogos?awi? wiernych, odszed? od o?tarza i ruszy? papamobilem mi?dzy lud b?ogos?awi? ju? poszczególnych ludzi. Na Placu ?wi?tego Piotra czu?o si? pewn? konsternacj?: nic, same obrz?dy bez „ko?cowego s?owa”? Tylko Msza!

 

? Nasza religia jest religi? Ofiary i Wcielenia. Bóg obieca? nam, ?e pozostanie w?ród nas. Jest w naszych ?wi?tyniach. Kult Jego Obecno?ci w tabernakulum, Jego adoracja to istota naszej religii. Istota maj?ca pot??n? moc nawracania, co po?wiadczali tacy konwertyci jak André Frossard czy ?wi?ta Edyta Stein.


CZYTAJ TAK?E:

[30 lat konkordatu. Dwug?os w Kontrze] Konkordat – bardziej potrzebny Polsce ni? Ko?cio?owi

JUREK: O Benedykcie XVI i p?odnej utopii

MACIEJEWSKI: Ratzinger znaczy centrum



Tekst powsta? w ramach projektu: ,,Kontra – Budujemy forum debaty publicznej” finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolno?ci Centrum Rozwoju Spo?ecze?stwa Obywatelskiego.

Marek Jurek
Marek Jurek
(ur. 1960) publicysta, historyk, tłumacz. Ostatnio wydał „100 godzin samotności czyli rewolucja październikowa nad Wisłą”. Tłumaczył Charles’a Maurrasa i Jeana Madirana. Współzałożyciel magazynu „Christianitas”. Przez wiele lat czynny polityk, m.in. przewodniczący Krajowej Rady RTV, marszałek Sejmu RP, poseł do Parlamentu Europejskiego.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!