JUREK: Jeśli rozszerzy się wojna

Photo by Kevin Schmid on Unsplash

W „Nast?pnych 100 latach: prognozie na XXI wiek” George Friedman rozsnuwa osza?amiaj?c? wizj? wielkiego regionalnego zwyci?stwa Polski w globalnej, a wzgl?dnie bezkrwawej wojnie, do której mia?oby doj?? w po?owie obecnego wieku. Publikacj? tej ksi??ki (za prezydentury Lecha Kaczy?skiego) polska opinia potraktowa?a z pob?a?liwym sceptycyzmem. Jednak wybuch realnej wojny na naszych granicach o?ywi? nadzieje podobne do wró?b Friedmana. Wojn? zacz?to traktowa? jako szans?, wr?cz (jak pisa? jeden z publicystów) „gwiezdny czas”, jako powrót niewykorzystanych przed stu laty mo?liwo?ci, kiedy po?ród wielu innych konfliktów na wschodzie –  wojna rosyjsko-ukrai?ska wydawa?a si? drog? do trwa?ego rozbicia Rosji.

Warto jednak rozwa?y? niebezpiecze?stwa, które dla Polski z rozszerzenia wojny mog? wynikn??. Gdyby dosz?o do globalnej konfrontacji, nawet zwyci?ska wojna naszych aliantów mo?e zamieni? Polsk? w nuklearne pobojowisko. Tak w ka?dym razie uwa?a wielu polityków i ekspertów zachodnich. Chodzi oczywi?cie o jasne wnioski wyp?ywaj?ce dla nas z ich analiz, nie o to, ?e to Polska jest ich bezpo?rednim przedmiotem. Nam druga wojna ?wiatowa dostatecznie mocno przypomina, ?e kl?ska naszych wrogów nie musi automatycznie oznacza? naszego zwyci?stwa. Zwyci?stwa bowiem wymagaj? ofiar, najlepiej cudzych.

W warunkach wojny przekszta?conej w globalny konflikt Zachodu i jego przeciwników (Chin, Iranu i innych, równie? na zachodniej pó?kuli), agresja rosyjska na Polsk? jest bardzo prawdopodobna, a efektywna pomoc sojuszników – niepewna. Musimy te? liczy? si?, ?e w czasie takiego konfliktu gra dyplomatyczna toczy? si? b?dzie dalej i dochodzi? b?dzie do odwracania sojuszy, o co zabiega? b?d? zapewne wszystkie mocarstwa. Oczywi?cie nasi sojusznicy równie?.

W wypadku konwencjonalnej agresji najwa?niejszy dla nas jest jej pierwszy efekt. Nawet je?li dzia?ania wojenne zosta?yby wcze?niej czy pó?niej przerwane – mo?e nas to kosztowa? trwa?? utrat? znacznej cz??ci terytorium narodowego, na przyk?ad Bia?egostoku, Olsztyna i Elbl?ga. Trwa??, bo agresji i okupacji towarzyszy?aby masowa ucieczka ludno?ci, za? zamro?enie konfliktu skutkowa?oby kolonizacj? zaj?tych terenów dla uprawy ziemi, uruchomienia przemys?u, obs?ugi si? okupacyjnych. Do?wiadczenie wojen ostatnich kilkudziesi?ciu lat ucz?, ?e tymczasowe rozejmy wywo?uj? bardzo trwa?e skutki.


Wspieram dobrą publicystykę

75% ( 3000 / 4000 zł )
Wspieram!

Co mamy do wygrania w wypadku zwyci?stwa? Dwie zasadnicze sprawy dla Polski: demilitaryzacj? Królewca i prozachodni? reorientacj? Bia?orusi. Do tych celów mo?na jednak d??y? innymi metodami, przez dyplomacj? w pierwszym wypadku i inspiracj? zmian spo?ecznych w drugim.

Pami?tajmy poza tym o jednym. Dzi? relacje mi?dzy Polsk? a dominuj?cymi pa?stwami zachodniej Europy nie s? dobre. Francja, Niemcy, Holandia chcia?yby w Polsce – pos?uguj?c si? instrumentem sankcji ekonomicznych i wykorzystuj?c nasze wewn?trzne konflikty – ustanowi? rz?d, który (w praktyce, bo mówi? o najbardziej prawdopodobnych konsekwencjach, nie o intencjach) zerwa?by z nasz? katolick? to?samo?ci?, odda?by si? tak modnej dzi? (a promowanej na przyk?ad przez Guy Verhofstadta) idei „wymy?lania Polski na nowo”, poszed?by drog? irlandzkiej rewolucji Varadkara. Wszystko to wynika z nastawie? probrukselskiej opozycji, której ca?a dzia?alno?? zas?uguje na ozdobienie jej (wywodz?cym si? od prezydenta Chiraca) okre?leniem: partia zagranicy.

Je?li w tych warunkach klasa rz?dz?ca Unii Europejskiej zdoby?yby przemo?ny wp?yw na naszych wschodnich s?siadów – Polska w Europie znalaz?aby si? pod jeszcze wi?ksz? presj?. Pami?tajmy za?, ?e po wojnie (i ewentualnych zmianach na Bia?orusi) spo?ecze?stwa te b?d? na wielkim „g?odzie konsumpcyjnym”, zdesperowane, by jak najszybciej upodobni? si? do Zachodu.

Oczywi?cie, jest tu i inna mo?liwo??. Zwyci?ska Ukraina i nowa Bia?oru? mog? sta? si? pa?stwami konserwatywnymi, o chrze?cija?skiej orientacji, jak W?gry czy S?owacja. Ale dla takiej ewentualno?ci nie ma zbyt wielu przes?anek. Ukraina podda?a si? presji Unii Europejskiej przyjmuj?c genderow? konwencj? stambulsk?. Znajomy dzia?acz bia?oruskiej prawicy opowiada? mi natomiast o charakterystycznej zmianie w czasie opozycyjnych demonstracji. Kiedy? zawsze towarzyszy?a im modlitwa, od 2020 roku to ju? przesz?o??. Zreszt?, pami?taj?c, ?e zawsze polityk? nale?y prowadzi? – najgorsze jest to, ?e polska polityka w niewielkim stopniu zabiega o chrze?cija?sko-konserwatywny charakter ukrai?skiej polityki czy bia?oruskiej opozycji. Nawet zgadzaj?c si?, ?e to nie jest priorytet w czasie wojny, to jednak staje si? nim wobec liberalnych nacisków na Kijów czy mo?liwych niekorzystnych spo?ecznych konsekwencji wojennej tragedii. I jest to priorytet w ogóle nie podejmowany przez nasze w?adze.


Zapoznałem się z Polityką Prywatności danych osobowych i wyrażam zgodę na ich przetwarzanie

Co to z tego wszystkiego wynika dla polskiej racji stanu? Neutralizm? Oczywi?cie, ?e nie mo?emy biernie przygl?da? si? wypadkom. W interesie Polski le?y zachowanie niepodleg?o?ci przez Ukrain? oraz atlantyckiej solidarno?ci w?ród pa?stw, które j? popieraj?. To od tej solidarno?ci (i to proporcjonalnie, a wi?c przede wszystkim – od Stanów Zjednoczonych, a nie bezpo?rednio od nas) zale?y wynik wojny. Ona te?, niezale?nie od jej form w przysz?o?ci, stanowi czynnik hamuj?cy ekspansj? rosyjsk?. W interesie Polski le?y, aby przymierze, w którym bierzemy udzia?, dzia?a?o.

Powinni?my wi?c wspiera? zaanga?owanie naszych sojuszników, bra? w nim materialnie proporcjonalny udzia?, ale nie posuwa? si? ani o milimetr dalej, i tak samo jak te pa?stwa – pami?ta? o wadze pokoju. Rola herolda krucjaty ani nie poprawia naszej mi?dzynarodowej pozycji, ani nie zwi?ksza naszych politycznych mo?liwo?ci. Zwyk?e zaanga?owanie wystarczy. To, do czego jeszcze przed wybuchem wojny przekonywa?em nasze w?adze – to po prostu nie uleganie egzaltacji i zachowanie ?wiadomo?ci, ?e cho? przegrana przez Ukrain? wojna by?aby równie? nasz? geopolityczn? kl?sk?, o tyle sam fakt wojny radykalnie obni?a nasze bezpiecze?stwo.

Kraj, któremu grozi izolacja, który nie jest pewien przyja?ni i reakcji swoich sojuszników, powinien wojny unika?. Nie za wszelk? cen?, bo nie zawsze jest to mo?liwe, a paniczny strach jest przeciwie?stwem polityki, utrudnia ?wiadome decyzje i reakcje. Chodzi wi?c jedynie o ?wiadomo??, ?e pokój jest dla pa?stwa zagro?onego stanem korzystnym. To z kolei nie oznacza bierno?ci. Ca?? t? energi?, któr? pa?stwa agresywne wk?adaj? w polityk? wojenn?, pa?stwo potrzebuj?ce pokoju powinno wk?ada? w jego aktywn? ochron?. W tym mie?ci si? i aktywna dyplomacja, i silna obrona. A pokój bywa najtrudniejszym z zada? polityki.

Wyja?ni? nale?y te? s?owo, którego wy?ej u?y?em: przyja?? mi?dzy narodami. Nie nale?y jej przecenia? i nie nale?y nie docenia?. Do?? rzadko ma konsekwencje militarne, znacznie cz??ciej dyplomatyczne. Mo?na powiedzie?, ?e przyja?? to „dobre ch?ci”. Uznanie dyplomatyczne dla suwerennych w?adz Rzeczypospolitej po Ja?cie zachowa?y pa?stwa katolickie: papieski Rzym, Hiszpania genera?a Franco, Irlandia prezydenta de Valery, Kuba, Liban. Te pa?stwa nie by?y naszymi wojennymi sojusznikami. Natomiast nasi sprzymierze?cy traktowali nas w czasie wojny jako reakcyjne pa?stwo, b?d?ce ?ród?em mi?dzynarodowych problemów. O ile (do granic negacjonizmu) zwalczali u siebie krytyk? Zwi?zku Sowieckiego, o tyle l?enie Polski pozosta?o dla nich naturaln? mo?liwo?ci? Wolno?ci S?owa. Dzi? te? sytuacja niewiele si? ró?ni, a wojna tego nie zmieni?a.

CZYTAJ TAK?E TEGO AUTORA:


Tekst powsta? w ramach projektu: ,,Kontra – Budujemy forum debaty publicznej” finansowanego z dotacji Narodowego Instytutu Wolno?ci Centrum Rozwoju Spo?ecze?stwa Obywatelskiego

Marek Jurek
Marek Jurek
(ur. 1960) publicysta, historyk, tłumacz. Ostatnio wydał „100 godzin samotności czyli rewolucja październikowa nad Wisłą”. Tłumaczył Charles’a Maurrasa i Jeana Madirana. Współzałożyciel magazynu „Christianitas”. Przez wiele lat czynny polityk, m.in. przewodniczący Krajowej Rady RTV, marszałek Sejmu RP, poseł do Parlamentu Europejskiego.

WESPRZYJ NAS

Podejmujemy walkę o miejsce głosu prawdy w przestrzeni publicznej. Bez reklam, bez sponsorowanych artykułów, bez lokowania produktów.
To może się udać tylko dzięki wsparciu Czytelników. Tylko siłą zaangażowania Darczyńców będzie mógł wybrzmieć głos sprzeciwu wobec narastającego wokół chaosu!